To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Prawa autorskie & patentowe vs infoanarchizm (oraz nurty pokrewne)
Krótka symulacja: od dzisiaj likwidujemy wszelkie prawa autorskie do gier. Dwa scenariusze:
1) Na wieki wieków będziemy grali w gry wydane przed 2010 r.
2) grając w FIFĘ będziemy zbierać butelki z Pepsi (zwiększa siłę strzału), grać na boisku z logo MasterCard zamiast murawy i słuchać kibiców wykrzykujących "Heineken!"

Jak dobrze, że miast tworzenia sobie dylematów moralnych związanych z grą na komputerze piszę na ateista.pl wielce odkrywcze posty :-).
Odpowiedz
Cytat: Krótka symulacja: od dzisiaj likwidujemy wszelkie prawa autorskie do gier. Dwa scenariusze:
1) Na wieki wieków będziemy grali w gry wydane przed 2010 r.
2) grając w FIFĘ będziemy zbierać butelki z Pepsi (zwiększa siłę strzału), grać na boisku z logo MasterCard zamiast murawy i słuchać kibiców wykrzykujących "Heineken!"

Zapewne podobne argumenty musiano kiedyś podnosić w sprawie prasy drukarskiej.


W tym wszystkim chodzi tylko o pompowanie kasy a nie szanowanie czyichś praw. Najlepszy przykład Apple i ich nowy projekt iBooks:
http://www.techcrunch.com/2010/01/27/thi...-only-one/

Ktoś, powie no dobra, przejęli programistów, zaprojektowali wszystko od nowa i mają inny produkt.

Tylko, że nie przeszkadza to Apple patentować zwykłych gestów:
http://osnews.pl/apple-patentuje-nowe-ge...lti-touch/

Poza tym drogowcy, cykliści, wybierający się do Australii szykujcie się na płacenie tantiem:

http://www.wprost.pl/ar/15998/Patent-na-kolo/

(swoją drogą ciekawe, czy opłaty będą pobierane od sztuki, a może od pokonanych kilometrów Oczko).
Give me your lips for just a moment,
And my imagination will make that moment live.
Give me what you alone can give,
A kiss to build a dream on.
Odpowiedz
Dla mnie sprawa jest prosta - utwór (muzyczny, literacki, filmowy) czy gra komputerowa to informacja. W momencie kiedy ktoś posiada informację może zrobić z nią co chce. Jest jego jeśli zatrzymuje ją dla siebie - jeśli jednak ją sprzeda traci na nią wyłączność. Kupowanie/sprzedawanie informacji jest bardzo popularne chociażby w kryminalistyce. Sprzedana informacja przestaje być już czyjąś własnością, informator nie może jej opatentować. Obecne prawo patentowe to czysto roszczeniowa szopka.
Odpowiedz
Rexerex. napisał(a):Czy mogę opatentować liczbę "28746549382946593729475"?
Powtarzam pytanie Uśmiech Gra na CD może być właśnie taką liczbą, tylko że zapewne większą. Więc czy mogę pójść do urzędu patentowego i opatentować powiedzmy liczby od X do Y?

Odpowiedz
Dawid B. napisał(a):Krótka symulacja: od dzisiaj likwidujemy wszelkie prawa autorskie do gier. Dwa scenariusze:
1) Na wieki wieków będziemy grali w gry wydane przed 2010 r.
2) grając w FIFĘ będziemy zbierać butelki z Pepsi (zwiększa siłę strzału), grać na boisku z logo MasterCard zamiast murawy i słuchać kibiców wykrzykujących "Heineken!"

Jak dobrze, że miast tworzenia sobie dylematów moralnych związanych z grą na komputerze piszę na ateista.pl wielce odkrywcze posty :-).

Raczej spowoduje to wysyp gier typu WOW, Diablo, Lineage itp. Gdzie można sobie popykać w pirata na singlu ale prawdziwe pazury pokazuje multiplayer do którego trzeba mieć legala lub/i płacić za dostęp do serwerów.
A reklamy w grach? Jak nie przeszkadzają to niech sobie będą. Zwiękaszają realizm. BTW Wyobraźcie sobie jakiegoś średniowiecznego RPG gdzie na ścianach karczmy wiszą reklamy Lecha/Żubra/Heinekena Duży uśmiech.
Albo NPC którzy są akwizytorami AmwayaSzczęśliwy?
Miłość to ekonomia, tu się handluje DNA.
Odpowiedz
Jestem przeciwko patentom na algorytmy, jakkolwiek strzeżenie swoich praw do gotowego oprogramowania jest dla mnie normalne.

Do każdego oprogramowania jest dołączania licencja i każdy ma prawo się zgodzić z jej postanowieniami i zgodnie z nimi oprogramowania używać. Wtedy jest to umowa między autorem a nabywca i jest wiążąca dla obu stron. Kto się nie zgadza z postawieniami licencji, ten nie musi używać tego oprogramowania. Jesteśmy wolni i możemy, ale nie musimy zawierać umów.
Odpowiedz
Rexerex. napisał(a):Czyli, że co? Brak patentu spowodował, że nie mogli zarabiać na tym genomie? Czy gdybym odkrył nowe prawo fizyki na którego podstawie mógłbym przesyłać informację szybciej od prędkości światła to mogę to prawo opatentować? Ludzki genom dotyczy wszystkich ludzi podobnie jak prawa fizyki. Rozumiem, gdyby dzięki temu genomowi stworzyli nowy lek i go by opatentowali, ale genom? 8O Czy ten patent spowodowałby, że jestem posiadaczem nielegalnego genomu? Rozumiem jeszcze patentowanie jakiegoś skomplikowanego rozwiązania, ale patentowanie czegoś co jest wspólne to jakaś paranoja :|

Opatentowano by zastosowanie zapisu genomu do sprzedawania zaprojektowanych przy jego pomocy leków i nic poza tym. Można by za darmo badać genom, uczyć o nim, nawet projektować nowe leki, nie można by ich tylko sprzedawać albo owszem, można ale płacąc jakieś "tantiemy". Do czego piję? Do tego, że na przykład taki Craig Venter zainwestował setki milionów dolarów w ten projekt i te pieniądze stracił. Biorąc pod uwagę ogrom intelektualnej pracy wykonanej przez jego zespół i liczbę technologii, które przy okazji opracował, powinien zarobić na tym krocie i zebrać fundusze na następne badania.

Cytat:Zdezorientowanyhock: stracili pieniądze, a mieli je czy dopiero mogli mieć? Poza tym dlaczego ludzki genom miałby być opatentowany? Może należy opatentować też włosy, oczy, paznokcie? Zdezorientowanymile:
Nie można opatentować włosów. Można opatentować metodę wytwarzania włosów, oczu i paznokci ale takie rzeczy to tylko w Biblii Oczko

@ Rexerex, eheon

Zadam Wam to samo pytanie co Avx'owi: Skoro nie istnieje coś takiego jak wartość intelektualna, to dlaczego nie odrabialiście zadania domowego swoim kolegom z klasy?
Odpowiedz
El Commediante napisał(a):Opatentowano by zastosowanie zapisu genomu do sprzedawania zaprojektowanych przy jego pomocy leków i nic poza tym. Można by za darmo badać genom, uczyć o nim, nawet projektować nowe leki, nie można by ich tylko sprzedawać albo owszem, można ale płacąc jakieś "tantiemy". Do czego piję? Do tego, że na przykład taki Craig Venter zainwestował setki milionów dolarów w ten projekt i te pieniądze stracił. Biorąc pod uwagę ogrom intelektualnej pracy wykonanej przez jego zespół i liczbę technologii, które przy okazji opracował, powinien zarobić na tym krocie i zebrać fundusze na następne badania.
No patrz, mogli tą technologię opatentować, a uparli się na "AGTTTAGCCTGAATAAACGGGGAATCG" :| Poza tym dalej tego nie widzę w jaki sposób brak patentu spowodował, że nie mogli dalej wykorzystywać tego genomu. Leki im nie wychodziły? Technologia przestała się sprawdzać? Oni mieli wszystko, a inni nic, więc i bez patentu by wszystkich przebili. Poza tym dalej uważam, że opatentowanie ludzkiego DNA jest niczym opatentowanie nowego prawa fizyki. Mam w swoim ciele własne DNA i co? Nie miałbym prawa na nim zarabiać? Równie dobrze można by opatentować prawo zachowania pędu i oskarżać NASA o jego bezprawne wykorzystywanie z statkach kosmicznych. Zrozumiałbym, gdyby chcieli opatentować właśnie tą technologię, która pozwala odczytywać DNA, ale kurwa sam genom? :wall:

Cytat:Zadam Wam to samo pytanie co Avx'owi: Skoro nie istnieje coś takiego jak wartość intelektualna, to dlaczego nie odrabialiście zadania domowego swoim kolegom z klasy?
Bo to chuje byli :]

Odpowiedz
Rexerex. napisał(a):Zrozumiałbym, gdyby chcieli opatentować właśnie tą technologię, która pozwala odczytywać DNA, ale kurwa sam genom? :wall:

Właśnie o to chodziło zwolennikom patentu. Odkryciu DNA towarzyszył wysyp nowych technologii. Wielu naukowców dowiedziało się dopiero w momencie publikacji, że pracowali charytatywnie i wszystkie muszą udostępnić.

Rexerex. napisał(a):Bo to chuje byli :]

Dziewczyny też? Język
Odpowiedz
El Commediante napisał(a):Dziewczyny też? Język
Nie mam w klasie dziewczyn :|

Odpowiedz
Czy jak przetłumaczę kawałek książki którą autor zamieszcza na swojej stronie w
swoim rodzinnym angielskim języku na polski i upublicznię to w necie to złamię prawa autorskie czy nie ?
Teoretycznie mógłbym niby zapytać, ale to, że dajmy na to Sam Harris mi odpowie jest raczej mało prawdopodobne, czy mogę upubliczniać tłumaczenie na polski bez zgody autora, skoro sam autor umieszcza je po angielsku :
The End of Faith - Reason in exile
Odpowiedz
tomasz_s napisał(a):Teoretycznie mógłbym niby zapytać, ale to, że dajmy na to Sam Harris mi odpowie jest raczej mało prawdopodobne
zdziwilbys sie.

Cytat:Art. 2.
1. Opracowanie cudzego utworu, w szczególności tłumaczenie, przeróbka, adaptacja, jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego.
Tłumaczenie nie narusza pierwotnych praw autorskich. Oznacza to, że na własny użytek bez naruszania prawa można przetłumaczyć dowolny utwór (dokument, tekst, film, program komputerowy itp.), ale już na rozporządzanie nim i korzystanie z niego potrzebna jest zgoda autora bądź podmiotu dysponującego prawami autorskimi (np. na opublikowanie książki lub tekstu na stronie www). Takie przyzwolenie nie jest konieczne w wypadku wygaśnięcia majątkowych praw autorskich. Zgoda autora najczęściej jest wyrażana w postaci umowy określającej zakres i formę korzystania oraz rozporządzania prawami autorskimi (przeniesienie czy sprzedaż licencji). Udzielenie zgody może, ale nie musi, wiązać się z zapłatą.




a tak po ludzku to obstawiam, ze na publikacje na swojej stronie dostalbys zgode. na zarabianie an tym - raczej nie, chyba, ze za jakas dzialke.
I am virgin
I'm a whore
Giving nothing
The taker
The maker of war
Odpowiedz
Czyli zgodę muszę mieć, napisałem do Sama na stronce, ale z góry zaznaczyłem,
że za to nie zapłacę.
W sumie jakby nie było robię mu reklamę, pewnie gówno wartą, ale jednak.
Jego książki nie są wydane w ogóle po polsku
Nie zamierzam na tym zarabiać, bo i jak, o tym jednak nie napisałem
Po ludzku mówiąc chciałem przetłumaczyć tylko tyle ile autor sam udostępnił po angielsku
Odpowiedz
Cytat:Właśnie o to chodziło zwolennikom patentu. Odkryciu DNA towarzyszył wysyp nowych technologii. Wielu naukowców dowiedziało się dopiero w momencie publikacji, że pracowali charytatywnie i wszystkie muszą udostępnić.
Wszystkie technologie, czy sam genom?

http://pl.wikipedia.org/wiki/Projekt_poz...ego_genomu

Cytat:Nie można opatentować włosów. Można opatentować metodę wytwarzania włosów, oczu i paznokci ale takie rzeczy to tylko w Biblii

Roderick Long, „jeśli prawem natury jest fakt, że miedź przewodzi elektryczność, to nie mniej prawem natury jest, że miedź w takiej konfiguracji, połączona z takim materiałami, tworzy baterię”.

El Commediante napisał(a):Zadam Wam to samo pytanie co Avx'owi: Skoro nie istnieje coś takiego jak wartość intelektualna, to dlaczego nie odrabialiście zadania domowego swoim kolegom z klasy?

A co to jest wartość intelektualna? :p Dlaczego niby miałbym odrabiać zadanie domowe za kolegów z klasy? Jaka byłaby z tego korzyść? :p

Poza tym dane dzieło powinno być opatrzone imieniem i nazwiskiem jego autora, tyle wystarczy.
Give me your lips for just a moment,
And my imagination will make that moment live.
Give me what you alone can give,
A kiss to build a dream on.
Odpowiedz
El Commediante napisał(a):Zadam Wam to samo pytanie co Avx'owi: Skoro nie istnieje coś takiego jak wartość intelektualna, to dlaczego nie odrabialiście zadania domowego swoim kolegom z klasy?
Bo to plagat a nie dzielenie się dobrami kultury. Kolega kopiuje moją pracę i podpisuje się pod nią, a nie tylko kopiuje. Widzsz różnicę???
Miłość to ekonomia, tu się handluje DNA.
Odpowiedz
eheon napisał(a):Dlaczego niby miałbym odrabiać zadanie domowe za kolegów z klasy? Jaka byłaby z tego korzyść? :p

Ich wdzięczność i gotowość do pomocy w trudnej sytuacji. Dla nich odrobienie zadania domowego stanowiło wartość, a Ty twierdzisz, że dla Ciebie nie stanowiło żadnej, więc to złoty interes - pieniądze leżące na ziemi. Dlaczego więc tego nie robiłeś?

Cytat:Bo to plagat a nie dzielenie się dobrami kultury. Kolega kopiuje moją pracę i podpisuje się pod nią, a nie tylko kopiuje. Widzsz różnicę???

Nie widzę. Kolega wykorzystuje Twoją pracę, by odnieść z niej korzyści. Cały czas o tym mówimy.
Odpowiedz
El Commediante napisał(a):Nie widzę. Kolega wykorzystuje Twoją pracę, by odnieść z niej korzyści. Cały czas o tym mówimy.
To wizytę u okulisty polecam.
Praca jest mojego AUTORSTWA a kolega który ją spisze przypisuje sobie tym samym AUTORSTWO pracy.
Przecież żaden pirat sprzedający pirackie płyty Mandaryny nie twierdzi, że to on śpiewa te utwory.
Prawa autorskie są nienaruszone. Jednak w momencie gdy utwór "ruszył w świat" autor (a właściwie wydawcy) ma gówno do gadania kto, kiedy i jak będzie ten utwór odbierał.
Miłość to ekonomia, tu się handluje DNA.
Odpowiedz
Mr R.I.P. napisał(a):To wizytę u okulisty polecam.
Praca jest mojego AUTORSTWA a kolega który ją spisze przypisuje sobie tym samym AUTORSTWO pracy.
Przecież żaden pirat sprzedający pirackie płyty Mandaryny nie twierdzi, że to on śpiewa te utwory.
Prawa autorskie są nienaruszone. Jednak w momencie gdy utwór "ruszył w świat" autor (a właściwie wydawcy) ma gówno do gadania kto, kiedy i jak będzie ten utwór odbierał.

Tylko sprzedający nie wykonał pracy polegającej na śpiewaniu. Nie uważasz, że za to też się należy opłata? Czy to jest jakaś gorsza praca niż inne?
Odpowiedz
Avx: jak rozumiem w "twoim" libertarianizmie miałaby obowiązywać pełna swoboda zawierania umów, tak?

Czemu więc w tym konktekście nie mógłbym:
  1. Stworzyć utworu A
  2. Dokonać pierwotnego aktu "sprzedaży" utworu A/ udzielenia licencji na korzystanie z utworu A w postaci umowy, w której:
    1. pozwalam nabywcy na enumeratywnie określone co do sposobu i zakresu korzystanie z utworu A
    2. Zabraniam nabywcy (nabywca zobowiązuje nabywcę do nie czynienia) dalszego rozpowszechniania utworu A, wytwarzania kopii utworu A, udostępniania utworu A innym osobom etc.
    3. Wyrażam zgodę, by nabywca sprzedał utwór (scedował prawa) innej osobie pod warunkiem, że zobowiąże ją do korzystania z niego na takich samych zasadach, jakie odnosiły się do niego, oraz sam przestanie z niego korzystać.
    4. Zobowiązuję nabywcę (nabywca zobowiązuje się do) zapłaty mi n-krotności opłaty jaki mi wniósł, za każda kopię utworu A która została wprowadzona do obrotu z jego winy, a powstała w wyniku złamania przez nabywcę warunków umowy.
    5. etc
  3. etc
Zaznaczam, że jest to model koncepcyjny, bez wnikania w szczegóły. Możemy założyć że jest to umowa co do charakteru bardziej zbliżona do umowy najmu niż sprzedaży (co do koncepcji).

Mamy w ten sposób z grubsza rzecz biorąc dzisiejsze prawa autorskie opakowane w umowę dwustronną. Skoro mam pełną swobodę kształtowania umów, dlaczego nie mógłbym zawrzeć takiej.

Nie zamierzam prowadzić dyskusji na ten temat, po prostu chciałbym wiedzieć jaki jest stosunek Avx'a do takiego modelu.
Piotr Ratajczak - redaktor, webmaster
Odpowiedz
hehe napisał(a):Tylko sprzedający nie wykonał pracy polegającej na śpiewaniu. Nie uważasz, że za to też się należy opłata? Czy to jest jakaś gorsza praca niż inne?
Opłata za śpiewanie??? W sumie niezła myśl. Tylko ile by biedna Mandaryna musiała zapłacić aby ją chcieli słuchać?:lol2:

Czy "artysta" wykonuje pracę za KAŻDYM razem gdy jego utwór jest odtwarzany lub powielony?
Miłość to ekonomia, tu się handluje DNA.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości