To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Inny punkt widzenia - Buddyzm
exodim napisał(a):Samuel, modlisz się do Alavaki o ochronę? Szczęśliwy

Pomaga też młynek modlitewny, pokłony przed posągiem Buddy i dzwonienie dzwoneczkiem Uśmiech
Bunt przeciw Bogu nie czyni ateistą.[url="http://www.pisemko.blogspot.com"]
[/url]
Odpowiedz
Pod koniec trochę odjechał Uśmiech
Po pierwsze, "nie ma się do kogo modlić" - nie oznacza, że nie ma sensu się modlić. Mnich w tym krótkim wywiadzie mówi prosto z mostu, że modlitwa jest wyrazem szacunku. Do tego, dla zwykłych wiernych, nie mnichów, rolę Boga przejmują demony, czy też duchy opiekuńcze, oraz prawo karmy. Modląc się, można wyprosić przysługi u duchów i poprawić swoją karmę. Prostackie, bardzo przyziemne podejście do religii, pełne folkloru i lokalnych zabobonów, no ale cóż. Nie każdy jest filozofem. Jest to po prostu jedna z ról, jakie spełnia religia.
Po drugie, "lucyfer" o którym Cejrowski mówi, to Mara, bóg iluzji. Jego kuszenie Buddy faktycznie jest podobne do kuszenia Jezusa przez Lucyfera, ale mit ten powstał kilkaset lat przed Jezusem, więc prawa autorskie przysługują raczej buddyzmowi Oczko Buddyzm powstawał w ramach mitologii hinduskiej i istnieje trochę opowieści o rozmowach Buddy z bóstwami, powstałych prawdopodobnie w ciągu kilku wieków po jego śmierci. Wczesny buddyzm uznaje istnienie hinduskich bogów, ale żadnego z nich nie uznaje za Stwórcę - a wręcz w jednej opowieści wyśmiewa Mahabrahmę, króla bogów, któremu wydaje się, że stworzył wszechświat. Zgodnie z tymi opowieściami bogowie podlegają takiemu samemu cyklowi wcieleń jak ludzie i niektórzy z nich zrozumieli, że Budda jest również ich szansą na nirvanę i zdecydowali się mu pomagać. W mitologii buddyjskiej i hinduskiej nie ma wyraźnego podziału na bóstwa dobre i złe i porównanie do Lucyfera i innych chrześcijańskich diabłów jest zbytnim uproszczeniem. Straszny demon, do którego modlitwę odmawia Dalajlama, wygląda tak strasznie dlatego, by odstraszać wrogów buddyzmu.

Ale w sumie to po Cejrowskim spodziewałem się czegoś dużo gorszego Uśmiech Ten film pokazuje, że buddyzm jest faktycznie religią, a to co my na Zachodzie nazywamy "filozofią buddyzmu" jest tak naprawdę tylko wycinkiem całej tradycji.
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
Odpowiedz
Jeśli to co mówisz jest prawdą - to buddyści są bardziej naiwni od chrześcijan. A poza tym głupsi. Po co chodzić do tych świątyń skoro nie ma z tego później żadnego pożytku? Lepiej pod drzewem siedzieć jak ten Budda i medytować.
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
exodim napisał(a):Jeśli to co mówisz jest prawdą - to buddyści są bardziej naiwni od chrześcijan. A poza tym głupsi. Po co chodzić do tych świątyń skoro nie ma z tego później żadnego pożytku? Lepiej pod drzewem siedzieć jak ten Budda i medytować.

No przecież pisał. Po to, aby poprawić karmę i wyprosić jakieś przysługi u tych demonów. Co w tym bardziej naiwnego od modlitwy do jakiegoś niezdefiniowanego "bóga" to ja nie wiem.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
Argen napisał(a):No przecież pisał. Po to, aby poprawić karmę i wyprosić jakieś przysługi u tych demonów. Co w tym bardziej naiwnego od modlitwy do jakiegoś niezdefiniowanego "bóga" to ja nie wiem.

To, że jedna świątynia buddyjska generuje przeciętnie 3 razy więcej zysków od kościoła :lol2:
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz
Argen napisał(a):No przecież pisał. Po to, aby poprawić karmę i wyprosić jakieś przysługi u tych demonów. Co w tym bardziej naiwnego od modlitwy do jakiegoś niezdefiniowanego "bóga" to ja nie wiem.

Trudny wiek, widzę. Oczko
Odpowiedz
Argen napisał(a):No przecież pisał. Po to, aby poprawić karmę i wyprosić jakieś przysługi u tych demonów.

Ciekawe, co podlega Prawu Karmy, skoro w buddyzmie nie ma duszy? Uśmiech
Bunt przeciw Bogu nie czyni ateistą.[url="http://www.pisemko.blogspot.com"]
[/url]
Odpowiedz
exodim napisał(a):To, że jedna świątynia buddyjska generuje przeciętnie 3 razy więcej zysków od kościoła :lol2:

Co w związku z tym? Skoro obie grupy wierzą w podobne zabobony to mówienie o tym, że jedna jest bardziej naiwna niż druga jest bezzasadne. Może za to bardziej skąpa... ale to chyba zarzut przeciw.:lol2:

rafalJG napisał(a):Ciekawe, co podlega Prawu Karmy, skoro w buddyzmie nie ma duszy? Zdezorientowanymile:

Ciekawe czym jest dusza, bo ja do dziś nie rozumiem tego pojęcia. Pomijając już tę kwestię to nie mam pojęcia. Być może sami buddyści podlegają?
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
Dusza - to dawne zrozumienie świadomości. Stąd teza, że dusza jest niezależna od ciała, a skoro niezależna, to pewnie i nieśmiertelna. To niedawne odkrycie, że świadomość rodzi się w mózgu.

P.S, Hochsztapler OSHO tłumaczył buddyjską Pustkę jako Nothingness -czyli Nicość. Tak więc wszystkich nas czeka Nirwana. I to bez jedzenia korzonków i wpatrywania się w ścianę Uśmiech
Bunt przeciw Bogu nie czyni ateistą.[url="http://www.pisemko.blogspot.com"]
[/url]
Odpowiedz
rafalJG napisał(a):Dusza - to dawne zrozumienie świadomości. Stąd teza, że dusza jest niezależna od ciała, a skoro niezależna, to pewnie i nieśmiertelna. To niedawne odkrycie, że świadomość rodzi się w mózgu.

P.S, Hochsztapler OSHO tłumaczył buddyjską Pustkę jako Nothingness -czyli Nicość. Tak więc wszystkich nas czeka Nirwana. I to bez jedzenia korzonków i wpatrywania się w ścianę Uśmiech

Świadomość niezależna od ciała, czyli co konkretnie? Co do reszty to podejrzewam, że to tylko jedna z interpretacji doktryny. Ludzie o których mówimy najwyraźniej jej nie uznają.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
Ludzie wierzyli, że myślenie jest niezależne od ciała. Stąd koncepcja duszy. Dziś mają problem, bo muszą pogodzić mózg i duszę Uśmiech
Bunt przeciw Bogu nie czyni ateistą.[url="http://www.pisemko.blogspot.com"]
[/url]
Odpowiedz
exodim napisał(a):To, że jedna świątynia buddyjska generuje przeciętnie 3 razy więcej zysków od kościoła :lol2:

No to chyba dobrze, nie? Oczko W sumie to wszystkie ludowe wersje religii na świecie są podobne - tam masz duchy opiekuńcze, a tu aniołki i świętych od znajdowania zgubionych kluczyków do samochodu. Ludzie przychodzą do świątyń w konkretnych sprawach, aby dobić jakiegoś targu z bóstwem, albo przeprowadzić jedną z typowych ceremonii związanych z życiem: narodzinami, dorastaniem, małżeństwem i śmiercią. Te ceremonie są wszędzie podobne, niezależnie od religii, a bóstwa mogą wyglądać inaczej, ale pełnią podobne role. Czego byś nie powiedział o ludowej wersji buddyzmu, prawie to samo będzie się odnosić do ludowej wersji chrześcijaństwa, islamu, czy wierzeń Azteków.
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
Odpowiedz
Samuel. Wierzysz w Prawo Karmy i reinkarnację?
Bunt przeciw Bogu nie czyni ateistą.[url="http://www.pisemko.blogspot.com"]
[/url]
Odpowiedz
rafalJG napisał(a):Samuel. Wierzysz w Prawo Karmy i reinkarnację?

Wierzę, że wszystkie wydarzenia, w tym również te zachodzące w naszych umysłach, mają swoje przyczyny, oraz że same są przyczynami innych wydarzeń. Wierzę, że podział na ja-świat, czy też umysł-ciało jest tak naprawdę złudny i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby coś, co stało się na zewnątrz mnie, było przyczyną czegoś zachodzącego w moim umyśle, a to znowu było przyczyną czegoś na zewnątrz, lub wydarzenia w umyśle kogoś innego. Tak naprawdę nawet sam fakt, że mówimy o "moim umyśle", "Twoim umyśle", itd., co niby implikuje istnienie jakiegoś "ja" posiadającego umysł, jest złudne i świadczy tylko o niedoskonałości naszego języka, który nadaje się do poproszenia drugiej małpy, żeby rzuciła nam banana, ale do filozofii już nie bardzo. Budda sam mówił, że jego nauczanie ma dwa poziomy - jeden z punktu widzenia zwykłego człowieka, dla którego ważne jest jego "ja", jego życie i śmierć; oraz drugi, abstrakcyjny, bardzo trudny do przełożenia na ludzki język, gdzie nie ma już "ja", a są tylko procesy przyczyn i skutków.

Wierzę też, że to co nazywamy świadomością jest tylko efektem ubocznym tych procesów i jej znaczenie jest przez nas wyolbrzymiane. A śmierć, czyli wygaszenie świadomości, nie jest tak naprawdę niczym szczególnym - jest kolejnym wydarzeniem, które ma swoje przyczyny i samo jest przyczyną kolejnych wydarzeń.

Nie wiem na ile to odpowiada na Twoje pytanie, ale jestem pewien, że gdybym odpowiedział prostym "Tak", lub "Nie", to na pewno byśmy się nie zrozumieli Duży uśmiech

Bardzo dobrze, moim zdaniem, pisał o tym mnich Buddhadasa. Częściowe tłumaczenie jednego z jego esejów znajduje się na sasana.pl . Ale mimo iż Buddhadasa starał się jak mógł, to i tak to zagadnienie jest trudne do zrozumienia. Zwykli wierni w Tajlandii, Burmie, czy innym kraju theravady, uważają zapewne, że odrodzą się po śmierci. Ja uważam, tak jak Buddhadasa - że nie ma żadnego "ja", które mogłoby się odrodzić, ale jednak w pewnym sensie odrodzenie zachodzi w każdym momencie. A najlepiej prawdopodobnie jest po prostu machnąć na to ręką i iść pobiegać.
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
Odpowiedz
Pewien człowiek, arystokrata, dwa i pół tysiąca lat temu wymyślił ciąg przyczynowo-skutkowy.
Minęło sto pokoleń. Ludzie się do niego modlą i składają ofiary, choć nie niesie to za sobą żadnych skutków. Duży uśmiech
Odpowiedz
Widzę, że buddyzm może być wszystkim i niczym. Oczywiście jeżeli spojrzymy na to od strony zachodnich ludków i ich "reformatorów", którzy dostosowują buddyzm do ich potrzeb.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
Pewien cieśla dwa tysiące lat temu wymyślił, że fajnie by było, gdyby ludzie byli dla siebie dobrzy. Efekt ten sam, jeśli nie gorszy Oczko

Cytat:Oczywiście jeżeli spojrzymy na to od strony zachodnich ludków i ich "reformatorów",

Znaczy, kto jest zachodnim ludkiem i "reformatorem"? Ten tajski mnich, Buddhadasa? Oczko
So many Christians, so few lions...
http://makingthematrix.wordpress.com/mkbc
Odpowiedz
Palmer Eldritch napisał(a):Pewien człowiek, arystokrata, dwa i pół tysiąca lat temu wymyślił ciąg przyczynowo-skutkowy.
Minęło sto pokoleń. Ludzie się do niego modlą i składają ofiary, choć nie niesie to za sobą żadnych skutków. Duży uśmiech
Chociaż Palmer zbanowany: Buddyzm nie jest religią. Tam człowiek 'zbawia się' sam. Budda jest tylko człowiekiem. Doskonałym, oświeconym, ale tylko człowiekiem.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Odpowiedz
nonkonformista napisał(a):Chociaż Palmer zbanowany: Buddyzm nie jest religią. Tam człowiek 'zbawia się' sam. Budda jest tylko człowiekiem. Doskonałym, oświeconym, ale tylko człowiekiem.

Wobec tego po co te wszystkie demony ? Buddyzm to sekciarski odłam hinduizmu, który niby usunął bogów ale pozostawił demony i inne głupoty z dawnej wiary.
Odpowiedz
Xeno napisał(a):Wobec tego po co te wszystkie demony ? Buddyzm to sekciarski odłam hinduizmu, który niby usunął bogów ale pozostawił demony i inne głupoty z dawnej wiary.

Dokładnie. Niby "bardziej oświecony" odłam, ale demonów jak się okazuje mają chyba więcej niż my nawet Język
Vi Veri Veniversum Vivus Vici
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: