To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ankieta: W kwestiach gospodarczych popieram:
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
Wolny rynek (w rozumieniu Szkoły Austriackiej - libertarianizm/radykalny liberalizm/radykalny koliber)
39.48%
122 39.48%
"Wolny rynek" (w rozumieniu czegoś w okolicach współczesnego USA)
22.01%
68 22.01%
Interwencjonizm
9.39%
29 9.39%
Socjalizm
8.09%
25 8.09%
Komunizm
5.50%
17 5.50%
Nie wiem
1.62%
5 1.62%
Żadna z dostępnych odpowiedzi mnie nie zadowala
13.92%
43 13.92%
Razem 309 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Ocena wątku:
  • 10 głosów - średnia: 3.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Socjalizm vs. liberalizm
Oni przecież nigdy nie grają tak żeby wzbogacił się klient, tylko oni sami. Nie interesują się w większości tym co kupują bądź sprzedają, a jedyny "kapitał" jaki produkują to dobre wrażenie na temat akcji jakiejś firmy.

Niemniej są frajerzy, którzy kuszą się na ich usługi. Tak jak na hazard. Zresztą takie transakcje powinny być tak samo opodatkowane. Pożytek z tego też podobny.
Odpowiedz
Machefi napisał(a):Doradca inwestycyjny, który nie jest na prowizji od zysku u swego klienta, a na pensji banku/domu maklerskiego, to czyim faktycznie jest doradcą? Wydaje mi się, że jednak banku i jego zadaniem ochrona interesu banku, nawet kosztem klienta. Z punktu widzenia świadomego klienta jest to więc zalegalizowany oszust.

Nie słyszałem o takim doradcy, który zarządzając aktywami nie miałby oprócz stałego uposażenia dodatków z tytułu wyników inwestycyjnych.

Ponadto, nie rozumiem trochę Twojej filozofii. Jeśli doradca jest chujowy, to ludzie nie składają u takiego kasy do obracania, tylko idą do skuteczniejszego. Skuteczniejszego, czyli osiągającego lepsze wyniki FI bądź asset management (to drugie to taki fundusz inwestycyjny, skrojony na bardzo indywidualną potrzebę klienta).

El Commediante napisał(a):Oni przecież nigdy nie grają tak żeby wzbogacił się klient, tylko oni sami. Nie interesują się w większości tym co kupują bądź sprzedają, a jedyny "kapitał" jaki produkują to dobre wrażenie na temat akcji jakiejś firmy.

Niemniej są frajerzy, którzy kuszą się na ich usługi. Tak jak na hazard. Zresztą takie transakcje powinny być tak samo opodatkowane. Pożytek z tego też podobny.

To prawda, że instytucje finansowe pewnie w 98% oferują niekoniecznie korzystne dla klienta produkty finansowe. Maklerzy to trochę inna rzecz niż doradca inwestycyjny, bo w Polsce zajmują się najczęściej właśnie opylaniem prod. finansowych albo przyjmowaniem zleceń.
Odpowiedz
łobuz napisał(a):Jeśli doradca jest chujowy, to ludzie nie składają u takiego kasy do obracania, tylko idą do skuteczniejszego. Skuteczniejszego, czyli osiągającego lepsze wyniki FI bądź asset management (to drugie to taki fundusz inwestycyjny, skrojony na bardzo indywidualną potrzebę klienta).
Wniosek: nie ma chujowych doradców.
Wydaje się, że wiara w cuda znika w jednej dziedzinie tylko po to, by zagnieździć się w innej. Karol Marks
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman

EL Duży uśmiech
Odpowiedz
Łoś napisał(a):Wniosek: nie ma chujowych doradców.
W powyższym jest zawarty błąd w rozumowaniu, bo mądrzy ludzie nie będą powierzać pieniędzy słabemu doradcy. Kretyni będą, bo się na tym nie znają.
"Equality is a lie. A myth to appease the masses. Simply look around and you will see the lie for what it is! There are those with power, those with the strength and will to lead. And there are those meant to follow – those incapable of anything but servitude and a meager, worthless existence."
Odpowiedz
Cytat:W powyższym jest zawarty błąd w rozumowaniu, bo mądrzy ludzie nie będą powierzać pieniędzy słabemu doradcy. Kretyni będą, bo się na tym nie znają.

Czyli mądremu człowiekowi wystarczy spojrzenie w oczy doradcy, by określić czy jest dobry, czy słaby?
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
Łoś napisał(a):Wniosek: nie ma chujowych doradców.

Przecież napisałem, że "jak doradca jest chujowy", więc są, co nie zmienia faktu, że i tak inwestorzy w lwiej mierze jako rzetelne sito na chujowych doradców uznają examy organizowane przez KNF.


cobras napisał(a):Czyli mądremu człowiekowi wystarczy spojrzenie w oczy doradcy, by określić czy jest dobry, czy słaby?

Pewnie po wynikach inwestycyjnych. Np. są rankingi "Parkietu" z najlepszymi zarządzającymi.

Szczerze - nie wiem o czym piszemy, coś pierdolicie od rzeczy. Odnieście się do faktu, że kwintesencja wolnego rynku, czyli inwestor - chce, by jego środkami obracała osoba z kompetencjami uzyskanymi na podstawie państwowych examów, organizowanych przez państwową Komisję Nadzoru Finansowego.
Odpowiedz
Łobuz napisał(a):Szczerze - nie wiem o czym piszemy, coś pierdolicie od rzeczy. Odnieście się do faktu, że kwintesencja wolnego rynku, czyli inwestor - chce, by jego środkami obracała osoba z kompetencjami uzyskanymi na podstawie państwowych examów, organizowanych przez państwową Komisję Nadzoru Finansowego.

Inwestorzy chcą żeby ich pieniędzmi zarządzała osoba charakteryzująca się konkretnymi umiejętnościami. Nie jest istotne z kolei to, czy tych umiejętności dowiedzie egzamin państwowy, czy jakiś prywatny certyfikat jak to się ma dzisiaj w przypadku języka angielskiego, a który obecnie jest wymagany przez większość szanujących się pracodawców. Nie wiem tylko dlaczego 2/3 pracodawców najwyraźniej uważa, że ta nisza nie zostanie zagospodarowana po rzekomej deregulacji tego zawodu. Na samą opinię maklerów nie ma co zwracać większej uwagi. To naturalne.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
Argen napisał(a):Inwestorzy chcą żeby ich pieniędzmi zarządzała osoba charakteryzująca się konkretnymi umiejętnościami.

Oczywiście. Tutaj nie ma mowy o tym, że inwestor sprawdzi skille doradcy z certyfikatem z danego, komercyjnego źródła. Pomyła = strata, tutaj stratę jak najmocniej redukuje się do jak najniższego poziomu, na ile się wie, że taką redukcję ryzyka można przeprowadzić.

Argen napisał(a):Nie jest istotne z kolei to, czy tych umiejętności dowiedzie egzamin państwowy, czy jakiś prywatny certyfikat jak to się ma dzisiaj w przypadku języka angielskiego, a który obecnie jest wymagany przez większość szanujących się pracodawców.

W przypadku angielskiego nie jest to istotne. W przypadku możliwości zysku/straty dużych pieniędzy jest istotne. Jak przyjdziesz do pracy z certyfikatem C2, a nie będziesz umiał nawet na C1, to Cię wyjebią bez straty dla siebie. Jak Cię wezmą do zarządzania aktywami i nie będziesz umiał w danym horyzoncie ubić danego procentu, a co gorsza - narazisz zamożnych ludzi na straty, to nie dość, że Cię wyjebią - na reputacji straci także Twój fundusz, który Cię zatrudnił. Pierwsza opcja z angielskim jest nieszkodliwa, druga, z obracaniem kasy - jest szkodliwa w zdecydowanie większym wymiarze niż opcja z angielskim.

Argen napisał(a):Nie wiem tylko dlaczego 2/3 pracodawców najwyraźniej uważa, że ta nisza nie zostanie zagospodarowana po rzekomej deregulacji tego zawodu.

Pewnie zostanie, ale na cholerę z ich pkt widzenia do tego dopuszczać, jeśli uważają, że ich kasą obracają wystarczająco rozumni specjaliści po examach państwowych? Przejście do komercyjnych licencji przez pewien okres wprowadziłby tylko zamęt i zapewne okresowe straty. Obecny system licencjonowania jest transparentny, co daje zaufanie inwestorom.

Argen napisał(a):Na samą opinię maklerów nie ma co zwracać większej uwagi. To naturalne.

To prawda. Na doradców inwestycyjnych także nie. Niemniej na inwestorów już tak.

Wg mnie wniosek jest taki, że jak państwowe jest dobre, to i inwestor na to przystanie, nie patrząc na Wasze ideologiczne spory.
Odpowiedz
Łobuz napisał(a):Oczywiście. Tutaj nie ma mowy o tym, że inwestor sprawdzi skille doradcy z certyfikatem z danego, komercyjnego źródła. Pomyła = strata, tutaj stratę jak najmocniej redukuje się do jak najniższego poziomu, na ile się wie, że taką redukcję ryzyka można przeprowadzić.
Tak samo nie da się sprawdzić ogólnych umiejętności językowych pracownika podczas krótkiej rozmowy kwalifikacyjnej. Owszem można je oszacować w pewnym przybliżeniu, ale to wszystko. Nie jest też tak, że egzamin państwowy daje jakąś gwarancję tego, że doradca będzie obracał aktywami w sposób korzystny dla klienta. Ryzyko w jednym i drugim przypadku nie jest w moim mniemaniu odmienne o ile mielibyśmy do czynienia z wysokiej klasy certyfikatem wystawionym przez renomowaną organizację... taki doradca by oczywiście kosztował, ale z racji obecnej polityki państwa względem tej konkretnej branży byle kto i tak nie może sobie na niego pozwolić.

Łobuz napisał(a):W przypadku angielskiego nie jest to istotne. W przypadku możliwości zysku/straty dużych pieniędzy jest istotne. Jak przyjdziesz do pracy z certyfikatem C2, a nie będziesz umiał nawet na C1, to Cię wyjebią bez straty dla siebie. Jak Cię wezmą do zarządzania aktywami i nie będziesz umiał w danym horyzoncie ubić danego procentu, a co gorsza - narazisz zamożnych ludzi na straty, to nie dość, że Cię wyjebią - na reputacji straci także Twój fundusz, który Cię zatrudnił. Pierwsza opcja z angielskim jest nieszkodliwa, druga, z obracaniem kasy - jest szkodliwa w zdecydowanie większym wymiarze niż opcja z angielskim.
Stąd też spółki i inwestorzy obracający wielkim kapitałem byle kogo zatrudniać nie będą. Tak było jest i będzie. Nowi gracze na rynku od czasu do czasu i tak będą się pojawiać i żaden egzamin państwowy nie daje nam gwarancji tego, że ci ludzie przyczynią się do powiększenia naszych aktywów. Część z nich będzie jakością pewnie ustępować tym dzisiejszym, ale to przecież będzie można banalnie łatwo sprawdzić, a jak wspominałem już wcześniej na pewno znalazłyby się organizacje, które przyznawałyby odpowiednie certyfikaty za zdanie egzaminu ze znajomości mechanizmów giełdowych o podobnym stopniu trudności co ten państwowy.

Łobuz napisał(a):Pewnie zostanie, ale na cholerę z ich pkt widzenia do tego dopuszczać, jeśli uważają, że ich kasą obracają wystarczająco rozumni specjaliści po examach państwowych? Przejście do komercyjnych licencji przez pewien okres wprowadziłby tylko zamęt i zapewne okresowe straty. Obecny system licencjonowania jest transparentny, co daje zaufanie inwestorom.

Na pewno z pkt widzenia zamożnych inwestorów tak właśnie jest... trzeba jednak pamiętać, że obecny system ogranicza elastyczność cen usług jakie obecnie panują w tej branży część z nich w ogóle odcinając od usług tego typu. Na dłuższą metę z kolei i oni by nie stracili... taka już zresztą natura zmian, że przynoszą one okresowy zamęt. To również jest naturalne.

Zresztą co do wielkości tego zamętu również szczerze bym wątpił. Ostatecznie doświadczeni i sprawdzeni maklerzy obracający naprawdę grubymi pieniędzmi nie wymarliby przecież z automatu po przeprowadzeniu deregulacji zawodu.

Łobuz napisał(a):Wg mnie wniosek jest taki, że jak państwowe jest dobre, to i inwestor na to przystanie, nie patrząc na Wasze ideologiczne spory.

Mi to jedynie przypomina o tym, że dobre i relatywnie skuteczne jest jak to zwykle bywa wrogiem lepszego i bardziej skutecznego.Oczko

Zresztą inwestorzy mają często ciągotki do wspierania pewnego rodzaju interwencjonizmu tak samo jak każda inna grupa zawodowa. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego.Uśmiech
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/noc-spedz...35892.html

Rejestracja do okulisty NFZ - raz na pół rokuUśmiech Opłata za możliwość stania w kolejce - 300 złotych miesięcznie.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a):http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/noc-spedz...35892.html

Rejestracja do okulisty NFZ - raz na pół rokuUśmiech Opłata za możliwość stania w kolejce - 300 złotych miesięcznie.
PRL wiecznie żywy. :lol2: A to stanie w kolejce będzie liczone do emerytury?
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Odpowiedz
Znając życie to pewnie nałożą na to podatek.
Odpowiedz
Xeo95 napisał(a):Znając życie to pewnie nałożą na to podatek.


Stojąc w kolejce do okulisty nie możesz robić zakupów. Więc jest to oszczędność czyli zysk. A jak Ci się jeszcze uda zarejestrować to nie będziesz musiał iść prywatnie. Więc znowu zysk. Podatek będzie podwójny.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
Fajny list Oczko

Cytat:List Prezesa ZPP do Marka Belki
Warszawa, 17 czerwca 2014
Szanowny Pan
Marek Belka
Prezes Narodowego Banku Polskiego
Wielce Szanowny Panie Belka,
nasz Związek od ponad roku usiłuje ratować około 1000 miejsc w kilkunastu gorzelniach. Pisaliśmy do „wszystkich”: do Ministerstwa Finansów, Gospodarki, przekonaliśmy posłów do składania interpelacji. Bez żadnego skutku.
W czym rzecz? Otóż w tym, że dziwaczne interpretacje Ministra Finansów, pomimo braku zmiany prawa, nagle zakazały skażania alkoholu etylowego na potrzeby przemysłu chemicznego, kosmetycznego na terenie Rzeczpospolitej. Sprowadzać z zagranicy można!
A piszę do Pana, bo w ostatnich dniach dowiedziałem się, że to Pan jest szefem Ministra Szczurka.
Pan do niego zadzwoni i powie mu, żeby przestał.
Padnie kilkanaście zakładów, 1000 ludzi straci pracę, nie dostaniecie 15 mln CIT, 35 mln VAT, 5 mln PIT, 1,5 mln podatku od nieruchomości. Nie musi Pan pamiętać tych liczb – oni je znają. Wielokrotnie je przedstawialiśmy i nikt ich nie zakwestionował.
Pan jest taki mądry i elokwentny, proszę mnie, prostemu chłopakowi z Podlasia, wyjaśnić o co w tym chodzi?
Czy rząd planuje w najbliższym czasie ogłosić wielki sukces, że ściągnął wielkiego inwestora francuskiego lub niemieckiego, który zajmie skażaniem alkoholu i stworzy 200 nowych miejsc pracy w związku z czym za każde dacie mu rządową dotację w wysokości 50 tysięcy Euro?
Czy też ktoś planuje uruchomić import na dużą skalę – z zagranicy. Stamtąd wolno. Nie wolno tylko w naszym teoretycznie istniejącym Państwie. Jak nie wiecie kto – to znaczy, że jakiś urzędnik z Wami pogrywa!
Jest to kolejna branża, którą planuje skończyć Ministerstwo Finansów, otwierając drogę kolesiom lub „zagranicznym inwestycjom”.
18 marca 2013 r. skierowaliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstw w Ministerstwie Finansów. Odpowiedź z Prokuratury Okręgowej w Warszawie przyszła szybko 25 kwietnia 2013 r. Prokurator Jarosław Szklarczyk, który stwierdził, że owszem, ale się wszystko przedawniło. Pan zadzwoni do Pana Szczurka i powie mu, że tym razem zadbamy, żeby się nic nie przedawniło.
Łącze należne wyrazy,
Cezary Kaźmierczak
Prezes ZPP
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
"W czym rzecz? Otóż w tym, że dziwaczne interpretacje Ministra Finansów, pomimo braku zmiany prawa, nagle zakazały skażania alkoholu etylowego na potrzeby przemysłu chemicznego, kosmetycznego na terenie Rzeczpospolitej. Sprowadzać z zagranicy można!"

Jeśli to prawda to jestem tym bardzo rozgoryczony. W takiej sytuacji na pohybel wytwarzaniu denaturatu, części rozpuszczalników, itp.
Trudne to do zrozumienia dla mnie ograniczenie.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
Ale już powód wprowadzenia oczywisty.
Sebastian Flak
Odpowiedz
Cytat:15 mln CIT, 35 mln VAT, 5 mln PIT, 1,5 mln

Oj, no to w takim razie będzie trzeba ratować budżet dodrukiem z NBP!


****
Dochody z akcyzy na alkohol to ok. 11 miliardów złotych. Te trochę ponad 50 milionów to drobne.
Najwyraźniej MF nituje przepisy żeby nie dało się obejść akcyzy w żaden sposób.
A znacznie łatwiej nadzorować import (tzn. uniemożliwić wprowadzania na rynek produktów domieszkowanych, teoretycznie gospodarczych, służących jako alkohol spożywczy), więc na to jest zgoda.

Moim zdaniem, MF podjęło słuszną decyzję.
Odpowiedz
Cytat:Jeśli to prawda to jestem tym bardzo rozgoryczony.

Czemu? Głosowałeś na PO? Pokładałeś w nich jakąś nadzieję? Oczko Język
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Baptiste napisał(a):"W czym rzecz? Otóż w tym, że dziwaczne interpretacje Ministra Finansów, pomimo braku zmiany prawa, nagle zakazały skażania alkoholu etylowego na potrzeby przemysłu chemicznego, kosmetycznego na terenie Rzeczpospolitej. Sprowadzać z zagranicy można!"
Jak się coś pisze, to trzeba pisać dokładnie.
Tu nie chodzi o zakaz skażania, tylko o nakazanie droższej metody całkowitego skażania (żeby nie można było prostymi środkami go "odkazić").
Stąd to całe larum naszych rodzimych cwaniaczków. Inna sprawa, że rządy ościennych demoludów dopuszczają takie częściowe skażanie.
Kasa, kasa.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Sofeicz napisał(a):(żeby nie można było prostymi środkami go "odkazić").
Menel sączący denat przez chleb widać może dużo. Uśmiech
( Oczko )
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości