To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ankieta: W kwestiach gospodarczych popieram:
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
Wolny rynek (w rozumieniu Szkoły Austriackiej - libertarianizm/radykalny liberalizm/radykalny koliber)
39.48%
122 39.48%
"Wolny rynek" (w rozumieniu czegoś w okolicach współczesnego USA)
22.01%
68 22.01%
Interwencjonizm
9.39%
29 9.39%
Socjalizm
8.09%
25 8.09%
Komunizm
5.50%
17 5.50%
Nie wiem
1.62%
5 1.62%
Żadna z dostępnych odpowiedzi mnie nie zadowala
13.92%
43 13.92%
Razem 309 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Ocena wątku:
  • 10 głosów - średnia: 3.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Socjalizm vs. liberalizm
Argen napisał(a):Możesz sobie w to wierzyć podpierając się przy tym przykładami całkowicie anegdotycznymi, ale kiedy przychodzi do rachunku do zysków i strat fabryki zawsze uciekają tam gdzie jest tańsza siła robocza i zamykają się tam gdzie jest zbyt droga.
Gdyby tak było to cała światowa produkcja znajdowałaby się w jednym, najtańszym kraju.
A tak nie jest bowiem firmy stawiają także na jakość, kadry, koszta transportu, rozwiązania prawne, zagrożenia, itd.

W firmie, w której pracuję ludzie poszukują nie tylko najtańszych chińczyków ale także urządzeń, części, gdzie pierwszym ich kryterium jest "byle nie tani chińczyk".
Nawet gdy jest to sygnowane zachodnią marką. Pytają o miejsce produkcji toteż firma nie może sobie pozwolić tylko na handlowanie produktami z Chin i tym podobnych miejsc.
A niektórzy producenci jak np. Rems na każdym kroku podkreślają, że stoi za nimi niemiecka jakość i niemiecka produkcja. To niemal ich hasło przewodnie. To samo z Viessmanem czy amerykańskim Ridgidem.
Budowa lokalnej struktury gospodarczej jest ważna np. ze względu na kształcenie kadr, które same mogą w przyszłości otworzyć własną działalność.
Kadr, które często inwestor z zewnątrz sprowadza ze sobą jako element zaplecza.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
Baptiste napisał(a):Gdyby tak było to cała światowa produkcja znajdowałaby się w jednym, najtańszym kraju.
A tak nie jest bowiem firmy stawiają także na jakość, kadry, koszta transportu, rozwiązania prawne, zagrożenia, itd.

Jedynie rozwinąłeś moją tezę w żaden sposób jej nie zaprzeczając. Wszystko sprowadza się do zysku. Kadry, których gdzieś nie ma trzeba wyszkolić lub sprowadzić na miejsce, koszta transportu rozumie się samo przez się, rozwiązania prawne liczą się w takim stopniu w jakim przekładają się na potencjalny zysk i bezpieczeństwo obrotu handlowego, stabilność regionu z tego samego w sumie powodu. Można by tak jeszcze trochę wymieniać co nie zmienia faktu, że to czysta kalkulacja i nic ponadto. Wszystkie te kwestie przy odrobinie wysiłku rządzących danym państwem można dość łatwo rozwiązać. Tania siła robocza jest z kolei czymś unikatowym dla państw na pewnym poziomie rozwoju i stąd zwróciłem na nią szczególną uwagę. Po prostu jest albo być przestaje, gdy punkt został już przekroczony. Ten punkt Chiny na przykład właśnie przekraczają.

Z kolei firmy, które wymieniłeś celują w dość specyficzny target jeżeli chodzi o potencjalnych klientów. Nie kierują się tutaj żadnym patriotyzmem. Po prostu znalazły swoją niszę i się jej mocno trzymają, która zresztą ze względu na swoją już dość luksusową charakterystykę nigdy nie jest specjalnie rozbudowana. Na ile prawdy jest w tych deklaracjach też w sumie pewny nie jestem... bardzo prawdopodobne, że części są na przykład produkowane w Niemczech, ale całość składa się już w Chinach albo gdzieś indziej na dalekim wschodzie. To co opisujesz to w sumie zwykły zabieg promocyjny i niekoniecznie musi się w pełni pokrywać z rzeczywistością. Muszę też jednak stwierdzić, że ten zabieg promocyjny jakiś szczególnie popularny nie jest. Nie opłaca się aż tak często i nawet producenci towarów luksusowych dość często od niego odchodzą i tak się dzieje na przykład w dziedzinie audio.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
Argen napisał(a):Jedynie rozwinąłeś moją tezę w żaden sposób jej nie zaprzeczając. Wszystko sprowadza się do zysku. Kadry, których gdzieś nie ma trzeba wyszkolić lub sprowadzić na miejsce, koszta transportu rozumie się samo przez się, rozwiązania prawne liczą się w takim stopniu w jakim przekładają się na potencjalny zysk i bezpieczeństwo obrotu handlowego, stabilność regionu z tego samego w sumie powodu. Można by tak jeszcze trochę wymieniać co nie zmienia faktu, że to czysta kalkulacja i nic ponadto. Wszystkie te kwestie przy odrobinie wysiłku rządzących danym państwem można dość łatwo zapewnić. Tania siła robocza jest z kolei czymś unikatowym dla państw na pewnym poziomie rozwoju i stąd zwróciłem na nią szczególną uwagę. Po prostu jest albo być przestaje, gdy punkt został już przekroczony. Ten punkt Chiny na przykład właśnie przekraczają.
Nie piszę o patriotyzmie. Działania protekcjonistyczne mają uderzać nie w odczucia patriotyczne właścicieli lecz wspierać ich w ramach danego organizmu państwowego przez co opłacalnym będzie produkować określoną gamę rzeczy na miejscu. Nie są to działania propagandowe lecz prawno-gospodarcze.
Forma państwowej inwestycji na przyszłość, która najczęściej nie ma charakteru ciągłego.
Niedawny przykład zza oceanu:
http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/114078...nt=tak&p=0

Co do twoich wątpliwości odnośnie produkcji macierzystej. W przypadku pewnej części producentów i części ich asortymentu wątpliwości nie mam żadnych. No chyba, że w grę wchodzi świetnie zoorganizowane oszustwo powodujące iż cały segment szczebli producenta od góry do dołu kłamie a fabryki, które prezentują w swoich filmach szkoleniowych to jedna wielka mistyfikacja. Oczko
W tej jak to nazwałeś niszy nie jest też nic luksusowego.
Producent bazuje na jakości, nie na efekcie Veblena, ponieważ takiego efektu napewno nie wywoła pompa cyrkulacyjna w domowej kotłowni. Uśmiech

Sprawa jest banalna. Konsumenci bardzo lubią powiązywać jakość wraz z krajem pochodzenia. Nawet jeżeli ich przekonanie nie jest oparte na silnych dowodach lecz np. stereotypach.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
Baptiste napisał(a):Nie piszę o patriotyzmie. Działania protekcjonistyczne mają uderzać nie w odczucia patriotyczne właścicieli lecz wspierać ich w ramach danego organizmu państwowego przez co opłacalnym będzie produkować określoną gamę rzeczy na miejscu. Nie są to działania propagandowe lecz prawno-gospodarcze.
Forma państwowej inwestycji na przyszłość, która najczęściej nie ma charakteru ciągłego.

To da się robić tylko do pewnego okresu aż gdzieś indziej nie znajdzie się obszar oferujący bardziej optymalne warunki produkcyjne przy czym polityka tego typu uderza w konsumenta, ograniczając konkurencję i przyczyniając się do bardziej powolnej w związku z tym akumulacji kapitału. Nie dostrzegam zalet takiego postępowania. Nie rozumiem też jakie państwo w związku z operowaniem na jego terytorium ubogich, słabo rozwiniętych i kiepsko zorganizowanych podmiotów gospodarczych miałoby odnosić korzyści... niższe wpływy do budżetu?

Baptiste napisał(a):Co do twoich wątpliwości odnośnie produkcji macierzystej. W przypadku pewnej części producentów i część ich asortymentu wątpliwości nie mam żadnych. No chyba, że w grę wchodzi świetnie zoorganizowane oszustwo powodujące iż cały segment szczebli producenta od góry do dołu kłamie a fabryki, które prezentują w swoich filmach szkoleniowych to jedna wielka mistyfikacja. :wink:
W tej jak to nazwałeś niszy nie jest też nic luksusowego.
Producent bazuje na jakości, nie na efekcie snoba, ponieważ takiego efektu napewno nie wywoła pompa cyrkulacyjna w domowej kotłowni. Zdezorientowanymile:
To nie jest jedyne znaczenie pojęcia luksusowy. Produkty o jakich rozmawiamy trafią do bardziej zamożnej i przez to wymagającej części społeczeństwa. Cała reszta "niemieckich" producentów być może będzie nieśmiało również odwoływała do tej strategii marketingowe, ale będzie też stosowała najróżniejsze sztuczki, o których wspomniałem.

Baptiste napisał(a):Sprawa jest banalna. Konsumenci bardzo lubią powiązywać jakość wraz z krajem pochodzenia. Nawet jeżeli ich przekonanie nie jest oparte na silnych dowodach.
Rozejrzyj się może wokół siebie po mieszkaniu, aby sprawdzić na ile ta strategia odnosi jakiś skutek. Ja nie twierdzę, że nie ma w ogóle producentów, którzy próbują zajmować tego typu specyficzne nisze, korzystając z tego typu marketingu, ale próba opierania gospodarki narodowej na działalności tego typu i to dodatkowo za cenę jaką proponują protekcjoniści różnej maści do mnie w żaden sposób nie przemawia.

Baptiste napisał(a):Niedawny przykład zza oceanu:
http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/11...?print=tak&p=0

To nie ma dla mnie nic wspólnego z protekcjonizmem... Tesla jest wyłącznym producentem omawianego w artykule towaru. Zabieg byłby protekcjonistyczny dopiero wówczas gdyby istniała inna spółka gotowa załatwić im to samo co Tesla tyle, że na lepszych warunkach, a Nevada pomimo tego dokładałaby Tesli ulgi podatkowe, aby ta mogła z takim podmiotem konkurować.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
Argen napisał(a):To da się robić tylko do pewnego okresu aż gdzieś indziej nie znajdzie się obszar oferujący bardziej optymalne warunki produkcyjne
A doświadczenie pokazuje, że wielkie koncerny nie kasują swoich macierzystych "baz" w państwach matkach.
A na pewnym etapie rozwoju przedsiębiorstwa wychodzenie na zewnątrz jest naturalne. Logiczna konsekwencja wzrostu.

Argen napisał(a):przy czym polityka tego typu uderza w konsumenta, ograniczając konkurencję i przyczyniając się do bardziej powolnej w związku z tym akumulacji kapitału. Nie dostrzegam zalet takiego postępowania.
Powolna akumulacja kapitału? Nie znam szybszego tempa wzrostu pkb niż to miało miejsce w najbardziej znanych państwach stosujących politykę protekcjonistyczną. Konkretnie w czasach gdy była ona realizowana.
Argen napisał(a):Nie rozumiem też jakie państwo w związku z operowaniem na jego terytorium ubogich, słabo rozwiniętych i kiepsko zorganizowanych podmiotów gospodarczych miałoby odnosić korzyści... niższe wpływy do budżetu?
To inwestycja. Rozwój na rynku wewnętrznym ma przynieść zyski w przyszłości gdy podmiot będzie już mógł wyjść na rynek zewnętrzny czy konkurować na własnym z tymi, które już od dawna są rozwinięte.
Argen napisał(a):To nie jest jedyne znaczenie pojęcia luksusowy. Produkty o jakich rozmawiamy trafią do bardziej zamożnej i przez to wymagającej części społeczeństwa.
Wcale nie tylko do takowych trafiają. Pewnie znasz powiedzenie, że chytry dwa razy traci. To powiedzenie jest na szczęście nieobce wielu ludziom toteż wolą zapłacić 8 tysięcy zamiast 5 i mieć "spokojną głowę". Wolą kupić narzędzie za 150zł a nie za 50zł.
Może czasem ulegają tylko stereotypowi, magii marki, a może faktycznie wiedzą co robią. Tak czy owak myślą o tym.

Argen napisał(a):Rozejrzyj się może wokół siebie po mieszkaniu, aby sprawdzić na ile ta strategia odnosi jakiś skutek.
O dziwo mam w nim baterię Hansgrohe. Najwyższa półka. Duży uśmiech Nie zamontowałem jej ani ja ani nikt z mojej rodziny lecz poprzedni właściciel.
A to zwykły, przeciętny człowiek, żaden tam bogacz. Oczko
Do, niektórych trafia, do niektórych nie trafi.
Faktem jednak jest, że akurat te przedsiębiorstwa istnieją na rynku od lat i mają dobrą pozycję. W przeciwieństwie do firm krzak, które zwijają się z rynku po kilku latach zostawiając klientów na lodzie bez baz serwisowych bo przyszedł inny, jeszcze tańszy, który ich wybił.

A skoro jestem już przy Hansgrohe. Tutaj takie oświadczenie producenta:
http://www.hansgrohe.pl/2505.htm

W 44 krajach na wszystkich kontynentach Grupa Hansgrohe zatrudnia ponad 3500 osób. Produkcja odbywa się w dziesięciu fabrykach, z tego sześć znajduje się w Niemczech. Główna siedziba firmy, od momentu jej założenia w 1901 roku znajduje się w Schiltach, w Schwarzwaldzie.


"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
Baptiste napisał(a):A doświadczenie pokazuje, że wielkie koncerny nie kasują swoich macierzystych "baz" w państwach matkach.
A na pewnym etapie rozwoju przedsiębiorstwa wychodzenie na zewnątrz jest naturalne. Logiczna konsekwencja wzrostu.

Bazy produkcyjne jak najbardziej przenoszą.

Baptiste napisał(a):Powolna akumulacja kapitału? Nie znam szybszego tempa wzrostu pkb niż to miało miejsce w najbardziej znanych państwach stosujących politykę protekcjonistyczną. Konkretnie w czasach gdy była ona realizowana.

Jakieś konkretne dane? Co takiego miałoby warunkować ten wzrost? Niewydajne ledwo co raczkujące spółki?

Baptiste napisał(a):To inwestycja. Rozwój na rynku wewnętrznym ma przynieść zyski w przyszłości gdy podmiot będzie już mógł wyjść na rynek zewnętrzny czy konkurować na własnym z tymi, które już od dawna są rozwinięte.

Jakie zyski? Niech te długoterminowe zyski to będą przy okazji zyski, których nie mogłyby państwu zapewnić kapitał zagraniczny.

Baptiste napisał(a):Wcale nie tylko do takowych trafiają. Pewnie znasz powiedzenie, że chytry dwa razy płaci. To powiedzenie jest na szczęście nieobce wielu ludziom toteż wolą zapłacić 8 tysięcy zamiast 5 i mieć "spokojną głowę". Wolą kupić Zestaw narzędzie za 150zł a nie za 50zł.
Może czasem ulegają tylko stereotypowi, magii marki, a może faktycznie wiedzą co robią. Tak czy owak myślą o tym.

Żeby o tym myśleć trzeba mieć pieniądze. Wtedy można sobie takie rzeczy kalkulować.

Baptiste napisał(a):O dziwo mam w nim baterię Hansgrohe. Najwyższa półka. :mrgreen: Nie zamontowałem jej ani ja ani nikt z mojej rodziny lecz poprzedni właściciel.
A to zwykły, przeciętny człowiek, żaden tam bogacz. :wink:
Do, niektórych trafia, do niektórych nie trafi.
Faktem jednak jest, że akurat te przedsiębiorstwa istnieją na rynku od lat i mają dobrą pozycję. W przeciwieństwie do firm krzak, które zwijają się z rynku po kilku latach zostawiając klientów na lodzie bez baz serwisowych bo przyszedł inny, jeszcze tańszy, który ich wybił.

Polecam rozejrzeć się trochę bardziej.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
Argen napisał(a):Bazy produkcyjne jak najbardziej przenoszą.
Pisałem właśnie o bazach produkcyjnych. Wraz ze wzrostem wielkości firmy liczba baz się zwiększa co nie znaczy, że bazy w państwie macierzystym znikają, bądź znikają całkowicie.
Exodim podał przypadek Fiata, ja przed chwilą napisałem o Hansgrohe.
6 na 10 fabryk produkcyjnych w Niemczech.
W Wolfsburgu WV nadal produkuje samochody a LG agd w Changwon.
A wspomniany też przeze mnie Musk chce umieszczać Teslę nie tylko za granicą ale i w USA budując tam kolejną fabrykę. Oczywiście nie obyło się to bez tradycyjnej protekcjonistycznej zagrywki.
Jak na kraj posiadający spore doświadczenie protekcjonistyczne przystało.
Argen napisał(a):Jakieś konkretne dane? Co takiego miałoby warunkować ten wzrost? Niewydajne ledwo co raczkujące spółki?
Jakie dane uznasz za konkretne?
Mnie przekonuje zbiegnięcie się z czasem największego przyrostu pkb wraz z wdrożeniem takich rozwiązań jako iż taki był ich cel.
Z drugiej strony ja także poproszę o dane mówiące iż koszta takiej polityki są większe niż ewentualne korzyści. Jestem pewien, że nie obliczysz mi rachunku zysku i strat a jednak twierdzisz, że rachunek ten wychodzi na korzyść podejścia liberalnego.

A każda spółka była kiedyś raczkująca. Także te z zewnątrz.
Argen napisał(a):Jakie zyski?
Wpływy z podatków (tak wiem, że ich zawsze się unika, ale bądź co bądź tak czyni każda firma a jednak są płacone), praktyczne kształcenie kadr, korzyści dla sektora edukacji (współpraca szkół, uniwersytetów z firmami), przeciwdziałanie bezrobociu.
Opieranie się na inwestorach zewnętrznych jest bardzo ryzykowne bo taki równie szybko jak wejdzie może też całkowicie wyjść.
Argen napisał(a):Żeby o tym myśleć trzeba mieć pieniądze. Wtedy można sobie takie rzeczy kalkulować.
Pieniądze ma większość ludzi. Mniejsze, większe ale ma. W ramach danej kwoty można się starać jak najlepiej je wykorzystać.
Nie trzeba być bogaczem aby nie kupować wszystkiego co najtańsze. Chyba większość ludzi tego nie czyni, przynajmniej w odniesieniu do produktów, które uważają za wymagające większych nakładów. Począwszy od zwykłych maszynek do golenia.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Odpowiedz
Baptiste napisał(a):Pisałem właśnie o bazach produkcyjnych. Wraz ze wzrostem wielkości firmy liczba baz się zwiększa co nie znaczy, że bazy w państwie macierzystym znikają, bądź znikają całkowicie.
Exodim podał przypadek Fiata, ja przed chwilą napisałem o Hansgrohe.

To truizm. Zagraniczny inwestor w kraju, w którym dopiero później zdecydował się założyć oddział też niekoniecznie musi się z niego wycofać albo zmniejszać w nim jakoś istotnie swoje udziały jeśli zapewni mu się odpowiednie warunki rozwoju. Najlepiej warunkowane prawnie jak to wcześniej ująłeś. Tylko nie wiem czego to niby miałoby dowodzić. Taki Hyundai w Korei pozostawił 3 fabryki. W kraju nie produkuje nawet połowy tego co z siebie rocznie wyrzuca. Przy skali dofinansowania nie jest to jakiś imponujący wynik, a trzeba pamiętać, że czebole nadal mają fory w Korei Płd.

Baptiste napisał(a):Jakie dane uznasz za konkretne?
Mnie przekonuje zbiegnięcie się z czasem największego przyrostu pkb wraz z wdrożeniem takich rozwiązań jako iż taki był ich cel.

Taka korelacja na pewno pewne wnioski uprawdopodabnia, ale o niczym nie przesądza.

Baptiste napisał(a):Z drugiej strony ja także poproszę o dane mówiące iż koszta takiej polityki są większe niż ewentualne korzyści. Jestem pewien, że nie obliczysz mi rachunku zysku i strat a jednak twierdzisz, że rachunek ten wychodzi na korzyść podejścia liberalnego.

Żeby takie rzeczy obliczyć należałoby przeprowadzić jakiś kontrolowany eksperyment. To nie jest możliwe. Nic jednak na razie nie wskazuje na to, że taka strategia miałaby przynosić wymierne korzyści poza anegdotycznymi przykładami, które wskazują na istnienie jakiejś tam korelacji pomiędzy zjawiskami przez nas omawianymi. Problem w tym, że to się zwyczajnie nie klei.

Baptiste napisał(a):A każda spółka była kiedyś raczkująca. Także te z zewnątrz.

No i czego ma to dotyczyć? W omawianym przypadku spółki z zewnątrz raczkujące już nie są, więc z konieczności muszą mieć większe obroty, przychody, dochody itd. Przy okazji mają zaplecze inwestycyjne, które pozwala w szybkim tempie redukować braki infrastrukturalne. To więcej pieniędzy do budżetu i przy okazji znacznie szybszy rozwój kluczowych gałęzi gospodarki niż to mamy w przypadku, gdy kompletni amatorzy biorą się to za samo tyle, że ze skutkiem o wiele gorszym. Przyczyny takiego stanu rzeczy wydają mi się oczywiste stąd też Twoja teoria mi się zwyczajnie nie klei. Takiego boomu gospodarczego zwyczajnie nie ma co w niej wywołać jest natomiast sporo elementów, które w oczywisty sposób muszą rozwój spowolnić.

Baptiste napisał(a):Wpływy z podatków (tak wiem, że ich zawsze się unika, ale bądź co bądź tak czyni każda firma a jednak są płacone), praktyczne kształcenie kadr, korzyści dla sektora edukacji (współpraca szkół, uniwersytetów z firmami), przeciwdziałanie bezrobociu.
Opieranie się na inwestorach zewnętrznych jest bardzo ryzykowne bo taki równie szybko jak wejdzie może też całkowicie wyjść.

A skąd ta opinia? Zapewnisz zagranicznemu inwestorowi te swoje protekcjonistyczne ulgi podatkowe i potraktujesz go jak czebole to podejrzewam, że taki z radości jeszcze narodowość zmieni albo przyjmie podwójną.Uśmiech A wszystkie te kwestie można realizować wykorzystując zagraniczne podmioty gospodarcze. Kształcenie kadr i współpraca z uniwersytetami ma ostatnio miejsce chociaż by we Wrocławiu na przykładzie Samsunga, a wyjdzie to moim zdaniem znacznie lepiej niż gdybyśmy dzielnie i odważnie próbowali wszystko na nowo odkrywać opierając się przy tym na zagrywkach protekcjonistycznych.

Baptiste napisał(a):Pieniądze ma większość ludzi. Mniejsze, większe ale ma. W ramach danej kwoty można się starać jak najlepiej je wykorzystać.
Nie trzeba być bogaczem aby nie kupować wszystkiego co najtańsze. Chyba większość ludzi tego nie czyni, przynajmniej w odniesieniu do produktów, które uważają za wymagające większych nakładów. Począwszy od zwykłych maszynek do golenia.
Większość ludzi tego nie czyni? Polecam naprawdę porządnie rozejrzeć się po swoim mieszkaniu. Tak sprawdzając producentów ubrań, mebli, zastawy, i całej reszty dupereli, z których człowiek na co dzień korzysta. Ludzie kalkulują w ten sposób z reguły w odniesieniu do produktów, na których się znają i ich interesują. To nie zdarza się zbyt często. Mało kto ciągle ogląda etykiety tego co kupuje, a kiedy się tego nie robi to patrzy się na ceny.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
Świetny artykuł dotyczący tematu powyższej dyskusji, polecam: http://www.nytimes.com/2014/10/04/opinio...trade.html


Cytat:Since the 1970s, economic orthodoxy has argued for low tariffs, free capital flows, elimination of industrial subsidies, deregulation of labor markets, balanced budgets and low inflation. This philosophy — later known as the Washington Consensus — was the basis of advice the International Monetary Fund and the World Bank gave to developing countries in return for financial help.The irony is that during the Industrial Revolution, today’s rich countries — Britain, France and the United States — pursued the very opposite policies: high tariffs, government investment in industry, financial regulations and fixed values for currencies. Trade expanded, and capital flowed anyway.
World War II changed everything. Tariffs were seen as having exacerbated the Depression, and inadequate globalization as one cause of the two world wars. So, through the late 1970s, the United States and Europe cut tariffs, though currencies were fixed and capital was still highly controlled. Astonishing American prosperity in the three decades after 1945 led economists to overestimate the impact of free trade. In reality, high growth in those years resulted from many factors: pent-up demand from the war; the Marshall Plan; Cold War military spending; investments in universities, highways and scientific research; and falling oil prices.
Starting in the 1970s, however, under the influence of free-market enthusiasts like Milton Friedman, economists urged further removal of barriers to trade and capital flows, hoping to turn the world into one highly efficient market, unobstructed by government.
The results were often disastrous. The lowering of protective tariffs did not lead to rapid growth in Latin America, which stagnated in the 1980s.
Mr. Friedman’s acolytes also urged the reduction or elimination of capital controls — starting in the 1970s in the United States, and in the 1980s in Europe — along with lower tariffs. This, too, was ruinous. An exodus of short-term investments contributed to financial crises in East Asia, Russia, Argentina and Turkey in the mid-1990s, and to the collapse of the Long-Term Capital Management hedge fund in 1998 (a prelude to the 2008 crisis).
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
http://biznes.interia.pl/firma/news/nowe...iness_news

"Ale problem pojawia się w sytuacji, kiedy zleceniobiorca ma umowy z kilkoma podmiotami. Wtedy nie będzie można w łatwy sposób ustalić, który z tych podmiotów i w jakiej kwocie powinien zapłacić składki.
- W tej sytuacji można się spodziewać, że przedsiębiorcy będą starali się uzyskać od zleceniobiorców oświadczenia o tym, że składki zostały opłacone przez innego płatnika - wyjaśnia Marta Felczak. - Ale w niektórych przypadkach to może nie wystarczyć - dodaje.
Chodzi o sytuację, w której np. zleceniobiorca traci jedno zlecenie i nie informuje o tym innego przedsiębiorcy albo przypadek, w którym jedna firma np. z powodu problemów z płynnością nie płaci wynagrodzenia za zlecenie na czas."


Czyli jeżeli dobrze rozumiem firma A nie opłaci haraczu ZUSowi to w tym przypadku w razie kontroli firmy B, która też zatrudnia tego pracownika ZUS będzie mógł jej wlepić karę?


Swoją drogą - jeżeli pracownik zarabiał do tej pory 2000 brutto na nieozusowionej umowie zlecenia to od 1 stycznia 2016 roku na rękę weźmie 200 złotych mniej, przy założeniu, że pracodawca zechce pokryć ze swojej kieszeni składki po stronie pracodawcy a nie po prostu renegocjuje umowę. Faktycznie ustawa jest tak propracownicza, że aż strach się bać.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
Dobrze rozumiesz. Ogólnie szuje oskładkowały zbiegi umów zleceń. Teraz już nie podpiszesz umowy na 200 zł i 3600 zł odprowadzając sobie składkę od tej pierwszej, ale musisz sumować je wszystkie i odprowadzić składkę od sumy wszystkich przychodów jakie uzyskujesz na podstawie podpisanych przez siebie umów zleceń o ile nie przekraczają one wysokości płacy minimalnej. Za ewentualny błąd w obliczeniach co do składki odpowiada nie kto inny jak zleceniodawca, więc...;]
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
Argen napisał(a):Dobrze rozumiesz. Ogólnie szuje oskładkowały zbiegi umów zleceń. Teraz już nie podpiszesz umowy na 200 zł i 3600 zł


To nie dziwi - wszak wpisuje się w retorykę opodatkowania "bogaczy". :lol2:
Tylko te ćwoki pod pretekstem poprawy sytuacji najuboższych zafundowali ten numer również tym najmniej zarabiającym na zleceniach, którzy w identyczny sposób próbowali wiązać koniec z końcem. A jak się zarabia w okolicach pensji minimalnej to te ~150 złotych mniej na prawdę zaboli.

Ot tak to jest jak ideolo socjalistyczne przysłania rzeczywistość. Najlepsze jest to, że za tym projektem, nawet w bardziej restrykcyjnej wersji najmocniej gardłowały zjeby ze związków zawodowych, które chyba pracowników powinny bronić nie tylko przed pracodawcami ale i przed państwem.


Ale ogólnie ta ustawa to mistrzostwo świata. Bez większego rozgłosu (media zajęły się sprawą Sikorskiego i straszeniem "przymusową pracą w soboty") udało się przepchnąć coś co teoretycznie zwiększa wpływy do budżetu (nie zdziwiłbym się gdyby w praktyce wpływy spadły) kosztem najsłabszych na rynku pracy pod pretekstem troski o tych najsłabszych. Na prawdę jestem pełen podziwu.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
Tu jest Polska panie. Przytaczając słowa mojego autorytetu, prezesa ZUS, a przy tym na pewno człowieka wspaniałego i w życiu prywatnym Zbigniewa Derdziuka “oskładkowanie wszystkich umów zleceń byłoby korzystne zarówno dla zleceniobiorców, gromadzących środki na przyszłą emeryturę, jak i dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych”. Ja mu na to po przyjacielsku odpowiadam: chuj, dupa i kamieni kupa.
Mierzy się ponad cel, by trafić do celu.
K.Bunsch

Odpowiedz
Argen napisał(a):“oskładkowanie wszystkich umów zleceń byłoby korzystne zarówno dla zleceniobiorców, gromadzących środki na przyszłą emeryturę, jak i dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych”.


Widać prezez ZUS nie wie jak działa ZUS.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
Nie mogę już edytować powyższego więc post po poście.

Taka ciekawa informacja:
Przeciw obniżeniu zarobków pracowników na umowach zlecenie głosowało tylko 8 posłów:
Michał Jaros - PO
Adam Abramowicz - PIS
Andrzej Dąbrowski - SP
Patryk Jaki - Sprawiedliwa Polska
Henryk Kmiecik - Bezpieczeństwo i Gospodarka
Krzysztof Popiołek - niezależny
Przemysław Wipler - niezależny


Ot taki papierek lakmusowy naszego sejmu.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
Jak wygląda wolny rynek tytoniu w Indonezji? W Indonezji nie istnieją żadne restrykcje zabraniające reklamowania papierosów. Nie ma też żadnych praw wprowadzających restrykcje na palenie. Normalne jest, że uczniowie palą na lekcjach. Co ciekawe gdy wielkie korporacje tytoniowe stworzyły z Indonezji kraj z największą ilością palaczy zaczęły atakować dzieci. W Indonezji niczym niezwykłym nie jest 5-cio latek wypalający drugą paczkę dziennie:
https://www.youtube.com/watch?v=nlKx6VopiEI
https://www.youtube.com/watch?v=qcsdt468C_0

According to an official spokesman of a special commission set up to protect children's rights (KPAI) and evolve regulations to prevent children getting addicted to smoking, "The future of 80 million Indonesian children is at stake as the cigarette producers were intentionally aiming children as their future market through massive TV advertisements and sponsorships on activities in which teenagers involved the most."

A próby wprowadzenia regulacji nie przechodzą przez parlament dzięki lobbingowi tytoniowych korporacji.

Żeby było ciekawiej firmy te dostają dodatkowe zwolnienia z podatków co przyczynia się do tego, że papierosy w Indonezji są jednymi z najtańszych na świecie.

[Obrazek: Indonesia_kids_smoking.jpg]
"Nie można powiedzieć, która masa ludowa ma więcej źródeł piękna. Są wieki całe, że jakiś naród przoduje drugim, są znów wieki, że idzie za drugim. Kto tępi narody, ten jakby zrywał struny z harfy świata. Cóż komu przyjdzie, że będzie miał harfę o jednej tylko strunie? Nie tępić, lecz rozwijać należy narodowości. A rozwijać je może wolność narodów, niepodległość i poszanowanie ich odrębności…"

Ignacy Daszyński
Odpowiedz
Kontestator napisał(a):A próby wprowadzenia regulacji nie przechodzą przez parlament dzięki lobbingowi tytoniowych korporacji.
Democracy in a nutshell :lol2:.
"Equality is a lie. A myth to appease the masses. Simply look around and you will see the lie for what it is! There are those with power, those with the strength and will to lead. And there are those meant to follow – those incapable of anything but servitude and a meager, worthless existence."
Odpowiedz
Jester napisał(a):Democracy in a nutshell :lol2:.

Tak bo oczywiście wpływy korporacji/oligrachów/arystokratów nie istnieją w monarchii, dyktaturze etc.

Wystarczyłoby, że kilki bliskich doradców Führera miało z tego interes.

Przynajmniej w demokracji mamy szansę wyeliminować w jakimś czasie skorumpowanych liderów. Demokracja nie jest gwarantem ale bronią jaką mamy do walki z korupcją, demokracją daje taką możliwość. Natomiast możliwość nie zawsze jest wykorzystana. W innych formach rządów nie ma nawet takiej możliwości i korupcja jest dużo wyższa. Nie ma bardziej skorumpowanych form rządów od tych niedemokratycznych.
"Nie można powiedzieć, która masa ludowa ma więcej źródeł piękna. Są wieki całe, że jakiś naród przoduje drugim, są znów wieki, że idzie za drugim. Kto tępi narody, ten jakby zrywał struny z harfy świata. Cóż komu przyjdzie, że będzie miał harfę o jednej tylko strunie? Nie tępić, lecz rozwijać należy narodowości. A rozwijać je może wolność narodów, niepodległość i poszanowanie ich odrębności…"

Ignacy Daszyński
Odpowiedz
Jester napisał(a):Democracy in a nutshell :lol2:.
To że gdzieś istnieje parlament, nie oznacza, że jest to państwo demokratyczne w rozumieniu współczesnym.
Odpowiedz
Jester napisał(a):Democracy in a nutshell :lol2:.
Demokracja w wersji dla Calineczki? :8O:
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości