Liczba postów: 6,282
Liczba wątków: 15
Dołączył: 12.2011
Reputacja:
382 Płeć: nie wybrano
Sam widzisz, że związki zawodowe są szkodliwe.
No nie rozumiem. Nigdy nie zrozumiem narzucana czegoś komuś siłą żeby ktoś inny miał dzięki temu korzyści.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Liczba postów: 6,282
Liczba wątków: 15
Dołączył: 12.2011
Reputacja:
382 Płeć: nie wybrano
Machefi napisał(a): Związki zawodowe po stronie pracodawcy są faktycznie szkodliwe,
Zakład został zlikwidowany w ciągu 2 lat.
Jaki zakład? Twój poprzedni z tym związkiem? Masz jakieś przykłady działalności związku zawodowego, który faktycznie "bronił" pracowników przed "dzikim kapitalizmem"?
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Liczba postów: 3,414
Liczba wątków: 5
Dołączył: 02.2010
Reputacja:
75 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: żadne
W państwowych firmach żadnego, w prywatnych zdarzało się.
Związki zawodowe z definicji są reprezentantem załogi, więc jeśli zamiast tego idą w układy z właścicielem przeciwko załodze, to nigdy dobrze się to nie kończy.
To tak jakby burmistrz brałby stronę rządu przeciwko mieszkańcom miasta - prawda że kuriozum?
PiS to dwa kłamstwa i spójnik
Andrzej Duda pełni obowiązki prezydenta, ale nie jest głową państwa - Włodzimierz Cimoszewicz
Liczba postów: 279
Liczba wątków: 11
Dołączył: 05.2015
Reputacja:
28
Machefi napisał(a): Związki zawodowe z definicji są reprezentantem załogi, więc jeśli zamiast tego idą w układy z właścicielem przeciwko załodze, to nigdy dobrze się to nie kończy
Tak samo nie najlepiej się kończy jeśli podburzają załogę przeciwko właścicielom.
"Nieszczęsna kraino, gdyby ci rodacy
Co za ciebie giną, wzięli się do pracy..."
Liczba postów: 6,282
Liczba wątków: 15
Dołączył: 12.2011
Reputacja:
382 Płeć: nie wybrano
Machefi napisał(a): W państwowych firmach żadnego, w prywatnych zdarzało się.
Związki zawodowe z definicji są reprezentantem załogi, więc jeśli zamiast tego idą w układy z właścicielem przeciwko załodze, to nigdy dobrze się to nie kończy.
To tak jakby burmistrz brałby stronę rządu przeciwko mieszkańcom miasta - prawda że kuriozum?
Pytałem o przykłady, a nie stwierdzenie faktu.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Liczba postów: 6,282
Liczba wątków: 15
Dołączył: 12.2011
Reputacja:
382 Płeć: nie wybrano
Machefi napisał(a): Pytałeś czy znam przykłady, odpowiedź była twierdząca.
Związek podburzający pracowników wychodzi poza kryterium reprezentacji według mnie,
W domyśle chcąc żebyś je przytoczył. Jakie były próby wyzyskiwania pracowników udaremnione przez związek zawodowy?
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Cytat:Fifty hospitals in the United States are charging uninsured consumers more than 10 times the actual cost of patient care, according to research published Monday.
All but one of the facilities are owned by for-profit entities and the largest number of hospitals — 20 — are in Florida. For the most part, researchers said, the hospitals with the highest markups are not in pricey neighborhoods or big cities, where the market might explain the higher prices.
A tu jeszcze ciekawe komentarze do artykułu z interesującymi historiami:
Cytat:Back in November I was nearly killed by a drunk driver while riding my motorcycle. I was in the hospital for a month and I had 3 surgeries to save my leg in that time, with one more so far sense I was discharged. I live in California and have fairly good insurance. Regardless , I get a letter after I was home from my insurer saying I had exceeded my limit by $200,000 and that they where entitled to any money I received from the responsible party. Plus there are several medicines and doctors that apparently were not in my "network" therefor are not covered. I'm just finding out about this now. My layers are cutting a deal with my insurer but they're still getting a 3rd. (The person who hit me was minimally insured and quite poor). Having to deal with this is totally overwhelming and it makes me so mad I don't like to think about it. The system is so broken and I really feel sorry for anyone who has to go through it.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Liczba postów: 6,282
Liczba wątków: 15
Dołączył: 12.2011
Reputacja:
382 Płeć: nie wybrano
Jakie wyciągnąłeś wnioski cobrasie z notatki, którą wkleiłeś?
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Liczba postów: 1,866
Liczba wątków: 108
Dołączył: 09.2012
Płeć: nie wybrano
Rzuciła mi się w oczy potrzeba podejmowania przez polityków"niepopularnych decyzji". Dlaczego ktoś miałby podejmować decyzję za kogoś innego i to taką, której większość nie chce? Bo sam lepiej wie od wszystkich co dla wszystkich jest dobre?
Ze ktos zdecyduje za mnie, wbrew temu czego chcę, zostanę przemocą zmuszony do wykonania cudzej decyzji i to ma być na koniec jeszcze dobre dla mnie?
Za przeproszeniem ja mam w dupie takie moje dobro i takie jego działanie.
Kiedy ktos przymusza mnie do tego czego nie chce, znaczy działa moim kosztem.
Takie działanie jest w ogóle zaprzeczeniem panowania woli większości czym rzekomo jest demokracja. Zwykla przemoc i chamstwo.
Cytat:Brytyjska gospodarka przed rokiem 1980 miała wiele niesatysfakcjonujących aspektów. Liberalizacja w dużej mierze zmieniła system, ale nie zapewniła wzrostu PKB i produktywności. Zamiast tego zamieniła stare problemy, takie jak niekorzystne relacje przemysłowe czy relatywnie wysoki poziom inflacji, na nowe problemy, takie jak m.in. wysokie bezrobocie i rosnące nierówności dochodowe. (…)
Ekstremalna deindustrializacja doprowadziła Wielką Brytanię do stałego obniżenia wzrostu produktywności
Ot, do czego się dobiorą neoliby, to zepsują.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Liczba postów: 1,866
Liczba wątków: 108
Dołączył: 09.2012
Płeć: nie wybrano
Należy przy tym pamiętać, że motywacja homo sapiens do bycia przedsiębiorczym i produktywnym bierze się z możliwości wzbogacenia się a zatem z możliwości zbudowania różnicy społecznej pomiędzy sobą i innymi.
Odebranie ludziom wyraźnej perspektywy stania się bogatym a warto przypomnieć, ze bogactwo nie może istnieć bez biedy tak jak jasny nie może istnieć bez ciemnego, zabija w nich wszelką motywację do bycia przedsiębiorczym.
Zrównywanie różnic społecznych = zabijanie przedsiębiorczości i ogólna bieda
Przyzwolenie na potężne różnice społeczne = potężne antagonizmy społeczne i spadek przedsiębiorczości wywołany nieustającymi konfliktami
Optimum to wolny rynek i umiarkowane różnice społeczne czyli podatek od własności w miejsce podatków obrotowych.
IMF przyznał na podstawie ogólnoświatowego badania, że "trickle down economics" nie działa a gwarancją wzrostu jest wspieranie najbiedniejszych. Link do całego dokumentu tutaj - http://www.imf.org/external/pubs/ft/sdn/...dn1513.pdf
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Liczba postów: 3,888
Liczba wątków: 28
Dołączył: 05.2012
Reputacja:
149 Płeć: nie wybrano
Jedyne odpowiedzi na wytknięcie łamania prawa pracy to "zausz firmę" i "wszyscy by przez to upadli". Ot, pierdolenie, które nie zmienia się już od ponad 100 lat:
No i jeszcze to gadanie o tym, jak to kelnerzy w pewnym momencie przestają przychodzić do pracy. Czemu mieliby przychodzić, skoro pracodawca oferuje im gówniane warunki i śmieciówkę. Facet traktuje ich jak śmieci, a potem dziwi się, że ci odpłacają mu się tym samym.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Liczba postów: 4,392
Liczba wątków: 29
Dołączył: 02.2006
Reputacja:
7 Płeć: nie wybrano
cobras napisał(a): No i jeszcze to gadanie o tym, jak to kelnerzy w pewnym momencie przestają przychodzić do pracy. Czemu mieliby przychodzić, skoro pracodawca oferuje im gówniane warunki i śmieciówkę. Facet traktuje ich jak śmieci, a potem dziwi się, że ci odpłacają mu się tym samym.
Masz z tym jakiś problem? Rynek zweryfikuje takich pracodawców i takich pracowników co to nie lubią siebie nawzajem. Nie ma kelnerów? No to restauracje upadają. Nie ma restauracji? To te co się ostały są jeszcze bardziej pożądane przez klientów. Popyt generuje pieniądze na zatrudnianie kelnerów - rośnie kelnerska pensja. Potencjalni kelnerzy zauważają wzrost płac. Rośnie liczba kelnerów. Są kelnerzy? Otwierają się kolejne restauracje. Ustala się równowaga pomiędzy liczbą restauracji, liczbą kelnerów i płacami kelnerów. Wszyscy są szczęsliwi w sensie Pareto.
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Jest w okolicy Radomia znany zajazd, do ktergo zawsze uderzala masa klientow. Siostra kumpla miala tam 4.50zl/h, ale przy tak duzej liczbie klientow i pracy po 12h dziennie wielu kelnerow odpadlo, az w koncu po paru latach wlasciciel restauracji ze strachu przed odejsciem tych najbardziej wytrzymalych dal podwyzke do 10 zl/h. Dopiero od niedawna tak jest, ale kelnerzy nareszcie sa zadowoleni bo normalne wyplaty nareszcie maja.
Liczba postów: 3,888
Liczba wątków: 28
Dołączył: 05.2012
Reputacja:
149 Płeć: nie wybrano
Cytat:Masz z tym jakiś problem? Rynek zweryfikuje takich pracodawców i takich pracowników co to nie lubią siebie nawzajem. Nie ma kelnerów? No to restauracje upadają. Nie ma restauracji? To te co się ostały są jeszcze bardziej pożądane przez klientów. Popyt generuje pieniądze na zatrudnianie kelnerów - rośnie kelnerska pensja. Potencjalni kelnerzy zauważają wzrost płac. Rośnie liczba kelnerów. Są kelnerzy? Otwierają się kolejne restauracje. Ustala się równowaga pomiędzy liczbą restauracji, liczbą kelnerów i płacami kelnerów. Wszyscy są szczęsliwi w sensie Pareto.
No jak widać po obecnym stanie rzeczy rynek gówno weryfikuje. Za duża jest przewaga jednych nad drugimi, żeby coś miało się zmienić. Poza tym taki właściciel ma tylu chętnych, że kelnerzy szybko mu się nie skończą. Cwaniaki łamiący prawo tryumfują, a uczciwi pracodawcy zatrudniający na umowę o pracę nie są w stanie z nimi konkurować i padają. Przez niskie płace i śmieciówki tracą nie tylko pracownicy, ale i biznesy, bo mają mniej klientów.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.