Zdecydowanie lepszy jest obraz całego budżetu. Jego dochody w pierwszych pięciu miesiącach 2016 r. wyniosły 129,1 mld zł i były o 11% wyższe niż w takim samym okresie roku 2015. Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że wpływy ze wszystkich rodzajów podatków są wyższe niż przed rokiem. Najbardziej znacząco, bo aż 8,5%, wzrosły dochody z PIT. Po stronie wydatków odnotowano 142,6 mld zł, czyli prawie 5% więcej, niż w okresie styczeń-maj roku 2015. Deficyt budżetu wyniósł więc 13,5 mld zł wobec planowanych na koniec maja 19,3 mld zł.
Liczba postów: 6,282
Liczba wątków: 15
Dołączył: 12.2011
Reputacja:
382 Płeć: nie wybrano
Sam nie wiem czy plus czy minus. Z jednej strony, na razie trzymają się swoich założeń budżetowych, z drugiej, cały czas zadłużają państwo tak jak ich poprzednicy, a przecież właśnie na tym w dużej mierze skupiało się krytykowanie poprzednich rządowych rozbójników. Obecni zbójcy wcale nie są w tym punkcie lepsi.
To samo tyczy się reformy oświaty. Krytykowali poprzedni rząd za brak konsultacji. Sami robią to samo przy znacznie radykalniejsze reformie. To już nawet nie chodzi o hipokryzję, ale litości, nie można tak procedować bardzo istotnych fundamentów społecznych. Ale od samego początku swojego nierządzenia, Beata Sz. pokazuje, że właśnie o to chodzi, czyli aksamitną rewolucję opartą na bublach prawnych i stawianiu społeczeństwa przed faktami dokonanymi.
PiS od PO różnią się w zasadzie niczym, ale to było wiadome od dekady.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
Liczba postów: 5,409
Liczba wątków: 79
Dołączył: 10.2009
Reputacja:
90
Z reformą edukacji chodzi o to, żeby szybko wymienić "ludzi PO" na swoich. Wiedzą, że w następnych wyborach przegrają i nie będą mieć 8 lat na podstawienie wszędzie ziomów. Dlatego robią grunt pod wrogie przejęcie Polski
Liczba postów: 10,995
Liczba wątków: 45
Dołączył: 09.2012
Reputacja:
1,122 Płeć: nie wybrano
Dzisiaj przeczytałem ciekawą rzecz. Pani minister na reformę oświaty nie zamierza przeznaczyć ani złotówki - oczekuje, że koszta pokryją samorządy z subwencji oświatowej. Która często nie starcza nawet w 100% na pensje. No i coś mi się widzi, że jesień upłynie pod znakiem strajków nauczycieli - zwłaszcza tych z gimnazjów, bo wbrew zapowiedziom rządu sporo z nich straci pracę.
Szkoda tej polskiej oświaty - kolejna reforma, którą będzie trzeba za parę lat odkręcać - a przecież system nauczania potrzebuje przede wszystkim stabilizacji, o którą ciężko bo każdy kolejny minister wprowadza swoje eksperymenty.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
A mi nie żal tej oświaty. Ludzi nie uczy się tego, czego trzeba. Ja żyję robiąc rzeczy, których nauczyłem się w pracy i których sam z siebie uczyłem się po pracy. Ile ja czasu straciłem ucząc się w szkole tego obleśnego języka niemieckiego to masakra. A mogłem zamiast tego robić w tym czasie coś pożytecznego.
W ogóle nie wiem co to ma być za reforma, ale na pewno nie będzie rewolucyjna. A powinna być rewolucyjna. Powinno być tak, że człowiek uczy się pisać, czytać i liczyć, a potem już powinien z własnej woli wybierać przedmioty, które będzie chciał zgłębiać. Bo tak to mamy do czynienia z olbrzymim marnotrawstwem czasu tylko po to, żeby jakiś nauczyciel miał pracę.
Po co komu stabilizacja pt. "jest chujowo, ale stabilnie"?
Liczba postów: 12,315
Liczba wątków: 81
Dołączył: 12.2009
Reputacja:
388 Płeć: nie wybrano
lumberjack napisał(a): Powinno być tak, że człowiek uczy się pisać, czytać i liczyć, a potem już powinien z własnej woli wybierać przedmioty, które będzie chciał zgłębiać. Bo tak to mamy do czynienia z olbrzymim marnotrawstwem czasu tylko po to, żeby jakiś nauczyciel miał pracę.
Masz sporo racji ale przesada w drugą stronę nie jest zbyt dobra.
Chciałbyś się zdać na postrzeganie dwunastolatka? A co on może wiedzieć o późniejszym życiu, wyborach zawodowych? On żyje tym co ma tu i teraz.
Podejrzewam, że duża część z własnej woli wybrałaby to co najłatwiejsze i najprzyjemniejsze. Tak jak ze studiami. Był duży popyt na nieperspektywiczne kierunki? Był i dlatego powstała masa prywatnych, wyższych szkół mielenia gówna.
Czy warto aby ktoś spierdzielił sobie życiowy wybór z tego powodu iż musiał go podejmować w wieku 10-12 lat? Potem albo mu tak zostanie albo będzie się przekwalifikowywał już w dorosłym życiu tracąc czas, nerwy i pieniądze.
Niech chociaż najpierw ktoś mu te przedmioty przedstawi, wyjaśni na czym polega dana dziedzina nauki i jakie zajęcia zawodowe są z nimi powiązane. Tak aby wiedział, że większy wysiłek może się opłacić w przyszłości i aby mógł na tyle poznać dany przedmiot aby z pewnością stwierdzić iż dana dziedzina go przerasta lub obrzydza. Do tego nie trzeba wtłaczać masy grubych książek. Trzeba znaleźć jakiś złoty środek.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dlaniej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Jak będę miał dziecko, to jak będzie miało 12 lat nauczę je elektryki, a jak będzie miało 13 lat, to będzie już chodziło ze mną na budowy Będzie już umiało pisać, czytać i liczyć. Na przerwach będę mógł robić wykłady z historii i filozofii, w domu niech nakurwia fizykę, a w przyszłości będzie ogarniętym dżindżinierem albo jakimś przedsiębiorcą. Może z wiekiem trochę przesadziłem, ale jak zacznie w miarę wcześnie pracować na poważnie to o wiele wcześniej nabierze doświadczenia, ogarnięcia życiowego, będzie miał też kasę i nie będzie musiał prosić o jakieś kieszonkowe. Mi się podoba amerykańskie podejście do pracy.
Liczba postów: 5,409
Liczba wątków: 79
Dołączył: 10.2009
Reputacja:
90
lumberjack napisał(a): A mi nie żal tej oświaty. Ludzi nie uczy się tego, czego trzeba. Ja żyję robiąc rzeczy, których nauczyłem się w pracy i których sam z siebie uczyłem się po pracy. Ile ja czasu straciłem ucząc się w szkole tego obleśnego języka niemieckiego to masakra. A mogłem zamiast tego robić w tym czasie coś pożytecznego.
W ogóle nie wiem co to ma być za reforma, ale na pewno nie będzie rewolucyjna. A powinna być rewolucyjna. Powinno być tak, że człowiek uczy się pisać, czytać i liczyć, a potem już powinien z własnej woli wybierać przedmioty, które będzie chciał zgłębiać. Bo tak to mamy do czynienia z olbrzymim marnotrawstwem czasu tylko po to, żeby jakiś nauczyciel miał pracę.
Po co komu stabilizacja pt. "jest chujowo, ale stabilnie"?
No to ci powinno być żal, bo PO pchnęła oświatę akurat w kierunku specjalizacji i uczenia się tego co się chce (jak to wyszło, to inna para kaloszy, ale przynajmniej dobry wybrali kierunek). PiS chce iść w przeciwnym kierunku. Ogólne nauczanie, patriotyczne, narodowe, to będzie dla nich podstawa. Czyli powrót do PRL. Poza tym przywrócą kontrolę nad pracą nauczyciela na najniższym stopniu - do klas będą wchodzić cenzorzy. Jakiekolwiek odstępstwa od programu będą niemożliwe.
Liczba postów: 12,009
Liczba wątków: 156
Dołączył: 02.2006
Reputacja:
101 Płeć: nie wybrano
KODpKOD napisał(a): Nauczanie patriotyczne jako powrót do PRL = paranoja
"Nauczanie patriotyczne" to była kwintesencja szkoły w PRL. Na ile to było w praktyce realizowane (zwłaszcza za Jaruzelskiego) to inna sprawa, ale był to jeden z dówch powodów istnienia prlowskiej szkoły
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj
Liczba postów: 564
Liczba wątków: 11
Dołączył: 05.2012
Reputacja:
19 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: czczący wyklętych
Jeśli chodzi o reformy w państwowej edukacji, to ja przy ich ocenie kieruję prostymi kryteriami. Wszystko co powoduje zmniejszenie czasu potrzebnego na ukończenie szkoły i zwiększa poziom trudności, jest według mnie dobre. Ideałem dla mnie by było, gdyby szkoła była tak trudna, żeby większość odpadła w wieku 12 lat, a skończenie chociażby gimnazjum było gwarantem dobrej pracy. W ten sposób nikt nie marnowałby czasu i byłoby o co się starać, bo nawet jeden rok który udało się wytrwać w szkole zwiększałby szanse na rynku pracy.Teraz mamy przeciwieństwo jest długo i łatwo, zaś PiS pewnie będzie jeszcze przedłużał i ułatwiał.
Oczywiście najlepiej by było gdyby wszystkie szkoły byłyby prywatne.
Liczba postów: 7,127
Liczba wątków: 97
Dołączył: 01.2016
Reputacja:
916 Płeć: nie wybrano
pilaster napisał(a):
KODpKOD napisał(a): Nauczanie patriotyczne jako powrót do PRL = paranoja
"Nauczanie patriotyczne" to była kwintesencja szkoły w PRL. Na ile to było w praktyce realizowane (zwłaszcza za Jaruzelskiego) to inna sprawa, ale był to jeden z dówch powodów istnienia prlowskiej szkoły
Oczywiście to było "nauczanie patriotyczne-wybiórcze", w którym aspekty związane z II RP i AK były odwracane do góry nogami.
Natomiast nawiązywano przykładowo do ideologii piastowskiej, ukutej przed wojną w kuźniach narodowców.
Także w dalszej historii "patriotyzm wybiórczy" wykorzystywał Sienkiewicza, którego trylogia za czasów zaborów musiała być okrojona z aspektów anty-rosyjskich. Ewentualnie dozwalano na krytykę w kontekście walki proletariatu. Natomiast anty-niemieckość sprzedawano bez ograniczeń (krzyżacy czy pierdoły o "odwiecznej wrogości polsko-niemieckiej", którymi faszerowano mnie od podstawówki).
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania,
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia,
czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Liczba postów: 10,415
Liczba wątków: 99
Dołączył: 11.2008
Reputacja:
561 Płeć: nie wybrano
DziadBorowy napisał(a): W autobusie byłem świadkiem rozmowy jak jeden pan chwalił się drugiemu, że dzięki 500+ nie musi chodzić już chodzić do pracy bo przy czwórce jak on to określił "klientów" ma prawie tyle samo kasy co gdy do roboty chodził. Patrząc na aparycję i jego stan odniosłem wrażenie, że z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością zaoszczędzonego czasu nie spędzi z dziećmi tylko z kolegami racząc się rozmaitymi tanimi alkoholami. Nie wiem na ile taka postawa jest reprezentatywna dla ogółu (chociaż znajoma żony pracująca w pomocy społecznej mówiła, że podobnych sytuacji po wejściu programu jest sporo, zdarzył się nawet przypadek, że matka pijaczka, której dzieci były wychowywane przez ojca potrafiła go oskarżyć o molestowanie seksualne dzieciaków tylko po to aby to ona dostawała 500+ i miała na chlanie) ale obawiam się, że ludzi, którzy do tej pory nie wpadli w patologię tylko dlatego, że musieli pracować za nędzne grosze w skali kraju jest bardzo wiele. Mam też dziwne wrażenie, że tych którzy po rzuceniu pracy wpadną w patologię będzie więcej niż tych, którzy wykorzystają rzucenie pracy do czegoś sensownego np zmiany kwalifikacji czy poszukania lepszego zajęcia (większość pewnie będzie siedziała w domu czekając na nie wiadomo co). Czy to dramat czy też nie - oceń sama. Obawiam się jednak, że jeżeli przewidujesz zachowanie innych według tego jak Ty zachowałabyś się na ich miejscu popadasz w nadmierny optymizm.
PS. Tak wiem, że w takich sytuacjach mają odbierać kasę i dawać bony - ale bon 500 złotowy bez problemu można opchnąć za złotych 400.
Wiesz, ale znajoma, która pracuje w pomocy społecznej zna dość specyficznych ludzi. Większość w ogóle nie rzuci pracy, za to będzie miała na lekarza dla dziecka czy wyjście do kina. Pracę rzucają raczej te kobiety, które mają naprawdę beznadziejną i kiepsko płatną pracę. I naprawdę trudno im się dziwić. Gdybym miała ciężką pracę fizyczną za grosze, uniemożliwiającą kontakt z dziećmi przez większą część doby, też bym chętnie ją rzuciła.
Nie mówię, że 500+ to jakiś superrewelacyjny pomysł. Są lepsze (których nikt nie wprowadził, nawiasem mówiąc). Drażniące jest tylko to wydziwianie niektórych ludzi, z reguły mających fajne, dobrze płatne i w miarę lekkie zajęcia, że jakaś babka woli zająć się dziećmi niż harować na kasie czy w jakiejś fabryce. Z ludzi wychodzi jakieś niesamowite poczucie własnej wyższości, lepszości i pogarda wobec innych. Czyli w zasadzie wszystko, co dało PiS zwycięstwo w ostatnich wyborach.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
Liczba postów: 1,854
Liczba wątków: 16
Dołączył: 04.2012
Reputacja:
86 Płeć: mężczyzna
lumberjack napisał(a): Powinno być tak, że człowiek uczy się pisać, czytać i liczyć, a potem już powinien z własnej woli wybierać przedmioty, które będzie chciał zgłębiać. Bo tak to mamy do czynienia z olbrzymim marnotrawstwem czasu tylko po to, żeby jakiś nauczyciel miał pracę.
A ja uważam dokładnie odwrotnie. Im ludzie słabiej się na czymś znają, tym są bardziej łatwowierni w tych kwestiach. I potem politycy i propagandyści robią społeczeństwu wodę z mózgu.
W efekcie mamy brexity, durniów rządzących państwami, czy wszelkiej maści populistów.
Dlatego myślę, że bardzo ważne dla dobrostanu społeczeństwa jest możliwie jak najlepszy poziom wiedzy ogólnej. Nie brnięcie w miliony szczegółów, których nikt nie pamięta, ale podstawy i kluczowe zasady rządzące procesami ekonomicznymi, historycznymi, społecznymi, biologią, a także nauki ścisłe, których poznanie jest istotne dla wyrobienia zdolności racjonalnego myślenia i zrozumienia innych dziedzin wiedzy.
Non ridere, non lugere, neque detestari, sed intelligere.
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Dragula napisał(a): Lumber, a ty byłeś w zawodówce, czy liceum kończyłeś, bo to też istotne?
Studia skończyłem (historię i filozofię). Akurat czasu poświęconego tym dwóm przedmiotom zupełnie nie żałuję. Ale dużo czasu zmarnowałem na naukę wielu różnych przedmiotów, które mnie nie interesowały. Szkoda mi tego czasu, bo to kawał życia był.
Liczba postów: 289
Liczba wątków: 6
Dołączył: 10.2014
Reputacja:
-3 Płeć: nie wybrano
Kiedyś waloryzacja kwotowa - głos narodu - źle
500+ - źle, itd.
A nadal jest, jak jest. Ten naród tak już ma, że w tym kraju nigdy nie będzie dobrze.
Widocznie w innych krajach mają inną mentalność. W Anglii i nie tylko jest ok miliona polaków i wciąż tam przyjeżdżają.
W kraju widać mentalność typu - jak oskubać innego polaka. Dobrym wyjściem jest aby cała polska wyjechała. Może być tak, że uchodźcy kiedyś przypomną gościnność polaków. A teraz póki co, dobrze jest przytulić do serca telefon z chin, sprzęt agd, samochody
tu nigdy nie było i nie będzie lepiej ?
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241
Dołączył: 08.2005
Reputacja:
1,399 Płeć: mężczyzna
Wyznanie: Schabizm-kaszankizm
Jest wiele różnych rzeczy, które wymagają poprawy, ale ty przesadzasz w drugą stronę. W Polsce nie jest znowu tak źle. Wszyscy na całym świecie przytulają do serca telefon z chin, sprzęt AGD czy samochody, więc nie wiem za czym to ma być argument.
Soul33 napisał(a):
lumberjack napisał(a): Powinno być tak, że człowiek uczy się pisać, czytać i liczyć, a potem już powinien z własnej woli wybierać przedmioty, które będzie chciał zgłębiać. Bo tak to mamy do czynienia z olbrzymim marnotrawstwem czasu tylko po to, żeby jakiś nauczyciel miał pracę.
A ja uważam dokładnie odwrotnie. Im ludzie słabiej się na czymś znają, tym są bardziej łatwowierni w tych kwestiach. I potem politycy i propagandyści robią społeczeństwu wodę z mózgu.
W efekcie mamy brexity, durniów rządzących państwami, czy wszelkiej maści populistów.
Dlatego myślę, że bardzo ważne dla dobrostanu społeczeństwa jest możliwie jak najlepszy poziom wiedzy ogólnej. Nie brnięcie w miliony szczegółów, których nikt nie pamięta, ale podstawy i kluczowe zasady rządzące procesami ekonomicznymi, historycznymi, społecznymi, biologią, a także nauki ścisłe, których poznanie jest istotne dla wyrobienia zdolności racjonalnego myślenia i zrozumienia innych dziedzin wiedzy.
OK - jakieś naprawdę fundamentalne podstawy z różnych dziedzin dobrze znać, byleby bez przesady, a właśnie z przesadą mamy do czynienia obecnie.
Nie wiem tylko na ile poziom wyedukowania ma wpływ na łatwowierność. Znam ludzi po studiach, którzy zachowują się jak idioci i gadają straszne głupoty, znam też ludzi po podstawówce, zawodówce czy szkole średniej, którzy są bardzo ogarnięci. Więc to chyba tak nie działa jakbyś chciał.
Liczba postów: 12,009
Liczba wątków: 156
Dołączył: 02.2006
Reputacja:
101 Płeć: nie wybrano
bert04 napisał(a): Oczywiście to było "nauczanie patriotyczne-wybiórcze", w którym aspekty związane z II RP i AK były odwracane do góry nogami.
W latach 80 było to już w miarę obiektywne. Ale ogólnie szkoła PRLowska była "patriotyczna" w sensie pisowskim powyżej uszu. Wspaniały, szlachetny naród polski był zawsze gnębiony przez podłych i podstępnych wrogów (roli ZSRR faktycznie nie eksponowano w tym kontekście, ale i nie przemilczano do końca. O 17 września się mówiło, o Katyniu nie), a PRL była ostatecznym celem i marzeniem wszystkich cierpiących pod wrażym uciskiem pokoleń patriotów.
Demokracja jest sprzeczna z prawami fizyki - J. Dukaj