To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dowód na nieistnienie wolnej woli
Dowód na nieistnienie (istnienie) wolnej woli

Każdy z nas może przeprowadzić sobie taki dowód we własnym zakresie. Wszystkim przekonanym i wątpiącym proponuję proste badanie sprawdzające wolność woli:

Jeżeli jesteś ateistą, uwierz w Boga na miesiąc. (A potem wróć sobie do swojego ateizmu, jak zechcesz)

Jeżeli jesteś teistą, przestań wierzyć w Boga na miesiąc. (A potem wróć sobie do swojej wiary, jak zechcesz.)

Odrzuć wszelkie środowiskowe uwarunkowania i dokonaj takiego wolnego wyboru na ten stosunkowo krótki czas, jeżeli potrafisz. Ktoś, kto rzeczywiście posiada wolną wolę nie będzie miał z tym najmniejszych problemów. Nikomu to nie zaszkodzi, a wręcz pomoże, bo poszerzy horyzonty myślowe. Ten komu się to uda, będzie mądrzejszy, bo w pewnym sensie wcieli się w swoich dotychczasowych interlokutorów, więc potem łatwiej mu będzie ich zrozumieć. Same superlatywy - tylko brać i korzystać. Polecam, szczególnie wyznawcom wolnej woli, niezależnie od tego, czy są wierzącymi, czy ateistami. 

Oczywiście, nie potrzeba na to aż miesiąca. Wystarczyłby tydzień, dzień, godzina, minuta, a większość pewnie wcale nie musi próbować, żeby poznać wynik. Zaproponowałem miesiąc, żeby wyniki badania były bardziej wiarygodne i miarodajne dla tych więcej wymagających. Każdy, komu się to uda udowodni sobie samemu, że wolna wola istnieje. Każdy, komu się to nie uda udowodni sobie samemu, że wolna wola nie istnieje. Życzę powodzenia w przeprowadzaniu dowodu.  Duży uśmiech

Na marginesie: Tylko nie próbujcie (się) oszukiwać, że aktem waszej wolnej woli, jest nieprzeprowadzanie takiego eksperymentu. Oczko
Odpowiedz
Tylko że ateiści, to w większości exteiści. Więc mają pojęcie 'jak to smakuje'.
Gorzej w drugą stronę.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Manager, to co robisz to jest wypowiadanie się w kwestii, której się nie rozumie i przeinaczanie znaczenia terminu. Jak Cię za dzieciaka uczyli o wolnej woli, to w jakim kontekście to było mówione? W kontekście tego, że zawsze możesz uwierzyć lub przestać wierzyć, jak tylko Ci się zachce? Ja sobie czegoś podobnego nie przypominam.

Wolna wola istotna w kontekście działań i wyborów podlegających moralnej ocenie. Uczymy się, że możemy wybrać, jak postąpić w pewnych sytuacjach. Jasne jest, że wiara nie jest ani działaniem, ani wyborem- to są jedne z kwestii konstytuujących to, czym jest wierzenie.

Taka wolna wola, o jakiej mówisz, jest pozbawiona zupełnie istotności, jest oczywistą bzdurą o której nie warto dyskutować.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark

Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
Odpowiedz
Sofeicz napisał(a): Tylko że ateiści, to w większości exteiści. Więc mają pojęcie 'jak to smakuje'.
Gorzej w drugą stronę.

To prawda, ale... gadasz, jakbyś wierzył, że taki dowód da się przeprowadzić!?  O matko
Odpowiedz
E.T. napisał(a): Wolna wola istotna w kontekście działań i wyborów podlegających moralnej ocenie.

Że niby, co?! A dlaczego w takim wąskim zakresie? Czy według Ciebie np. wybór kierunku studiów, to akt wolnej woli? Tak? A wymiana tapety na ścianie w pokoju? Też? A jakim moralnym ocenom podlegają? Nie wiem, czy czytałeś cały wątek (?). Ja przestudiowałem całość i większość zwolenników "wolnej woli" biorących udział w tej dyskusji przekonywała, że zawsze potrafi odrzucić wszelkie uwarunkowania środowiskowe (nawet działanie praw fizyki) i dokonać aktu wolnej woli wybierając to, co zechcą. Esencję takiego rozumowania zawarł w swoim poście jednen z głównych dyskytantów - Cyran:

Cytat:Istnienie wolnej woli jest oczywiste. Przykład, ktoś każe nam coś zrobić. My możemy to zrobić lub nie, to zależy tylko od naszej woli. Nawet jeśli ktoś nas zmusza siłą to i tak nie musimy tego wykonać, choć możemy. Nawet jeśli ktoś nam grozi śmiercią to mimo to nie musimy tego wykonywać choć możemy... itd.

Tu jest wyraźnie mowa o wszelkich możliwych decyzjach, a nie tylko tych podlegających moralnej ocenie. Zresztą, "moralność", to ludzki wymysł tego samego rodzaju, co "wolna wola". To jedynie przydatne koncepcje pomagające w organizacji życia w społeczeństwie.

E.T. napisał(a): Taka wolna wola, o jakiej mówisz, jest pozbawiona zupełnie istotności, jest oczywistą bzdurą o której nie warto dyskutować.

To wyznawcy "wolnej woli" tak ją postrzegają i takiej bronią. Do nich z pretensjami, a nie do mnie.  Język
Odpowiedz
Esencja powiadasz? To zobacz, że i nieistnienia tego, co Cyran nazywa wolną wolą, wcale nie udowodniłeś, bo "uwierzyć" nie mieści się w znaczeniu "zrobić". To nie jest czynność, działanie, akt- nic z tych rzeczy. ;]

Wybór studiów czy tapety może mieć miejsce w kontekście kwalifikującym go do moralnej oceny, stąd też generalnie każdy akt czy wybór może być dobrowolny lub nie (zresztą to też nie jest kwestia zero-jedynkowa).

I zauważ, że mówię o tym, że akt może być dobrowolny, choć taki być wcale nie musi. O to chodzi w stwierdzeniu: człowiek ma wolną wolę. To on może działać i zwykle działa dobrowolnie, a to z kolei wiąże się z tym, że on może (i zwykle tak jest) ponosić odpowiedzialność, czy to moralną, czy prawną. Niesforną psinę możemy skarcić, ale pies nie może być zły w każdym ze znaczeń, w jakim człowiek może być zły- w szczególności w znaczeniu, w jakim np. Trynkiewicz jest złym człowiekiem; pies nie ponosi moralnej czy prawnej odpowiedzialności za pogryzienie kogoś, ale to jego właściciel jest za niego odpowiedzialny.

Polecam Ci linkowany przeze mnie wykład Dennetta, Jest on właśnie skierowany do Ciebie. A jeszcze bardziej polecałbym ten oto wykład: https://www.youtube.com/watch?v=GcVKxeKFCHE Polecam ze względu na to, co piszesz o "ludzkich wymysłach".

I jeszcze jedno, odnośnie tego:
Cytat:Odrzuć wszelkie środowiskowe uwarunkowania i dokonaj takiego wolnego wyboru na ten stosunkowo krótki czas, jeżeli potrafisz.

To nie jest kwestia uwarunkowań środowiskowych, ale logicznej niemożliwości. Czegoś, o czym można sobie tak na chwilę zdecydować, nie nazywamy wiarą. Mamy za to możliwość tymczasowego założenia, iż coś jest prawdziwe, uznania czegoś na próbę, dla sprawdzenia konsekwencji, ale to coś innego od wiary.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark

Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
Odpowiedz
Ktoś kogoś zamorduje albo okradnie.
Ktoś inny będzie chciał tego pierwszego ukarać.
Ale karanie nie ma sensu.
Człowiek, podobnie jak góra albo Słońce, to zbiór atomów, między którymi zachodzą oddziaływania.
Po co karać człowieka?
On jest jaki jest. Jest taki bo takie są oddziaływania fizyczne.
Podobnie Słońce.
Po co karać zbiory materii i oddziaływania jakie między nimi zachodzą?
Może już szykować więzienie dla Słońca za to co zrobi z naszym układem planetarnym za kilka miliardów lat?
Albo wsadzić do więzienia wzory fizyczne.

A poza tym: co to jest "wolna wola"?
Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Odpowiedz
[
NotInPortland napisał(a): Ktoś kogoś zamorduje albo okradnie.
Ktoś inny będzie chciał tego pierwszego ukarać.
Ale karanie nie ma sensu.
Człowiek, podobnie jak góra albo Słońce, to zbiór atomów, między którymi zachodzą oddziaływania.
Po co karać człowieka?
On jest jaki jest. Jest taki bo takie są oddziaływania fizyczne.
Podobnie Słońce.
Po co karać zbiory materii i oddziaływania jakie między nimi zachodzą?
Może już szykować więzienie dla Słońca za to co zrobi z naszym układem planetarnym za kilka miliardów lat?
Albo wsadzić do więzienia wzory fizyczne.

A poza tym: co to jest "wolna wola"?
Najbardziej absurdalne jest to, że wchodzisz na forum i piszesz coś do innych ludzi, miast, nie wiem, pogadać sobie ze ścianą lub botem na Internecie...
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)
Odpowiedz
Czemu zakazywać karania ludzi, skoro są z góry zdeterminowani, to kara także jest deterministyczna, jak wszystko inne. Poza tym już istnieje coś takiego jak niepoczytalność
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Trawestując tok rozumowania Dennetta: kara jest wpisana w reguły gry i ma zapobiegać łamaniu jej reguł; nie karzemy tych (tu zwracam uwagę, że mówię o osobach, nie uczynkach), których uznajemy za niezdolnych (czasami czasowo, akurat gdy coś popełnili) do gry według reguł; gra jest jednak atrakcyjna i chcemy być uznani za zdolnych do niej, a więc i do ponoszenia odpowiedzialności i kar z nią związanych.

Tą grą jest życie społeczne, którego każdy chce być uczestnikiem (wolnym i odpowiedzialnym podmiotem).

Jak ktoś wyżej zauważył, koncepty należące do sfery moralności, w tym koncept wolnej woli, organizują życie społeczne. Póki co społeczeństwo składa się z aktywnych i odpowiedzialnych podmiotów. I to działa. Not In Portland i jemu podobni muszą poczekać na czasy transhumanizmu, kiedy ludzi autentycznie będzie można naprawiać, jak to mu się marzy, tak aby przestali być podmiotami wolnych i odpowiedzialnych działań, a stali się programowalnymi, myślącymi maszynami. Nie twierdzę, że przyszłość nie może być podobna do jego mokrych wizji, ale póki co brak technicznych możliwości po temu stanowi o naszej aktualnej Lebensform. Oczko
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark

Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
Odpowiedz
E.T. napisał(a): To zobacz, że i nieistnienia tego, co Cyran nazywa wolną wolą, wcale nie udowodniłeś, ...

Nie próbowalem dowodzić nieistnienia wolnej woli, ale wręcz odwronie. Zaproponowałem eksperyment mogący udowodnić jej istnienie. Dowiedzenie nieistnienia czegokolwiek jest niewykonalne.

E.T. napisał(a): ... bo "uwierzyć" nie mieści się w znaczeniu "zrobić". To nie jest czynność, działanie, akt- nic z tych rzeczy.

"Uwierzyć" jak najbardziej mieści się w znaczeniu "zrobić". Właśnie to zrobiłem - nie uwierzyłem w Twoje twierdzenia. Przeanalizowałem je i dokonałem świadomego wyboru, żeby Ci nie wierzyć. Był to akt mojej woli zwanej "wolną". Choćby na tym forum, teiści wielokrotnie mnie przekonywali, że wiara jest aktem woli i jestem skłonny przyznać im rację. Tak dzieje się za każdym razem kiedy słyszę (czytam) jekieś twierdzenie, którego sam nie jestem w stanie zweryfikować. Podejmuję wtedy świadomą decyzję, czy w nie uwierzyć, czy nie. Uwierzyłem Einsteinowi w jego Teorię Względności, choć nie rozumiem jej wszystkich równań, ani nie robię obserwacji ją potwierdzających. Uwierzyłem też Darwinowi w jego Ewolucję i wielu innym naukowcom, bo sam nie potrafię zweryfikować ich teorii. Nie uwierzyłem Markowi, Łukaszowi, Janowi, Mateuszowi i autorom Starego Testamentu w istnienie Boga. Ale zdarza się też, że nie wierzę naukowcom np. nigdy nie uwierzyłem w pole Higgsa i zaobserwowanie bozonu Higgsa w LHC. I wszystko to zrobiłem świadomie wybierając, w które z tych twierdzeń uwierzę, a w które nie. Za każdym razem był to akt mojej woli, niezależnie od tego, czy jest ona wolna, czy wprost przeciwnie. Nie widzę powodów, dla których miałbym inaczej traktować wiarę w twierdzenia naukowców i zwykłych ludzi od wiary w twierdzenia autorów Biblii i innych Świętych Pism.

E.T. napisał(a): I zauważ, że mówię o tym, że akt może być dobrowolny, choć taki być wcale nie musi. O to chodzi w stwierdzeniu: człowiek ma wolną wolę. To on może działać i zwykle działa dobrowolnie, a to z kolei wiąże się z tym, że on może (i zwykle tak jest) ponosić odpowiedzialność, czy to moralną, czy prawną. Niesforną psinę możemy skarcić, ale pies nie może być zły w każdym ze znaczeń, w jakim człowiek może być zły- w szczególności w znaczeniu, w jakim np. Trynkiewicz jest złym człowiekiem; pies nie ponosi moralnej czy prawnej odpowiedzialności za pogryzienie kogoś, ale to jego właściciel jest za niego odpowiedzialny.

No jasne! A ogień jest złym ogniem, jak mnie parzy, albo pochłania mój dom, ale jest dobrym ogniem, jak smaży mi kotlety... Mnie, w tej dyskusji, w ogóle nie obdchodzi kwestia odpowiedzialności za własne czyny, choć to zapewne istotny i ciekawy aspekt. Interesują mnie, przede wszystkim, dowody na istnienie "wolnej woli" lub choćby argumenty za nią przemawiające i takich tutaj oczekuję. Jak już wspominałem powyżej, dowodu na nieistnienie czegoś przeprowadzić się nie da, więc trudno zastosować się wprost do tytułu wątku.

Zwolennicy "wolnej woli" opisują ją, jako "chcenie" niezależne od działania praw fizyki w obszarze mózgu, a jedynie od jakiejś niefizycznej, niematerialnej substancji potrafiącej te prawa unieszkodliwić, czyli złamać lub ominąć. A ja na taką interpretację się nie zgadzam. "Wolną wolę" rozumiem, jako moją, własną, nie przymuszoną przez innych ludzi. I tylko w tym sensie jest wolna. Ale nadal podlega deterministycznym prawom przyrody i jest efektem czysto fizycznych reakcji zachodzących w mózgu. I w tym sensie jest kompletnie ubezwłasnowolniona. Jeżeli wyznawcy "wolnej woli" mają właśnie taki twór na myśli, to zgadzam się z nimi, że taka "wolna" wola istnieje.
Odpowiedz
manager napisał(a):Dowiedzenie nieistnienia czegokolwiek jest niewykonalne.

Bez przesady. Sam tak kiedyś mawiałem, będąc niezorientowanym w metodologii udowadniania, ale prawda jest taka, że jest to jak najbardziej wykonalne.
I choose not to choose life. I choose something else - Ewan McGregor

Niedostępny na forum. KONTAKT PRZEZ GG LUB MAIL
Odpowiedz
Brainless, czy możesz przeprowadzić taki dowód? Wybierz dowolne nieistniejące coś i udowodnij, że nie istnieje. Chętnie poszerzę swoje horyzonty myślowe.
Odpowiedz
manager napisał(a): Brainless, czy możesz przeprowadzić taki dowód? Wybierz dowolne nieistniejące coś i udowodnij, że nie istnieje. Chętnie poszerzę swoje horyzonty myślowe.

Inni robili to za mnie. Odwołam się może do fragmentu z wikipedii, rzadko to robię, bo jest to źródło przeze mnie deprecjonowane, niemniej kiedy jakiś artykuł tamże zawiera odniesienie do odpowiedniej bibliografii, jestem w stanie zaryzykować:

wikipedia napisał(a):Istotnym elementem poszukiwań (eteru jako ośrodka rozchodzenia się fal - przyp. mój) był fakt, że istnienie eteru implikowałoby istnienie absolutnego układu odniesienia – wyróżnionego układu, do którego można byłoby się odnieść w opisie Wszechświata, co oznaczałoby także, iż spośród wszystkich układów inercjalnych istnieje jeden wyróżniony. Doświadczenia tego typu były wykonywane wielokrotnie. Do najbardziej znanych należą eksperymenty R. J. Kennedy'ego oraz E. M. Thorndike'a (1929-1931) – wynik prawie zawsze jednoznacznie wskazywał, że eter nie istnieje. Niejednoznaczne wyniki były wykluczane później przez poprawienie metody bądź dokładności eksperymentu. Dzisiaj nie ma żadnego eksperymentu, który wskazywałby na istnienie eteru.

Odwołam się też do innego przykładu, matematycznego:

http://www.math.us.edu.pl napisał(a):Jest jasne, że ze słuszności FLT (Wielkiego Twierdzenia Fermata - przyp. mój) dla pewnego wykładnika n wynika jego prawdziwość dla wszystkich wielokrotności n. Ponieważ każda liczba naturalna większa od jedności i nie będąca potęgą dwójki ma nieparzysty dzielnik pierwszy, wystarczy udowodnić twierdzenie dla wszelkich n będących liczbami pierwszymi nieparzystymi i dla n = 4. W tym ostatnim przypadku dowód został podany już przez Fermata - po śmierci matematyka jego notatki zostały wydane przez syna, w szczególności notki na marginesie ukazały się drukiem około roku 1670 (P. Fermat, Observationes Domini Petri de Fermat, Oeuvres, I, 289 - 342, Paris 1891). W swoim dowodzie Fermat zastosował swoją "metodę spadku", wykorzystując znany już wówczas opis wszystkich rozwiązań równania pitagorejskiego:
X^2 + Y^2 = Z^2
w liczbach całkowitych: jeśli liczby X, Y, Z spełniają powyższe równanie, X, Y są względnie pierwsze, a Y jest nieparzysta, to istnieją względnie pierwsze liczby całkowite u, v takie, że X = 2uv, Y = u^2 - v^2 oraz Z = u^2 + v^2. Fermat w istocie udowodnił trochę inne twierdzenie, dowodząc nieistnienia trójkąta prostokątnego o całkowitych bokach i polu będącym kwadratem liczby naturalnej (...)

Przykład z prawa/orzecznictwa sądowego:

http://prawo.money.pl/orzecznictwo/sad-n...zenie.html napisał(a):Wyrok z dnia 16 września 2004 r., IV CK 712/03

Wykazanie nieważności lub unieważnienie umowy będącej źródłem
zobowiązania wekslowego jest jednoznaczne ze stwierdzeniem nieistnienia
tego zobowiązania. (...)
I choose not to choose life. I choose something else - Ewan McGregor

Niedostępny na forum. KONTAKT PRZEZ GG LUB MAIL
Odpowiedz
Jak dysk twardy komputera popsuje się i zniszczy dane, albo z czasem one "wyparują" to należy ukarać go za to?
Dysk działa jak działa bo takie rządzą nim prawa fizyki.
Podobnie z ręką. Zachodzą w niej oddziaływania fizyczne, reakcje chemiczne, może nawet rosnąć w niej guz rakowy.
Czy to ręka odpowiada za to jak się ona zachowuje?
Czy płuco odpowiada za to jak działa płuco?
Czy mózg odpowiada za to jak działa, w jaki sposób następują w nim oddziaływania fizyczne?
Nie. To prawa fizyki.
Karząc człowieka karzemy w istocie prawa fizyki.
To jest dopiero absurd.
Zamierzam stworzyć mężczyznę i kobietę z grzechem pierworodnym. Następnie zamierzam zapłodnić kobietę samym sobą, tak abym mógł się narodzić. Będąc człowiekiem, zabiję się w ramach ofiary dla samego siebie aby ocalić Cię od grzechu na który Cię początkowo skazałem... TA DA!!!
Odpowiedz
manager napisał(a): Nie próbowalem dowodzić nieistnienia wolnej woli, ale wręcz odwronie. Zaproponowałem eksperyment mogący udowodnić jej istnienie. Dowiedzenie nieistnienia czegokolwiek jest niewykonalne.

Bezmózgi już Ci coś niecoś pokazał, a ja bym mógł zapytać, czy Ty nigdy o falsyfikacji nie słyszałeś? Tak jak było z kwestią istnienia eteru, falsyfikacja teorii pociąga za sobą wnioski o nieistnieniu bytów, które ta "powoływała do istnienia" swoim aparatem pojęciowym. (chodziły mi też po głowie matematyczne sprawy w rodzaju dowodu, że nie istnieje rozwiązanie jakiegoś równania w obszarze liczb naturalnych, rzeczywistych czy innych Oczko )

Cytat:"Uwierzyć" jak najbardziej mieści się w znaczeniu "zrobić". Właśnie to zrobiłem - nie uwierzyłem w Twoje twierdzenia.

Czułem, że tak to się skończy. Bo faktycznie istnieje takie znaczenie "zrobić", pod które podpada całe mnóstwo, ale jednak zasadniczo różnych rzeczy. Ściślej mówiąc, czasowniki, które można wrzucić do tego jednego wora pt. "zrobić", są zupełnie różnych typów logicznych, mają inne moce logiczne, są używane w bardzo różnych grach językowych. Ja zaś odnosiłem się do tego znaczenia "zrobić", które dotyczy czasowników tego typu, które dotyczą czynności, działań, do których można nas zmusić, tak jak to było w wypowiedzi Cyrana. Do tych działań można dorzucić te, które mogą być popełnione przez osobę niepoczytalną i ze względu na niepoczytalność zwalnia się ją z odpowiedzialności za nie. Plus jeszcze kwestie jakichś odruchów bezwarunkowych czy podobnie fizjologiczne sprawy.

Uwierzenie nie jest czynnością, działaniem, aktem. Mówimy, że ktoś uwierzył, gdy wcześniej nie wierzył, a później wierzył. Nie jest to działanie, ale dokonanie się pewnej zmiany w czyichś przekonaniach.

Akt wiary to nie uwierzenie, lecz rodzaj modlitwy, słownego utwierdzania się w wierze.

Cytat:Przeanalizowałem je i dokonałem świadomego wyboru, żeby Ci nie wierzyć.

Przeanalizowałeś i uznałeś, że nie są trafne, słuszne czy też prawdziwe. Uznanie czegoś, o ile nie mówimy o wypowiedzi performatywnej, nie jest czynnością. Nic nie zrobiłeś, żadnego aktu nie dokonałeś ani nie przeprowadziłeś żadnego działania "uwierzenia".

Cytat:Był to akt mojej woli zwanej "wolną".

Akty woli, o ile znowu nie mówimy o jakichś wypowiedziach performatywnych, nie istnieją. Bardzo fajnie rzecz prezentuje Peter Hacker o tu:
https://youtu.be/dRmQ3eHhdqk?t=6m33s (Hacker to ten dziadek Oczko, a puenta tego fragmentu dyskusji pada dokładniej jakoś po 7:18)

Swoją drogą, to chyba też dowód nieistnienia czegoś? Oczko


Cytat:Mnie, w tej dyskusji, w ogóle nie obdchodzi kwestia odpowiedzialności za własne czyny, choć to zapewne istotny i ciekawy aspekt. Interesują mnie, przede wszystkim, dowody na istnienie "wolnej woli"

To jest zabawne: nie obchodzi Cię w tej dyskusji akurat coś istotnego, za to ważne jest dla Ciebie coś (a może "coś"?), o czym sam piszesz stawiając nazwę tego ("tego" Oczko ) czegoś ("czegoś") w cudzysłów. Cóż więc Cię interesuje? Duży uśmiech

Cytat:Zwolennicy "wolnej woli" opisują ją, jako "chcenie" niezależne od działania praw fizyki w obszarze mózgu, a jedynie od jakiejś niefizycznej, niematerialnej substancji potrafiącej te prawa unieszkodliwić, czyli złamać lub ominąć.


Ale zobacz: ja się stanowczo sprzeciwiam pieprzeniu, że wolna wola nie istnieje, a jakoś jej tak nie opisuję.

Cytat:"Wolną wolę" rozumiem, jako moją, własną, nie przymuszoną przez innych ludzi. I tylko w tym sensie jest wolna.

Ja do tego dodaję kwestię poczytalności, ale poza tym przecież zgadzamy się zasadniczo co do znaczenia "wolnej woli".

Cytat:Ale nadal podlega deterministycznym prawom przyrody i jest efektem czysto fizycznych reakcji zachodzących w mózgu.

Tak, też jestem kompatybilistą i też sądzę, że te procesy są deterministyczne.

Cytat:I w tym sensie jest kompletnie ubezwłasnowolniona.

Jednak takich potworków językowych, jak ten wyżej, nie znoszę. Oczko

Cytat:Jeżeli wyznawcy "wolnej woli" mają właśnie taki twór na myśli, to zgadzam się z nimi, że taka "wolna" wola istnieje.

To chyba jestem tym wyznawcą, z którym się zgadzasz. Oczko
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark

Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
Odpowiedz
Bo to dyskusja o definicję. Ustalcie najpierw, co to "wolność" oraz "wola".
Ja np. postulowałbym nieistnienie nieograniczonej wolnej woli.
Możemy bowiem wyrażać wolę tylko w granicach naszych możliwości i naszej świadomości.
I choose not to choose life. I choose something else - Ewan McGregor

Niedostępny na forum. KONTAKT PRZEZ GG LUB MAIL
Odpowiedz
Wolność, to równoprawność wszelkich wariantów reakcji na dany zestaw predykatów socjalnych, fizycznych, metafizycznych, sensualnych, kulturowych, biologicznych, czasowych.
Wola, to konieczność konkretnego wyboru z wielości tychże.

Kaloryfer z termostatem ma jeden predykat i jego reakcja jest oczywista.
My, z naszymi milionami kolumn neuronalnych po 60 tys. neuronów, a każdy z tysiącami synaps, mamy setki predykatów i nieskończoną liczbę możliwych reakcji.
Dlatego nasze reakcje nie są tak oczywiste i sprawiają wrażenie niedeterministycznych. Chociaż mają podłoże materialne.

Uff - neurony mi się zagrzały.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Brainless, ja tutaj cały czas właściwie pokazuje, o czym właściwie powinniśmy mówić, gdy mówimy o wolnej woli, z czym się to wiąże, przez odniesienie do pewnej sfery życia i języka z nią związanego. Przy czym staram się właśnie nie definiować, ale pokazywać, że pewien dyskurs już istnieje i jego się powinniśmy trzymać, jeśli dyskusja ma dotyczyć czegoś istotnego dla nas, a nie jakiejś fantazji o "całkowicie wolnej woli".

Sofeicz, gdzieś u Dennetta jest też to porównanie do stopni swobody w temacie wolnej woli. Oczko
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark

Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
Odpowiedz
Sofeicz napisał(a):Wola, to konieczność konkretnego wyboru z wielości tychże.

Konieczność czy możliwość?

E.T. napisał(a): Brainless, ja tutaj cały czas właściwie pokazuje, o czym właściwie powinniśmy mówić, gdy mówimy o wolnej woli, z czym się to wiąże, przez odniesienie do pewnej sfery życia i języka z nią związanego. Przy czym staram się właśnie nie definiować, ale pokazywać, że pewien dyskurs już istnieje i jego się powinniśmy trzymać, jeśli dyskusja ma dotyczyć czegoś istotnego dla nas, a nie jakiejś fantazji o "całkowicie wolnej woli".

Dlatego rodzi się pytanie, czy Twoja dyskusja z managerem ma szansę zmierzać do konsensusu, ponieważ może być tak, że posiadacie odmienne definicje zjawiska, o którym rozmawiacie.
I choose not to choose life. I choose something else - Ewan McGregor

Niedostępny na forum. KONTAKT PRZEZ GG LUB MAIL
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości