To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 3 głosów - średnia: 3.67
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Seriale
znaLezczyni napisał(a): Serial, o którym pisał Dragula w innym wątku.
"Dark", niemiecki serial wyprodukowany przez Netflix.

"Dark" na Filmwebie

Mnie się podobał. Mroczny klimat, ciekawi bohaterowie, rozwiązywanie zagadki po małym kawałku aż do ostatniego odcinka.
Owszem, (pseudo)naukowe wyjaśnienie jest słabą stroną filmu, ale ponieważ tematyka jest w zasadzie bajkowa (niby SF, ale moim zdaniem bardziej w kierunku fantasy), to i o racjonalne uzasadnienie trudno.
Generalnie: dobrze zrobiona produkcja, warta obejrzenia.
Ja akurat sobie odpuściłam po chyba trzech odcinkach. Klimat faktycznie ma, fajnie też dla odmiany obejrzeć coś po niemiecku, ale dla mnie to byłoby na tyle pozytywów Język
Strasznie infantylna fabuła, płytkie postacie, mnóstwo błędów logicznych już w pierwszych odcinkach, a z tego co czytam potem jest już tylko gorzej. A do tego całość przygotowana chyba pod najgłupszych widzów, bo każda informacja musi być powtórzona dla pewności po 10 razy w różnych formach, żeby tylko komuś nie umknęła jakaś oczywista oczywistość. Źle mi się w sumie nie oglądało, ale nie mam motywacji oglądać dalej, jak wiem, że tylko się znowu poirytuję płaskimi bohaterami i bezsensem całej fabuły.
"- Chciałem powiedzieć - wyjaśnił z goryczą Ipslore - że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE."
Odpowiedz
No nie wiem jak możesz postrzegać całą fabułę jako bezsensowną, skoro po 3 odcinkach nie wiadomo jeszcze kto jest kim Język Dopiero na końcu wychodzi na wierzch parę bezsensów. I to dużych. Ale z drugiej strony nie wiadomo co z tym zrobią w następnych odcinkach (jeśli się ukażą)
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Wy tu gadu - gadu o zagranicznych serialach, a tymczasem w Polsce internety zawojowała Korona Królów. Cokolwiek by o tym serialu nie mówić, to tytuł najbardziej memogennej produkcji dziesięciolecia ma już w kieszeni.
 
Ps.
Wszystkim niedowiarkom, którzy twierdzą, że nazywanie „Korony Królów” polską „Grą o Tron” jest zdecydowanie na wyrost polecam ten oto zwiastun. Oczko
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.
Odpowiedz
Dwa Litry Wody napisał(a): Wszystkim niedowiarkom, którzy twierdzą, że nazywanie „Korony Królów” polską „Grą o Tron” jest zdecydowanie na wyrost polecam ten oto zwiastun. Oczko

Dobre Duży uśmiech

Z "Korony Królów" warto obejrzeć to:

http://joemonster.org/filmy/88297
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Wczoraj oglądałem pierwszy odcinek nowego sezonu "The Big Bang Theory". A zaraz potem pierwszy odcinek pierwszego sezonu "The Young Sheldon". Pierwsze z klasą jak zwykle, choć czas robi swoje, efekt świeżości i zaskoczenia już dawno się ulotnił. Mam nadzieję, że zrobią z tego końcowy sezon, coby nie ciągnąć w nieskończoność. Ale się zobaczy, nawet słabe odcinki się sympatycznie ogląda.

Potem "The Young Sheldon"... nie. Nie trawię. Scenariusz średni, humor taki sobie, ale wszystko by się dało wytrzymać (zwłaszcza jak jest się fanem oryginalnej serii i potrafi niektóre odcinki wyrecytować na pamięć). Gdyby nie ten okropny główny aktor. Wiem, od dzieci nie można za wiele wymagać, ale kaman, w czasach Stranger Things oczekuję, zwłaszcza od amerykańskich produkcji, jakiegoś poziomu. A tę rolę aktor Kevina (McKulkin czy jakoś tak) by IMHO lepiej zagrał. Jeżeli już nie mogli dobrać odpowiedniego dziecka w tej grupie wiekowej, to lepiej by się nie zabierali.

Wyłączyłem i skasowałem w połowie, więc trudno mi oceniać innych aktorów, ale jedynie matka Shelly mi pozytywnie zapadła w pamięci Ale to za mało było. W mojej ocenie byłem zresztą jednomyślny z moją najukochańszą małżonką, więc nie jest to zdanie jednostkowe (może ktoś na forum inaczej na to widzi?). Jeżeli coś przegapiłem, to trudno, już się nie dowiem, co "straciłem". Jeżeli coś mam podsumować, to może to, że nie tylko nad Wisłą potrafią schrzanić materiał na fajny serial, także w Hollywood da się wyprodukować chałę.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Cytat:Wczoraj oglądałem pierwszy odcinek nowego sezonu "The Big Bang Theory". A zaraz potem pierwszy odcinek pierwszego sezonu "The Young Sheldon". Pierwsze z klasą jak zwykle, choć czas robi swoje, efekt świeżości i zaskoczenia już dawno się ulotnił. Mam nadzieję, że zrobią z tego końcowy sezon, coby nie ciągnąć w nieskończoność. Ale się zobaczy, nawet słabe odcinki się sympatycznie ogląda.

O, to są jeszcze ludzie, którzy oglądają ten syf? Śmieszny jest tylko w przypadku takich przeróbek

A do IT Crowd czy Silicon Valley nie ma w ogóle startu.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
cobras napisał(a): O, to są jeszcze ludzie, którzy oglądają ten syf?  
Sam jesteś <auto-cenzura> :-P

Ale być może trzeba być trochę samemu nerdem, żeby lubić akurat ten serial. A nie seriale, w których IMHO jest głównie naśmiewanie się z nerdów. A jak się nie jest, to TBBT to będzie właśnie syf...

Cytat:Śmieszny jest tylko w przypadku takich przeróbek
A przeróbek z dwóch podawanych przez Ciebie tytułów to ile powstało?

Cytat:A do IT Crowd czy Silicon Valley nie ma w ogóle startu.
Swego czasu oglądałem trochę IT Crowd (SV nie znam, ale poszukam i nadrobię przy okazji). Nawet śmieszny był tekst, że "Jeżeli wpiszesz w google hasło "google", zlikwidujesz internet" (piszę z pamięci). Ale jakoś nie wciągnęło na dłużej. I nie przypominam sobie, żeby w którymś z obu serialów występowali Stephen Hawking*, James Earl Jones czy Steve Wozniak. I INNI No ale może nie oglądałem ich tak dogłębnie jak tego "mojego".



*tak, wczoraj też występował. I to nawet dwukrotnie. Choć przy nim akurat to nie wiadomo, czy tylko zdjęcie i głos z komputera leci.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Cytat:Sam jesteś <auto-cenzura> :-P

Ale być może trzeba być trochę samemu nerdem, żeby lubić akurat ten serial. A nie seriale, w których IMHO jest głównie naśmiewanie się z nerdów. A jak się nie jest, to TBBT to będzie właśnie syf...

No teraz to już w ogóle się popisałeś. TBBT nie ma nic wspólnego z byciem nerdem, to serial dla normików zrobiony na fali popularności "geeków" z durnymi śmiechami z taśmy wskazującymi takim ludziom, w którym momencie mają się śmiać. Idealnie widać to chociażby tutaj:


"Oh, koleś ma komputer z Win 7, super nerdowski żart, trzeba być naprawdę Super Geekiem żeby zrozumieć ten głęboki żart."

SV pewnie Ci się pewnie nie spodoba, bo w nim trzeba rzeczywiście znać realia pracy w IT i bycia "nerdem", żeby wyłapać część żartów.




Cytat:I nie przypominam sobie, żeby w którymś z obu serialów występowali Stephen Hawking*, James Earl Jones czy Steve Wozniak. I INNI No ale może nie oglądałem ich tak dogłębnie jak tego "mojego".
I to podnosi poziom tego serialu w jaki sposób dokładnie?
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
cobras napisał(a): No teraz to już w ogóle się popisałeś. TBBT nie ma nic wspólnego z byciem nerdem, to serial dla normików zrobiony na fali popularności "geeków" z durnymi śmiechami z taśmy wskazującymi takim ludziom, w którym momencie mają się śmiać.

Trochę dawno temu było, że oglądałem IT Crowd, ale mógłbym przysiąc, że tam też są "durne śmiechy z taśmy". Zresztą na marginesie, w sitcomach śmiechy zazwyczaj nie są z taśmy, ale to dygresja.

Cytat:"Oh, koleś ma komputer z Win 7, super nerdowski żart, trzeba być naprawdę Super Geekiem żeby zrozumieć ten głęboki żart."

Bo prawdziwy nerd nie wpuszcza na dysk nic innego poza Linuxem?

Cytat:SV pewnie Ci się pewnie nie spodoba, bo w nim trzeba rzeczywiście znać realia pracy w IT i bycia "nerdem", żeby wyłapać część żartów.

A od kiedy trzeba "pracować w IT", żeby być nerdem? Jakąś wąską definicję stosujesz, w końcu to nie obsługa serwera Ubuntu* robi z Ciebie nerda, ale pewna kombinacja nadmiaru intelektu nad sprytem, wysportowaniem, codziennymi zdolnościami socjalnymi i tak dalej. Przynajmniej dla mnie.

*tak, nie mam pojęcia, czy tym się zajmujesz / zajmujecie.

Cytat:I to podnosi poziom tego serialu w jaki sposób dokładnie?

Cóż, świadczy o odbiorze serialu przez osoby z pewnym, nazwijmy to, dorobkiem. My dwaj jesteśmy anonimowymi internetowymi łosiami, mi się serial podoba, Tobie nie, nic z tego nie wynika. Ale Stephen Hawking nie musi dorabiać sobie na boku użyczaniem głosu i obrazu. Brian Greene nie sprzeda więcej książek**, jeżeli pozwoli Sheldonowi zrobić żart na swój koszt. Neil deGrasse Tyson nie obawia się, że zepsuje sobie opinię astrofizyka, jeżeli wystąpi w "tym syfie". Przykładów tylko ze świata nauki można by więcej znaleźć, a są jeszcze inni, aktorzy, wynalazcy i tak dalej. To wspiera moje zdanie, że w Twojej ocenie tego serialu jako "syf" nie jesteś specjalnie reprezentatywny.



Oczywiście nie wyklucza to, że są jakieś inne, lepsze seriale. SV zapisałem na listę. Ale akurat podawałeś przykład IT-Crowd... może to było jakiś czas przed TBBT, może "utorowało drogę", ale serio, to co oglądałem miało płytszy dowcip, niż kałuża na Saharze. "Wpisać google w google", no bardzo kuźwa śmieszne. "Czy wyłączyłeś i włączyłeś", normalnie boki zrywać. Brakuje jeszcze "-Co stoi na ekranie? - Dell" (choć nie wykluczam, że ten suchar też tam był, w końcu serial mnie nie wciągnął na dłużej).



PS: Widziałem kiedyś pierwotnego pilota do TBBT. Jeszcze bez Penny, za to z niejaką Katie. Moim zdaniem szło to w kierunku IT-Crowd, ale (dla mnie) na szczęście odstąpili tamtej koncepcji na rzecz, nazwijmy to, łączenia przeciwności.



EDIT: ** OK, może sprzeda, ale tym bardziej świadczy to o tym, że nie obawia się występować w "syfie"
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Tak wracając na sekundę do kolejnego po Smoleńsku dziecka dobrej zmiany. Nie widziałem ani jednego odcinka w TV, tyko fragmenty w necie. No i jestem pewien, że ludzie to przerabiają. Bo to niemożliwe, żeby ci aktorzy byli tak beznadziejni
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Cytat:Trochę dawno temu było, że oglądałem IT Crowd, ale mógłbym przysiąc, że tam też są "durne śmiechy z taśmy". Zresztą na marginesie, w sitcomach śmiechy zazwyczaj nie są z taśmy, ale to dygresja.
No i to jedyna jego wada.

Cytat:Bo prawdziwy nerd nie wpuszcza na dysk nic innego poza Linuxem?
Nie, bo nie ma nic śmiesznego w zdaniu "Mój nowy komputer ma Windowsa 7", a mimo to leci laugh track. Jak to ładnie ktoś w komentach podsumował:
"The Big Bang Theory is an exploitative caricature of nerd culture that doesn't trust its own audience to be intelligent enough to know when to laugh. I suppose that's because it's not actually funny."


Cytat:A od kiedy trzeba "pracować w IT", żeby być nerdem? Jakąś wąską definicję stosujesz, w końcu to nie obsługa serwera Ubuntu* robi z Ciebie nerda, ale pewna kombinacja nadmiaru intelektu nad sprytem, wysportowaniem, codziennymi zdolnościami socjalnymi i tak dalej. Przynajmniej dla mnie.

*tak, nie mam pojęcia, czy tym się zajmujesz / zajmujecie.

Ale świat nerdów i IT jest ze sobą mocno powiązany. Oczywiście bez skrajności, ale jednak trudno mi wyobrazić sobie nerda który nie spędzał by przed kompem masy czasu.

Cytat:Cóż, świadczy o odbiorze serialu przez osoby z pewnym, nazwijmy to, dorobkiem. My dwaj jesteśmy anonimowymi internetowymi łosiami, mi się serial podoba, Tobie nie, nic z tego nie wynika. Ale Stephen Hawking nie musi dorabiać sobie na boku użyczaniem głosu i obrazu. Brian Greene nie sprzeda więcej książek**, jeżeli pozwoli Sheldonowi zrobić żart na swój koszt. Neil deGrasse Tyson nie obawia się, że zepsuje sobie opinię astrofizyka, jeżeli wystąpi w "tym syfie". Przykładów tylko ze świata nauki można by więcej znaleźć, a są jeszcze inni, aktorzy, wynalazcy i tak dalej. To wspiera moje zdanie, że w Twojej ocenie tego serialu jako "syf" nie jesteś specjalnie reprezentatywny.

Jakoś to przeżyje, chociaż to, że lubi go Hawking czy inny znany naukowiec dalej o niczym nie świadczy. No może tylko o ich nie wyrobionym guście, jak ktoś poświęca życie nauce to raczej nie ogląda za dużo seriali i nie ma porównania.

Cytat:Oczywiście nie wyklucza to, że są jakieś inne, lepsze seriale. SV zapisałem na listę. Ale akurat podawałeś przykład IT-Crowd... może to było jakiś czas przed TBBT, może "utorowało drogę", ale serio, to co oglądałem miało płytszy dowcip, niż kałuża na Saharze. "Wpisać google w google", no bardzo kuźwa śmieszne. "Czy wyłączyłeś i włączyłeś", normalnie boki zrywać. Brakuje jeszcze "-Co stoi na ekranie? - Dell" (choć nie wykluczam, że ten suchar też tam był, w końcu serial mnie nie wciągnął na dłużej).

No cóż, może jednak jest to "2deep4you", bo nie śmieją się tutaj z tego, że ktoś kupił kompa z Win7.



Srsly, TBBT miał może jakieś przebłyski jakości w pierwszych sezonach, ale szybko się to wyczerpało na rzecz telenoweli o związkach. Juź nie wspominam, że
z tych 3 seriali to właśnie on najbardziej wyśmiewa i karykaturuje nerdów. Na dodatek robi z nich obleśnych creepów, ale że to komedia, to wszelkie chore akcje można im wybaczyć:
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
cobras napisał(a): Nie, bo nie ma nic śmiesznego w zdaniu "Mój nowy komputer ma Windowsa 7", a mimo to leci laugh track. Jak to ładnie ktoś w komentach podsumował:
"The Big Bang Theory is an exploitative caricature of nerd culture that doesn't trust its own audience to be intelligent enough to know when to laugh. I suppose that's because it's not actually funny."

Być może znam niektóre dialogi TBBT na pamięć (w niemieckim dubbingu), ale na serio nie notuję sobie, kiedy jest podkład śmiechu a kiedy nie. Jednak robienie wielkiego halo z tego, że w sitcomie o nerdach jest podkład śmiechu, no serio, ma świadczyć negatywnie o inteligencji widzów? Popełniasz moim zdaniem błąd utożsamiania gatunku (tu: sitcom) z zawartością. Owszem, sitcomy to raczej produkcje z gatunku "Two and a Half Man" lub "How I meat Your Mother", w których karykatura jest grubą kreską a nie cienkim ołówkiem, w których rubaszność zastępuje finezję. Ale - moim rozindyczonym zdaniem - akurat tutaj wzmacnia to raczej "kontrast światów", który jest głównym mottem serii.

A jeżeli chcesz mieć przykład humoru, który jest "dla wtajemniczonych", to zapraszam do pierwszego pilotowego odcinka. Jest tam "dowcip matematyczny", zawarty na tablicy pełnej wzorów i wykresów. Tak, nie wiedziałbym, gdybym nie oglądał dodatków do serialu. Inny przykład: w którymś-tam odcinku chłopakom brakuje warzyw do obiadu. Ale na szczęście jest zabunkrowany ketchup po mamie Howarda. Niby nic śmiesznego, ale kto wie o debacie, czy ketchup jest warzywem, załapie polityczną aluzję. Takich smaczków jest więcej, nawet w późniejszych sezonach.

Cytat:Ale świat nerdów i IT jest ze sobą mocno powiązany. Oczywiście bez skrajności, ale jednak trudno mi wyobrazić sobie nerda który nie spędzał by przed kompem masy czasu.

Jednym z powodów popularności tego typu seriali jest to, że spora część pracującego ludu spędza większość czasu przed kompem. A oprócz komputerowców i naukowców przynajmniej część inżynierów w głębi ducha jest nerdami. Jak moja nie-skromna osoba.

Cytat:Jakoś to przeżyje, chociaż to, że lubi go Hawking czy inny znany naukowiec dalej o niczym nie świadczy. No może tylko o ich nie wyrobionym guście, jak ktoś poświęca życie nauce to raczej nie ogląda za dużo seriali i nie ma porównania.

Wszyscy trzej zajmują się także popularyzacją nauki, przynajmniej jeden moderował jakieś show naukowe w telewizji, więc nie są całkiem wyobcowani ze świata mediów.

Aha, jak mogłem zapomnieć o niej:

https://en.wikipedia.org/wiki/Mayim_Bialik

Amy Farah Fowler (postać) jest neurobiologiem. Myiam Bialik (aktorka) jest neurobiologiem.

Cytat:Srsly, TBBT miał może jakieś przebłyski jakości w pierwszych sezonach, ale szybko się to wyczerpało na rzecz telenoweli o związkach. Juź nie wspominam, że z tych 3 seriali to właśnie on najbardziej wyśmiewa i karykaturuje nerdów.

Moje wspomnienia o IT-C są może już zatarte przez czas, ale mnie tamta karykatura odrzucała, oboje nerdów byli dla mnie po prostu niesympatyczni, jak Raj Kuthrapali. I zauważ, że w duecie Sheldon / Leonard, ten drugi chce jak najbardziej stać się normikiem. I w jakimś stopniu mu się to udaje. Ale ten pierwszy, ależ skąd, jest nerdem i jest dumny z tego. I nie daje się zapędzić w kozi róg światu, jak jego koledzy, ale potrafi na swój "znerdowany" sposób się jemu przeciwstawić.

https://www.youtube.com/watch?v=kFaDGg1ySgE

Gdyby nie Sheldon to owszem, przyznałbym Ci rację, serial byłby przeciętnym sitcomem o późno dorastających introwertycznych chłopcach, którzy na końcu dostają dziewczynę swoich marzeń (oprócz Raj-a, ale tego akurat nie szkoda). Jednak ta jedna postać stanowi różnicę.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
bert04 napisał(a): Jednak robienie wielkiego halo z tego, że w sitcomie o nerdach jest podkład śmiechu, no serio, ma świadczyć negatywnie o inteligencji widzów? Popełniasz moim zdaniem błąd utożsamiania gatunku (tu: sitcom) z zawartością.

Sitcomy poprzez dodawanie tych śmichów-chichów (i nie ważne czy z taśmy czy od widowni, której się daje sygnał do śmiania) ogólnie traktują widzów jak głupków. Nie powinno być takiego czegoś, bo jest to irytujące. Istnieją sitcomy, w których nie ma podkładu śmiechowego - szkoda, że to mniejszość.

bert04 napisał(a): "How I meat Your Mother"

Uwaga, uwaga, już tłumaczę Uśmiech

"Jak umięsiłem (lub umięsowiłem) twoją matkę". Ewentualnie można jeszcze pokusić się o "Jak uczyniłem twoją matkę kawałem mięcha" Uśmiech

cobras napisał(a): z tych 3 seriali to właśnie on najbardziej wyśmiewa i karykaturuje nerdów. Na dodatek robi z nich obleśnych creepów, ale że to komedia, to wszelkie chore akcje można im wybaczyć:

Kurde, ten koleś co tak narzeka ma chyba kija w dupie. Po to są komedie, seriale animowane i kabarety, żeby w nich przekraczać granice dobrego smaku, przyzwoitości oraz kulturalności. Żeby wyśmiewać się ze stereotypów i autorytetów. Żeby wyśmiewać wszystko to, co nakazują szanować szare gęby z tv. Kwintesencją i koncentratem tego wszystkiego jest South Park, ale dużo tego było już w Simpsonach.

No naprawdę, gdyby wszystkie humorystyczne produkcje miały podporządkować się poprawności politycznej i przestać poruszać pewnych drażliwych tematów, to nikt by tego nie chciał oglądać.

Trzeba mieć trochę dystansu i nie traktować tego typu produkcji na poważnie. Mnie bawiło zachowanie nerdów z TBBT, ale właśnie dlatego, że było takie troglodyckie.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
@lumber

Coś mi też nie pasowało przy tym "mięsnym spotkaniu" ale trochę się spieszyłem i już nie chciało mi się sprawdzać. A w jakimś materiale na temat TBBT było, że jak publiczność (na żywo) nie śmieje się z gagu lub pointy,  to scena jest poprawiania i powtarzana, aż do skutku. Czy to prawda,  nie wiem.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
Cytat:Być może znam niektóre dialogi TBBT na pamięć (w niemieckim dubbingu), ale na serio nie notuję sobie, kiedy jest podkład śmiechu a kiedy nie. Jednak robienie wielkiego halo z tego, że w sitcomie o nerdach jest podkład śmiechu, no serio, ma świadczyć negatywnie o inteligencji widzów? Popełniasz moim zdaniem błąd utożsamiania gatunku (tu: sitcom) z zawartością. Owszem, sitcomy to raczej produkcje z gatunku "Two and a Half Man" lub "How I meat Your Mother", w których karykatura jest grubą kreską a nie cienkim ołówkiem, w których rubaszność zastępuje finezję. Ale - moim rozindyczonym zdaniem - akurat tutaj wzmacnia to raczej "kontrast światów", który jest głównym mottem serii.
No i wymieniłeś same mierne produkcje. Dobre sitcomy to Office czy Parks and Rec, oba bez dogrywanych śmiechów. Na szczęście chyba ta maniera dodawania śmiechu z taśmy powoli zamiera i w nowszych produkcjach zdarza się rzadko.

Cytat:A jeżeli chcesz mieć przykład humoru, który jest "dla wtajemniczonych", to zapraszam do pierwszego pilotowego odcinka. Jest tam "dowcip matematyczny", zawarty na tablicy pełnej wzorów i wykresów. Tak, nie wiedziałbym, gdybym nie oglądał dodatków do serialu. Inny przykład: w którymś-tam odcinku chłopakom brakuje warzyw do obiadu. Ale na szczęście jest zabunkrowany ketchup po mamie Howarda. Niby nic śmiesznego, ale kto wie o debacie, czy ketchup jest warzywem, załapie polityczną aluzję. Takich smaczków jest więcej, nawet w późniejszych sezonach.
Pilot rządzi się swoimi prawami, widocznie mało kto to zauważył i potem poszła tępa łupanka i skupienie się na związkach i wyśmiewaniu stereotypowych nerdów.

Cytat:Jednym z powodów popularności tego typu seriali jest to, że spora część pracującego ludu spędza większość czasu przed kompem. A oprócz komputerowców i naukowców przynajmniej część inżynierów w głębi ducha jest nerdami. Jak moja nie-skromna osoba.
Głównym powodem popularności tego serialu jest to, że nie jest on dla nerdów, ale dla ludzi którzy lubią się z takich wymyślonych stereotypowych nerdów pośmiać. Coś jak "Korona Królów" nie jest serialem dla historyków, ale ludzi, którzy o historii wielkiego pojęcia nie mają.
Jeszcze w temacie:



Cytat:I zauważ, że w duecie Sheldon / Leonard, ten drugi chce jak najbardziej stać się normikiem. I w jakimś stopniu mu się to udaje. Ale ten pierwszy, ależ skąd, jest nerdem i jest dumny z tego. I nie daje się zapędzić w kozi róg światu, jak jego koledzy, ale potrafi na swój "znerdowany" sposób się jemu przeciwstawić.
Identycznie jest w IT Crowd. Ciekawe kto tu na kim się wzorował, hmm.

Cytat:Kurde, ten koleś co tak narzeka ma chyba kija w dupie. Po to są komedie, seriale animowane i kabarety, żeby w nich przekraczać granice dobrego smaku, przyzwoitości oraz kulturalności. Żeby wyśmiewać się ze stereotypów i autorytetów. Żeby wyśmiewać wszystko to, co nakazują szanować szare gęby z tv. Kwintesencją i koncentratem tego wszystkiego jest South Park, ale dużo tego było już w Simpsonach.
Raczej ładnie tłumaczy dlaczego poziom humoru w tym serialu jest taki niski i czemu nie pasuje on nerdom. Wyśmiewać stereotypy i autorytety też trzeba umieć, a nie tylko lecieć po linii najmniejszego oporu. South Park robi to o wiele lepiej.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
cobras napisał(a): Głównym powodem popularności tego serialu jest to, że nie jest on dla nerdów, ale dla ludzi którzy lubią się z takich wymyślonych stereotypowych nerdów pośmiać.
Smiem twierdzić, że popadasz w pułapkę "prawdziwych nerdów", gdyż nie utożsamiasz się z tymi pokazanymi w tamtym serialu. Uważając, widocznie, że tylko te dwa inne przedstawiają tych prawdziwych. A przynajmniej - prawdziwszych, bliższych Tobie. W IT-C czy w SV czułeś jakąś identyfikację z bohaterami, w TBBT - wprost przeciwnie.

Ja być może nie wypełniam wszystkich stereotypów nerda (w końcu nie obsługuję serwerów i nie pracuję w jakimś IT-supporcie), jednakże miałem, całkiem subiektywnie, wystarczająco wiele momentów identyfikacji z co niektórymi bohaterami. Jeżeli się śmiałem, to wystarczająco często z siebie.

Cytat:Identycznie jest w IT Crowd. Ciekawe kto tu na kim się wzorował, hmm.

Być może zbyt wcześnie rzuciłem ten serial, że mi ta "identyczność" umknęła. Przede wszystkim brakowało mi tego, co określiłbym jako "sympatyczność postaci". Może pojawia się w drugim sezonie, nie wiem. Ale serial mam gdzieś na netflixie, może dam mu kiedyś drugą szansę (czas, który mogłem przeznaczyć na Young Sheldon odpada).

Zresztą, zapewne późniejsze seriale zawdzięczają coś serialom wcześniejszym, zapewne gdzieś się wzorują (a gdzieś indziej - odcinają). Dotyczyć to będzie tak TBBT jak i SV. Nie mówiąc o rozplenianiu się i nerdów (i dawaniu im większych ról) po serialach i filmach różnych kategorii.

Cytat:Raczej ładnie tłumaczy dlaczego poziom humoru w tym serialu jest taki niski i czemu nie pasuje on nerdom.

Waćpan mówi za siebie. Podsunąłem serial jednemu znajomemu, na "skali nerdowskiej" o dwa levele ponad mną. Nie znał przedtem. I humor mu pasował. Być może to Ty nie jesteś "prawdziwym nerdem", żeby reprezentować swoją opinię jako "ich"? Nie wiem, jaki "prawdziwy nerd" słuchałby jakiegoś pipsztolenia o "toksycznej męskości"*. Lub o seksizmie przy noszeniu fartuszka. Parę razy otwierałem drzwi w fartuszku, reakcje nie były tak politycznie poprawne, jak by chcieli autorzy tejże dogłębnej analizy. Samo życie, a nie jakiś-tam wydumany idealny świat.

Powiem więcej. Dzięki serialowi i jego przerysowaniu prób "nerdów", jak stać się "normikami", dostrzegłem w samym sobie podobne motywy. Tak, "bert the nerd" robił dużo tych rzeczy, co Leonard i spółka. Oczywiście bez tego przerysowania, tej rozpaczliwości, ale wystarczająco często, wystarczająco podobnie. I owszem, TBBT pomógł mi w pewnym pogodzeniu się z moją, że tak powiem, naturą. Właśnie przez to, że wyśmiewał rozpaczliwość i nieskuteczność tychże prób. I z moich obserwacji wynika, że - w jakimś stopniu pod wpływem tego serialu, ale oczywiście nie tylko - słowo "nerd" zatraciło swój pejoratywny wydźwięk, jaki miało kiedyś. Przynajmniej na Zachodzie.




*Sorry, że nie oglądnąłem tych jutubek w całości, ale miałem włączone napisy i wystarczyły mi te drętwe teksty, które tam wyczytałem.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz
to jest najnudniejszy spór, jaki kiedykolwiek przeczytałem do połowy Duży uśmiech
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Bo ten spór ciekawi tylko nerdów Oczko Język
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
Słaby i nudny serial, to i słaby i nudny flejm, co zrobisz Język

Cytat:Smiem twierdzić, że popadasz w pułapkę "prawdziwych nerdów", gdyż nie utożsamiasz się z tymi pokazanymi w tamtym serialu. Uważając, widocznie, że tylko te dwa inne przedstawiają tych prawdziwych. A przynajmniej - prawdziwszych, bliższych Tobie. W IT-C czy w SV czułeś jakąś identyfikację z bohaterami, w TBBT - wprost przeciwnie.

Ja być może nie wypełniam wszystkich stereotypów nerda (w końcu nie obsługuję serwerów i nie pracuję w jakimś IT-supporcie), jednakże miałem, całkiem subiektywnie, wystarczająco wiele momentów identyfikacji z co niektórymi bohaterami. Jeżeli się śmiałem, to wystarczająco często z siebie.

Tu nie chodzi o utożsamianie się, tylko o sposób ich przedstawiania. TBBT idzie po linii najmniejszego oporu i tworzy takie potworki, którym wiele można wybaczyć "bo to nerdy" i które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością, a sama satyra jest dość płytka. W SV satyra skupia się raczej na całym środowisku IT, ładnie to widać chociażby tutaj:


Cytat:Waćpan mówi za siebie. Podsunąłem serial jednemu znajomemu, na "skali nerdowskiej" o dwa levele ponad mną. Nie znał przedtem.

Nerd nie znający TBBT? Does not compute.

Cytat:Być może to Ty nie jesteś "prawdziwym nerdem", żeby reprezentować swoją opinię jako "ich"? Nie wiem, jaki "prawdziwy nerd" słuchałby jakiegoś pipsztolenia o "toksycznej męskości"*. Lub o seksizmie przy noszeniu fartuszka. Parę razy otwierałem drzwi w fartuszku, reakcje nie były tak politycznie poprawne, jak by chcieli autorzy tejże dogłębnej analizy. Samo życie, a nie jakiś-tam wydumany idealny świat./quote]

No nie wiem, rozbijanie na czynniki pierwsze i analiza produktów popkultury, to tak jakby główne zajęcie popkulturowych nerdów.


[quote]Powiem więcej. Dzięki serialowi i jego przerysowaniu prób "nerdów", jak stać się "normikami", dostrzegłem w samym sobie podobne motywy. Tak, "bert the nerd" robił dużo tych rzeczy, co Leonard i spółka. Oczywiście bez tego przerysowania, tej rozpaczliwości, ale wystarczająco często, wystarczająco podobnie. I owszem, TBBT pomógł mi w pewnym pogodzeniu się z moją, że tak powiem, naturą. Właśnie przez to, że wyśmiewał rozpaczliwość i nieskuteczność tychże prób.
Przykro mi.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
cobras napisał(a): Słaby i nudny serial, to i słaby i nudny flejm, co zrobisz Język

Powiedz mi jeden typowo "nerdowy" flejm, który by interesował normików.

Cytat:Tu nie chodzi o utożsamianie się, tylko o sposób ich przedstawiania. TBBT idzie po linii najmniejszego oporu i tworzy takie potworki, którym wiele można wybaczyć "bo to nerdy" i które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością, a sama satyra jest dość płytka. W SV satyra skupia się raczej na całym środowisku IT, ładnie to widać chociażby tutaj:

Już mi zareklamowałeś SV, jeżeli będę miał możliwość, to sobie sprawdzę, ale do tego czasu powtarzać nie musisz. Wolę się w tym przypadku przekonać sam niż polegać na poleceniach kolegów. Czy jakichś analizach dziwnych portali, mierzących polityczną poprawność i zatruty maskulinizm.

Cytat:Nerd nie znający TBBT? Does not compute.
Wyobraź sobie, spędzał zbyt dużo czasu grając online, że telewizję "strasznie zaniedbywał" (A jego kolekcja gier planszowych, bracie, ślinka cieknie, też trochę czasu na to poświęcał). A i w telewizji ten serial był straszliwie wciśnięty między inne sitcomy,  można było przeoczyć.

Czyżby też nie spełniał jakiejś definicji "prawdziwego nerda"?

=====================

Zresztą, możemy zakończyć temat na tym, że Ty nie lubisz TBBT, ja nie przepadałem specjalnie za IT-C a co do SV, zobaczymy. Reszta, to jakby się kłócić, czy serial "Elementary" jest trochę, bardzo czy strasznie gorszy od serialu BBC. Lub na odwrót, w zależności, gdzie jest "prawdziwszy" Sherlock. ;-)
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Koh 3:1-8 (edycje własne)
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości