Z tą grupą przestępczą, która ma ukraść pieniądze i dać Trumpowi na płot/mur to trochę przesadziłam a teraz nie mam już otwartej opcji do edycji tego posta , żeby to usunąć, więc trudno niech zostanie jako dowód mojej irytacji.
Tutaj:
https://www.tvp.info/32914447/trump-mur-...e-zarabiac
jest napisane tak:
"Koszt budowy muru to wg szacunków ok. 21 mld dolarów. Pieniądze z taniej energii, która powstanie dzięki kolektorom słonecznym, miałyby pomóc ten koszt obniżyć."
"Budowę muru zapowiadał Donald Trump podczas swojej kampanii prezydenckiej. Ma on zamknąć drogę do USA nielegalnym meksykańskim imigrantom oraz handlarzom narkotyków. Pojawił się nawet pomysł, że za mur zapłaci Meksyk, ale prezydent Enrique Peña Nieto zdecydowanie odrzuca ten pomysł. "
Sprawa tego muru dosyć mnie dziwi, ale nie znam się na polityce ani gospodarce więc może takie rozwiązanie ma sens i jest długoterminowe.
Jak na mój brak wiedzy i zrozumienia problemu to wydaje mi się, że jeśli problem z tymi migrantami jest mały czyli mała ilość migrantów/godzinę pomyka z Meksyku do USA i realna możliwość zysku i dobra wiedza Meksykanów na ten temat co i ile zyskają przedostając się z USA do Meksyku - nie jest dużą motywacją, tym bardziej motywacją na poziomie dramatu to może płot/mur trochę lub z grubsza spełni zadanie.
Jednak jeśli granicą pomyka średnia lub duża ilość Meksykanów/godzinę z Meksyku do USA i jeśli Meksykanie mają średnią lub dużą motywację do przedostania się do USA to nie wiem czy mur spełni swoje zadanie.
Jaką wysokość ma mieć mur : 10, 15, 20 metrów? Czy pod murem będą stać amerykańscy żołnierze i będą strzelać do Meksykanów forsujących mur bronią myśliwską z nabojami usypiającymi dla dużych zwierząt typu: słoń, tygrys, niedżwiedź - żeby Meksykanów obezwładnić, schwytać i wywieźć nazad ciężarówką na legalne przejście graniczne z barierkami do Meksyku?
Chyba amerykańscy żołnierze nie będą strzelać do imigrantów meksykańskich z broni palnej uśmiercającej lub ciężko raniącej?
Może nie rozumiem problemu, ale mur można przejść za pomocą metalowej drabiny o długości 10,15,20 metrów po stronie Meksyku i dalszego ciągu drabiny w postaci drabiny sznurkowej po stronie USA.
Można też wypożyczyć kilka helikopterów i przewozić imigrantów helikopterami ponad murem - chyba amerykańscy żołnierze nie będą strzelać z armaty lub innego sprzętu wojskowego do helikopterów z imigrantami?
W sumie można postawić żołnierzy meksykańskich z bronią palną i myśliwską co 10 metrów pod murem od strony Meksyku i analogicznych żołnierzy amerykańskich z bronią palną i myśliwską co 10 metrów pod murem od strony USA - to może uniemożliwić pokonywanie muru za pomocą drabiny metalowo-sznurkowej - ale co z pokonywaniem muru za pomocą helikopterów?
Nie wyczytałam nigdzie jak silne są problemy gospodarcze, jedne problemy w Meksyku a inne problemy w USA - które powodują tę nielegalną migrację.
Jednak jeśli problemy gospodarcze i z pracą osobno w Meksyku i osobno w USA są duże i poważne to od muru wysokości 10,15, 20 metrów te problemy się nie rozwiążą.
Więc może moje zabawne sugestie w poprzednim poście nie mają sensu jak rozwiązać problemy gospodarcze długoterminowo, no ale wydaje mi się że problemy gospodarcze i z pracą dla Meksykanów i Amerykanów należy rozwiązywać także jakimiś ruchami w gospodarce a nie tylko za pomocą muru o wysokości 10, 15, 20 metrów.
Tak w ogóle to ja nie wiem jak bardzo twardogłowi amerykanie i tacy którzy teraz są w kongresie USA mają alergię na elementy komunizmu i systemu z silnym dowódcą czyli firerem (co prawda Hitler nie cackał się z życiem ludzi którzy go wkurzali ale dzielny kapitan Kloss bohater także nie szukał po chrześcijańsku porozumienia z Niemcami tylko w bestialski sposób przygotowywał na nich pułapki a byli to poniekąd jego koledzy z którymi mieszkał na jednym posterunku żandarmerii wojskowej)
- jako systemów gospodarczych. Chodzi mi o elementy a nie o cały system.
Ja na przykład jeśli chodzi o system kapitalistyczny w Polsce np. 1993-1995 i 1995-1997 to zauważyłam , że moim zdaniem nie nadaje się on z lekka jeśli chodzi o konkurowanie wyczynowe i do upadłego , żeby zająć jeszcze większą część rynku i pozyskać jeszcze 3 dodatkowych klientów i jakby taka bardzo mocna koncetracja wysiłków tylko na handlowcach i na sprzedaży jako główna metoda osiągania zysków lub żeby firma nie upadła i/lub nie pozwalniała pracowników.
Zadaniem konkurowania powinna być polepszanie nowych modeli produktu, obniżanie ceny, uzyskiwanie lepszych parametrów i różnorodność modeli w obrębie tego samego gatunku produktu, ogólnie konkurowanie jako generator postępu technicznego czyli zysk dla wszystkich konsumentów, oraz wykreowanie grupy ludzi ze strefy biznesu którzy za swoją pracę bęðą wstanie nabyć do użytku prywatnego duże pod względem wartości przedmioty np. duży jacht lub prywatny helikopter bo liczy się żeby społeczeństwo zasilali ludzie kumaci, którzy potrafią coś na temat takich przedmiotów powiedzieć kompleksowo jako właściciel lub także pilot własnego helikoptera a nie żeby byli osobno tylko tacy ludzie jak pilot pasażerskiego samolotu , technik od przeglądu samolotu i nadzorca od przeglądu i remontów pasażerskich samolotów.
Możliwość nabycia do celów prywatnych jakichś większych i droższych rzeczy to jest też podstawowa motywacja żeby sensownym ludziom chciało się prowadzić dobre duże firmy lub lub wykonywać jakieś ważne prace jako managerzy lub lub kluczowi specjaliści.
Jednak w 1993-1995 bęðąc pracownikiem pewnej firmy świadczącej dość zaawansowane usługi i opomiarowanie miałam opory i wątpliwości w zakresie konkurowania 1firmowego, to była firma która coś sprzedawała jako przedstawiciel firmy z kraju1, chodzi mi o to, poszłam powęszyć i poszpiegować na stoisko handlowe na Targach do konkurencji2, w tym co sprzedawała konkurencja2 jakiś jeden szczegół wydawał mi się taką nie za dużą usterką ale generalnie ludzie z tej firmy prezentowali pewien poziom i profesjonalizm i to dosyć mi się spodobało.
W branży w której wtedy pracowałam nie jestem pewna ile wtedy było w sumie firm konkurencyjnych, może 10, niektóre oceniałam jako słabsze ale tak bardzo nie miałam rozeznania bo nie pracowałam w marketingu.
Chodzi mi o to, że firma w której pracowałam pozyskiwała niektórych klientów metodą przetargów, niektórych bez przetargów ale dla części potencjalnych klientów ważne było żeby coś kupić od firmy która ma Oddział w pobliżu klienta w tym samym województwie albo bliżej no i zainteresowanie produktem który klientowi się bardziej podobał przegrywało z lokalizacją w pobliżu z firmą której produkt był mniej interesujący.
Gdyby to ode mnie zależało, na co miałam wielką ochotę, to połączyłabym siły w pewnym zakresie - dotyczącym Oddziałów i wykonywania prac montażowych i serwisowych na miejscu w pobliżu klienta z tą firmą konkurencją2, czyli że w przetargach i zdobywaniu klienta walczymy osobno ale udostępniamy sobie nawzajem bazy lokalowe - Oddziały, czyli że startując w przetargach możemy zaoferować też bazy lokalowe konkurencji2. W Oddziałach konkurencji można byłoby zamieścić 1-3 swoich pracowników do wykonywania prac bardziej związanych z centralą albo jakąś poufnością technik w oferowanych produktach a do prostszych prac można byłoby wykorzystać pracowników konkurencji2.
Baza lokalowa i założenie nowego Oddziału gdzie można mieć tylko 1-4 klientów albo inną mała ilość w stosunku do sensu tego co to jest mało w przypadku danego produktu lub usług to nie jest prosta sprawa bo pieniążki nie spadają producentom z Nieba i Oddział musi zarobić za swoje utrzymanie, z Nieba to tylko spadło panu Dudzie i Kościołowi w Polsce dowolna ilość 500+ na dowolną ilość niemowlaków dla jednych rodziców np. 10+ bo niemowlaki to jest produkt priorytetowy dofinansowany przez pana Jezusa.
Ja bardzo sarkałam na to, że jako firma, ta firma w której pracowałam nie mogła wygrać przetargu korzystając z pewnej formy współpracy z konkurencją2.
Taki inny przykład, już jako użytkownik, nie mieszkam w Warszawie , ale w domu mam już 2 nowe drukarki laserowe Brother (jedną zwykłą kolorową za 1000zł a drugą kolorową ze skanerem i ksero za chyba 1500zł - obie mają funkcję automatycznego druku dwustronnego - od razu na obu stronach kartki - co redukuje mi ilość makulatury w segregatorach, to są drukarki nowe, starszą mam od około 2 lat, drugą kupiłam niedawno, ponadto drukarki w 100% dobrze drukują nie tylko z Windowsa ale i z linuxa którego używam, a także można skanować od razu do komputera z linuxem co też jest ważne a starsza drukarka Brother jeszcze tej opcji skanowania do linuxa nie miała. Ponadto obie nowe drukarki są już sieciowe czyli można je wpiąć do gniazda RJ45 lub routera a nie tylko przez USB do jednego komputera co jest istotne bo w domu oprócz własnego komputera z linuxem mam jeszcze słaby notebook 15 cali firmowy i słaby z małą obudową komputer z Windowsem od firmy gdzie mam umowę zlecenie, oraz około 1 roczny tablet Huawei 8 cali. Z tymi nowymi drukarkami Brother jest super, że mogę drukować do nich bezpośrednio z tego tabletu poprzez wi-fi, które mam skonfigurowane na tablecie, oraz super jest że z tej drukarki ze skanerem mogę od razu wskanować sobie odręczne notatki z hasłami na kartkach w kratkę do tego tabletu 8 cali, co sprawia, że mam ważne notatki dotyczące firmy gdzie mam umowę zlecenie zawsze przy sobie. Do tego skanowania i drukowania do Brothera bezpośrednio z tabletu są dedykowane aplikacje darmowe pobierane z aplikacji "sklep Play").
Poprzednio 8 lat temu miałam też 2 drukarki Brothera tylko że tańsze modele, kolor czarny i skanowanie tylko do Windowsa chodziło, drukarek tych pozbyłam się dla kolegi i jeszcze kogoś kto mało używa i woli wydać własne pieniądze na co innego.
Jak kupowałam te pierwsze 2 drukarki Brothera 8 lat temu to miałam ogromny problem czy je kupić, najpierw kupiłam jedną a potem po 2 latach drugą ze skanerem, drukarki te jeszcze drukowały jednostronnie ale miały dosyć dobre parametry i ceny no i najważniejsze 100% dobrze drukowały pod linuxem, miały dedykowane sterowniki pod linuxa i nie drukowały żadnych śmiesznych dodatkowych znaków z czym miałam doświadczenie wcześniej pracując w firmach jak jakiejś niededykowanej pod linuxa drukarki usiłowałam użyć na linuxie.
Chodzi mi o to, że bałam się kupić drukarkę Brothera bo serwis był tylko w Warszawie od mojego miejsca zamieszkania dosyć daleko, bo nie ma to wiele sensu prywatnej drukarki wysyłać kurierem do serwisu w Warszawie jak się zepsuje.
Mi chodzi tylko o to, czy w przypadku np. drukarek Brothera jest sens żeby tak bardzo konkurować samodzielnie, czy nie można byłoby się podczepić pod jakieś istniejące oddziały konkurencji2 żeby tam także serwisowali drukarki Brothera.
Nie chodzi mi tylko o drukarki Brothera bo w innych produktach mogą być podobne sytuacje.
Mi się wydaje, że producenci drukarek i np. pralek powinni się nawet raz na pół roku spotykać w jakimś Klubie Producentów Pralek i uzgadniać jakieś wspólne działania, bo chodziłoby o to, zeby z rynku pralek wyrzucać jakieś firmy słabe w sensie słabych produktów, niekompetentnych serwisantów i wadliwej obsługi klienta oraz ceny zbyt wysokiej w stosunku do parametrów i osiągów urządzenia.
Wydaje mi się też, że Klub Producentów Pralek mógłby konkurować z Klubem Producentów Lodówek, żeby wspólnymi siłami lub siłami kilku członków klubu (bo pieniądze to tylko Dudzie na kupkusie 500+ spadają z Nieba) włożyć pieniądze w badania i innowacje nad jakimś nowym modelem, na który znajdzie się duże zapotrzebowanie na rynku, żeby np. za 5 lat 60% osób mających już pralkę wymieniło dotychczasową na ten nowy model lub kupiło taką drugą pralkę - żeby kupili nową pralkę zamiast nowej lodówki.
Czyli żeby pralki wygrały konkurowanie z lodówkami.
Bo na przykład jak ktoś ma dom taki 2 piętrowy jak Towarzysz Jaruzelski, a moja koleżanka z liceum za PRLu której ojciec był lekarzem chyba średniej klasy lekarzem to miała podobny może nawet ładniejszy i chyba ładniej umiejscowiony pomiędzy innymi domami i zielenią chociaż nie w Warszawie to może mieć 2 pralki zwłaszcza jak rodzina jest 2 pokoleniowa.
Ta druga pralka mogłaby być na 10 kg lub 12 kg ładowana od przodu i chyba 70 lub 75 cm szerokości - to można byłoby zrobić jakieś większe pranie - np. duża kołdra 2osobowa lub 2 duże koce naraz, takich chyba na rynku teraz nie ma.
Ja mam pralkę LG na 8kg i taka pralka jak na pralkę pojedynczą w mieszkaniu jest Ok bo czasem pierze się też mniejszą ilość rzeczy na raz. No ale w domu z parterem i piętrem 100 metrówkwadratowych taka większa pralka 10 lub 12 kg może by się przydała.
Co do lodówek, to ja mam taką dosyć nowoczesną i dużą 60x65cm podstawa, chyba 205 lub 210 cm wysokości podstawa, total no-frost ale usterką jest zbyt mała, praktycznie żadna możliwość regulacji półek chodzi o to żeby lodówka była powiedzmy 300 zł droższa ale żeby w cżęści chłodzącej (nie mrożącej) miała zaczepy/wsuwki żeby można było wsunąć półkę lub nie co na przykład 5 cm (lub ostatecznie 7cm), chodzi zwłaszcza o 2 najniższe poziomy od dołu gdzie najczęściej wstawia się garnki, bo garnki mogą być czasem wyższe lub czasem niższe i dobrze byłoby móc zmienić / przełożyć pólkę przy okazji gotowania czegoś w większym garnku.
Tą moją aktualną lodówkę wymieniłam z podobnej trochę słabszej 7letniej lodówki miała np. A+ a nowa A+++ bo ta 7letnia wymagała abym średniej wielkości garnek przykrywała w lodówce talerzem, bo pokrywka z uchwytem już nie mieściła się na wysokość.
W tej nowej lodówce ten sam średni garnek z pokrywką z uchwytem mieści mi się już z luzem może 3-4 cm.
Jednak dalej problemem jest większy garnek, w którym nie gotuję ale może używałabym tych większych garnków jakby powyżej od wsuwki w którą jest wsunięta pólka ponad tym garnkiem z pokrywką była wsuwka powyżej o 7 cm od tej wsuwki która jest używana teraz.
Bo odległość od kolejnej wsówki/zaczepu na półkę jest może 18-20cm wyżej to jak tam przełożę tę półkę ponad garnkiem z pokrywką to ta kolejna pólka jest bardzo wąska taka szczelina może 10 cm w którą niewiele czegoś sensownego można umieścić. Można jedną półkę w ogóle wyjąć to wtedy jest o jedną półkę mniej, a ta kolejna jest za wysoka to też nie za bardzo jest to funkcjonalne.
W ogóle w nowych mieszkaniach można byłoby budować kuchnie minimum szerokość 200-210cm, bo ja mam szerokość 180cm (mieszkanie rocznik zbudowania 1979r)
i lodówka głębokość 65 cm stoi naprzeciwko częściowo zlewozmywaka a częściowo zmywarki głębokość też 65 cm co powoduje, że w lodówce nie da się całkowicie otworzyć drzwiczek od zamrażalnika i od części chłodzącej, a z zamrażalnika trzeba było wyjąć najwyższy pojemnik/szufladę (1 z 3) i używać tylko półki pod tą szufladą, bo w tę najwyższą szufladę nie dało się już w ogóle włożyć ręki żeby coś wyjąć/włożyć.
Lodówkę do mycia (raz na rok) trzeba obracać o 90 stopni, żeby całkowicie otworzyć drzwiczki i wyjąć półki oraz szuflady.
Ja nie rozumiem, dlaczego dla biednych, wielodzietnych i niezaradnych rodzin oraz nieposiadających nawet średnich kwalifikacji zawodowych rodzin, bo przecież chyba nie do osób z kwalifikacjami kopniętych na śmietnik bo bezrobotnych i nie chodzących podpisać listy obecności w PUP że nie ma dla nich oferty pracy, bo tylko takim przysługuje mieszkanie zastępcze chyba 10metrówkwadratowych przy eksmisji z dotychczasowego przy niepłaceniu czynszu, bo sama miałam taką sytuację przez 4 lata bezrobocia i miałam chyba lub prawie nakaz eksmisji z mieszkania 50metrówkwadratowych, a do PUPu przestałam chodzić bo było to farsą bo się słaniałam z głodu i wycieńczenia na nogach mając 100 zł z MOPSu miesięcznie a wcześniej byłam u Pani kierowniczki PUPu prosząc o podratowanie pracą do której bym się nadawała bo nie mam rodziny a Pani kierowniczka PUPu powiedziała mi że "mówię o polityce" to myślałam że mam halucynacje jak to usłyszałam.
--- to znaczy nie rozumiem dlaczego dla takich rodzin buduje się nowe skromne mieszkania socjalne za czasów panowania Dudy Łaskawego - bo przecież jest piosenka po polsku "Tutaj jeszcze jest ściernisko ale będzie San Francisco" - chciałam poinformować że nie w tym kierunku do San Francisco, do San Francisco w przeciwnym kierunku.
Bo przecież należałoby za państwowe pieniądze zbudować nowe mieszkania lepsze i większe niż w PRLu np. min 65metrówkwadratowych - 85metrówkwadratowych z 3 lub 4 pokojami, nieco większą kuchnią niż moja i 2 łazienkami (jedną z wanną i jedną bez wanny może za to drugą z pralką i ze sznurkami do suszenia prania i niskopoziomowym typu równiapochyła osobnym klozetem dla kota bo niektórzy nie znoszą zapachu kocich sików w żwirku chociaż lubią koty).
Ja nie rozumiem jak można w PUP nie preferować osób bez rodziny nawet tej dalszej z którą ma się kontakt i od której można liczyć na pieniądze jak się własnych nie ma, w sensie że w mieście dla robotników i ekspedientek w spożywczach (bo w takim mieszkam) nie ma nawet szkoleń/doszkoleń w jakichś konkretnych tematach jakieś lepsze maszyny serwerowe na przykład od zawodów informatyk, webmaster lub nie można podesłać własnego mieszkańca do innego PUP który ma więcej ludzi po studiach i kompetencje żeby takim osobom pomóc znaleźć pracę i ewentualnie doszkolić w celu uzyskania pieniędzy na życie.
Ale widocznie ci w rządzie lub większość posłów w okresie 1999-2003 kiedy nie miałam pracy i głodowałam (chyba podobnie do poziomu głodu z czasów oblężenia Leningradu co widziałam na filmach) to byli potomkowie robotników od łopaty którzy w PRLu kopali rowy łopatą przez 30 lat, a poza tym zwalczający ludzi o innych poglądach religijnych i krytykujących katolicyzm bo mi się już na studiach coś wymsknęło na ten temat w rodzaju tego co teraz piszę na ateiście to może ci potomkowie robotników od łopaty i katolicy postanowili mnie zwalczać i tak ustawili państwowe przepisy, też te dotyczące PUP żeby mnie zwalczać.
Z pomocą państwa można byłoby umożliwić ludziom ze średniej klasy typu dobry lekarz, dobry inżynier zakup tych mieszkań po preferencyjnych cenach w zamian za bezpłatne oddanie do dyspozycji państwa niezależnie od formy własności dotychczasowego mieszkania i przeprowadzić jeszcze jakieś dodatkowe zamiany za pośrednictwem państwa żeby jacyś inni ludzie opróżnili cały blok np. nowe bloki z PRLu i przeprowadzili się do tych mieszkań po dobrych lekarzach i dobrych inżynierach.
Cały opróżniony blok typu nowy blok z PRLu można byłoby oddać biednym i niezaradnym ludziom na mieszkania socjalne na przykład dla niektórych tymczasowo bo jakby trochę tej zaradności się nauczyli to może też mogli by jeszcze przed śmiercią przeprowadzić się do trochę lepszego mieszkania.
Wydaje mi się, że byłoby to lepsze, żeby ta niezaradna biedota dostała trochę większe metrażem mieszkania socjalne w bloku po PRLu i podremontowane niż nowe i ciasne małe metrażem wybudowane 2015-2018.
Ja chętnie wymieniłabym za opłatą 10 zł na mieszkanie większe i lepsze mogłoby być z czasów PRLu to moje dotychczasowe mieszkanie bo nie zależy mi na wszelki sposób jako kryterium numer1, gdyby była taka możliwość żeby to było całkiem nowe mieszkanie wybudowane 2015-2018r.
Ja uważam, że to jest absurd żeby budować słabe mieszkania socjalne ale nowe, dla tej biedoty i niezaradności bo oni muszą mieć nowe mieszkania a nie używane jako wspaniały wyczyn Pana Łaskawego Dudy bo nie w tym kierunku do San Francisco chociaż mam słabą orientację geograficzną bez kompasu jak się poruszam w przestrzeni typu miasto.
Generalnie to uważam, że należałoby się bardziej zastanowić zbierając się w klubie Dużego Przedsiębiorcy co można byłoby jeszcze innego produkować jakby można było poprzestawiać gospodarkę żeby dało się coś produkować co jest jeszcze potrzebne niż traktować konkurencję w kapitaliźmie jako sport wyczynowy jeszcze jednego klienta złapać więcej kosztem zatrudnienia 3 nowych handlowców bo to mało ma sensu.
A w branży innej niż Microsoft powinno być minimum 4-5 firm, czyli jak jedna firma połknie 80% rynku to należałoby ją dobrowolnie albo siłą państwowego przymusu podzielić przynajmniej na 2 lub 3 mniejsze.
Bo władca przedsiębiorca firmy nie może gadać sam ze sobą martwiąc się o rozwój firmy i rozwiązywanie problemów w branży tylko musi mieć 3-4 partnerów minimum z którymi będzie i konkurował i dyskutował lub naradzał się w zakresie problemów i co robić dalej.
Dlatego system teoretyczny lub mitologiczny z jednym Bogiem jest do dupy, bo Bogów równorzędnych w kwalifikacjach musiałoby być przynajmniej 4-5osób , żeby mogli się naradzać jak zarządzać Wszechświatem z Ziemianami o mniejszych kwalifikacjach i życiowym doświadczeniu.