Ludzie z innych krajów nie są debilami. Co najwyżej ograniczają się do swojego kraju, więc wisi im że w Polsce są jakieś problemy. Jeżeli jest okazja to nas wykorzystują, żeby zarobić. Na sytuację w Polsce ma wpływ to jakie zasady panują gdzie indziej. A my analogicznie mamy wpływ na ich kraje. Jeżeli chcemy coś poprawić, to zmieńmy na lepsze to co od nas zależy. Są kraje gdzie skala biedy nie może się równać z naszą i najdrobniejsza pomoc się liczy.
|
Pytania do ateistów
|
|
06.07.2018, 21:21
Liczba postów: 1,085
Liczba wątków: 28 Dołączył: 09.2014 Reputacja: 49 Płeć: nie wybrano Wyznanie: wine loaf
09.07.2018, 18:42
03.08.2018, 15:53
Czy uważasz, że można być za bardzo racjonalnym? Czy znasz pojęcia racjonalizacji i intelektualizacji? Czy uważasz, że te zjawiska mogą Ciebie dotyczyć? Jeśli tak, czy masz wolę, by zrobić coś w tej kwestii?
May all beings be free.
May all beings be at ease. May all beings be happy
06.08.2018, 07:03
neuroza napisał(a):Nie, tak samo jak nie można być za bardzo zdrowym. Cytat:Zjawiska te dotyczą każdego myślącego człowieka. Jest to dociekanie motywów własnego postępowania. Mam wolę każdemu to polecić. Oczywiście, tak jak w przypadku każdego innego rozumowania, można się w tym pomylić - szczególnie, jeśli opieramy się na fałszywych założeniach.
Liczba postów: 868
Liczba wątków: 9 Dołączył: 05.2015 Reputacja: 201 Płeć: nie wybrano Wyznanie: napisałbym "ateista", ale przecież to nie wyznanie ZaKotem napisał(a):neuroza napisał(a):Nie, tak samo jak nie można być za bardzo zdrowym. Typowe filozowanie oderwane od realiów konkretnej sytuacji. Tymczasem (za sjp.pwn.pl): racjonalny 1. «oparty na nowoczesnych, naukowych metodach, dobrze zaplanowany i dający dobre wyniki» 2. «oparty na logicznym rozumowaniu» 3. «kierujący się rozumem, logiką» Tymczasem czasem trzeba okazać zwykłą empatię, zrozumienie emocji drugiej osoby i odpuścić racjonalną gadkę. Albo też: Cytat:Cytat:Zjawiska te dotyczą każdego myślącego człowieka. Jest to dociekanie motywów własnego postępowania. Mam wolę każdemu to polecić. Oczywiście, tak jak w przypadku każdego innego rozumowania, można się w tym pomylić - szczególnie, jeśli opieramy się na fałszywych założeniach. Czasem trzeba z otwartością przeżywać i obserwować swoje emocje, a nie je zagadywać racjonalizacjami, które służą unikaniu awersyjnych przeżyć. To nie ma nic wspólnego z dociekaniem na błędnych podstawach, ale jest zwykłym zachowaniem unikającym. Polecam zainteresować się nurtami terapii behawioralnych i poznawczych (np. terapią ACT), żeby rzecz lepiej zrozumieć. Generalnie stwierdzenie, że nie można być zbyt racjonalnym, jest bezużyteczne, jak każda typowa filozofia. p.s. Wprawdzie nie ma w użytku w ogóle takiego wyrażenia, jak "być zbyt zdrowym", w przeciwieństwie do "być zbyt racjonalnym", jednak wyobraź sobie, że starasz się o rentę, a komisja lekarska orzeka, że jesteś zdolny do pracy... Tak jakby "zbyt zdrowy", c'nie?
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie") Andy Clark Moje miejsce na FB: https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315 E.T. napisał(a): Typowe filozowanie oderwane od realiów konkretnej sytuacji. Tymczasem (za sjp.pwn.pl):No i według której z podanych przez ciebie definicji racjonalność wyklucza lub choćby utrudnia empatię? Zrozumieć emocje drugiej osoby można tylko na dwa sposoby: poprzez uznanie, że każdy myśli tak jak Ja i postawienie się w jej sytuacji; albo poprzez racjonalną analizę jej procesu myślenia - czyli psychoanalizę, chociaż nie trzeba być w tym celu psycho-loszką. Jedno i drugie jest empatyczne, z tym że pierwszy sposób jest znacznie bardziej podatny na błędy. Cytat:Czasem trzeba z otwartością przeżywać i obserwować swoje emocje, a nie je zagadywać racjonalizacjami, które służą unikaniu awersyjnych przeżyć. To nie ma nic wspólnego z dociekaniem na błędnych podstawach, ale jest zwykłym zachowaniem unikającym.Jeśli udaję, że nie odczuwam tego, co odczuwam, to właśnie generuję błędne dane, a na ich podstawie dojdę do błędnych wniosków, choćbym myślał bezbłędnie logicznie. Ale to nie "nadmiar racjonalizmu" prowadzi do błędu, tylko wlanie przyjęcie fałszywych założeń. Cytat:Polecam zainteresować się nurtami terapii behawioralnych i poznawczych (np. terapią ACT), żeby rzecz lepiej zrozumieć.Zainteresowałam się i nie zrozumiałem. Co w takiej terapii nieracjonalnego? Cytat:Generalnie stwierdzenie, że nie można być zbyt racjonalnym, jest bezużyteczne, jak każda typowa filozofia. Dobra, tu mnie masz - nie uwzględniłem relacji ze społeczeństwem. Jeśli za "chorość" należą się jakieś profity, i przewyższają straty wynikające z "chorości", to lepiej być chorym, niż zdrowym. Ale i w takim wypadku najlepiej wychodzi ktoś, kto jest zdrowy, a udaje chorego, aby wyłudzić świadczenia socjalne. Podobnie społeczeństwo może nagradzać irracjonalizm - na przykład w społeczeństwie silnie zhierarchizowanym Podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty, tak, by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego (przypisywane Piotrowi Wielkiemu). Ale znowu, najlepiej wtedy stosować metodę Szwejka, czyli rozum mieć i z niego korzystać, ale nie zdradzać się z tym przed samcami o wyższej pozycji.
06.08.2018, 18:18
ZaKotem:
Cytat:Jeśli udaję, że nie odczuwam tego, co odczuwam, to właśnie generuję błędne dane, a na ich podstawie dojdę do błędnych wniosków, choćbym myślał bezbłędnie logicznie. Ale to nie "nadmiar racjonalizmu" prowadzi do błędu, tylko wlanie przyjęcie fałszywych założeń.Tylko, że to nie jest kwestia udawania a oszukiwania ciebie przez twój własny mózg. Racjonalizacja to usuwanie psychicznego dyskomfortu, przywracanie ciebie przez twój mózg do psychicznej równowagi. Nie jesteś tego świadom, tak jak seksoholik nie jest świadom swojego seksoholizmu kiedy mówi, że kobiety lubią gwałt bo się nie bronią.
Rozsadziło mi antenę.
Liczba postów: 868
Liczba wątków: 9 Dołączył: 05.2015 Reputacja: 201 Płeć: nie wybrano Wyznanie: napisałbym "ateista", ale przecież to nie wyznanie ZaKotem napisał(a): No i według której z podanych przez ciebie definicji racjonalność wyklucza lub choćby utrudnia empatię? Zrozumieć emocje drugiej osoby można tylko na dwa sposoby: poprzez uznanie, że każdy myśli tak jak Ja i postawienie się w jej sytuacji; albo poprzez racjonalną analizę jej procesu myślenia - czyli psychoanalizę, chociaż nie trzeba być w tym celu psycho-loszką. Jedno i drugie jest empatyczne, z tym że pierwszy sposób jest znacznie bardziej podatny na błędy. 1. Empatia zasadza się na wzorcach reakcji dużo bardziej podstawowych, niż wszelkie wnioskowanie w rodzaju przedstawionych przez Ciebie, bo pojawiających się już w wieku, w którym najwcześniej diagnozuje się autyzm- czyli nieprawidłowości owych wzorców. 2. Przedstawiona przez Ciebie alternatywa to kompletne kuriozum, po pierwsze z powodu, o którym mowa w punkcie 1. W ogóle to przeprowadzanie analogi do samego siebie jest tylko jednym z dróg poznania drugiego. Dużo ważniejszy od niego jest proces tak zwanego mindshapingu (tu odnośnik do nazwiska: Tadeusz Zawidzki), który uczy nas pewnych reguł życia emocjonalnego, tego jak mamy rozumieć przeżycia swoje i innych. Po wtóre, istnieje dość określony uzus terminu "psychoanaliza", powszechnie przyjęty, którego regułę zupełnie tutaj gwałcisz. 3. Nie chodzi o to, że "racjonalność wyklucza empatię", bo to w ogóle nic nie znaczy. Rzecz w tym, żeby wskazać określone sytuacje, w którym mówimy o tym, że ktoś jest za bardzo racjonalny, przez co zachowuje się nieempatycznie. Taką sytuacją może być męska reakcja na kobiece kaprysy, sprowadzająca rozmowę na tor rzeczowej analizy, w której owe kaprysy zostają pozbawione wszelkich racji, bo gość chciałby zdominować relację pokazując, że ratio jest po jego stronie, co w tej konkretnej sytuacji może skutkować drobnym kryzysem relacji, a na dłuższą metę taki powtarzający się wzorzec interakcji może skutkować rozpadem związku. Jegomość był zbyt racjonalny, albo kobieta zbyt humorzasta- zależy kto ocenia. ![]() 4. Pozostawiając empatię nieco z boku, podam jeszcze przykład zbytniej racjonalności. Zbyt racjonalny jest ZaKotem, bo w swoich zapatrywaniach na działanie empatii przyjmuje postawę dającą prym stosunkowi poznawczemu do drugiego. Chciałby zrozumieć, jak poznajemy drugiego, a powinien raczej przyjrzeć się temu, jak na drugiego reaguje. Cytat:Jeśli udaję, że nie odczuwam tego, co odczuwam, to właśnie generuję błędne dane, a na ich podstawie dojdę do błędnych wniosków, choćbym myślał bezbłędnie logicznie. Ale to nie "nadmiar racjonalizmu" prowadzi do błędu, tylko wlanie przyjęcie fałszywych założeń. Sam piszesz: "jeśli udaję". Co to ma wspólnego z dociekaniem autopoznawczym? To jest wykręt, ucieczka, unik. I ten akurat unik nazywamy racjonalizacją. To tak jak z nieświadomym stosowaniem chwytów erystycznych: nie używam ich po to, żeby dostarczyć sobie danych dla zrozumienia czegoś, dla cennego wkładu w dyskusję. Tymi chwytami bronię swoich rację, chronię się przed dysonansem poznawczym, przed porażką w starciu z adwersarzem. Generowanie błędnych danych? Owszem, ale niekoniecznie błędny ruch w utarczce słownej. I także racjonalizacja może, przynajmniej na krótką metę, dawać korzyści. Można się uchronić przed dyskomfortem psychicznym, oddalić od siebie widmo konieczności podjęcia trudnej decyzji i związanych z nią działań, czy też nie stracić twarzy, przyznając się przed sobą i innymi do swoich uczuć. Cytat:Cytat:Polecam zainteresować się nurtami terapii behawioralnych i poznawczych (np. terapią ACT), żeby rzecz lepiej zrozumieć.Zainteresowałam się i nie zrozumiałem. Co w takiej terapii nieracjonalnego? Strasznie z dupy to pytanie, ale jeśli mam na nie odpowiedzieć, to choćby to: filozofia amerykańskiego pragmatyzmu u jej podstaw, korzystanie z praktyk mindfulness. Ale dodam, że wolałbym na to pytanie nie odpowiadać, a miast tego zauważyć, że w związanym z terapią ACT modelu elastyczności psychologiczne tzw. "skonceptualizowane ja", czyli snucie opowieści, teorii na swój temat, które dominuje nad tzw. "ja jako kontekst", niepodejmującym podobnych prób, jest jednym z czynników odpowiedzialnych za obecność zaburzeń psychicznych. Inaczej mówiąc: sama skłonność do racjonalizacji (a nie to tylko, że te są błędne) jest poważnym źródłem psychopatologii. Cytat:Dobra, tu mnie masz - nie uwzględniłem relacji ze społeczeństwem. Jeśli za "chorość" należą się jakieś profity, i przewyższają straty wynikające z "chorości", to lepiej być chorym, niż zdrowym. Ale i w takim wypadku najlepiej wychodzi ktoś, kto jest zdrowy, a udaje chorego, aby wyłudzić świadczenia socjalne. Podobnie społeczeństwo może nagradzać irracjonalizm - na przykład w społeczeństwie silnie zhierarchizowanym Podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty, tak, by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego (przypisywane Piotrowi Wielkiemu). Ale znowu, najlepiej wtedy stosować metodę Szwejka, czyli rozum mieć i z niego korzystać, ale nie zdradzać się z tym przed samcami o wyższej pozycji. Ale pytanie brzmiało: "Czy można być za bardzo racjonalnym?". Popełniasz typowy błąd w filozofowaniu, czyli niby to ogólnie rozważając pojęcie umieszczasz je jednak nieświadomie w pewnym określonym kontekście. A ja tylko pokazuje kontekst, w którym to "za bardzo" może mieć zastosowanie. Konkretna sytuacja: Twoje zdrowie jest jednak w na tyle dobrym stanie, że rentka się nie należy- czyli odwracając: za bardzo zdrowyś na pieniążki z ZUSu w wieku produkcyjnym. ![]() Edit: Na szybko odświeżyłem sobie: racjonalizacja czy intelektualizacja to pojęcia pochodzące z teorii psychodynamicznej, które odnoszą się w niej w pierwszej kolejności do przypadłości pacjentów obsesyjnych, którzy unikając gwałtownych, negatywnych emocji (złość, gniew, zazdrość) przyjmują postawę, nazwijmy to: chłodno-analityczną. To takie bycie bardzo racjonalnym, bo się komuś ubzdurzyło (nie z własnej winy), że wspomniane emocje są czymś kompletnie nieakceptowanym, przez co też zupełnie nie potrafią oni sobie z nimi radzić. Generalnie jest to bardzo niezdrowe.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie") Andy Clark Moje miejsce na FB: https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
07.08.2018, 07:43
E.T. napisał(a): 1. Empatia zasadza się na wzorcach reakcji dużo bardziej podstawowych, niż wszelkie wnioskowanie w rodzaju przedstawionych przez Ciebie, bo pojawiających się już w wieku, w którym najwcześniej diagnozuje się autyzm- czyli nieprawidłowości owych wzorców.Małe dziecko, a nawet inteligentne zwierzę, jak najbardziej zdolne jest do wnioskowania, przede wszystkim przy użyciu analogii. Nie musi być ono zwerbalizowane. Cytat:2. Przedstawiona przez Ciebie alternatywa to kompletne kuriozum, po pierwsze z powodu, o którym mowa w punkcie 1. W ogóle to przeprowadzanie analogi do samego siebie jest tylko jednym z dróg poznania drugiego. Dużo ważniejszy od niego jest proces tak zwanego mindshapingu (tu odnośnik do nazwiska: Tadeusz Zawidzki), który uczy nas pewnych reguł życia emocjonalnego, tego jak mamy rozumieć przeżycia swoje i innych.A jak można uczyć się rozumieć przeżycia innych, przynajmniej na poziomie intelektualnym dziecka, jak nie poprzez porównywanie ich ze swoimi? "Jeśli mnie coś brzydzi, to się krzywię, a więc jak ktoś się krzywi, to znaczy, że się brzydzi". To jest wnioskowanie i analogia. Cytat:Po wtóre, istnieje dość określony uzus terminu "psychoanaliza", powszechnie przyjęty, którego regułę zupełnie tutaj gwałcisz.Przyznaję się tylko do nieagresywnego molestowania. Cytat:3. Nie chodzi o to, że "racjonalność wyklucza empatię", bo to w ogóle nic nie znaczy. Rzecz w tym, żeby wskazać określone sytuacje, w którym mówimy o tym, że ktoś jest za bardzo racjonalny, przez co zachowuje się nieempatycznie. Taką sytuacją może być męska reakcja na kobiece kaprysy, sprowadzająca rozmowę na tor rzeczowej analizy, w której owe kaprysy zostają pozbawione wszelkich racji, bo gość chciałby zdominować relację pokazując, że ratio jest po jego stronie, co w tej konkretnej sytuacji może skutkować drobnym kryzysem relacji, a na dłuższą metę taki powtarzający się wzorzec interakcji może skutkować rozpadem związku. Jegomość był zbyt racjonalny, albo kobieta zbyt humorzasta- zależy kto ocenia.No dobra, zachowanie tego gościa w takiej sytuacji jest nieadekwatne, ale to nie znaczy, że jest "zbyt racjonalny". Zmień tę scenkę na taką, w której facet brutal na kaprysy kobiety reaguje daniem jej po pysku. Czy powiedziałbyś o takim, że jest zbyt silny? Przecież nie nadmiar siły jest jego problemem, ale niedomiar innych cnót. Cytat:4. Pozostawiając empatię nieco z boku, podam jeszcze przykład zbytniej racjonalności. Zbyt racjonalny jest ZaKotem, bo w swoich zapatrywaniach na działanie empatii przyjmuje postawę dającą prym stosunkowi poznawczemu do drugiego. Chciałby zrozumieć, jak poznajemy drugiego, a powinien raczej przyjrzeć się temu, jak na drugiego reaguje.Czyli zobiektywizować samego siebie i próbować samego siebie postrzegać jak drugiego człowieka. Trudno to zrobić nie używając rozumu. Cytat:Na szybko odświeżyłem sobie: racjonalizacja czy intelektualizacja to pojęcia pochodzące z teorii psychodynamicznej, które odnoszą się w niej w pierwszej kolejności do przypadłości pacjentów obsesyjnych, którzy unikając gwałtownych, negatywnych emocji (złość, gniew, zazdrość) przyjmują postawę, nazwijmy to: chłodno-analityczną. To takie bycie bardzo racjonalnym, bo się komuś ubzdurzyło (nie z własnej winy), że wspomniane emocje są czymś kompletnie nieakceptowanym, przez co też zupełnie nie potrafią oni sobie z nimi radzić. Generalnie jest to bardzo niezdrowe.Ta niezdrowość wynika ze świadomej rezygnacji z pewnych naturalnych zdolności człowieka, czyli wyrażania emocji. Tak jakby zrezygnować z ręki czy nogi. Tylko przecież to jest... nieracjonalne. I takie działanie jest motywowane najczęściej zakorzenionym w naszej kulturze przesądem o sprzeczności "czucia i wiary" oraz "mędrca szkiełka i oka". Ktoś, kto w takie bzdury wierzy, może dojść do zupełnie logicznego wniosku, że jeśli chce być rozumny, powinien wytłumić emocje.
07.08.2018, 10:50
Liczba postów: 868
Liczba wątków: 9 Dołączył: 05.2015 Reputacja: 201 Płeć: nie wybrano Wyznanie: napisałbym "ateista", ale przecież to nie wyznanie ZaKotem napisał(a):E.T. napisał(a): 1. Empatia zasadza się na wzorcach reakcji dużo bardziej podstawowych, niż wszelkie wnioskowanie w rodzaju przedstawionych przez Ciebie, bo pojawiających się już w wieku, w którym najwcześniej diagnozuje się autyzm- czyli nieprawidłowości owych wzorców.Małe dziecko, a nawet inteligentne zwierzę, jak najbardziej zdolne jest do wnioskowania, przede wszystkim przy użyciu analogii. Nie musi być ono zwerbalizowane. To jest jakaś kontra mojej tezy? Bo nie wygląda w ogóle na odpowiedź na temat. Ja tylko mówię, że prawidłowo rozwijające się dziecko w pewnych wieku reaguje odpowiednio na drugą osobę i jej zachowanie. To od tych wrodzonych zdolności zależy cały dalszy rozwój jego rozumienia przeżyć innych ludzi. Cytat:A jak można uczyć się rozumieć przeżycia innych, przynajmniej na poziomie intelektualnym dziecka, jak nie poprzez porównywanie ich ze swoimi? "Jeśli mnie coś brzydzi, to się krzywię, a więc jak ktoś się krzywi, to znaczy, że się brzydzi". To jest wnioskowanie i analogia. A tak można się nauczyć, że po pierwsze zachowanie innych wywołuje u Ciebie reakcje, najwcześniej w rozwoju zupełnie bezwarunkowe, potem warunkowane dalszymi doświadczeniami. I nie musisz przeżywać lub w swojej historii przeżyć tego samego, co ktoś inny, żeby nauczyć się, co też on przeżywa. Poważna część późnej filozofii Wittgensteina poświęcona jest wykazaniu bzdurności przedstawionej przez Ciebie wizji mechanizmu rozumienia przeżyć drugiego. Polecam. I polecam zainteresować się tematem, który już podsuwałem: mindshaping, Tadeusz Zawidzki. Jedno z drugim pięknie się łączy. Cytat:Przyznaję się tylko do nieagresywnego molestowania. Styd! Cytat:No dobra, zachowanie tego gościa w takiej sytuacji jest nieadekwatne, ale to nie znaczy, że jest "zbyt racjonalny". Zmień tę scenkę na taką, w której facet brutal na kaprysy kobiety reaguje daniem jej po pysku. Czy powiedziałbyś o takim, że jest zbyt silny? Przecież nie nadmiar siły jest jego problemem, ale niedomiar innych cnót. Powiedziałbym, że gość jest gwałtownik i brutal. Ale nie w tym rzecz. Nie chodzi o to, że z czegoś w przedstawionej przeze mnie sytuacji wynika, że czyjeś zachowanie jest zbyt racjonalne. Nie ma żadnego takiego wnioskowania, tylko chęć i zgoda wielu ludzi na określenie takie zachowania epitetem "zbyt racjonalny". Epitet ten służyć może czemuś, np. uświadomieniu delikwentowi, że powinien się pohamować i nie wykazywać bzdurności zachowania kobiety, nie odwoływać się do żadnych racji, bo to nie czas i miejsce na chłodną analizę słów kobiety. Język to narzędzie, a wnioskowanie i prawidłowe określanie tego, co zachodzi jest tylko jednym z jego zastosowań. Jeśli mówię, że w przedstawionej sytuacji gość jest zbyt racjonalny to nie po to, żeby ustalić jakiś fakt pt. "zbyt racjonalne zachowanie gościa". To nie fizyka czy inżynieria, tylko interakcje społeczne. Cytat:Cytat:4. Pozostawiając empatię nieco z boku, podam jeszcze przykład zbytniej racjonalności. Zbyt racjonalny jest ZaKotem, bo w swoich zapatrywaniach na działanie empatii przyjmuje postawę dającą prym stosunkowi poznawczemu do drugiego. Chciałby zrozumieć, jak poznajemy drugiego, a powinien raczej przyjrzeć się temu, jak na drugiego reaguje.Czyli zobiektywizować samego siebie i próbować samego siebie postrzegać jak drugiego człowieka. Trudno to zrobić nie używając rozumu. Powinienem tam chyba pogrubić słowo "poznawczemu", to by może rozjaśniło moje intencje związane z tym punktem. Cytat:Ta niezdrowość wynika ze świadomej rezygnacji z pewnych naturalnych zdolności człowieka, czyli wyrażania emocji. Tak jakby zrezygnować z ręki czy nogi. Tylko przecież to jest... nieracjonalne. I takie działanie jest motywowane najczęściej zakorzenionym w naszej kulturze przesądem o sprzeczności "czucia i wiary" oraz "mędrca szkiełka i oka". Ktoś, kto w takie bzdury wierzy, może dojść do zupełnie logicznego wniosku, że jeśli chce być rozumny, powinien wytłumić emocje. Problem w tym, że w tej rezygnacji nie ma za wiele ze świadomej decyzji. W trakcie terapii ludzie dopiero uświadamiają sobie żywione przez siebie przekonania, automatyczne myśli- bo swoim wyuczonym postawom nie poświęcili wcześniej dość uwagi, by ją określić, zwerbalizować reguły swoich zachowań w pewnych kontekstach. A co do tego, że jest to nieracjonalne- to owszem, jest. Ale wróć do moich uwag o tym, czemu służyć ma wyrażenie "zbyt racjonalny" i o języku jako narzędziu. Życie jest jednak wielowymiarowe i szkoda rezygnować z jednego przydatnego sposobu wyrazu pewnej myśli dla ujednolicenia użycia jakiegoś terminu. I nie, takie zachowanie nie jest motywowane żadnym podobnym przesądem. To efekt wychowania człowieka o silnej potrzebie aprobaty w warunkach silnej dezaprobaty dla przeżywanych przez niego negatywnych emocji. Takie osoby uzależniają bardzo swoje zachowanie od obowiązujących norm, ich życiem kierują powinności, ich analiza, brak im zaś zdecydowania, bo nauczeniu są zaniedbywania własnych emocji. Nie robią tego, co naprawdę chcą, dostosowują się raczej do tego, co wg. nich ich kulturowe otoczenie uznaje za właściwe.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie") Andy Clark Moje miejsce na FB: https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
07.08.2018, 17:34
Rodica napisał(a): Tylko, że to nie jest kwestia udawania a oszukiwania ciebie przez twój własny mózg.Hmm...pragnąłbym jednak zwrócić uwagę na to, że podświadomośc i nieświadomość to nie to samo. Jeśli mówimy, że "nasz mózg nas oszukuje", to ja to rozumiem jako nieświadomość. Nie wiem/nie pamiętam/nie mam ochoty teraz tego badać jak do tego się odnosi formalnie psychologia, ale dla mnie mechanizmy obronne takie jak racjonalizacja, czy intelektualizacja, to nie są jednak procesy zupełnie nieświadome, lecz podświadome. Czyli pół-świadome.
May all beings be free.
May all beings be at ease. May all beings be happy
10.08.2018, 13:45
neuroza:
Cytat:Hmm...pragnąłbym jednak zwrócić uwagę na to, że podświadomośc i nieświadomość to nie to samo. Jeśli mówimy, że "nasz mózg nas oszukuje", to ja to rozumiem jako nieświadomość. Nie wiem/nie pamiętam/nie mam ochoty teraz tego badać jak do tego się odnosi formalnie psychologia, ale dla mnie mechanizmy obronne takie jak racjonalizacja, czy intelektualizacja, to nie są jednak procesy zupełnie nieświadome, lecz podświadome. Czyli pół-świadome.Być może tak jest, natomiast w moim przypadku okazało się, że mechanizmy obronne są całkowicie nieświadome. Coś mi się tam majaczyło w głebi psychiki ale to zawsze był błędny trop. Według mnie terapia czy autoterapia jest skuteczna dopiero wtedy, kiedy znajdziesz prawdziwą przyczynę swoich zaburzeń. Nie wiem, tylko jak działa psychoanaliza u mężczyzn, oni na ogół nie lubią grzebać w psychice, przegadywać problemów a kiedy korzystają z usług psychoanalityków często kłamią.
Rozsadziło mi antenę.
10.08.2018, 14:16
Rodica napisał(a): Nie wiem, tylko jak działa psychoanaliza u mężczyzn, oni na ogół nie lubią grzebać w psychice, przegadywać problemów a kiedy korzystają z usług psychoanalityków często kłamią. Mężczyzna w tym celu zazwyczaj potrzebuje kobiety, która go rozdziewiczy duchowo i sprawi, że się otworzy - a przy tym go nie wykorzysta. Nie każdy ma takie szczęście, nic więc dziwnego, że u mężczyzn świry i zajoby rozwijają się częściej i mocniej. Oczywiście są też i tacy mężczyźni, co samodzielnie radzą sobie ze swoją psychiką. Występują w takiej częstotliwości, jak kobiety same noszące szafy po schodach.
10.08.2018, 14:47
ZaKotem:
Zawsze mnie dziwiły kobiety, które nic nie robią w tym kierunku, pozwalając na pełny rozkwit zaburzeń u swojego mężczyzny.
Rozsadziło mi antenę.
10.08.2018, 21:18
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.08.2018, 21:19 przez lumberjack.)
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241 Dołączył: 08.2005 Reputacja: 1,399 Płeć: mężczyzna Wyznanie: Schabizm-kaszankizm ZaKotem napisał(a): Nie wiem, tylko jak działa psychoanaliza u mężczyzn, oni na ogół nie lubią grzebać w psychice Nie no, są tacy, którzy się tym zajmują nawet zawodowo: ![]() Dla mnie psychologia to coś co znajduje się na pograniczu prawdziwej nauki i pseudonaukowego sratutatu, które ma więcej wspólnego z jakimiś horoskopami, tarotami i wróżbami. Psychologia zajmuje się czymś bardzo trudnym do zbadania. Zakotem: Cytat:Oczywiście są też i tacy mężczyźni, co samodzielnie radzą sobie ze swoją psychiką. Występują w takiej częstotliwości, jak kobiety same noszące szafy po schodach. A co takiego trudnego jest w radzeniu sobie ze swoją własną psychiką? Dla mnie chodzenie do psychologa jest tak samo zbędne jak chodzenie do księdza na spowiedź. Psycholog to taki ksiądz dla zlaicyzowanych ludzi i nic więcej. Żadnej cudownej recepty na życie nie ma i nie będzie żadnego niezawodnego sposobu na zdrowie psychiczne. Depresję psycholog leczy uzależniającymi antydepresantami, po których odstawieniu jest jeszcze gorzej. To wszystko jest chuja warte.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche ---
Polska trwa i trwa mać
10.08.2018, 22:37
Cytat:Psychologia zajmuje się czymś bardzo trudnym do zbadania Fizyka cząstek elementarnych też Cytat:A co takiego trudnego jest w radzeniu sobie ze swoją własną psychiką? Spytaj Hitlerów, Stalinów, Mansonów i im podobnych indywiduów. Są ludzie, słabi psychicznie, którzy deficyty starają się maskować, albo co gorsza w wyniku traum czy presji coś im się we łbach przestawia i przeistaczają się w społeczne nosferatu. Ten świat właśnie dlatego jest chujowy, ponieważ słabi, nieporeperowani ludzie zamiast ze swoją słabością walczyć robią wszystko aby to inni byli słabsi od nich, więc ryją pod nimi doły wszelakiego autoramentu i rodzaju. I najwidoczniej jest w tym coś trudnego. Może Nietzschego ludzie nie czytają? Może to dlatego?
Sebastian Flak
10.08.2018, 22:40
Nie zgodzę się z tym że psychoanaliza jest niewiele warta. Jeśli człowek cierpi wskutek własnego zachowania i nie może sobie z tym poradzić, z dużym prawdopodobieństwem potrzebuje leczenia.
Oto techniki psychoanalizy, które pozwalają dotrzeć do żródła problemów: http://www.freud-i-psychoanaliza.com/techniki.php
Rozsadziło mi antenę.
11.08.2018, 17:53
Liczba postów: 23,471
Liczba wątków: 241 Dołączył: 08.2005 Reputacja: 1,399 Płeć: mężczyzna Wyznanie: Schabizm-kaszankizm Gawain napisał(a): Fizyka cząstek elementarnych też Język Ale fizyka to nauka, a psychologia to pierdolenie o szopenie. Gawain napisał(a): Ten świat właśnie dlatego jest chujowy, ponieważ słabi, nieporeperowani ludzie zamiast ze swoją słabością walczyć robią wszystko aby to inni byli słabsi od nich, więc ryją pod nimi doły wszelakiego autoramentu i rodzaju. Ale psychologia mogłaby nas przed nimi uratować? Rodica napisał(a): Nie zgodzę się z tym że psychoanaliza jest niewiele warta. Jeśli człowek cierpi wskutek własnego zachowania i nie może sobie z tym poradzić, z dużym prawdopodobieństwem potrzebuje leczenia. Psychoanaliza nie jest w ogóle nauką, bo nie jest falsyfikowalna. Z psychologii najbliżej do nauki ma behawioryzm.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche ---
Polska trwa i trwa mać
Liczba postów: 2,761
Liczba wątków: 4 Dołączył: 04.2014 Płeć: mężczyzna Wyznanie: Droga Miriady Duchów (wierzący niepraktykujący)
Jeśli ktoś cierpi wskutek swojego zachowania i to zachowanie produkuje spektakularne efekty, jak było np. u Mozarta, to z dużym prawdopodobieństwem wkurwia Rodicę?
Pławienie się w szczęściu i komforcie przez całą swoją drogę życiową jest niekonieczne; czasami warto w cierpienie zainwestować. Czy Rodica słyszała może o Kazimierzu Dąbrowskim? Pewno nie, bo Freud bardziej się przebił do gawiedzi. Osobiście spuściłem starego zboczucha w klozecie, postawiłem na Junga z jego archetypami i osiągnąłem pewne rezultaty w drodze psychodramy (ale cicho sza o szczegółach, bo się krępuję). Wszystko to przy założeniu dezintegracji pozytywnej. Jasne? No jasne, że jasne.
11.08.2018, 21:08
lumberjack:
Cytat:Psychoanaliza nie jest w ogóle nauką, bo nie jest falsyfikowalna. Z psychologii najbliżej do nauki ma behawioryzm.Dziękuję za informację. ErgoProxy: Cytat:Jeśli ktoś cierpi wskutek swojego zachowania i to zachowanie produkuje spektakularne efekty, jak było np. u Mozarta, to z dużym prawdopodobieństwem wkurwia Rodicę?A czy Mozart cierpiał w skutek swojego zachowania? Na pewno nie aż tak, żeby być nieefektywny w tym co robił. Cytat:Pewno nie, bo Freud bardziej się przebił do gawiedzi. Osobiście spuściłem starego zboczucha w klozecie, postawiłem na Junga z jego archetypami i osiągnąłem pewne rezultaty w drodze psychodramy (ale cicho sza o szczegółach, bo się krępuję). Wszystko to przy założeniu dezintegracji pozytywnej.Gdyby nie Freud, to Yunga też by nie było. Nawiasem mówiąć popęd seksualny jest jednym z najsilniejszych popędów, majstrowanie przy nim, tłamszenie go wskutek opresyjnego wychowania może spowodować różne odchyły.
Rozsadziło mi antenę.
|
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości



Czy uważasz, że można być za bardzo racjonalnym?

![[Obrazek: 14690117824867.jpg]](http://memy.pl/show/big/uploads/Post/74967/14690117824867.jpg)