To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ankieta: W kwestiach gospodarczych popieram:
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
Wolny rynek (w rozumieniu Szkoły Austriackiej - libertarianizm/radykalny liberalizm/radykalny koliber)
39.48%
122 39.48%
"Wolny rynek" (w rozumieniu czegoś w okolicach współczesnego USA)
22.01%
68 22.01%
Interwencjonizm
9.39%
29 9.39%
Socjalizm
8.09%
25 8.09%
Komunizm
5.50%
17 5.50%
Nie wiem
1.62%
5 1.62%
Żadna z dostępnych odpowiedzi mnie nie zadowala
13.92%
43 13.92%
Razem 309 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Ocena wątku:
  • 10 głosów - średnia: 3.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Socjalizm vs. liberalizm
ZaKotem napisał(a): Nie mógłbyś, bo nie masz dziecków.

Ale istnieją patologie z dzieciakami. Dzieciaki głodne i zaniedbane, a rodzice se chlają.

ZaKotem napisał(a): Jak będziesz miał dziecki, zobaczysz, ile to roboty, a za 500 zł trzeba mieć dwa.

Można i dostać na pierwsze - wystarczy być bezrobotnym patolem albo pracować na czarno. Może być też cała wieś cwana:

Cytat:Pod Radomiem jest gmina, gdzie 500+ biorą prawie wszyscy. Minister nie wierzy w biedę i przysyła kontrolę

W gminie Potworów ponad 90 proc. dzieci otrzymuje świadczenie 500 plus. Ministerstwo Rodziny chce sprawdzić, czy to efekt ubóstwa w regionie, czy też ukrywania dochodów. Wójt Potworowa: Niech przyjadą nas skontrolować.

[...]To, że prawie wszystkie dzieci w Potworowie korzystają z dopłat programu "Rodzina 500 plus", zaniepokoiło Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Jak informuje portal Onet.pl, minister Elżbieta Rafalska zapowiedziała, że urzędnicy zbadają problem.

– Chcemy sprawdzić, czy jest to związane z funkcjonowaniem szarej strefy, czy rzeczywiście jest takie głębokie ubóstwo, że prawie wszystkie dzieci pobierają tam świadczenie – stwierdziła minister.

Potworów to niewielka gmina położona na zachód od Radomia. Zamieszkuje tu nieco ponad 4,3 tys. ludzi. Zajmują się głównie rolnictwem. Potworów słynie z upraw papryki. Wójt Marek Klimek kontroli z ministerstwa się nie obawia.

– Niech przyjeżdżają i kontrolują. To ministerstwo powinno najpierw sprawdzić, jakie kryteria obliczania dochodu przyjęło. U nas są rolnicy, którzy uprawiają paprykę pod tunelami. A my wypłacamy świadczenia zgodnie z przepisami – mówi Marek Klimek. Jak podaje, w gminie świadczenie wypłacane jest 800 dzieciom.

W ubiegłym roku wydano na to 3,550 mln zł.

W Radomiu świadczenie otrzymuje około 50 proc. dzieci.

– W liczbach bezwzględnych to wygląda tak, że wypłacamy 500 plus 21 tys. dzieci z 14,3 tys. rodzin. 44 proc. tych świadczeń wypłacanych jest na pierwsze lub jedyne dziecko – informuje Marcin Gierczak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Radomiu. W ubiegłym roku przez trzy kwartały obowiązywania programu wypłacono w sumie 94,686 mln zł. Na ten rok MOPS przewiduje, że będzie potrzeba 127,8 mln zł.

Jak dotąd MOPS otrzymał około 20 sygnałów, że rodziny niewłaściwie spożytkowują otrzymane pieniądze. Po sprawdzeniu podjęto decyzję o wstrzymaniu wypłaty gotówkowej dla jednej rodziny. Teraz pobiera ona świadczenie w formie bonów.

http://radom.wyborcza.pl/radom/7,48201,2...ister.html

ZaKotem napisał(a): Nie wiem, gdzie ty znajdziesz żula, który mając do wyboru: 1. wyżebrać 500 zł; 2. zarobić 500 zł w dorywczej pracy; 3. ukraść 500 zł; 4. zrobić se dwójkę dziecków i opiekować się nimi choćby tylko tyle, żeby mu ich nie zabrali; wybierze opcję 4, najbardziej pracochłonną ze wszystkich.

Mam znajomą, która była w domu dziecka, potem wędrowała po kilku rodzinach zastępczych, a potem z radością powróciła do domu dziecka, bo tam było jednak najnormalniej. Jej rodziny zastępcze funkcjonowały właśnie na zasadzie brania kasy na dziecko (1600 zł na każde) i nie dawania mu nic w zamian. I chodziła głodna i była bita i ma na ciele blizny i szramy po działalności opiekunów i nie miała ubrań oprócz tego co sobie po innych dzieciach upolowała. A rodzina zastępcza, w której była to było ponad 10 dzieci.

Przy 500+ mechanizm zachęcający do takiej patologii jest mniejszy, bo kasa mniejsza. Powiedziałbym nawet, że nikt specjalnie, celowo nie będzie robił dziecka dla 5 stówek.

Ale istnieją żulerskie związki oraz patologiczne mamy, które tak czy siak, niezależnie od 500+ zrobiłyby sobie dzieci i nie dbały o nie. Teraz po prostu w ramach "za hajs reszty baluj" mają/ma dodatkową kaskę na chlanie w swoich mieszkanio-melinach.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Mam znajomą, która była w domu dziecka, potem wędrowała po kilku rodzinach zastępczych, a potem z radością powróciła do domu dziecka, bo tam było jednak najnormalniej. Jej rodziny zastępcze funkcjonowały właśnie na zasadzie brania kasy na dziecko (1600 zł na każde) i nie dawania mu nic w zamian. I chodziła głodna i była bita i ma na ciele blizny i szramy po działalności opiekunów i nie miała ubrań oprócz tego co sobie po innych dzieciach upolowała. A rodzina zastępcza, w której była to było ponad 10 dzieci.

Przy 500+ mechanizm zachęcający do takiej patologii jest mniejszy, bo kasa mniejsza. Powiedziałbym nawet, że nikt specjalnie, celowo nie będzie robił dziecka dla 5 stówek.

Rozumiem, twierdzisz, że państwowe instytucje są lepsze w spełnianiu swego zadania (wychowywanie dzieci pozbawionych rodziców), niż inicjatywa prywatna. Bardzo możliwe, przynajmniej w przypadku, gdy nie istnieje sensowna, efektywna kontrola "prywatnych domów dziecka". No ale to jest przykład zwykłego złodziejstwa, kiedy ktoś nie robi tego, za co mu płacą, tylko przepija zaliczkę.

Cytat:Ale istnieją żulerskie związki oraz patologiczne mamy, które tak czy siak, niezależnie od 500+ zrobiłyby sobie dzieci i nie dbały o nie. Teraz po prostu w ramach "za hajs reszty baluj" mają/ma dodatkową kaskę na chlanie w swoich mieszkanio-melinach.
Istnieje takie mało znane żelazne prawo ekonomiczne: niezależnie od dochodów alkoholik zawsze będzie miał na alkohol. Od tego po prostu nie ma wyjątków. Jak nie dostanie, to ukradnie. Owszem, zdarza się też, że uczciwie zapracuje. Znałem takiego lumpa (z dziećmi i żoną lumpiarą), który jak był w miarę prawie trzeźwy, to robił remonty. Możesz chyba sobie wyobrazić, jaka była jego wiarygodność jako usługodawcy - czasem zrobił w terminie, czasem za miesiąc, czasem wcale, bo akurat chlał. Ci, co go znali, to już wiedzieli, że nie ma co go prosić, ale zawsze znajdował kogoś, kto go nie znał i w połowie przypadków klienta wpierdalał. Oczywiście robił bardzo tanio, no bo piwo dużo nie kosztuje. W ten sposób tacy zaniżają ceny usług i zarobki np. twoje - nie obliczę, o ile, ale przypuszczam, że w skali porównywalnej do 500+. Może naprawdę lepiej, żeby tacy nic nie robili i zlumpili się doszczętnie zanim dzieci dorosną, a dzieci same zauważą, że takie życie jest do dupy, bo życie na zasiłach będzie im się kojarzyć z rodzinną patologią (a wcześniej praca mogła im się kojarzyć z patologią).
Odpowiedz
Gawain napisał(a): To ma sens tylko wtedy kiedy ich samych nie obejmą skutki socjalizmu, znaczy się mają pozycję chronioną przed skutkami

Taki jest plan, że to oni będą decydować kto co może i czy spełnia wspaniałomyślne kryteria. Patrz na cobrasa. Gdyby cobras miał taką możliwość to działałby dokładnie wg tego schematu.

ZaKotem napisał(a): Kali mieć więcej kapitał niż inny - kapitalizm dobry. Inny mieć więcej kapitał niż Kali - kapitalizm zły.
To chyba doskonale wyjaśnia motywację:

Jaki jest sens twojego przykładu?


cobras napisał(a): No tak, produkowanie, transport, magazynowanie i reklama ciuchów tylko po to żeby je potem spalić to rzeczywiście rozsądek. I ten bullshit, że nie stosują obniżek, chociaż to robią. Widzę niektórzy łykną wszystko.

Już się wypłakałeś? Mają określoną strategię sprzedaży i się jej trzymają. Czy przynosi im straty? Jeśli na niej zarabiają to znaczy, że jest rozsądna i przyjmij to do wiadomości.

cobras napisał(a): Bo to przecież kapitalizm jest taki efektywny w optymalnej lokalizacji zasobów. Co widać w newsie powyżej.

Kapitalizm jest najlepszym narzędziem służącym równouprawnieniu każdego człowieka na Ziemi. Nie tworzy sztucznych rozwiązań, od których powstają wyjątki, i przywilejów, bo opiera się na wysiłku i umiejętnościach każdej jednostki z osobna. Fakt, że ktoś ze sloganem "równouprawnienie" na ustach (nie twierdzę, że Ty nim jesteś cobrasie) walczy z kapitalizmem, będzie najlepszym dowodem na to, że równouprawnienie ma w głębokim poważaniu.
Dlatego wysługuje się tym i innymi sloganami dla odniesienia osobistych korzyści.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Trump w USA nie jest odpowiednikiem Korwina w Polsce. Trump to coś pisowskiego.
Trump to jakaś mętna krzyżówka kaczo-korwino-kukizia.
lumberjack napisał(a): Co z tego, że je obniża jak zaczyna wojnę na cła z UE i Chinami
Co bynajmniej liberalne nie jest.
lumberjack napisał(a): Poza tym trzeba sprawdzić komu i ile obniżono podatki.
I jakie ulgi polikwidowano..
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Cytat:Poza tym trzeba sprawdzić komu i ile obniżono podatki.
Przede wszystkim najbogatszym, a to przecież oni wg. libkowej logiki powinni teraz te zaoszczędzone na podatkach pieniądze wykorzystywac do m.in podnoszenia pensji swoim pracownikom. Nie robią tego? A to zdziwko.


Cytat:Już się wypłakałeś? Mają określoną strategię sprzedaży i się jej trzymają. Czy przynosi im straty? Jeśli na niej zarabiają to znaczy, że jest rozsądna i przyjmij to do wiadomości.

No tak, zapomniałem że dla kuców wszystko co przynosi zysk jest rozsądne.

Cytat:Kapitalizm jest najlepszym narzędziem służącym równouprawnieniu każdego człowieka na Ziemi.

Dlatego 80 najbogatszych ma razem tyle pieniędzy, co 3,5 mld najbiedniejszych. Dobrze, że przynajmniej kilka milionów ludzi rocznie umiera z głodu i ubóstwa, może to nieco poprawia te statystyki.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
Żarłak napisał(a):
ZaKotem napisał(a): Kali mieć więcej kapitał niż inny - kapitalizm dobry. Inny mieć więcej kapitał niż Kali - kapitalizm zły.
To chyba doskonale wyjaśnia motywację:

Jaki jest sens twojego przykładu?
Uzasadnienie tezy, która może być uznana za nieco kontrowersyjną:

Grupą, w której interesie jest ograniczenie wolnego rynku, są przedsiębiorcy. Dajmy im "rząd dusz", a zrobią socjalizm.
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a): Grupą, w której interesie jest ograniczenie wolnego rynku, są przedsiębiorcy. Dajmy im "rząd dusz", a zrobią socjalizm.
Zwłaszcza tacy, co się już dorobili. W ich interesie leży nie liberalizm a jakiś korporacjonizm typu Dritte Reich. System, w którym Gates czy inny Kulczyk jest nie prywatnym przedsiębiorcą, a państwowym urzędnikiem, którego pozycja nie jest jego prywatną sprawą, a państwową instytucją.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Cytat:Trump to jakaś mętna krzyżówka kaczo-korwino-kukizia.

Jak dla mnie Trump to swoisty fenomen. Wygląda jak idiota, gada jak idiota, ale jak się zastanowić to z punktu widzenia przeciętnego Amerykanina politykę prowadzi logiczną. Niby Putinowi odpuszcza, ale Ukrainie śle transze i prowadzi negocjacje o broni, no i ropa i gaz plynie do Europy, niby wojuje z Chinami, ale jakoś niemrawo. W sumie to wygląda na szukanie wroga na siłę. Wroga na miarę ambicji przeciętnego Amerykanina. Czyli full wypas. No i z tego zachowania wynikałoby, że chce Rosję wykorzystać do tego, aby sobie pod respiratorem z ichnich węglowodorów dogorywali, ale na tyle długo, żeby Chiny się na Syberii nie uwłaszczyły. Zastanawiam się tylko czy aby Trumpa nie przeceniam. W końcu tylko on zna swoje motywacje i to mogą być niesprzężone ze sobą posunięcia.
Sebastian Flak
Odpowiedz
cobras napisał(a): Przede wszystkim najbogatszym, a to przecież oni wg. libkowej logiki powinni teraz te zaoszczędzone na podatkach pieniądze wykorzystywac do m.in podnoszenia pensji swoim pracownikom. Nie robią tego? A to zdziwko.

https://www.theguardian.com/commentisfre...w-it-works

Cytat:When unemployment goes down, wages are supposed to go up. That’s just supply and demand. Quite puzzlingly, though, this mechanism seems not to be working today. Unemployment stands at a modest 4%, but paychecks aren’t growing. Although today’s is the best-educated workforce in history, employers just insist that workers need more training.

In other words, they’re gaslighting us. Meanwhile, over decades, employers have built and maintained a massive collective political apparatus to hold down wages. To call it a conspiracy would be only slight embellishment.

The symptoms of the problem are not hard to miss. In February, for example, the American economy posted its biggest one-month jobs gain in a couple years, but wage growth stayed stalled out. For months, economists and financial journalists have been puzzling over the question, as Bloomberg put it, of “why the economy grows but your paycheck doesn’t”.

Economists will tell you that wages generally increase with productivity – that you’re paid in line with the value of what you do. This was credible from the end of the second world war to the 1970s, when productivity and hourly wages rose almost perfectly in sync. But according to research by the Economic Policy Institute, from the early 1970s to 2016 productivity went up 73.7%, and wages only 12.3%.

Similarly, there used to be a positive relationship between stock prices and wage increases. But some initial signs of wage growth in February sent the market spiraling over inflation fears – until it became clear that the reported wage gains were all concentrated among top earners. Then everyone calmed down and stopped selling.

[...]Meanwhile, the Federal Reserve just announced that it’s taking the next step in its plan to raise interest rates. This will suppress wages to prevent inflation, although inflation is minuscule and wages aren’t showing signs of life.

Another apparent culprit is what’s called “monopsony”. Monopoly occurs when sellers are so concentrated that they don’t really have to compete. Monopsony is when the buyers – in this case, employers – are concentrated.

A recent paper from the Roosevelt Institute found that the average level of concentration in labor markets is 45% higher than the threshold for “highly concentrated” markets used by antitrust regulators. If the government went after employer monopsony the way it does other kinds of markets, regulators might have their hands quite full.

What’s worse, as Alan Krueger and Eric Posner pointed out in the New York Times recently, one in five workers with a high school degree or less is subject to a non-compete clause – a tool for employers to push wages down by forbidding workers from getting jobs with their competitors.

Many major franchises also forbid their franchisees from hiring workers away from each other. So a McDonald’s on this corner isn’t allowed to hire away workers from the McDonald’s on the other corner by offering 25 cents more. (Such rules were a classic tool of white landlords in the Jim Crow South to keep down the pay of black sharecroppers.)

And even employers that don’t have such a commanding position can still hire workers through contractors who do. Temp agencies, for example, can function like bottlenecks, forcing workers into monopsonistic labor market conditions on behalf of smaller, less powerful employers.

[...]But, defiance can travel and become collective too. For some years, for example, unions have had success winning raises for low-wage workers politically, rather than at the bargaining table – through direct ballot initiatives, by putting pressure on Democratic politicians, and by getting new laws passed. (If the federal minimum wage had kept pace with overall income growth, it would be three times higher.)

[...]The current of fear running through the workplace is one of the best ways to tell there’s something more than a market transaction happening there. But fear can go both ways. In West Virginia and Oklahoma, the irreplaceable teachers terrified Republican officials. With unemployment down, more of us are becoming irreplaceable every day. There’s leverage for workers there, but you have to be willing to scare your boss to use it.

*Gabriel Winant is a historian and writer completing a PhD at Yale University. He is working on a book on the Rust Belt and the rise of care work

Rzeczywiście, sama obniżka podatków nie starcza. Musi być jeszcze dobra wola pracodawców, którą, jeśli jej brak, można wymusić w takiej sytuacji jaką mamy obecnie w Polsce (że wszędzie brakuje już pracowników). W moim przypadku by to wystarczyło - sam z siebie bym wolał zapłacić pracownikom więcej, bo sam pracowałem u takich pracodawców, których stać na wypasione domy i suvy, a którzy się żalili jak to im ciężko i czemu nie mogą mi płacić więcej niż 10 zyla za godzinę... nie chciałbym być takim typem człowieka jak oni. Wolałbym nie podnosić radykalnie swojego standardu życia kosztem permanentnej biedy pracowników.

Ale istnieją też lepsi pracodawcy - mój sąsiad ma dwa sklepy sportowe i sklep internetowy - jego pracownice wszystko elegancko ogarniają i mają po 3 tysiaki na rękę (co jak na Radom jest bardzo dobrym wynikiem - zwłaszcza w branży handlowej, gdzie standard to pensja minimalna 1540 zł). Sąsiad cały czas żyje w mieszkaniu w bloku. Furę ma zajebistą, ale można mu to wybaczyć skoro jego pracownice zarabiają na godne życie, a nie wegetację z miesiąca na miesiąc.

ZaKotem napisał(a): Rozumiem, twierdzisz, że państwowe instytucje są lepsze w spełnianiu swego zadania (wychowywanie dzieci pozbawionych rodziców), niż inicjatywa prywatna.

Nie nazwałbym tego inicjatywą prywatną.

Dla mnie inicjatywa prywatna wygląda tak:

1) Ty i twoja żona nie macie dzieci, bo nie możecie ich mieć np. z powodu bezpłodności.
2) Bardzo chcecie mieć dziecko lub dwójkę, więc adoptujecie je.
3) Zapierdalacie na utrzymanie rodziny, którą chcieliście założyć i utrzymujecie dzieci ze swoich własnych zarobków, a nie państwowej daniny.

---

Jeśli zaś państwo daje rodzinie zastępczej 1600 zł na każde dziecko, to zachęca ludzi o chujowym charakterze do tworzenia maszynek służących im do zarabiania kasy. Bo w teorii te 1600 zł jest na potrzeby dziecka, a w praktyce takie cwele adoptują 10 dzieci, którymi gardzą, które biją, które wyzyskują, nad którymi znęcają się psychicznie. Dadzą chujowe ubranie, chujowe jedzenie i zero miłości w domu, a za wszystko zainkasują 16 000zł miesięcznie, z których dzieci "zobaczą" tylko marny procent. W ten sposób pomagające państwo tworzy patologię.

Najlepiej by było gdyby w ogóle nie dawało pieniędzy, a adoptować powinni tylko ci ludzie, którzy naprawdę chcą mieć dziecko, a nie po to, żeby sobie z tego robić biznes.

ZaKotem napisał(a): Znałem takiego lumpa (z dziećmi i żoną lumpiarą), który jak był w miarę prawie trzeźwy, to robił remonty. Możesz chyba sobie wyobrazić, jaka była jego wiarygodność jako usługodawcy - czasem zrobił w terminie, czasem za miesiąc, czasem wcale, bo akurat chlał. Ci, co go znali, to już wiedzieli, że nie ma co go prosić, ale zawsze znajdował kogoś, kto go nie znał i w połowie przypadków klienta wpierdalał. Oczywiście robił bardzo tanio, no bo piwo dużo nie kosztuje. W ten sposób tacy zaniżają ceny usług i zarobki np. twoje - nie obliczę, o ile, ale przypuszczam, że w skali porównywalnej do 500+. Może naprawdę lepiej, żeby tacy nic nie robili i zlumpili się doszczętnie zanim dzieci dorosną, a dzieci same zauważą, że takie życie jest do dupy, bo życie na zasiłach będzie im się kojarzyć z rodzinną patologią (a wcześniej praca mogła im się kojarzyć z patologią).

Nie wiem czy dzieci wyrwą się z takiej patologii czy może będą chciały powtórzyć podpatrzone wzorce zachowania... Na pewno część się wyrwie, ale niezależnie od 500+.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Economists will tell you that wages generally increase with productivity – that you’re paid in line with the value of what you do. This was credible from the end of the second world war to the 1970s, when productivity and hourly wages rose almost perfectly in sync. But according to research by the Economic Policy Institute, from the early 1970s to 2016 productivity went up 73.7%, and wages only 12.3%.

To głupio powiedzą ci ekonomiści. Czy np. cena komputerów od lat 70. wzrosła proporcjonalnie do ich mocy obliczeniowej? No nie bardzo. Cena towaru lub usługi nie zależy od jego obiektywnej jakości, ale od ceny produkcji. Cena siły roboczej zależy od kosztów reprodukcji siły roboczej. A tą nie jest, jak w XIX wieku, minimum biologiczne, bo nawet do prostej pracy nie jest rozsądnie zatrudnić debila, który ani be, ani me. Za dużo jest cennego sprzętu, który taki mógłby zepsuć. Płace rosną, kiedy rosną koszty wychowania człowieka na zdolnego do pracy, oraz koszty zachowania kondycji niezbędnej do pracy. Oczywiście produktywność jakoś od tego zależy, ale przecież nie liniowo.

Dobrobyt na pewnym poziomie cywilizacji gwarantuje biologia. Aby człowiek wykonywał produktywnie pracę bardziej skomplikowaną, niż machanie cepem - tylko np. obsługiwanie skomputeryzowanych maszyn rolniczych - musi nie tylko jeść i spać, ale także odpoczywać i być ogólnie w poprawnym nastroju. Dlatego musi mieć rozrywki i luksusy i tym samym stać się burżujem. Pracodawca, który zapewnia swoim pracownikom tylko minimum biologiczne, ma mniej efektywnych pracowników i w efekcie mniejsze zyski, niż gdyby nie oszczędzał. A potem narzeka taki tylko, że w firmie same nieroby i debile, i.. zostaje wyeliminowany przez konkurencję, która płaci lepiej. I zapisuje się do Korwina lub PiSu.

Komplikację czynności pracowniczych, która doprowadza do zburżujenia pracowników, załatwia po części sam postęp techniczny, ale nie do końca. Postęp techniczny wszak tworzy też maszyny, dzięki którym każdy może stworzyć chamburgera nie mając pojęcia o kucharstwie - działa więc i w drugą stronę. (W wieku XIX działał głównie w tę stronę). Państwo może pomóc poprzez np. wprowadzanie skomplikowanych, biurokratycznych regulacji każdej czynności na każdym stanowisku pracy, które, jeśli są skrupulatnie przestrzeganie, powstrzymują pracodawców przed zatrudnianiem ludzi niekumatych, bo to naraża na koszty. To wyjaśnia paradoks zupełnie niezrozumiały dla "ekonomicznych liberałów" - państwa, w których zwykłym ludziom dobrze się żyje, zazwyczaj są mocno wyregulowane, chociaż według ich dogmatów powinno być odwrotnie.
Odpowiedz
cobras napisał(a): No tak, zapomniałem że dla kuców wszystko co przynosi zysk jest rozsądne.


Za to ja pamiętam, że masz problemy z argumentowaniem swoich twierdzeń. Nie dowiodłeś braku rozsądku, więc o co Ci chodzi? Wypłakujesz się dla zasady?

cobras napisał(a):
Cytat:Kapitalizm jest najlepszym narzędziem służącym równouprawnieniu każdego człowieka na Ziemi.

Dlatego 80 najbogatszych ma razem tyle pieniędzy, co 3,5 mld najbiedniejszych. Dobrze, że przynajmniej kilka milionów ludzi rocznie umiera z głodu i ubóstwa, może to nieco poprawia te statystyki.

I co z tego? Chciałbyś zakazania bogacenia się? Czy może wolałbyś, żeby ludziom chciwym o odpowiednich umiejętnościach zakazano możliwości pomnażania majątku? Nie wiem co tobie chodzi, bo tylko rzucasz frazesami.
Do przystojnych też masz pretensje? Albo do wysokich? Do pracowitych też masz jakieś ale? O co w ogóle tobie chodzi człowieku?

Zabrałbyś albo zakazał bogacenia się takim super-bogaczom to reszta wcale by od tego lepiej nie miała, ani nie wzbogaciła się znacząco.

To o co chodzi? Zazdrościsz, co?


I to, że kapitalizm najlepiej służy równouprawnieniu nie znaczy, że każdy ma posiadać zbliżony majątek. Stawianie równouprawnienia na równi ze statusem to jakieś nieporozumienie. Chodzi o możliwości, a fakt, że nie każdy posiada zdolności do bogacenia się w takim samym stopniu co zamożni nie przeczy wydajności kapitalizmu.

Jakie inne rozwiązania są lepsze od równego dostępu do narzędzi umożliwiających zarabianie?

Zapewne Cobras tego nie wie, ale lubi sobie popłakać.






ZaKotem napisał(a): Uzasadnienie tezy, która może być uznana za nieco kontrowersyjną:

Grupą, w której interesie jest ograniczenie wolnego rynku, są przedsiębiorcy. Dajmy im "rząd dusz", a zrobią socjalizm.


Przedsiębiorstwa dążą do monopolu, co nie znaczy, że jest to stan pożądany dla społeczeństwa czy nawet samych przedsiębiorstw. Dziwne, że przywoływana Pani nie zażądała wprost żeby klienci robili tylko u niej zakupy, bo przecież taką motywację kryje jej postulat. I powiedz mi, jak to ma przeczyć mojej tezie? Nie przeczy w żaden sposób.
Są osoby, które wolą swobodny wybór, tolerujące upadłości i inne przemiany na rynku, i są takie, które wolałyby żeby nic się nie zmieniało, bez względu na aktualną charakterystykę otoczenia, w tym tacy, co chcieliby korzyści tylko dla siebie.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
https://mises.org/wire/yes-tax-cuts-real...your-raise

Jestem zbyt leniwy, żeby wchodzić w dyskusję na poziomie "łe, obniżki podatków Trumpa nie spowodowały podwyżki wynagrodzeń", więc tylko wklejam komentarz z Misesa.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
Żarłak napisał(a): Rafał Woś jest typem dziennikarskiego trolla. Po każdym kontrowersyjnym komentarzu możesz być pewien, że za jakiś czas wyprodukuje taki, który go przebija. Tym razem proponuje sojusz Lewicy z PiS i budowę PRL-bis. Jeśli to prowokacja, to można się zaśmiać, a jeśli napisał to serio, to wypada mu popukać się w czoło.


Cytat:Nowa polska lewica nie ma dziś ani wystarczającej siły, ani interesu, żeby całkowicie odsunąć PiS od władzy. Celem lewicy na najbliższe lata powinno być najpierw "udomowienie" prawicy, a potem pchnięcie jej na drogę wspólnej budowy demokratycznego socjalizmu.

Więcej: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7...olska.html
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Żarłak napisał(a): Rafał Woś jest typem dziennikarskiego trolla. Po każdym kontrowersyjnym komentarzu możesz być pewien, że za jakiś czas wyprodukuje taki, który go przebija. Tym razem proponuje sojusz Lewicy z PiS i budowę PRL-bis. Jeśli to prowokacja, to można się zaśmiać, a jeśli napisał to serio, to wypada mu popukać się w czoło.

Woś już wcześniej miał objawy takiej dewiacji:
http://forsal.pl/gospodarka/polityka/art...ieton.html

Nie da się zaprzeczyć, że jest taki rodzaj lewicy, który za najgorsze Zuo uważa liberalizm, toteż wszystko co z tym liberalizmem walczy - choćby PiS, chociaż pewnie równie dobrze mogliby być islamiści - jest Zuem z konieczności mniejszym. Ja to nazywam "lewicą regresywną". Ale żeby nie robić wrażenia, że to jest "typowa" lewica, należy zauważyć, że jednak inni lewacy Wosiowi dają delikatnie do zrozumienia "ić stont".

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7...eczny.html
http://krytykapolityczna.pl/felietony/mi...owski-wos/
Odpowiedz
I jeszcze jeden lewak, którego lewackości chyba nikt nie zaprzeczy łącznie z papieżem, wyklinający Wosia:

https://hartman.blog.polityka.pl/2018/08...#more-3166
Odpowiedz
A ja nie do końca rozumiem to zdziwienie propozycją Wosia. Ja wiem, że gdy czyta się Wosia to włosy stają dęba, ale ta propozycja akurat ma trochę sensu. PIS oczywiście bardzo daleko jest od lewicy w kwestiach światopoglądowych, ale  w tych gospodarczych, społecznych i socjalnych są bardzo blisko. Można wręcz powiedzieć, że lewica jest tak słaba, gdyż PIS odebrał jej gospodarczo-socjalny elektorat a jej zostały sprawy takie jak związki partnerskie i aborcja - na których daleko nie da się zajechać. Zatem PIS mógłby się wydawać tutaj idealnym sojusznikiem na zasadzie Wy nam to my Wam to. Byłby to sojusz skrajnie dla Polski niebezpieczny i szkodliwy (już widzę te 500 plusy i zakazu handlu wpisane do konstytucji) ale możliwy teoretycznie do wyobrażenia.

Na szczęście tylko teoretycznie bo realnie nie jest to możliwe. Ale nie dlatego, że lewica nie ma z PISem  nic wspólnego ale dlatego, że PIS postrzega scenę polityczną na zasadzie "My - dobrzy vs reszta czyli wrogowie" i przez to nie jest zdolny do konstruktywnej współpracy z nikim.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a): A ja nie do końca rozumiem to zdziwienie propozycją Wosia. Ja wiem, że gdy czyta się Wosia to włosy stają dęba, ale ta propozycja akurat ma trochę sensu. PIS oczywiście bardzo daleko jest od lewicy w kwestiach światopoglądowych, ale  w tych gospodarczych, społecznych i socjalnych są bardzo blisko.

A amantowi blisko jest do gwałciciela, bo jeden i drugi chce zaruchać. Problem Wosia i jemu podobnych symetrystów (PiS-PO jedno zło) jest taki, że bardziej zwracają uwagę na cel polityki, niż na środki do jego osiągnięcia. A stąd tylko kroczek do uznania totalitarnego credo "cel uświęca środki". Sojusz socjaldemokracji z normalną, cywilizowaną chadecją jest zupełnie zrozumiały i jest czymś normalnym w Niemczech czy tym bardziej Austrii - wyborcy jednych i drugich nie uważają tego za coś kompromitującego. Ale niemoralny jest sojusz z gangsterem tylko dlatego, że gangster akurat jest miły dla dzieci i kotków.
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a): PIS oczywiście bardzo daleko jest od lewicy w kwestiach światopoglądowych,
Zależy której lewicy. Jakiś Lepper czy stary Morawiecki akurat daleko nie mieli.
DziadBorowy napisał(a): ale w tych gospodarczych, społecznych i socjalnych są bardzo blisko.
To akurat iluzja. Gospodarczo też mają dość daleko. Za PiSu szeroko pojęta dystrybucja właściwie spada. Płace w budżetówce zamrożone, na wojsku redukuje się wydatki, państwowe inwestycje za wysokie nie są, reforma edukacji dziwnie wygląda jak próba redukcji kosztów przez ograniczanie zatrudnienia, instytucje kulturalne co prawda przestały produkować sztukę lewicowo-liberalną, ale wcale nie zaczęły tworzyć w nurcie prawicowo-socjalnym, etc. W zasadzie pisie państwo się po korwinowsku z gospodarki wycofuje. Wyróżniają się tu dwie wyspy - 500+ i obniżenie wieku emerytalnego, ale warto zauważyć, że przez wypychanie obywateli z rynku pracy właściwie skutkują one obniżeniem przeciętnego opodatkowania Uśmiech To jest całkowita opozycja względem celów takiego Zandberga, Nowackiej, Biedronia czy Czarzastego. Tym bardziej zadziwia czysta głupota tych okołorazemowców, że takiej, w sumie dosyć prostej rzeczy nie zauważają.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
ZaKotem napisał(a): [url=https://ateista.pl/newreply.php?tid=3547&replyto=691760][/url]A amantowi blisko jest do gwałciciela, bo jeden i drugi chce zaruchać.

Analogia z czapy. Bo 500+, zwiększanie płacy minimalnej, stawka godzinowa, ograniczanie śmieciówek, programy typu mieszkanie plus (mniejsza o to jak działają), danina solidarnościowa  itp. to są postulaty, pod którymi lewica spokojnie może się podpisać. Być może jakieś tam różnice pojawiłyby się  w kwestii roli państwa w redystrybucji dóbr. Ale to nic poważnego. Nie całkiem od kozery PIS nazywany jest czasem lewicą pobożną w odróżnieniu od typowej lewicy bezbożnej.

kmat napisał(a): To akurat iluzja. Gospodarczo też mają dość daleko. Za PiSu szeroko pojęta dystrybucja właściwie spada. Płace w budżetówce zamrożone, na wojsku redukuje się wydatki, państwowe inwestycje za wysokie nie są, reforma edukacji dziwnie wygląda jak próba redukcji kosztów przez ograniczanie zatrudnienia, instytucje kulturalne co prawda przestały produkować sztukę lewicowo-liberalną, ale wcale nie zaczęły tworzyć w nurcie prawicowo-socjalnym, etc. W zasadzie pisie państwo się po korwinowsku z gospodarki wycofuje. Wyróżniają się tu dwie wyspy - 500+ i obniżenie wieku emerytalnego, ale warto zauważyć, że przez wypychanie obywateli z rynku pracy właściwie skutkują one obniżeniem przeciętnego opodatkowania Uśmiech  To jest całkowita opozycja względem celów takiego Zandberga, Nowackiej, Biedronia czy Czarzastego. Tym bardziej zadziwia czysta głupota tych okołorazemowców, że takiej, w sumie dosyć prostej rzeczy nie zauważają.



Spada jedynie dlatego, że budżet nie jest z gumy i nawet oni się boją wydać zbyt dużo a nie spada dlatego, iż wizja gospodarczo-społeczna PIS różni się od tej lewicowej. Co do 500+ jakaś tam niewielka krytyka ze strony lewicy była, ale w zasadzie taka, że cel jak najbardziej chwalebny i słuszny, ale wada taka, że wypycha kobiety z rynku pracy.  Ten konflikt to co najwyżej mała sprzeczka w rodzinie a nie awantura grożąca rozwodem.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a): Spada jedynie dlatego, że budżet nie jest z gumy i nawet oni się boją wydać zbyt dużo
Nie sądzę, żeby to był ten powód Uśmiech
DziadBorowy napisał(a): a nie spada dlatego, iż wizja gospodarczo-społeczna PIS różni się od tej lewicowej.
Różni się. Mały sektor publiczny kontra duży sektor publiczny. Podobieństwa akurat leżą gdzie indziej - niska estyma dla własności prywatnej, deregulacji, rynku, etc. Ale rola państwa to zupełnie inna sprawa, u pisiorów to nie organizujący wszystko moloch, a nocny stróż pilnujący, aby nakradli się ci co powinni.
DziadBorowy napisał(a): Ten konflikt to co najwyżej mała sprzeczka w rodzinie a nie awantura grożąca rozwodem.
Z nich jest taka rodzina jak z Lubnauer i Wilka.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości