To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wątek zbiorczy o kształcie Ziemi
matsuka napisał(a): No właśnie, tylko że tutaj mamy ten sam czyn, a nie taki sam czyn. Jeśli ktoś wycofał się z zakładu dzisiaj, to jutro też jest wycofany z zakładu (bo wycofał się wczoraj) a Ty codziennie go za to minusujesz.
Jeśli ktoś się wycofał z zakładu, a codziennie kłamie, że się nie wycofał, to codziennie jest to nowy czyn, za który należy się politowanie i minus.
Cytat:Tak jakbym kiedyś był.
No byłeś. Czy świadomym, nie wiem. Lubisz powtarzać twierdzenia, których nie rozumiesz. Przeczytałeś może coś na jakimś portalu kremlowskiej propagandy i powtórzyłeś.
Odpowiedz
Oczywiście, że byłem. Klasyka gatunku. Oskarżenie tych, którzy się z Tobą nie zgadzają o bycie kremlowskim agentem, a patriotów o faszyzm.

Owszem, nawet gdybym przyniósł zaświadczenie od znajomego weterynarza, że nie jestem wielbłądem, to niewiele pomaga, bo przecież można być faszystą bezobiawowym i kremlowskim agentem nieświadomie, jak widać.

Dobrze, że mogę już tutaj postawić kropkę i nie ciągnąć tej żałosnej dyskusji z zefciem. Uff. Przyznałem się i od razu mi lżej.
Odpowiedz
Cytat:No i widzisz? Przywołany do porządku przynajmniej się starasz. Zrozum tylko jedno. To nie chodzi o to gdzie jest biegun przy założeniu, że Ziemia jest płaska czy wklęsła, bo biegun magnesu może być np. gdzieś na krawędzi dysku, gdzie nikt nie dotarł.
Jprdl. Przez dziesięć minut wykonałem więcej móżdżenia nad płaską ziemią niż ty przez te 2 lata Duży uśmiech i się dziwisz, że ani ciebie, ani macieja nie traktuję poważnie? Ty obiecujesz jakiś nowy model który tłumaczy wszystko, ale jedyne co się pojawia to wklejki pierdół innych płaszczaków z internetu. Nie wiadpmo dokładnie co rozumiesz przez slowo "nowy". Nie wiadomo czemu nie zastanawiasz się nigdy nad tym co wklejasz, a często wklejasz debilizmy, choć nad zagadką sofeicza o snookerze ruszyłeś coś tam głową. A wątpię, żeby półmózgi turbosłowianin był ekspertem w grze, która jest popularna na zgniłym, masońskim zachodzie a nie nad wisłą. Skoro zachowujesz się jak debil to najwyraźniej chcesz by tak cię traktowano. Win-win co nie?

Maciej zaciął się gdzieś w swoim własnym świecie, w którym atmosfera ziemska ma własności kosmicznej próżni, a rację na każdy temat ma osoba, która więcej razy powie "oczywista oczywistość", im mniejsze przy tym ma pojęcie o czymkolwiek. Zachodznke zjawisk fizycznych lub nie ustala poprzez budowanie jakichś debilnych zdań logicznych, nie przez empirię. Chociaż jego faktycznie oceniam jako osobę pierdolniętą. Nie wiadomo na przykład czy jest świadom tego, że kłamie - kompletnie się nie stara tego zamaskować, a jednocześnie na produkowanie tak ciężkich debilizmów poświęca kupę czasu
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Nie za bardzo chce mi się rozmawiać z kimś, kto nie potrafi połączyć dwóch faktów w logiczną całość, więc nie będę tego komentował w całości. Potrafisz tylko błaznować niestety, więc nawet gdy zostałeś kompletnie ośmieszony próbując ośmieszać innych - nie masz w sobie tyle honoru, żeby zabrać swoją dupę z tego wątku.

Jeśli teraz będziesz dodatkowo posuwał się do kłamstw i pomówień o rzekomych wklejach z mojej strony, to już oznacza, że upadłeś zbyt nisko, żeby w ogóle się do Ciebie odzywać.

Pewnych rzeczy nawet patykiem dotykać nie wypada, więc nie radzę Ci tak nisko schodzić do parteru.
Odpowiedz
matsuka czy tobie ktoś obiecał 100 tys. zł za bronienie tych tez?

Co z tego masz? W powietrze się wzniesiesz jak ludzie napiszą ''aa faktycznie masz rację''?.

Odpuść.
Odpowiedz
legend napisał(a): Co z tego masz?

Frajdę.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz
Fizyk napisał(a):
Cytat:Maciej1 napisał(a):  A teraz to o czym ja mówiłem:
Tę sama kulę, na tej samej kręcącej się karuzeli o godzinie 12 (strzałka na kuli wskazuje 12.oo) "oddzielasz od karuzeli" (ze względu na ruch obrotowy karuzeli) zawieszasz na takim mechanizmie, aby ruch obrotowy kuli (względem osi przebiegającej przez środek kuli, pionowo) był zupełnie niezależny od ruchu koła karuzeli, lecz aby były oddziaływania tylko wzdłuż osi zawieszenia, czyli aby kula nie spadła na koło karuzeli [czyli: takie zawieszenie jakie powinno być w wahadle Foucaulta: aby tylko spadnięcie wahadła na ziemie było niemożliwe, natomiast obroty (i wahania) odbywały się możliwie bez tarcia (minimalizacja tarcia możliwie do zera, w idealizacji do zera).
I co się teraz stanie ? Czy strzałka na kuli pokaże po czasie w którym karuzela obróciła się o 90 stopni również godzinę 12 ?


Tak.
Ale jeśli oddziaływania są tylko wzdłuż osi zawieszenia, to kula została oddzielona od karuzeli. [Oddziaływanie wzdłuż osi zawieszenia zapobiega spadnięciu kuli na karuzelę]. Wtedy kula zaczyna "wypadać z karuzeli, wyjeżdżać z układu odniesienia karuzeli" (zmieniać położenie w tym układzie). Bo porusza się z własnej bezwładności. Nie ma szans by wskazywała to samo na podziałce narysowanej na karuzeli.
Aczkolwiek ten test może działać tylko na płaskim. W waszym modelu kulistym macie wymówkę, taką że wypadnięcie z karuzeli oznacza wznoszenie się ku górze (oddalanie od środka kuli), czemu zapobiega "siłą grawitacji działająca do środka kuli" (których to rzeczy oczywiście nie ma. tzn. nie ma ani "kuli ziemskiej" ani "siły ciężkości skierowanej do środka kuli". W waszym jednak modelu są i bronią waszego modelu)


Cytat:To, że (jeśli trzymamy się założenia, że sytuacja miała być analogią dla Ziemi) podwiesiłeś tę kulę kiedy już była rozkręcona. Ty i kula od początku byliście na kręcącej się karuzeli. Jak sam zauważyłeś, póki leżała na karuzeli, to kręciła się razem z nią. Tak samo Ty. Oderwanie jej od karuzeli przez kręcącego się Ciebie nie zatrzyma magicznie tego obrotu
Tak, masz rację. Przyznaję się do błędu. Po przemyśleniu kwestii przyznaję Ci rację. Wydawało mi się, że powstanie jakaś różnica w prędkości kątowej wynikła z momentów bezwładności [kula na obwodzie karuzeli przyczepiona do karuzeli jakąś siłą, np. tarcia, kręcąca się wokół środka karuzeli ma inny moment bezwładności, niż kula odczepiona od karuzeli, odizolowana od niej i kręcąca się wokół własnej osi, wskutek bezwładności]. Ale po przemyśleniu kwestii muszę się wycofać. Najpewniej masz rację.

matsuka napisał(a): Załóżmy dla żartu, że okolice Izraela są środkiem Świata. Mapa wtedy może wyglądać tak :


Ale dlaczego "dla żartu"? Ja np. czytałem Objawienia Anny Katarzyny Emmerich i ona pisała, że środek ziemi (lub świata, nie pamiętam dokładnie) znajduje się właśnie "w Izraelu". Konkretnie o ile dobrze pamiętam chodziło o Golgotę (ale nie jestem dokładnie pewien czy o to konkretne miejsce, w każdym razie w "Izraelu" to było)
To miałoby zresztą głębokie uzasadnienie teologiczne: Bóg działa w centrum, najważniejsze wydarzenie dokonało się w środku świata.

Oczywiście fizycznie (metodami fizyczno-empirycznymi) nie udowodnimy dzisiaj gdzie znajduje się środek ziemi. Na pewno nie "w środku kuli ziemskiej" bo takiej nie ma.

W każdym razie jeszcze raz kwestia rysowania map: nie należy rysować pod przyjęte wyobrażenia o niebie i ziemi. Południki i równoleżniki należy nanosić po narysowaniu mapy: tak jak są w danym punkcie ziemi obserwowane światła niebieskie z których te kwestie (południki, równoleżniki) wynikają. Niestety współczesne mapy rysuje się na odwrót, to jest naginając je do przyjętego sobie modelu nieba z ziemią.



Cytat:Niebo na Antarktydzie kręci się w przeciwną stronę niż na Arktyce, istnieją próby wytłumaczenia tego faktu przez płaskoziemców, ale ja nigdy nie znalazłem żadnej, która by mnie przekonała.

Istnienie dwóch biegunów niebieskich. W teorii płaskiej Ziemi powinien istnieć jeden biegun niebieski, czyi obrót wokół Polaris. Tymczasem z tzw. półkuli południowej widać ponoć i drugi.



Akurat tej "trudności" zupełnie nie rozumiem. To znaczy nie rozumiem w czym problem. W ogólności: nie rozumiem jak można kwestię świateł nieba (którego nie znamy) łączyć w jakikolwiek sposób z kształtem ziemi. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego, bo nad płaską powierzchnią czegoś (np. ziemi, np. blatu biurka) można wygenerować dowolną grę świateł (za pomocą odpowiedniego urządzenia optycznego, czyli poprzez odpowiednią konstrukcję nieba).
Odpowiedz
Proszę, klasyk macieja. Najlepsze wytłumaczenie to brak wytłumaczenia Duży uśmiech
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down


Odpowiedz
Dragula napisał(a): i się dziwisz, że ani ciebie, ani macieja nie traktuję poważnie?


Zbadałeś opinię wszystkich ?


Cytat:Maciej zaciął się gdzieś w swoim własnym świecie, w którym atmosfera ziemska ma własności kosmicznej próżni,

?!
Zdajesz sobie przecież sprawę z tego, że to są Twoje fantazje na mój temat i tego co napisałem, a nie opis moich rzeczywistych przeświadczeń.


Cytat:Zachodznke zjawisk fizycznych lub nie ustala poprzez budowanie jakichś debilnych zdań logicznych, nie przez empirię.

No cóż. Jest raczej na odwrót. Logika jest ważniejsza, niż empiria. W tym sensie: co jest logicznie niemożliwe, to nie istniało, nie istnieje i nie zaistnieje.
Jeśli więc jakąś naukę, czyli zbiór zdań (nauka- to zbiór zdań, pewna koniunkcja zdań) da się sprowadzić do dwóch tez wzajemnie się wykluczających, to nauka ta jest fałszywa. 


Cytat:Chociaż jego faktycznie oceniam jako osobę pierdolniętą. Nie wiadomo na przykład czy jest świadom tego, że kłamie - kompletnie się nie stara tego zamaskować, a jednocześnie na produkowanie tak ciężkich debilizmów poświęca kupę czasu

Kiedy skłamałem ? I w czym skłamałem ? Proszę o przykład.
[To Ty marnujesz czas.]
Odpowiedz
matsuka napisał(a): Warunki na Antarktydzie skrajnie różnią się od warunków na Arktyce. Teoretycznie powinny być podobne z powodu symetryczności położenia, tymczasem na Antarktydzie temperatury dochodzą do -100 stopni, gdy na Arktyce +15 do -30 i pojawia się tam mnóstwo flory i fauny.


To jest bardzo silny argument przeciwko oficjalnemu modelowi. Dla przykładu proszę popatrzeć także na to:

[Obrazek: XOdSD6C.jpg]

W centrum ekranu dwie niewielkie wyspy na "Oceanie Południowym".  Oto poniżej zbliżenie i nazwy. Proszę sobie znaleźć na globusie.
[Obrazek: l7OP4kY.jpg]



Oficjalnie to chyba Ocean Indyjski, ale mniejsza o nazwy, w każdym razie na morzach południowych, daleko na południu. Ale, ale ! Czy aż tak daleko ? Ze względu na model globusowy, z uwagi na symetrię tego modelu (w tym symetrię oświetlenia, a zatem i ogrzewania przez "kulę słońca" jest to wysokość....uwaga....Walii i Anglii. Jedna to około 49 stopień szerokości geograficznej południowej, a druga to ok. 53 stopień szerokości geograficznej południowej (według oficjalnej, czyli fałszywej wersji rzeczywistości).

No to proszę sobie samemu pooglądać  bogactwo flory i fauny na tych wyspach (co świadczy pośrednio o warunkach cieplnych, czyli klimatycznych tam panujących.)

Wklejam oficjalne zdjęcia (kilka) z Google Earth.

Najpierw wyspy bardziej na południe (Heard i Mc Donald Islands):
[Obrazek: 4An7m4m.jpg]

A poniżej dwa przykładowe zdjęcia z Francuskich Ziem Południowych i Antarktycznych:
[Obrazek: TOyAVnn.jpg]
[Obrazek: kCV1Ev1.jpg]

Tak jakby tylko mchy i porosty. Zapewne robione w czasie tamtejszego lata. Proszę sobie też pooglądać samemu . Google podaje więcej zdjęć.

Przypominam: wysokość (symetrycznie) Anglii i Walii. Proszę porównać z florą i fauną Anglii.
Dodatkowo: woda stabilizuje. Wyspy leżą w otoczeniu wielkiej wody (tak przynajmniej wynika z oficjalnej mapy) zatem tym bardziej powinno być cieplej, nawet cieplej niż w Walii i Anglii.

I tak jest na całym południu: olbrzymia niesymetryczność, ze tak powiem "cieplna". Wedle zaś oficjalnego modelu oba rejony ("półkula" południowa i "półkula" północna) otrzymują tyle samo ciepła od "kuli-słońca odległej od ziemi o ok. 150 mln km".

To bardzo silny argument przeciwko oficjalnemu modelowi i oficjalnym mapom.
Odpowiedz
Żarłak napisał(a):
legend napisał(a): Co z tego masz?

Frajdę.

No to jak jego kręcą takie frajdy, że aż w jakimś ''transie'' rozciapcial avatar ''bogu ducha winnemu'' użytkownikowi to współczuję. To jakaś sekta naukowa? Czy może faktycznie robota do wykonania za $?

Żadna to frajda. Mi imponuje na przykład podejście Gaussa (matematyka). Gdy nie był czegoś absolutnie pewien to tego nie publikował. Taka cierpliwość jest prze zajebista. Tutaj się jakiś poligon zrobił. Zaraz dojdzie do III wś bo ktoś chce komuś udowodnić jakąś prawdę naukową. Pozdro, fajna nauka.

Podoba mi się podejście zefcia, Lamparta. ''Wiedza to jedno, ale umiejętność używania jej to drugie''. Czym jest to drugie? Nie-frajdą.

Frajdę to się ma jak się wykonuje skok na bungee. Nauka ma być poważna, cierpliwa i nie szybka.

Dyskusja jest fajna, ale jej jakość spada, gdy jak zefciu pisał - ktoś faktycznie mieczem goni za tymi tezami.

To nie jest sport. Tutaj się nie rywalizuje tylko pokornie dąży do wniosków. Nie jestem administratorem, ale jakbym był napisałbym tak ''Niech dyskusja trwa, jest o ciekawej rzeczy, ale proszę o zachowanie jakichś norm. Nie mylmy forum z poligonem''.

Lub:

Stworzyłbym specjalny, odrębny dział pt. ''Poligon i rzeź''. Może wtedy nie rozpoczynalibyśmy naukowych tematów tam i zarazem zmotywowało by to nas do tworzenia wątków naukowych w działach szlachetniejszych, a rozpoczęta dyskusja winna być na poziomie. No, a jeżeli ktoś zakłada, że najprawdopodobniej podczas dyskusji włączą mu się zmysły barbarzyńcy i kłusownictwa to analogicznie zamieszcza naukowy wątek w dziale ''Poligon i rzeź''.

Dlaczego ja z Lampartem potrafiłem się jakoś dogadać? Odpowiedź jest banalna - bo nie jarała nas frajda, tylko wymiana zdań.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Akurat tej "trudności" zupełnie nie rozumiem. To znaczy nie rozumiem w czym problem. W ogólności: nie rozumiem jak można kwestię świateł nieba (którego nie znamy) łączyć w jakikolwiek sposób z kształtem ziemi. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego, bo nad płaską powierzchnią czegoś (np. ziemi, np. blatu biurka) można wygenerować dowolną grę świateł (za pomocą odpowiedniego urządzenia optycznego, czyli poprzez odpowiednią konstrukcję nieba).

Z filozoficznego punktu widzenia masz rację - zresztą ustaliliśmy to już wiele miesięcy temu.  Można sobie wyobrazić teoretycznie, że niebo to wielki ekran i to co się wyświetla nie ma nic wspólnego z kształtem Ziemi.

Zresztą pisałem o tym w tym poście
https://ateista.pl/showthread.php?tid=13...#pid697208

w którym wkleiłem zdjęcie szklanki przez którą patrzymy na ścianę i przez to wygląd prawdziwy jest zaburzony.

Ale... można śmiało założyć w praktyce, że to co się rusza na Niebie rusza się z jakiegoś powodu i dostrzegać wzorce, np. taki, że prawie wszystkie światła ruszają się z tą samą prędkością.

Możemy śmiało przyjąć, że to nie jest zbieg okoliczności, czysty przypadek, a gdy dostrzegamy reguły, możemy zacząć wyciągać wnioski, stawiać hipotezy.

Np. jeżeli Ziemia jest płaska - i to światła krążą nad nami, to jeśli są blisko nas powinny kręcić się  z niektórych części Ziemi znacznie szybciej niż z innych.

Np. z rejonów arktycznych znacznie wolniejsze, a im dalej na południe tym szybsze.

Hipoteza ekranu, który wyświetla coś losowo jest po prostu mało prawdopodobna i należy przyjąć, że to co widzimy ma jakiś sens i jest z nami w relacji.

W pewnym momencie, łącząc kilka faktów w jedną całość powstaje np. spójna i logiczna hipoteza, że to Ziemia się kręci i że nie jest płaska.

I chociaż nie jest to żaden ostateczny dowód, to jest to jakaś przesłanka. Np. my ludzie poznajemy siebie i swój kształt nie tylko patrząc na siebie czy siebie dotykając, ale także np. poprzez relację ze światem zewnętrznym, który mówi nam jacy jesteśmy.

Jeśli np. widzę szczelinę w ścianie przez którą inni się przeciskają, a ja nie mogę, to coś to mówi o moim kształcie.
Poznajemy siebie także poprzez relację ze światem zewnętrznym, a niebo nad głową jest właśnie tym światem zewnętrznym dla Ziemi.


Dlatego jest istotne logiczne wyjaśnienie dlaczego światła ruszają się tak a nie inaczej - nie tak istotne jak bezpośrednie badanie kształtu Ziemi i nie powinno być jedynym czynnikiem, ale lepszy rydz niż nic.


Całkowicie bym takich dowodów nie dezawuował, choć w porównaniu do bezpośredniego badania Ziemi są praktycznie niczym. Dowód z zachowania nieba całkowicie nie przeważy nad bezpośrednim dowodem z badania Ziemi, ale może być dowodem pomocniczym przy równoprawnych tezach - np. o wyższości idei Ziemi wklęsłej nad płaską.


Czyste badanie geodezyjne załatwiłoby problem na zawsze i w tym kontekście zachowanie nieba nie miałby żadnego znaczenia. Ale tego dowodu geodezyjnego nie ma, więc musimy operować na tym co mamy.


legend napisał(a): matsuka czy tobie ktoś obiecał 100 tys. zł za bronienie tych tez?

Co z tego masz? W powietrze się wzniesiesz jak ludzie napiszą ''aa faktycznie masz rację''?.

Odpuść.
legend napisał(a): No to jak jego kręcą takie frajdy, że aż w jakimś ''transie'' rozciapcial avatar ''bogu ducha winnemu'' użytkownikowi to współczuję. To jakaś sekta naukowa? Czy może faktycznie robota do wykonania za $?


Witaj, czy czytałeś może podsumowanie dyskusji w w tym poście?

Od wielu miesięcy, a może już lat dyskutujemy tutaj poważnie na temat kształtu Ziemi. Istnieją dowody bardzo silne na to, że Ziemia wygląda zupełnie inaczej niż uczą nas w szkołach.

Ten post podsumowuje dlaczego może Ci się wydawać oczywiste, że Ziemia jest przestrzenią wypukłą i dlaczego oczywiste nie jest.


Powodem dla którego prawdopodobnie nie dokopałeś się do tego postu jest to, że w dyskusje wdało się kilku klaunów, którzy po prostu starają się hejtować, ośmieszać i obrażać uczestników zakopując istotne informacje, które mogłyby dotrzeć do ludzi.

Od lat nie mają nic do powiedzenia, a jedynie przychodzą ośmieszać i rechotać. Gdyby jeszcze mieli cokolwiek racji w tym co mówią, ale zazwyczaj wykazują się niewyobrażalną wręcz ignorancją i niezdolnością wyciągania logicznych wniosków.


W praktyce to wygląda tak, że jedna osoba stara się coś wytłumaczyć, przekazać dowody, a jakiś debil przychodzi i to obrzyguje - przez co normalni czytelnicy nie dotrą do tych informacji.

Stworzyłem tutaj setki postów na ten temat i tylko promil z nich do rozprawianie się z tymi klaunami. Zwykle są oni totalnie lekceważeni, olewani czy ignorowani, a dyskusja toczy się bardzo merytorycznie.


W tym momencie poświęciłem trochę więcej energii, bo miałem nadzieję, że załatwię ten problem raz na zawsze i będzie spokój.

Problem w tym, że ktoś taki jak np. Dragula jest trollem, potrzebuje właśnie uwagi i docenienia, po to tu przychodzi - jest niedowartościowany i wie, że ściągając innych na dno będzie czuł się od nich lepszy.

Stara się po prostu ośmieszyć, opluć i obrzygać innych - bo nie zna innego sposobu na bycie lepszym, w głębi duszy czuje się naprawdę słaby.

Trochę mi go szkoda nawet. Chciałbym mu jakoś pomóc, ale nie mogę pozwolić na ciągłe psucie dyskusji.
Być może mogłem to trochę łagodniej załatwić, niepotrzebnie mnie poniosło.

Przepraszam.


legend napisał(a): matsuka czy tobie ktoś obiecał 100 tys. zł za bronienie tych tez?

Co z tego masz? W powietrze się wzniesiesz jak ludzie napiszą ''aa faktycznie masz rację''?.

Odpuść.


W prawie każdej innej dyskusji, np. matematycznej czy polityczno-społecznej ma sens to co mówisz, ale nie wtedy gdy rozmawiamy o kształcie Ziemi.

Niemal wszystkie znaki na Ziemi i Niebie wskazują, że Ziemia nie jest powierzchnią wypukłą (nie licząc lokalnych pasm górskich), lecz wymaga to olbrzymiej wiedzy z różnych dziedzin życia, żeby pojąć ten fakt.

Konsekwencje tego faktu są po prostu gargantuiczne, więc pytanie co z tego, że am rację jest kompletnie nie na miejscu.
Odpowiedz
No tak. Ląd na biegunie południowym i i morze na północnym to te same warunki. Golfsztrom, który cholernie zmienia klimat Europy (Rzym leży na podobnej szerokości geograficznej co Władywostok) jest nieistotny. Maciej zaorał internety.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Cytat:W praktyce to wygląda tak, że jedna osoba stara się coś wytłumaczyć, przekazać dowody, a jakiś debil przychodzi i to obrzyguje - przez co normalni czytelnicy nie dotrą do tych informacji.

Jestem w 100 % w stanie zrozumieć twoją bezsilność wobec tego, że być może faktycznie niektórzy mogą niepotrzebnie wbijać widły w wiedzę do jakiej doszedłeś i prawdę jaką utrwaliłeś w swoim umyśle. Niemniej jednak jeżeli znasz prawdę, to nie sądzisz, że powinieneś udać się z nią gdzieś indziej? Dziel się prawdą tam, gdzie nie ma ludzi słabo zaznajomionych z tym tematem. Ja się na tym nie znam. Widzę jednak, że podejście np. Fizyka jest fajne, ale mimo to gdzieniegdzie widać między wami dziwny paradoks. Przypuszczam, że brakuje warunków i wyspecjalizowanych osób, aby dojść do tego kto rzeczywiście dobrze rozumuje tą kwestię. Zrobił się ''misz-masz '', każdy ma coś do napisania, w końcu do tego służy forum, żeby pisać - jak widzisz czyiś błąd, wytłumacz mu delikatniej, po co od razu traktować to jak walkę? Jeżeli masz rację, jesteś zaznajomiony z tematem głębiej - udaj się do innego miejsca przekazu. Moim zdaniem się pospieszyłeś i uznałeś, że forum będzie niezłym kandydatem na wyrycie w jego skale twojego rozeznania się z prawdą na temat kształtu Ziemi. Inna sprawa jest taka, że ten temat rzeczywiście ciekawi ludzi bo na ten moment ma 20 tysięcy postów. Czy uważasz że nie znajdzie się z dobre 20 % użytkowników, którzy przytakują głową gdy czytają twoje wypowiedzi? Ja uważam, że się znajdzie, ale na pewno trochę zniesmaczasz im wchłanianie twojej wiedzy, rozpryskując czyjąś wizytówkę. Dyskusja musi posiadać jakieś sztywne zasady bo jak każdy sobie zacznie pozwalać na to co chce napisać to z fajnego tematu o kształcie Ziemi robi się jakiś mix ''emocjonalnie-naukowy''.


Cytat:ale zazwyczaj wykazują się niewyobrażalną wręcz ignorancją i niezdolnością wyciągania logicznych wniosków. 

No właśnie, widzisz jak moja powyższa wskazówka rozwiązałaby twój problem?
Albo jeśli aż tak zależy ci na udowodnieniu swojej racji tutaj, to poświęć więcej czasu i jeśli to możliwe - stwórz dowód matematyczny - wtedy nikt ci nie zaprzeczy i wyjdziesz zwycięsko.
Grigorij Perelman, William Thurston i Richard Hamilton musieli się sporo napracować, aby stworzyć niepodważalne, oparte na prawdzie matematycznej tezy, które doprowadziły w efekcie do udowodnienia tego iż wszechświat ma kształt sferyczny. 

Cytat:Konsekwencje tego faktu są po prostu gargantuiczne

Czy ja wiem.... po hipotezie Poincarégo świat jakoś się nie zmienił... już prędzej po tej żarówce, czy rowerze o którym niedawno pisał Sofeicz.

Owszem to jest ważne za co się zabrałeś, ja to szanuję, ale każdy naukowiec musi mieć do tego wszystkiego też dystans. Naukowiec to nie jest jakiś arcy-człowiek, tylko normalny człowiek, z krwi i kości do życia.. no chyba, że jest szalony, to wtedy może i masz rację - można odbierać odkrycie naukowe jako coś gargantuicznego.
Odpowiedz
kmat napisał(a): No tak. Ląd na biegunie południowym i i morze na północnym to te same warunki. Golfsztrom, który cholernie zmienia klimat Europy (Rzym leży na podobnej szerokości geograficznej co Władywostok) jest nieistotny. Maciej zaorał internety.


To  nie tłumaczy aż tak wielkich różnic. W modelu kulistym, wg. mnie tak wielkich być nie powinno. Bo generalnie największe znaczenie ma szerokość geograficzna: to ona decyduje o tym ile ciepła  od słońca dociera nad dany rejon. Np. Anglia jako kraj wyspiarski jest "zabezpieczona przed zimami" (woda wokół stabilizuje wahania temperatury, znacznie je zmniejsza). 
Trudno więc zrozumieć, że ta sama chemicznie woda, w teorii (oficjalny model) otrzymująca od słońca tyle samo światła (symetryczne szerokości geograficzne) i ciepła co woda wokół Anglii, ta sama tj. woda wokół tych wysepek na południu, które pokazałem daje w rezultacie warunki arktyczne, praktycznie nieustaną zimę  (patrz kolonie pingwinów na zdjęciach z Google). 
Natomiast w modelu świata, w którym na połudnu słońce "biega szybciej nad ziemią" byłoby to zrozumiałe. W tym modelu południe musi być zimniejsze od północy.

To podam jeszcze inną informację. Zaznaczam, że sam jej nie sprawdzałem, ale słyszałem, że podobno tak jest. Otóż w modelu kulistym w "symetryczne dni" na symetrycznej szerokości geograficznej zachód i wschód słońca powinien na obu "półkulach" przebiegać tak samo. Co to jest "symetryczny dzień" ? Otóż dla danych dwóch punktów ziemi (jeden na południu, drugi na północy- symetryczna szerokość geograficzna) dwa dni są "symetryczne" w modelu kulistym wtedy gdy wynikająca z modelu kulistego "sytuacja oświetleniowa" jest taka sama. Na przykład równonoc jesienna lub wiosenna: wtedy wszystkie położone na symetrycznych szerokościach geograficznych punkty ziemi doświadczają "symetrycznych dni". Lub na przykład pierwszy dzień astronomicznego lata na północy i na południu: z góry zatrzegam, że mogę pomylić szczegóły bo nie pamiętam dokładnie, a sprawdzać mi się nie chce, ale 22 czerwca jest dniem symetrycznym dla 21 grudnia (proszę wybaczyć jeśli pomyliłem o 1-2 dni, ale to nieważne, ważne by zrozumieć o co chodzi). Podobnie dla dowolnego innego dnia można znaleźć dzień "symetryczny": w dni "symetryczne" kąt nachylenia "osi obrotu ziemi" względem natarcia promieni słonecznych na ziemię (w tej samej chwili dnia:np. w połowie dnia) jest ilościowo ten sam (na południu i północy.)
Otóż w dzień symetryczny na symetrycznej szerokości geograficznej zachód i wschód słońca powinien wyglądać tak samo. Tymczasem podobno (nie sprawdzałem) tak nie jest. Podobno na południu "półkula południowa" słonce wschodzi i zachodzi szybciej.
Jeszcze inaczej: na przykład dwa punkty ziemi- jeden szerokości geograficznej północnej 30 stopni (punkt N), drugi szerokości geograficznej południowej (punkt S) również 30 stopni ("punkty symetryczne w modelu kulistym") => pierwszy dzień lata na północy (22 czerwca?) i pierwszy dzień zimy na północy (21 grudnia?), czyli pierwszy dzień lata na południu są "dniami symetrycznymi". To znaczy: sytuacja oświetleniowa w modelu kulistym w dniu 22 czerwca punkt N jest taka sama (symetryczna) co sytuacja oświetleniowa punktu S w dniu 21 grudnia.
Zatem: oglądając wschód/zachód słońca w punkcie N w dniu 22 czerwca powinniśmy widzieć tak samo (symetrycznie) co oglądając wschód/zachód słońca w punkcie S w dniu 21 grudnia. Tymczasem podobno tak nie jest. [Zastrzegam, że nie sprawdzałem, a chętnie bym sprawdził.] Na północy słońce podobno wschodzi/zachodzi dłużej, niż na południu. To znaczy: wschód/zachód słońca odbywają się szybciej na południu. Czyli na północy ktoś w dzień symetryczny widzi jak słonce przez X minut przecina horyzont (zachód trwa X minut). Podczas gdy w symetryczny dzień na południu (oczywiście dla symetrycznego punktu ziemi) słonce przecina horyzont wyraźnie krócej, niż w X minut podczas zachodu (zachód trwa wyraźnie mniej niż X minut). 

PS. Przy okazji: nie istnieje coś takiego jak "równonoc wiosenna/jesienna" chociaż w modelu kulistym istnieć powinna. To znaczy w modelu kulistym winno być tak, że w pewne dwa dni w roku dzień i noc są równe i tak jest dla całej ziemi. Ale tak nie jest. Nie ma ani jednego takiego dnia "równonocy" dla całej ziemi.
Odpowiedz
Pamiętaj Macieju, że według teorii obecnie obowiązującej oś Ziemi jest pochylona o 66.6 stopnia względem Słońca.

Ten wytrych sprawia, że nie będzie takiego dnia o którym piszesz.

legend napisał(a): Jestem w 100 % w stanie zrozumieć twoją bezsilność wobec tego, że być może faktycznie niektórzy mogą niepotrzebnie wbijać widły w wiedzę do jakiej doszedłeś i prawdę jaką utrwaliłeś w swoim umyśle. Niemniej jednak jeżeli znasz prawdę, to nie sądzisz, że powinieneś udać się z nią gdzieś indziej? Dziel się prawdą tam, gdzie nie ma ludzi słabo zaznajomionych z tym tematem.

Po pierwsze nie znam prawdy. Owszem, piszę o wielu faktach, które wskazują na to, że Ziemia nie jest powierzchnią wypukłą, ale nie wiem na 100% jak wygląda Ziemia naprawdę.

Po drugie pisanie w kółku wzajemnej adoracji i otrzymywanie potwierdzenia, że jestem super nie ma sensu, z mojej perspektywy. Prawdziwe poznawanie prawdy jest tam, gdzie poglądy się ścierają.

Gdy tutaj osobom zależy na wykazaniu mi, że się mylę - na pewno wskażą mi słabe strony mojego rozumowania, jeśli takie istnieją. Będą mieli motywację. Gdzieś indziej tylko by mi klaskali.

I takie pojedynki, pełne fascynujących zwrotów akcji toczyły się na tym forum w sprawie kształtu Ziemi.
Właśnie dla takich ludzi jak Fizyk czy Ziemowit tutaj jestem, którzy posiadając wiedzę, chociażby matematyczną będą się spierać na argumenty, to nie są ludzie, którzy gubią się w prostym, logicznym rozumowaniu.

Problemem są ludzie, którzy nie mają ani inteligencji, ani wiedzy, ani dobrej woli, ani pokory - nie mają nic poza nieskończonymi pokładami czystej złośliwości i chętnie zabierają głos, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że się ośmieszają.

Nie za bardzo można im też wytłumaczyć na czym polega ich błąd w rozumowaniu, gdyż przekracza to ich zdolności poznawcze.
Zwykle ich ignoruję, ale czasami jest to bardzo ciężkie do zniesienia.

Nie ma takiego miejsca, w którym podobni ludzie nie mogliby się znaleźć. Jedynym ratunkiem jest wyrzucenie ich z tej dyskusji przez moderację, ale prawda jest taka, że gdyby moderacja wyrzucała ludzie niepokornych, to sam bym wyleciał pierwszy.

legend napisał(a):
Cytat:Konsekwencje tego faktu są po prostu gargantuiczne

Czy ja wiem.... po hipotezie Poincarégo świat jakoś się nie zmienił... już prędzej po tej żarówce, czy rowerze o którym niedawno pisał Sofeicz.

Owszem to jest ważne za co się zabrałeś, ja to szanuję, ale każdy naukowiec musi mieć do tego wszystkiego też dystans. Naukowiec to nie jest jakiś arcy-człowiek, tylko normalny człowiek, z krwi i kości do życia.. no chyba, że jest szalony, to wtedy może i masz rację - można odbierać odkrycie naukowe jako coś gargantuicznego.

Widzisz, kształt Ziemi to nie jest jakaś abstrakcyjna koncepcja matematyczna, typu twierdzenia Fermata.
Gdyby ludzie zrozumieli, że nie żyją na powierzchni kuli upadłyby prawie wszystkie rządy na świecie, a gilotyna poszłaby w ruch jak podczas Rewolucji Francuskiej.

Nie można tego porównywać do wymyślenia żarówki. Nie chodzi o geniusz pomysłu i dowodu. Chodzi o to, że od setek lat panuje wielkie oszustwo w świecie nauki.

Niemniej masz rację. Dam sobie chyba spokój. Moje poglądy wykuły się już w toku tej dyskusji, powstał dobrze zahartowany miecz, więcej chyba już na tym forum nie osiągnę.

Myślę, że obecnie byłbym gotowy intelektualnie obronić teorię o płaskiej lub wklęsłej Ziemi w dyskusji z poważnymi zawodnikami, typu ludzi z tytułami naukowymi.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Otóż w dzień symetryczny na symetrycznej szerokości geograficznej zachód i wschód słońca powinien wyglądać tak samo. Tymczasem podobno (nie sprawdzałem) tak nie jest. Podobno na południu "półkula południowa" słonce wschodzi i zachodzi szybciej.
Prawie. Tak naprawdę w grudniu/styczniu dni są nieco dłuższe niż powinny być, a w czerwcu/lipcu krótsze. Czemu? Bo Ziemia ok. 2-3 lipca jest najdalej od Słońca, a 2-3 stycznia najbliżej. Najdalej = porusza się wolniej, najbliżej = porusza się szybciej. W efekcie w styczniu w ciągu jednego pełnego obrotu wokół osi przesuwa się wzdłuż orbity o większy dystans, co powoduje, że musi się dodatkowo obrócić nieco bardziej, żeby znowu być tak samo obrócona względem Słońca, ergo - dzień jest dłuższy.

To, nawiasem mówiąc, jest mechanizm powstawania analemmy, której temat kiedyś poruszyłem w którymś wątku o kształcie Ziemi, ale nie uzyskałem żadnej reakcji. Wyjaśnijcie to na płaskiej Ziemi, powodzenia Oczko
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Fizyk napisał(a):
Maciej1 napisał(a): Otóż w dzień symetryczny na symetrycznej szerokości geograficznej zachód i wschód słońca powinien wyglądać tak samo. Tymczasem podobno (nie sprawdzałem) tak nie jest. Podobno na południu "półkula południowa" słonce wschodzi i zachodzi szybciej.
Prawie. Tak naprawdę w grudniu/styczniu dni są nieco dłuższe niż powinny być, a w czerwcu/lipcu krótsze. Czemu? Bo Ziemia ok. 2-3 lipca jest najdalej od Słońca, a 2-3 stycznia najbliżej. Najdalej = porusza się wolniej, najbliżej = porusza się szybciej. W efekcie w styczniu w ciągu jednego pełnego obrotu wokół osi przesuwa się wzdłuż orbity o większy dystans, co powoduje, że musi się dodatkowo obrócić nieco bardziej, żeby znowu być tak samo obrócona względem Słońca, ergo - dzień jest dłuższy.


Po pierwsze: nie chodzi o długość dnia tylko o sam zachód/wchód (a właściwie to: jasność zmierzchu, świtu). 
Po drugie: to nie dotyczy tylko stycznia/grudnia, ale dowolnego dnia symetrycznego. [Np. oddalonego od dnia równonocy jesiennej/wiosennej o 10 dni lub ogólnie o x dni]. Daty czerwiec/grudzień podałem przykładowo, bo najłatwiej na szybko dobrać takie dni symetryczne.]
Czyli mówiąc prostym językiem: podobno na południu "zachodzi szybko (czas trwania okolicy zachodu/wschodu ogólnie jasności świtu/zmierzchu jest krótki, a nie łączna długość dnia). A na północy powoli. Na południu, w dzień symetryczny  (oczywiście punkty symetryczne) się "szybko ściemnia", a na północy się "powoli ściemnia". Podobno tak jest.
W modelu symetrycznym (kulistym) nie powinno tak być. W modelu płaskim, gdzie słońce szybko biegnie po niebie na południu i gdzie prawdopodobnie nie ma dnia polarnego dla całego rejonu południowego tego można by się spodziewać.



Cytat:Pamiętaj Macieju, że według teorii obecnie obowiązującej oś Ziemi jest pochylona o 66.6 stopnia względem Słońca.Ten wytrych sprawia, że nie będzie takiego dnia o którym piszesz.

Nachylenie jest do tzw. "płaszczyzny ekliptyki". I to niczego w zasadzie nie zmienia w kwestii równonocy (wiosennej, czy jesiennej). Taki dzień dla całej ziemi (czyli konkretnie dwa dni w roku) powinien istnieć. Nachylenie nic nie zmienia . Ponieważ to nachylenie (do płaszczyzny ekliptyki) nie zmienia faktu, że w dzień równonocy promienie słoneczne i tak padają w oficjalnym modelu prostopadle na "oś obrotu dobowego ziemi". [Oczywiście doba trwa 1/365 roku co daje przesunięcie kątowe ziemi na "orbicie ziemi" mniejsze niż 1 stopień. Ziemia w oficjalnym modelu nie stoi w miejscu, proces w postaci "dnia równonocy" jest dynamiczny, a nie statyczny, ale to przesunięcie kątowe jest zbyt małe by wytłumaczyć różnice, które występują jeśli chodzi o "równonoc". Czym więc tłumaczą niezgodności ? A oczywiście... refrakcją atmosfery. Refrakcja doskonale nadaje się do łatania niezgodności.]

Fizyk napisał(a): o, nawiasem mówiąc, jest mechanizm powstawania analemmy, której temat kiedyś poruszyłem w którymś wątku o kształcie Ziemi, ale nie uzyskałem żadnej reakcji. Wyjaśnijcie to na płaskiej Ziemi, powodzenia


Proszę bardzo: tak właśnie porusza się słońce (światło niebieskie) nad płaską ziemią. Gdyż: wynika to z działania nieba jako "przyrządu optycznego".

W ogólności: jeśli na niebie widzę "coś" czyli jakiś szlak swiatła, to można sobie to tłumaczyć jakąś ekwilibrystyką ziemi w przestrzeni (np. wokół słonca). Ale można też tłumaczyć ekwilibrystyką światła na niebie.  Ale można też i tłumaczyć ekwilibrystyką tych obu w przestrzeni.

Analogiczne zjawisko: paralaksa gwiazdy. Są następujące wyjaśnienia: 1.ziemia zmieniła położenie w przestrzeni, gwiazda nie zmieniła. 2. Gwiazda zmieniła położenie w przestrzeni, ziemia nie zmieniła. 3. Ziemia zmieniła położenie w przestrzeni oraz gwiazda zmieniła położenie (co dało wypadkową w postaci takiej  paralaksy jaka widzimy).
Odpowiedz
Cytat:Myślę, że obecnie byłbym gotowy intelektualnie obronić teorię o płaskiej lub wklęsłej Ziemi w dyskusji z poważnymi zawodnikami, typu ludzi z tytułami naukowymi.

Dokładnie i jeżeli faktycznie byś bronił ją nawet w tych 95 % przypadków, wbijasz na forum, opisujesz rozmowę, wklejasz zdjęcia z dni w których badaliście tą hipotezę. Rozpisujesz tutaj całe badanie i w tym momencie każdy kto by ci zaprzeczał, automatycznie zaprzeczałby ''fachowcom'', a skoro zaprzeczałby im, to równie dobrze może zaprzeczyć wszystko i każdy czytelnik od razu olewa taką osobę, bo mamy dowód wprost na trolla.

Jest jeszcze w psychologii coś takiego jak kontynuowanie takiego ''prześcigania się w racjach'' podczas, gdy jedna z osób potajemnie chce się od drugiej uczyć, ale wstyd jej się przyznać.

Ludzie z reguły nie lubią mówić ''Masz rację''. Oni chcą sami to usłyszeć. Każdy chce być doceniony, taka natura nas - nikt nie chce być gorszy, ludzie pragną sukcesu.

No, ale jeżeli ty sporo pogłębiłeś swoją wiedzę na temat kształtu Ziemi i naprawdę poważnie twierdzisz, że wszystko naukowo wskazuje na to co ty przedstawiasz, a nie inni - bo widzisz to wszystko głębiej, to faktycznie spróbuj, nie wiem czy przypadkiem nawet za darmo przecież da się umówić, z jakimś gościem z tytułem. Przecież jakiś dostęp do nich chyba jest (?). Tu już chodzi jak sam zauważyłeś o twój własny szacunek do twoich własnych tez. Także uważam, że swoje zrobiłeś. Ja nie wiem kto ma rację, bo się na tym nie znam, chciałem tylko doradzić w kwestii jakości waszej rozmowy. Wszyscy chyba musimy przyznać, że teksty użytkowników emanujące, ''pachnące'' i nawet będące nauką są wielkim atutem forum. Ateistów szanuje się za to, że cenią pogłębianie wiedzy. Naprawdę warto byłoby żebyś mierzył wyżej, jeżeli chcesz to kontynuować, Fizyk z resztą może zrobić to samo.

No i na koniec pragnę dodać, że nie chciałem bawić się w waszego psychologa (bo kurna mogło to tak wyglądać) - moim celem było jedynie, jak już pisałem, podsunięcie pomysłu na stworzenie lepszego estetycznie tekstu naukowego o kształcie Ziemi na tym forum. Nie chcę wyjść teraz na jakiegoś ''poprawiacza'', nauczyciela, ''admina rezerwowego''. Z pełnym szacunkiem do prowadzących dyskusję.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a):W ogólności: jeśli na niebie widzę "coś" czyli jakiś szlak swiatła, to można sobie to tłumaczyć jakąś ekwilibrystyką ziemi w przestrzeni (np. wokół słonca). Ale można też tłumaczyć ekwilibrystyką światła na niebie. Ale można też i tłumaczyć ekwilibrystyką tych obu w przestrzeni.
Można. Ale wiele różnych świateł na niebie wykonuje wiele różnych ruchów i one są powtarzalne z nudną regularnością. To wiedzieli już jaskiniowcy; ba, starożytni rolnicy układali na tej podstawie kalendarze zasiewów. Jakby coś im nie zabanglało w kalendarzu jak trzeba, toby wymarli wszyscy z głodu i nas by nie było.

I teraz przechodzimy do filozofii: otóż istnieje coś takiego jak estetyka, nauka o pięknie. Teoria, która tłumaczy wszystkie te ruchy w sposób prosty i spójny, zakorzeniona w jednej zasadzie, jest piękna. Teoria, która tłumaczy te ruchy każdy z osobna, za pomocą rozmaitych podpórek, które jeszcze przeczą sobie nawzajem, jest brzydka.

Nie muszę chyba pisać, kto jest piękny: Bóg czy Szatan.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 28 gości