To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wątek zbiorczy o kształcie Ziemi
Maciej1 napisał(a):
Vanat napisał(a): powiedzmy sobie wprost: gdyby nagle okazało się że Ziemia jest płaska, nikt z nas - kuloziemców - nie załamałby się psychicznie. Raczej poczulibyśmy ekscytację, że dotychczasowe obserwacje można wyjaśnić jakimiś nowymi zjawiskami, że świat jest jeszcze ciekawszy niż dotąd sądziliśmy...
Nic podobnego . Ateista, czyli bezbożnik poczułby rozpacz. Istnienie sklepienia nieba, czy płaskość ziemi to fizyczne dowody na istnienie Boga i na prawdziwość Biblii. A prawdziwość Biblii to ogromny ból dla bezbożnika. Jeśli jest Bóg i prawdą jest wszystko co powiedział, to przeogromna boleść dla ateisty. Zawala się w takiej sytuacji cała misterna (a bezbożna, czyli bez Boga) konstrukcja myślowa, wszelkie wyobrażenia o świecie, cały bezbożny światopogląd. Cierpienie i szok przeogromny dla bezbożnika. 
Problem polega na tym, że większość ateistów ucieszyłoby się gdyby okazało się że istnieje Bóg, życie ma sens, którego sami mu nadawać nie musimy, a do tego śmierć jest tylko ułudą.

W tą stronę każdy chciałby pójść. Niestety jest to dane jedynie ludziom wierzącym, a nie ludziom wymagającym dowodów.

Niestety w odwrotną stronę droga może być mocno przygnębiająca. I oczywiście nie namawiam cię byś w tą stronę szedł, jeśli to nie dla ciebie.
Równocześnie proszę byś nie przedstawiał swoich wierzeń jako dowodów na cokolwiek, bo kompromitujesz nie tylko siebie, ale w ogóle religijność i wyznawców religii, z których większość nie prezentuje tak naiwnej podstawy jak ty.

Maciej1 napisał(a): Tym bardziej, że wtedy trzeba zmienić swe życie. Bo jeśli słowa Boga prawdziwe, to prawdziwe i piekło. Już nie można mieć bezkarnie "drugiej" żony...itp, itd. patrz inne ludzkie upodobania za które ląduje się w piekle. Ateista broni więc swego urojenia, swej magicznej kuli, którą wyprano mu rozum. Bo to całe jego życie, wszystko czym oddycha.
No więc nie. 
Gdyby firmament faktycznie istniał, mógłby być przecież stworzony przez Zeusa, Wisznu lub Manitou czy innego boga pochwalającego wielożeństwo i inne zachowania przez Stary Testament uważane za bezeceństwa...


Kolejnym problemem jaki masz jest twoja naiwna wiara w to, że nauka boi się rewolucji w myśleniu. 
Gdyby było tak jak ci się wydaje, Einsteina z jego wywracająca wszystko do góry nogami teorią względności skazano by na zapomnienie, wyśmiewając jego publikacje. Podobnie byłoby z fizyką kwantową.
Prawda jest taka, że każdy naukowiec czeka na koleją rewolucję, która zmiecie starych dziadów z uczelni i zrobi miejsce dla młodych doktorantów. Każdy naukowiec chciałby dokonać odkryć, które wywrócą wszystkim mózgi na lewą stronę i które zapewnią mu sławę porównywalną z Newtonem, Darwinem i Einsteinem. Prasa na całym świecie wyczekuje choćby cienia zjawisk, które obalą dotychczasowe wyobrażenia o świecie. 
Gdy ostatnio jednemu nieznanemu naukowcowi wyszło, że prędkość światła jest większa od prędkości światła, natychmiast napisały o tym gazety na całym świecie, a inni naukowcy, zamiast, wyśmiać coś, co na kilometr śmierdziało pomyłką, ruszyli, by sprawdzić jak to możliwe i co to oznacza. 
Jest więc dokładnie odwrotnie niż tu cały czas wypisujesz...
Odpowiedz
Miałem trochę wolnego i chcialem coś dorzucić w temacie refrakcji - młocie na kuloziemców Uśmiech

Zwróciłem uwagę na zjawisko superksiężyca, które chętnie ludzie fotografują i dzielą się fotkami w sieci, bo jest dość spektakularne.
Ale pomyślałem sobie, że te zdjęcia niosą też całkiem konkretną informację.

Mamy oto całkiem spory obiekt spoza ziemskiej atmosfery, który przetacza się nisko nad horyzontem, a więc może być dobrym wyznacznikiem refrakcyjnym.
Dodatkowo mamy tu do czynienia z porą nocną, kiedy zdecydowanie temperatury powietrza, ziemi i wody się wyrównują i nie ma tak wyraźnego gradientu cieplnego.

Zebrałem sporo fotografii z całego świata (starałem się odsiać ewidentne wizualizacje, które też się zdarzają).
Potem skalibrowalem je tak, żeby wysokość tarczy Księżyca była na wszystkich zdjęciach taka sama.
Starałem się żeby tych zdjęć było dostatecznie dużo, aby można było wyciągać jakieś sensowne wnioski.

Precyzyjnie naniosłem na obraz Księżyca okrąg i dodatkowo elipsę, jaką w danym wypadku jest jego tarcza.
Następnie uszeregowałem te fotografie od przypadku, kiedy refrakcja była największa, do najmniejszej.
Aby wszystko było czytelne, naniosłem proporcje wysokości i szerokości tarcz.

I uzyskałem taką oto tablicę

[Obrazek: 8aad11040432a117gen.jpg]

Jak widać, pomimo iż warunki, w jakich dokonywano zdjęć były podobne, refrakcja okazała się bardzo zmienna, i sięgała od 2 do 18% (zatem geodeci stosujący te swoje 15% mają z grubsza rację).
Jednocześnie nigdzie nie znalazłem zdjęcia, gdzie refrakcja byłaby ujemna Smutny

Dlatego przestrzegam wszystkich przed sięganiem po argument refrakcyjny bez szczegółowej analizy statystycznej i faktycznej.

To tyle, poproszę o brawka Uśmiech
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Przyznaj się Sofeicz, ile NASA Ci płaci? Duży uśmiech 

Brawka raz!
Odpowiedz
Sofeicz napisał(a): Jak widać, pomimo iż warunki, w jakich dokonywano zdjęć były podobne, refrakcja okazała się bardzo zmienna, i sięgała od 2 do 18% (zatem geodeci stosujący te swoje 15% mają z grubsza rację).
Dobra robota, tylko mam jedną uwagę.
Zwykle podając liczbę określaną jako "refrakcja" ma się na myśli pewną miarę odchylenia biegu promieni światła od linii prostej. Tutaj jednak Twoje procentowe liczby określają spłaszczenie obrazu - które nie jest przejawem konkretnej wielkości odchylenia promieni od prostych, a zmienności tego odchylenia w zależności od kąta patrzenia. Te zdjęcia Księżyca obrazują więc gradient refrakcji, a nie samą refrakcję.
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Ok, dzięki za uściślenie.
Ale głównie chodziło mi o wskazanie, ze posługiwanie się jednym zdjęciem, nawet najbardziej spektakularnym, nie uprawnia do wysnuwania jakichkolwiek uogólnień.
Atmosfera jest bardzo skomplikowanym, ruchliwym i niestabilnym medium. Trzeba się naprawdę przyłożyć, żeby zapanować nad wszystkimi zmiennymi.

Zainteresowanym polecam wgryźć się w tę pracę, która obrazuje tajniki 'kuchni' geodezyjnej i trudności w opracowaniu precyzyjnej osnowy geodezyjnej w konkretnej lokalizacji (głównie ze względu na niestabilną refrakcję).

www.igig.up.wroc.pl/download/Makolski_ZNAR_V_188_Wplyw_warunkow_1990.pdf
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.
Odpowiedz
Fizyk napisał(a): Maciej1 napisał(a):  takie zdjęcie przeczy samo sobie, samo się dyskredytuje, samo się demaskuje jako fałszywka. Przykład: wiele ze zdjęć z tzw. "lądowania człowieka na księżycu"
Cytat:Ups, znowu ignorowanie faktów, i to w poście o tym, jak faktów nie ignorujesz.
"Lądowanie na księżycu" nie jest faktem. Jest to fakt medialny. Oszustwo na które wy dajecie się nabierać. [LUB sami jesteście oszustami uczestniczącymi w tym oszustwie. Taka możliwość też istnieje].
W ogólności: człowiek, który lekceważy proste fakty, proste obserwacje, których sam może dokonać, człowiek który wyrzeka się logicznego myślenia musi być oszukany. Jesteście więc bezbronni (zakładając, że nie zachodzi to drugie, czyli że sami nie jesteście udziałowcami w oszustwie) wobec spiskowców. Ponieważ połkniecie każdą brednię, którą wam pokażą w "medium", czyli na zdjęciach, na filmiku. Żeby oszukać takich jak wy (zakładając, że nie jesteście oszustami)- niewiele trzeba. Ponieważ wy ignorujecie fakty i wyłączacie myślenie, to wystarczy wam tylko z bezczelną miną pokazywać jako "fakty" różne zdjęcia i filmiki. Do oszukania takich jak wy wystarczy tylko opanowanie kluczowych stanowisk- czyli stołków i pozycji na których zasiadają "autorytety" rozsiewające tzw. "informacje", które was uformują. Wy kupicie wszystko co autorytet wypluje. Zeżrecie każde rzygowiny, którymi zwymiotuje "autorytet". Tak to działa. Na tej zasadzie opiera się każdy spisek, każde oszustwo, także to "naukowe". Więcej: przede wszystkim naukowe. W miarę obserwowania świata nabieram bowiem coraz większej pewności: nie ma większych głupców i naiwniaków, niż "naukowcy". Teoretyk i wielki praktyk tak to wyraził słowami: im większe kłamstwo tym łatwiej uwierzą. Trudno się więc dziwić, że "naukowiec" z otwartą gębą wierzy w kosmiczne brednie. Bo czy może być większe oszustwo niż to kosmiczne ?

[Obrazek: W3c6MpX.jpg]

Sam widziałem te gwiazdy "astronautów" na "chodniku sławy" w Los Angeles. Nie ma żadnych "przypadków", że gwiazdy aktorów umieszczają na chodniku sławy, wśród innych aktorów. Śmieją się z was w żywe oczy. Produkcje filmowe bierzecie za rzeczywistość.
Jak wy możecie nie być oszukani ?
[No chyba, że sami jesteście częścią tego oszustwa, wtedy pardon, zwracam honor]


Cytat:Świetnie. A próbowałeś kiedyś robić zdjęcia/obserwacje nie nad wodą? Wiesz, w miejscach, gdzie gradient temperatury nie zakrzywia światła tak mocno? Jak nie, to spróbuj i daj znać, co wyszło.

Bo wiesz, jak Ziemia jest płaska, to ta płaskość powinna się objawiać nie tylko nad zbiornikami wodnymi, prawda?
Nie próbowałem. Badanie powierzchni poziomej jest bowiem czymś naturalnym i oczywistym w kwestii poznawania kształtu ziemi. Trudno prowadzić obserwacje nad lądem i wyciągać z tego sensowne wnioski ponieważ ląd jest pofałdowany, nie jest poziomy i wpierw trzeba by poznać dokładne położenie punktów lądu względem poziomu. Ale oczywiście bardzo chętnie poprowadziłbym obserwacje w oddaleniu od zbiornika wody, nawet o tym pisałem. Tylko, że to trudniejsze, ponieważ wpierw trzeba (geodezyjnie) zmierzyć wysokości punktów ziemi nad tym zbiornikiem. 
Nie mam żadnych wątpliwości, że obserwacje nad lądem potwierdziłyby tezę, że ziemia nie jest "kulą o promieniu 6371-6378 km" i że najpewniej jest płaska.


A jeśli chodzi o te "gradienty" to weźże mi to wytłumacz, bo dopiero teraz zauważyłem, że w jednym miejscu piszesz, że "średni gradient to jest -0.65 st C na 100 metrów, czyli, że temperatura spada z wysokością. A jednocześnie (dopiero teraz zauważyłem) w swoim symulatorze, przy symulowaniu moich zdjęć z Krynicy Morskiej przyjmujesz sobie "chłodzenie powietrza przez wodę", czyli że temperatura rośnie wraz z wysokością. To jak to w końcu jest? Bo: jeśli temperatura spada z wysokością, to światło "zagina się w dół, ku ziemi". Zgadza się ? Zatem jeśli "rośnie z wysokością" (np. chłodzenie przez wodę- im wyżej nad wodą tym cieplej) to promień światła winien się zaginać w górę, czyli od ziemi. Zgadza się ? [Tak przecież wy, czyli "zaginacze promienia" tłumaczycie miraż nad asfaltem] No ale jeśli przy temperaturze rosnącej z wysokością promień zagina się w górę (od ziemi), to jakim cudem Twój symulator może wypluwać poprawną symulację widoków z Krynicy, skoro w celu "widzenia za górkę kulistej ziemi" potrzeba zaginania promienia ku ziemi, a nie od ziemi ?
To takie pytanie na marginesie. Bo przecież to czy "zagina w górę" czy "zagina w dół" ma niewielkie znaczenie w obliczu tego prostego faktu, że procesy przypadkowe nie budują precyzyjnych symulatorów optycznych, tym bardziej w sposób regularny i powtarzalny.



Cytat:Obserwacje geodezyjne? Znajdź mi jednego geodetę, który twierdzi, że Ziemia jest płaska. Jednego.

Akurat geodeci mają na tyle precyzyjne narzędzia, że kulistość Ziemi łatwo mogą zauważyć nawet na stosunkowo niewielkich odległościach. Żadne pomiary by się im nie sklejały, jakby próbowali ich wyniki dopasowywać na płaskiej powierzchni.

Jakoś każdy zwyczajny geodeta pracuje na co dzień przy założeniu płaskiej ziemi. I wszystko się im zgadza. 
Tak, to co ja pokazuję to są obserwacje geodezyjne. Bo są to obserwacje powierzchni ziemi.


Cytat:Oczywiście. Nikt nie widział nigdy sklepienia nieba, nikt nie widział technologii wyświetlania obrazów na niebie, ale najpewniej to jest właśnie to.

Dokładnie tak. Przecież jeżeli wszystkie obserwacje powierzchni ziemi, których dokonałem pokazywały rażącą sprzeczność z geometrią "kuli o promieniu ok. 6371-6378 km" oraz jeżeli kilka razy widziałem słońce z wysokości przelotowej samolotu zachodzące niemal idealnie w poziomie oraz widziałem, również kilka razy oświetlenie chmur niemożliwe przy przyjęciu współczesnego modelu kosmologicznego (tak jak to tłumaczyłem), to musiałbym być ciężkim idiotą by wierzyć w te wszystkie widowiska ko(s)miczne, np. "przeloty ISS, przekazy na żywo z ISS, lądowanie na księżycu".
Jeśli Ty chcesz być ciężkim idiotą, to sobie bądź. Ja nie chcę.
Powyżej tłumaczyłem: kto ignoruje proste fakty, proste obserwacje których może samemu dokonać, kto wyrzeka się logicznego myślenia ten jest bezbronny i ten po prostu musi być ofiarą oszustwa. Nie ma innej możliwości.
Przecież nie ma innego sposobu poznania oszustwa jak tylko ten: opowieści kłamliwe, oszukańcze nie zgadzają się z rzeczywistością. Jesli jakiś gościu opowiada mi opowięsci niezgodne z twierdzeniem Piotagorasa, to ja wiem, że on opowiada fałśzywe opowieści. Nie wiem po co to robi, nie wiem dlaczego, ale wiem, że fałszywe. Oczywistość.
Ale jeśli ktoś ignoruje rzeczywistość, to jak może nie być oszukany ? Nie ma takiej możliwości, by nie był. Będzie, bo musi być! Oczywistość.
Istnieją różne kłamstwa. Ale skuteczne kłamstwo zawsze ma tę cechę: jest bardzo dobrze zgodne z rzeczywistością. Jest bardzo dobrze zgodne, ale zawsze ma jednak jakąś skazę. Ta skaza nie może być jednak wielka, nie może być tak "od razu rzucająca się w oczy". Dlaczego ? A dlatego: bo wtedy z przyczyn oczywistych kłamstwo nie mogłoby być skuteczne. Każde skuteczne kłamstwo musi być (niejako "z definicji) bardzo prawdopodobne. Ale to niczego nie zmienia. Wciąż bowiem zachodzi to co jest logicznym faktem: prawda jest we wszystkim zgodna z rzeczywistością. A fałsz jest w czymś niezgodny. No ale jeśli ktoś ignoruje i lekceważy niezgodności, bo ma rozum porażony propagandą medialną, faktami medialnymi, różnymi filmikami i zdjęciami, które mu pokazują, to co takiemu komuś może pomóc ? Otóż nic. Taki ktoś musi być oszukany. I jest.

Nie wiem więc czy "nikt nie widział sklepienia nieba". A skąd wiesz, że "nikt" ? Myślisz w naiwności swojej, że o wszystkim jesteś dobrze poinformowany przez media? Że człowiek ma pełny wgląd w to, co dzieje się na świecie, że nie ma nic tajnego i skrywanego, lecz wszystko wszystkim donoszą ? Bo ja na przykład stawiam hipotezę, że tak od końca lat 50- tych XX wieku dobrze wiedzą (ci, którzy są dobrze poinformowani) o sklepieniu nieba. Ale mniejsza o to, nie wiem czy widział, czy nie widział. Ale to wiem: 1. wszystkie obserwacje powierzchni ziemi są rażąco niezgodne z geometrią "kuli o promieniu ok.6371-6378 km" 2. słońce na wysokości nawet 12 km zachodzi w poziomie. 3. oświetlenie chmur (w warunkach, które opisywałem) jest rażąco niezgodne ze współczesnym modelem kosmologicznym. To wiem, bo to wszystko sam sprawdzałem. I to mi w zupełności wystarcza do tego by wiedzieć, że opowieści o "podboju kosmosu" to jest oszustwo. Na podobnej zasadzie jak "test z twierdzeniem Pitagorasa" (Człowiek opowiadający historie zaprzeczające twierdzeniu Pitagorasa opowiada fałszywe rzeczy)


Cytat:Między tymi trzema miastami pewnie nie. Nie wiem, jak chciałbyś je zmierzyć.



No właśnie o to chodzi. Nie ma praktycznej możliwości zmierzyć. Szczególnie kątów, ale odległości- też.


Cytat:Ale odległości i kąty między pewnymi konkretnymi punktami wybrzeża są prawdopodobnie z całkiem sporą dokładnością zmierzone lub do zmierzenia - bo istnieje coś takiego, jak kable transoceaniczne. To, jak są położone, powinno całkiem ładnie wyznaczać odległości i kąty między punktami na lądzie, które łączą.

Eee. To tylko mówi o długości pociągniętego kabla. A jak chcesz sprawdzić, czy kabel szedł po prostej ? Myślisz, że to takie łatwe ? Ponadto: mapkę kabli podwodnych już tu wrzucałem. Więc raczej powinniście sobie darować ten argument, bo on mówi przeciwko wam.

[Obrazek: zXgkCj0.jpg]



Cytat:I oczywiście trafiają do celu dzięki fałszywym mapom, bo każdy wie, że na podstawie fałszywej mapy jest bardzo łatwo gdzieś trafić.

Nie, nie trafiają "dzięki mapom". Ponieważ w ogólności podróżowanie i to od niepamiętnych czasów odbywa się od punktu do punktu. Np. żeby trafić do Rzymu z Warszawy to wpierw muszę iść (mniej więcej) w stronę Krakowa. I tak dalej. Żadne podróżowanie nie odbywa się więc "dzięki mapie" tylko dzięki temu, ze w danym punkcie (gdzie się aktualnie znajduję) obieram kierunek do kolejnego punktu. Innymi słowy: jeśli z Warszawy do Rzymu najpierw muszę iść przez Kraków, to nic się dla mnie nie zmieni w podróżowaniu, nawet jeśli dostanę "powyginaną mapę" (linie proste zamieniono na mapie w krzywe). Wciąż będą musiał iść w stronę Krakowa. Czym innym jest wyrysowana mapa, a czym innym jest podróżowanie. Mapy są w skali "globalnej"- bardzo fałszywe. Ale lokalnie są bardzo poprawne. [To jest możliwe i zrozumiałe]. A każde podróżowanie opiera się nie na "globalnych skokach" tylko na lokalnych przesunięciach od punktu do punktu. Te zaś lokalne przesunięcia są bardzo dobrze zgodne z mapą, bo mapy są lokalnie wystarczająco poprawne. 
A jak obieramy kierunek w danym punkcie ? A po "kierunkach świata" ze świateł na niebie lub po tym "co kompas pokazuje". No ale jak widać ludziom trzeba tłumaczyć, że "kierunek świata"  oraz wskazania kompasu to są zupełnie różne rzeczy niż kształt ziemi.


Cytat:No i na koniec - patrz faktyczne pomiary geodezyjne. Zapoznaj się trochę z tym, jak się je robi, jaka jest ich dokładność i czy w ogóle da się je dopasować do płaskiej powierzchni (ups, kolejne fakty, które ignorujesz - przecież się nie zapoznasz, bo po co, łatwiej olać).

Oczywiście, że się da dopasować. Wszystkie mapki robione przez geodetów są mapkami na płaskim. Już tłumaczyłem: "kartografia" zaczyna się od "skali globalnej". A w tej skali można niemal dowolnie manipulować mapami. Ponieważ lokalnie niewiele się zmieni. A ludzie mogą sprawdzać tylko lokalnie. Nie ma żadnej praktycznej szansy na sprawdzenie całości (np. kątów i odległości w trójkącie Ziemia ognista- Alaska-Madagaskar) I na tym to polega. I tym, tą manipulacją, tym oszustwem "globalnym" zajmują się bracia masoni siedzący na szczytach towarzystw kartograficznych. Już pisałem: chcesz zajść wysoko w kartografii, bardzo wysoko ? To najpierw musisz się bardzo nisko pokłonić braciom z pobliskiej loży masońskiej lub jakiegoś pokrewnego zakonu czcicieli Lucyfera, musisz "pocałować diabła (kozła) w d...".


Cytat:Sam nie widzisz, jak bardzo się ośmieszasz każdym zdaniem.

Nikt nie może być chyba bardziej śmieszny i żałosny, niż ten kto wierzy w "podbój kosmosu". Ale może się mylę ? Może jest jeszcze większy stopień śmieszności?
[Obrazek: 2FzgnQH.jpg]
Jeśli kto rozdziawi gębę na widok takiego obrazka, przyjmie go jako "fakt, rzeczywiste wydarzenie", a zignoruje to co samemu i z łatwością i w powtarzalny sposób może zaobserwować, to zasługuje na miano "snowmana", czyli bałwana.
[Obrazek: VhgZtVK.jpg]
Kpią z was w żywe oczy.
[No chyba, że sami jesteście częścią tego oszustwa. Wtedy pardon, zwracam honor.]

Ziemowit napisał(a): Zignorowałeś KAŻDE po kolei, jedno po drugim odpowiadając wielokrotnie, kilkadziesiąt razy: "Nieba nie znamy".

Bo nie znamy. Nie moja zatem wina, że Ty ignorujesz fakty, że swoje urojenia ("znamy niebo") bierzesz za "wiedzę i fakty". Fakt jest taki: z nieba mamy tylko światła (różne rodzaje promieniowania) i nic więcej z nieba nie mamy.
Tylko widzieć "coś" i na dodatek tylko z daleka to nie jest to samo co "widzieć, dotknąć, powąchać, posmakować i usłyszeć". 
Naprawdę nie jest moją winą, że Ty takich prostych rzeczy nie rozumiesz. 


Cytat:Jakiejkolwiek próby wyjaśnień zjawisk zachodzących na niebie, ruchów gwiazd czy planet nigdzie nie przeczytałem z Twojej strony. Za to mnóstwo razy pisałeś, że wyciąganie wniosków z wyglądu nieba jest głupstwem.

Bo jest głupstwem. Nie moja wina, że jest głupstwem. [Chodzi o wyciąganie wniosków o kształcie ziemi ze świateł nieznanego nieba]


Cytat:i jest ewidentnym oraz rażącym przykładem zignorowania zjawisk zachodzących na niebie, bo otwarcie napisałeś, że cokolwiek widać na niebie i tak jest to bez znaczenia.

Bez znaczenia w kwestii kształtu ziemi. To przecież oczywistość.



Cytat:Skoro po tym co wcześniej twierdziłeś nagle piszesz, że nic nie zignorowałeś to znaczy, że albo pogubiłeś się w swoich kłamstwach albo już dawno przestałeś rozumieć co to znaczy myśleć logicznie.

To ten, który "odgaduje kształt powierzchni z nieznanych świateł świecących w otoczeniu powierzchni" nie umie logicznie myśleć. Nie moja to wina, że koncepcja "kulistości ziemi" wzięła się z niedorzeczności myślenia. Czy to ja wymyśliłem "kulę ziemską" ?


Cytat:"No są pływy. I ....? I co z tego, że pływy są powiązane z ruchem Księżyca na niebie? To nic nie znaczy!" 

A co znaczy ? 


Cytat:Nie podejmowanie próby wyjaśnienia zjawisk zachodzących na niebie i nazywanie głupcami tych którzy próbują to robić jest równoznaczne z ignorowaniem. Jest książkowym przykładem ignoranctwa. 

Nie ma większej głupoty niż ta, gdy to "co mi akurat przyszło do głowy" traktuje się jako "prawdziwe wyjaśnienie".
Cóż więc z tego, że kosmologowie "wyjaśniają", czyli bredzą na temat kosmosu ?
Widzisz, być może nie mieści Ci się to w głowie, ale z zasady istnieje dowolnie wiele możliwości "wyjaśnienia jakiegoś zjawiska" poprzez odwoływanie się do różnych postulowanych bytów (np. "foton"), czy zjawisk (np. "grawitacja").
To więc, że akurat dzisiaj ludziom uroiła się "grawitacja" jako "wyjaśnienie pływów zależnych od faz księżyca" to wcale jeszcze nie znaczy, że to jest prawdziwe wyjaśnienie tych pływów.
Odpowiedz
Vanat napisał(a): No więc nie.
Gdyby firmament faktycznie istniał, mógłby być przecież stworzony przez Zeusa, Wisznu lub Manitou czy innego boga pochwalającego wielożeństwo i inne zachowania przez Stary Testament uważane za bezeceństwa...

Ale to dowodzi istnienia (jakiegoś) boga. A ateizm głosi "żadnego boga nie ma". Sam więc potwierdzasz iż sklepienie to w zasadzie praktyczny dowód istnienia (jakiegoś) boga. [Tym bardziej sklepienie działające jako precyzyjne urządzenie optyczne].

Bezbożnik (ateista) odrzucając istnienie dowolnego boga odrzuca de facto możliwość istnienia jakichkolwiek obiektywnych (nie stworzonych i nie wymyślonych przez ludzi) zasad moralnych.
I to jest prawdziwy powód bezbożności (ateizmu)


Cytat:Gdyby było tak jak ci się wydaje, Einsteina z jego wywracająca wszystko do góry nogami teorią względności skazano by na zapomnienie, wyśmiewając jego publikacje. Podobnie byłoby z fizyką kwantową.

Einsteina wypromowano, ponieważ trzeba było wypromować coś, by zakryć nieprzyjemne fakty (np. doświadczenia Michelsona-Morleya, "feler" Airyego, itp., itd.).  Wymyślono więc teorię opartą na (absurdalnym) założeniu "równouprawnienia wszystkich układów odniesienia" i na innych bredniach.


Cytat:Prawda jest taka, że każdy naukowiec czeka na koleją rewolucję, która zmiecie starych dziadów z uczelni i zrobi miejsce dla młodych doktorantów.

Gdzie Ty żyjesz ? Na jakim świecie ? Każdy kto chce zostać "poważnym naukowcem" musi tańczyć tak jak mu zagrają. Inaczej nawet studiów nie skończy. Musi się nauczyć uległości, konformizmu i musi połykać to czym go nakarmią, czyli oficjalną naukę. To jest podobnie jak z Unią Europejską: Tusk dorobił się wysokiej pozycji i dużych pieniędzy z UE. Czy dorobiłby się tego gdyby wcześniej był antyunijny i ujadał na Unię i instytucje unijne? Awansowaliby by go wtedy ?
Podobnie jest z karierą naukową na tym świecie.



Cytat:Każdy naukowiec chciałby dokonać odkryć, które wywrócą wszystkim mózgi na lewą stronę i które zapewnią mu sławę porównywalną z Newtonem, Darwinem i Einsteinem.



Dlatego zawsze twierdziłem, że naukowcy to z zasady nieszczęsne świry. Jako chrześcijanin rozumiem dobrze: rządza sławy i poklasku pochodzi od diabła. Nie można się więc dziwić, że naukowcy padają ofiarą ducha błędu i fałszu (szatana) i że karmią świat swoimi urojeniami. Jaka motywacja, taki duch działa w człowieku. Jeśli duch błędu działa w człowieku, to człowiek wypluwa błędy i innych błędami zaraża. 


Cytat:Gdy ostatnio jednemu nieznanemu naukowcowi wyszło, że prędkość światła jest większa od prędkości światła, natychmiast napisały o tym gazety na całym świecie, a inni naukowcy, zamiast, wyśmiać coś, co na kilometr śmierdziało pomyłką, ruszyli, by sprawdzić jak to możliwe i co to oznacza. 

Tak ? Co Ty nie powiesz ? No to ja podaję fakty sprzeczne z "kulistą ziemią", każdy może je sprawdzić samemu. I co ? Jakieś gazety się tym zainteresują ? 
Naukowcy to z zasady świry. Jak będziesz pisał o "prędkościach światła" lub "czarnych dziurach" to może się zainteresują. Ale napisz prawdę o prostych faktach, a wtedy najwyżej Cię wyśmieją.




Cytat:Prasa na całym świecie wyczekuje choćby cienia zjawisk, które obalą dotychczasowe wyobrażenia o świecie. 

Owszem, prasa goni za sensacjami. Ale ale ! Dopuszczalne są tylko takie sensacje, które nie naruszają interesów władców tego świata, nie tykają status quo (także "naukowego"). W ostateczności bowiem każdy gryzipiórek tylko to napisze w gazecie co mu redaktór napisać pozwoli. A redaktór pozwoli, według tego jak pozwolił magnat medialny. Nie wiedziałeś tego ? Weź np. popularną ostatnio w polityce kwestię roszczeń żydowskich i ustawy 447 w Ameryce. Tak ochoczo o tym gadają mendia reżimowe- pisowskie i mendia "opozycyjne" ? Na jakim Ty świecie żyjesz ? Bo mam wrażenie, że na innym niż ja.

Widzisz, gdybyś Ty był wierzący w Boga, to byś rozumiał, że na tym świecie prawda zawsze idzie drogą krzyżową. Prawda przeciw światu.


Cytat:Jest więc dokładnie odwrotnie niż tu cały czas wypisujesz...
 Wręcz przeciwnie. To Ty piszesz teorie z kosmosu wzięte, oderwane od świata.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Sam więc potwierdzasz iż sklepienie to w zasadzie praktyczny dowód istnienia (jakiegoś) boga. [Tym bardziej sklepienie działające jako precyzyjne urządzenie optyczne].
Niczego nie potwierdzam. Sklepienie mogliby stworzyć kosmici, żeby chodować nas w zoo. Hipoteczne istnienie sklepienia nie potwierdza istnienia Boga. 
Zasadniczo gdyby istniało cokolwiek co potwierdza istnienie Boga, wiara straciła sens. Nie da się naukowymi metodami powierdzic lub wykluczyć istnienia Boga, a każdy kto twierdzi inaczej nie rozumie albo idei nauki, albo idei Boga.
Odpowiedz
W takim razie ja nie rozumiem idei Boga, bo zdaje mi się, że dwa tysiące lat temu Bóg spełniał tę samą funkcję (plus parę innych), jaką dziś spełnia nauka: objaśnianie świata, czyli tego, co jest, było i będzie - plus przewidywanie, czego można się spodziewać, jeśli podejmie się określone działania.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Bezbożnik (ateista) odrzucając istnienie dowolnego boga odrzuca de facto możliwość istnienia jakichkolwiek obiektywnych (nie stworzonych i nie wymyślonych przez ludzi) zasad moralnych.
I to jest prawdziwy powód bezbożności (ateizmu)
Znów nie. Prawa moralne wcale nie muszą być dziełem Boga, by być obiektywne. Wielu bezbożnikow wierzy że prawa moralne wyrastają z biologii lub z logiki teorii gier. Więc to nie strach przed boskimi prawami moralnymi jest przyczyną niewiary w płaską ziemię Uśmiech

Maciej1 napisał(a): Każdy kto chce zostać "poważnym naukowcem" musi tańczyć tak jak mu zagrają. Inaczej nawet studiów nie skończy. Musi się nauczyć uległości, konformizmu i musi połykać to czym go nakarmią, czyli oficjalną naukę.
Wybacz ale pisałeś idealnie drogę członków grup religijnych. Gdybyś choć spróbował podążać prawdziwość, lub wewnętrzna spójność treści biblijnych wywalił cię z każdej grupy tego typu. A naukowcy w kółko robią te same eksperymenty. Już to samo w sobie jest próbą podwazenia wyników wcześniejszych.
Odpowiedz
Podziwiam Waszą cierpliwość....
Odpowiedz
ErgoProxy napisał(a): (...) zdaje mi się, że dwa tysiące lat temu Bóg spełniał tę samą funkcję (plus parę innych), jaką dziś spełnia nauka: objaśnianie świata, czyli tego, co jest, było i będzie - plus przewidywanie, czego można się spodziewać, jeśli podejmie się określone działania.

Może Bóg i religia objaśniły świat, ale na pewno nie dawały narzędzi do badania świata.

Naukowo można obalić poszczególne twierdzenia religii na temat świata i wten sposób podważać prawdziwość "słów Bożych", ale nie można orzec nic na temat istnienia Boga - stwórcy świata, lub na temat życia po śmierci.
Odpowiedz
Ale zauważ, że spór z Maciejem jest w istocie sporem metodologicznym. Tzn. Maciej trzyma się metodologii, że jeśli (1) on się pomodli, to (2) Bóg tchnie w niego wynik, z czego (3) on zda świadectwo. My natomiast mamy metodologię, że jeśli (1) weźmiemy się do pomiarów, to (2) będziemy mogli wynik obliczyć, z czego (3) złożymy sprawozdanie. I dlatego Maciej tak się piekli. Bo on tyle rozumie i akceptuje z kroku (2), że rachunek daje te same wyniki, niezależnie kto kogo do czego natycha. Natomiast z kroku (1) rozumie chyba tyle, że adresat naszych modłów notorycznie składa nam "idealne symulatory krzywego nad płaskim", a Bóg nie jest w stanie nijak w tym przeszkodzić. A to jest cios w samo serce jego światopoglądu, tj. w nadzieję, że kiedyś będzie z łaski Bożej żył wiecznie i że się wtedy na nas za wszystkie swoje upokorzenia odegra.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): A jeśli chodzi o te "gradienty" to weźże mi to wytłumacz, bo dopiero teraz zauważyłem, że w jednym miejscu piszesz, że "średni gradient to jest -0.65 st C na 100 metrów, czyli, że temperatura spada z wysokością. A jednocześnie (dopiero teraz zauważyłem) w swoim symulatorze, przy symulowaniu moich zdjęć z Krynicy Morskiej przyjmujesz sobie "chłodzenie powietrza przez wodę", czyli że temperatura rośnie wraz z wysokością. To jak to w końcu jest? Bo: jeśli temperatura spada z wysokością, to światło "zagina się w dół, ku ziemi". Zgadza się ? Zatem jeśli "rośnie z wysokością" (np. chłodzenie przez wodę- im wyżej nad wodą tym cieplej) to promień światła winien się zaginać w górę, czyli od ziemi. Zgadza się ?
Nie zgadza się.
Promień światła zagina się w stronę, gdzie jest gęstsze powietrze. Nawet przy zerowym gradiencie temperatury gęstość powietrza spada z wysokością, więc promień zagina się w dół. Światło leci po prostych lub zagina się w górę dopiero gdy gęstość powietrza jest stała lub rośnie z wysokością - a do tego na poziomie morza potrzebny jest spadek temperatury z wysokością większy niż ok. 3,5 stopnia na 100 metrów. Spadek o 0,65 stopnia na 100 m jest mniejszy, więc światło zagina się wtedy w dół, 0 stopni na 100 m to silniejsze zaginanie w dół, wzrost temperatury z wysokością to jeszcze silniejsze zaginanie w dół.

Maciej1 napisał(a): Eee. To tylko mówi o długości pociągniętego kabla.
Jeśli jest krótszy niż domniemana odległość po prostej na płaskiej Ziemi, to to już mówi wiele.

Maciej1 napisał(a): A jak chcesz sprawdzić, czy kabel szedł po prostej ?
Tutaj działa kapitalizm. Kabel będzie szedł tak blisko prostej, jak to możliwe, żeby zminimalizować koszty. Nie idealnie po prostej, bo tam kombinują jak to poukładać, żeby było jak najbardziej trwale i bezpiecznie, ale w miarę blisko prostej.

Maciej1 napisał(a): Jakoś każdy zwyczajny geodeta pracuje na co dzień przy założeniu płaskiej ziemi. I wszystko się im zgadza.
Jakoś wątpię.

Maciej1 napisał(a): Trudno prowadzić obserwacje nad lądem i wyciągać z tego sensowne wnioski ponieważ ląd jest pofałdowany, nie jest poziomy i wpierw trzeba by poznać dokładne położenie punktów lądu względem poziomu.
Są już przecież pomierzone.
Tak, wiem, spisek masonów-kartografów - ale podane wysokości możesz ze sporą dokładnością sprawdzić sam. Wystarczy zwykły barometr. Co prawda dokładności do metra nie osiągniesz, ale wystarczy, żeby sprawdzać różnice wysokości między punktami z kilkunastometrową dokładnością, a to już jest wystarczające, żeby zobaczyć kulistość Ziemi, obserwując góry z dużych odległości. Patrz wszystkie dalekie obserwacje Tatr, Alp itp.

Nie mam za bardzo czasu ani ochoty odnosić się teraz do reszty.
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
ErgoProxy napisał(a): Bo on tyle rozumie i akceptuje z kroku (2), że rachunek daje te same wyniki, niezależnie kto kogo do czego natycha. Natomiast z kroku (1


No cóż. Niewiele rozumiesz nie tylko z "psychologii" (Twoje rozważania na temat moich intencji), ale nawet z "rachunków", które są Twoim bożkiem. Rachunek też zależy od tego kto daje natchnienie. Ponieważ wyniki są tylko takie na jakich założeniach oparty jest rachunek. A założenia są to tezy przyjmowane bez dowodu, czyli na wiarę (że jest tak jak w założeniu). Np. Eratostenes (podobno on? o ile taki istniał i o ile to on?) uroił sobie "kulę ziemską" i "wyliczył promień tej (urojonej) kuli", bo miał taką wiarę, takie założenia sobie przyjął: 1. ziemia jest kulą o promieniu r 2. słońce jest jakimś ciałem, gdzieś daleko daleko 3. słońce jest na tyle daleko, że promienie słońca dochodzące na ziemię można bez istotnego błędu traktować jako jak promienie równoległe (dla całej ziemi). 4 promienie światła od słońca do obserwatora na ziemi biegną po prostych, po drodze nie ma żadnych efektów optycznych (Jest bardzo prawdopodobne, że Eratostenes nie pomyślał o zwrocie "efekty optyczne", ponieważ wtedy optyka zdaje się nie istniała. W każdym razie na pewno przyjął prostoliniowy tor promienia od słońca do oka człowieka na ziemi). Żadnego z tych założeń nie dało się udowodnić w czasach Eratostenesa. Żadnego z nich nie udowodniono do dziś! Na tym więc opiera się wasze kuloziemstwo, na tych założeniach, takiej wierze.
Wasza naukowa religia, "religia wzorów i liczb" również opiera się na wierze. Niestety wy najczęściej tego nie rozumiecie.
Jest oczywistym, że założenia na których oparł się Eratostenes (przynajmniej jedno z nich) muszą pochodzić od diabła. Bo gdyby pochodziły od Boga, to byłyby prawdziwe (Bóg nie daje fałszywych natchnień, nie podsuwa fałszywych założeń), zgodne z prawdą. Wtedy jednak obserwacje powierzchni ziemi potwierdzałyby geometrię sfery o promieniu ok. 6371-6378 km. A nie potwierdzają.
Tak więc, jak widzisz nawet religia rachunków i wzorów również opiera się na wierze. Jak wszystko co człowiek tworzy.


Cytat:adresat naszych modłów notorycznie składa nam "idealne symulatory krzywego nad płaskim",

Procesy przypadkowe nie generują, tym bardziej regularnie i powtarzalnie precyzyjnych symulatorów optycznych. Natura niczego więc wam systematycznie nie składa. Widać niezgodnie z "kulą ziemską", a zgodnie z płaską ziemią ponieważ ziemia po prostu najpewniej jest idealnie płaska. To Fizyk, kombinując z gradientami temperatur składa wam w swoim symulatorze i mami was w ten sposób, że nawet wierzycie iż "natura potrafi tak samo z przypadku składać w powietrzu, i to regularnie i powtarzalnie, odpowiednio dobierając gradienty, że zawsze są tylko dwie możliwości: albo widać silne efekty optyczne- odbicia , spłaszczenia, albo widać w dobrej zgodności z płaską ziemią". No cóż, jeśli wierzycie, że natura jest tak samo rozumna jak Fizyk i potrafi systematycznie tak dobierać przypadkowe gradienty, by zawsze symulować płaską ziemię, to cóż ja wam na to mogę poradzić ? Przecież nic. Każdy wierzy w to w co chce wierzyć. Kto chce wierzyć w głupstwa, ten wierzy.


Cytat:A to jest cios w samo serce jego światopoglądu, tj. w nadzieję, że kiedyś będzie z łaski Bożej żył wiecznie i że się wtedy na nas za wszystkie swoje upokorzenia odegra


No cóż, gdybym tak myślał, to zmierzałbym tam gdzie wy zmierzacie, czyli do piekła. Jako katolik rozumiem, że chęć "odegrania się na kimś" to prosta droga do piekła. Mnie jest was żal, bo jesteście nieszczęśnikami. I nie chodzi tu o kwestię kształtu ziemi, bo to kwestia mało istotna w ostatecznym rozrachunku, ale o to, że nie wierzycie w Boga. Jeśli się nie nawrócicie i umrzecie w takiej niewierze, to potępicie się i będziecie się na Wieczność smażyć w piekle.  Ale każdy człowiek tak oczywiście będzie miał jak sam sobie wybierze swoją wiarą. I to jest sprawiedliwe. Bo nie ma niesprawiedliwości wtedy gdy każdy ma tak, jak sam sobie z wolnej woli wybrał. Oczywiście szaleńca zawsze jest żal. No ale cóż można mu poradzić? Jak można mu pomóc ? Co jeszcze można dla niego zrobić, oprócz pokazywania i mówienia mu prawdy ?



Cytat:Naukowo można obalić poszczególne twierdzenia religii na temat świata i wten sposób podważać prawdziwość "słów Bożych", ale nie można orzec nic na temat istnienia Boga - stwórcy świata, lub na temat życia po śmierci.
Tak? Co Ty nie powiesz ? A któreż to Słowo Boże "obaliła nauka" ?
Ale przy okazji wychodzi czym jest ta cała "nauka". Jest to religia wymyślona przez wrogów Boga, do walki z Bogiem. Mozna powiedzieć religia liczb i wzorów, religia kosmiczna. Wymyślono zestaw rozbudowanych opowieści o wielkich rzeczach ("kosmosie") i o nieznanym, niemożliwym do zbadania i zobaczenia ("cząstki elementarne, początek świata) i nazwano to "nauką". Wszystko po by walczyć z Bogiem. Osiągnięto nawet duże sukcesy, bo te opowieści jawią się jako bardzo prawdopodobne (każde skuteczne kłamstwo takie musi być- już to tłumaczyłem). Ale pech, okazuje się że jest jednak tak jak Bóg objawił, że na przykład ziemia nie jest "kulą", a nad głowami mamy sklepienie twarde jak metal, wypolerowane jak lustro metalu. I to jest właśnie ból dla tych, którzy propagowali "naukę". Dlatego właśnie oni ukrywają prawdę o kształcie ziemi, o sklepieniu i o innych rzeczach. Bo przecież nie są durniami i dobrze rozumieją, że ujawnienie tej prawdy oznacza wielki powrót ludzkości do Boga, a tego przecież nie chcą.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a):Niewiele rozumiesz nie tylko z "psychologii" (Twoje rozważania na temat moich intencji), ale nawet z "rachunków", które są Twoim bożkiem.
A faktycznie, bez bicia się przyznaję, sądziłem że gadka-szmatka o tym wszechspisku od cesarskich Chin po Egipt faraonów jest właśnie gadką-szmatką. Ale skoro nie, to z tego wynika, że Maciej nam naprawdę mocno w tego diabła wierzy, że on włada caluteńką ludzkością od pradziejów. A równocześnie....

Maciej1 napisał(a):Procesy przypadkowe nie generują, tym bardziej regularnie i powtarzalnie precyzyjnych symulatorów optycznych. Natura niczego więc wam systematycznie nie składa.
...nie potrafi rozpoznać, kiedy o diable mowa. Bo, proszę Macieja, geodeci naprawdę nie kłamią, kiedy im wychodzi z pomiarów powierzchni Ziemi, że ona jest kulą. Naprawdę, rachunek na pomierzonych przez nich liczbach zgadza się tylko i wyłącznie przy założeniu kulistej Ziemi, a przy założeniu powierzchni płaskiej - ni cholery. Dlatego napisałem, że diabeł nam notorycznie składa w atmosferze symulatory optyczne, na co Bóg widocznie poradzić nic nie może, bo jest to jedyny sensowny wniosek z całego tego pasztetu. I dlatego próżna jest twoja wiara w Boga, Macieju.

Co prawda - wróć, to też jest beze sęsu. Generalnie płaskoziemstwo jest beze sęsu, bo od czasów Eratostenesa nagromadziliśmy furę danych liczbowych, przyrządy pomiarowe też mamy jakby odrobinę precyzyjniejsze. I naprawdę, twierdzenie że wszyscy naukowcy na studiach uczą studentów, jak skutecznie kłamać i nie dać się przyłapać, i że dodatkowo od stuleci żaden z tych studentów po oblaniu roku i wyrzuceniu ze studiów nie zaczął jeszcze publicznie głosić prawdy, dowodzi... no właśnie, niech nas Maciej oświeci, jak to jest możliwe psychologicznie.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Procesy przypadkowe nie generują, tym bardziej regularnie i powtarzalnie precyzyjnych symulatorów optycznych. Natura niczego więc wam systematycznie nie składa. Widać niezgodnie z "kulą ziemską", a zgodnie z płaską ziemią ponieważ ziemia po prostu najpewniej jest idealnie płaska. To Fizyk, kombinując z gradientami temperatur składa wam w swoim symulatorze i mami was w ten sposób, że nawet wierzycie iż "natura potrafi tak samo z przypadku składać w powietrzu, i to regularnie i powtarzalnie, odpowiednio dobierając gradienty, że zawsze są tylko dwie możliwości: albo widać silne efekty optyczne- odbicia , spłaszczenia, albo widać w dobrej zgodności z płaską ziemią". No cóż, jeśli wierzycie, że natura jest tak samo rozumna jak Fizyk i potrafi systematycznie tak dobierać przypadkowe gradienty, by zawsze symulować płaską ziemię, to cóż ja wam na to mogę poradzić ? Przecież nic. Każdy wierzy w to w co chce wierzyć. Kto chce wierzyć w głupstwa, ten wierzy.
Wyzwanie dla Ciebie, skoroś taki mocny w gębie:
Weź mój symulator (możesz też stworzyć swój albo zatrudnić kogoś, kto stworzy - nieistotne - mój po prostu jest już funkcjonalny) i znajdź takie warunki, które przy założeniu płaskiej Ziemi odtworzą jedną daleką obserwację. Choć jedną! Weź jakieś dalekie zdjęcie (powiedzmy, min. 100 km) gór albo czegoś zrobione ze znanej lokalizacji - możesz zrobić je sam - weź dane topograficzne i odtwórz zdjęcie przy założeniu, że Ziemia jest płaska.
Jeśli zdecydujesz się skorzystać z mojego symulatora, służę pomocą w jego obsłudze, jeśli będziesz miał z nią problemy.
Podpowiem, że Ci się nie uda. Nie znajdziesz warunków, dla których symulowany widok odtworzy zdjęcie. Tymczasem w ogromnej większości przypadków przy założeniu kulistości Ziemi nie trzeba nawet nic dobierać, widok odtwarza się niemalże sam.
Wyciągnij z tego wnioski.
[Obrazek: style3,Fizyk.png]
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota. Co do Wszechświata nie jestem pewien" - Albert Einstein
Odpowiedz
Fizyk napisał(a): Światło leci po prostych lub zagina się w górę dopiero gdy gęstość powietrza jest stała lub rośnie z wysokością - a do tego na poziomie morza potrzebny jest spadek temperatury z wysokością większy niż ok. 3,5 stopnia na 100 metrów. Spadek o 0,65 stopnia na 100 m jest mniejszy, więc światło zagina się wtedy w dół, 0 stopni na 100 m to silniejsze zaginanie w dół, wzrost temperatury z wysokością to jeszcze silniejsze zaginanie w dół.


Pozwól zatem, że pokażę Ci obserwacje, których dokonałem kilka dni temu. Po pierwsze teraz staram się trochę dokładniej mierzyć. Kupiłem sobie przyrząd do mierzenia wysokości, chodzę i mierzę na przykład wysokość barierek. [Ludzie nawet nie patrzą na mnie ja na świra, bo tu w NYC gorsze świry chodzą po ulicach].
Miejsce- znane. Już pokazywałem obserwacje z tego miejsca.
[Obrazek: Dqgwmbw.jpg]
To molo w NYC.
[Obrazek: 1QK7MM1.jpg]
Najniższe miejsce na którym leżała aparat. Miejsce pośrednie: aparat leżał na filarku, z którego "wyrasta latarnia", który to filarek widać na zdjęciu. Miejsce najwyższe- z ręki, na stojąco. [To akurat zdjęcie z innego roku, z innego dnia, ale chodzi tylko o miejsce, które się nie zmieniło].
[Obrazek: XjS88vc.jpg]
[Obrazek: 0ePnnIL.jpg]
Odległości do istotnych obiektów. Już pisałem, nie będę się rozwodził.
Otóż tego dnia chodnik po którym się chodzi był na następującej wysokości nad wodą, taki był poziom morza:
[Obrazek: 9fukPT5.jpg]

Trzy oszacowania. Wychodzi od 1.27 m do 1.44 metra. Wiadomo woda faluje. Oszacowanie z odpowiedniego słupka, który tam widać, do których to słupków są przymocowane łańcuchy. Zdjęcia do oszacowania robiłem z daleka, by nie było istotnej głębi między słupkiem, a wodą.
Słupek ma taką wysokość :
[Obrazek: NptdWn1.jpg]
Filarek, z którego "wyrasta latarnia" (patrz zdjęcie ze strzałką) ma taką wysokość nad chodnikiem:
[Obrazek: fOhg4I2.jpg]
A murek oznaczony strzałką (patrz odpowiednie z powyższych zdjęć) leży tyle poniżej powierzchni filarka, z którego "wyrasta latarnia":
[Obrazek: 2jjMKsa.jpg]
Czyli murek (oznaczony strzałką) leży 0.469 metra nad chodnikiem (=0.982-0.513m).
Mam już zatem dwie potrzebne wysokości aparatu nad wodą w ten dzień: najniższa wysokość aparatu nad wodą- ok. 1.92 metra (aparat na murku oznaczonym strzałką), pośrednia- 2.43 metra (aparat na filarku, z którego "wyrasta latarnia"). 
Jeśli chodzi o najwyższą, to jest to ok. 3.18 metra nad wodą (aparat trzymany przeze mnie w ręku, w pozycji stojącej, pewnie było to ciut niżej, bo przyginałem się i opierałem o murek, ale niech będzie, że było tyle. To i tak najmniej ważne dla całej kwestii zdjęcie).
No to teraz wyniki obserwacji, trzy zdjęcia, idąc od najwyższej wysokości do wysokości najniższej. Podaję po dwa zdjęcia- bez zbliżenia, by było widać z jakiej wysokości i zbliżenie:
Najwyższa wysokość, stoję z aparatem w ręku:
[Obrazek: NwB0Cbt.jpg]
[Obrazek: C5QDwPi.jpg]
Pośrednia wysokość, aparat na filarku:
[Obrazek: EjIdLQj.jpg]
[Obrazek: KqLOh9e.jpg]
Oraz najniższa wysokość. Aparat na murku, zaznaczonym strzałką:
[Obrazek: epS0f7U.jpg]
[Obrazek: RctFml1.jpg]

A teraz wnioski i porównanie wszystkich trzech widoków:
[Obrazek: TWzdtpj.jpg]
Otóż zakładając nieistotne od prostoliniowego toru odchylenia promienia światła, a tak mogę założyć, bo wtedy wiał solidny suchy wiatr (tam z reguły tak wieje) i różnice wysokości fotografowanych obiektów nie są wielkie od razu widzimy rażące niezgodności z modelem "kuli o promieniu ok. 6371-6378 km".
Na zdjęciu zbiorczym mamy od lewej do prawej kolejne widoki począwszy od widoku z najwyższej wysokości. Odpowiednie odcinki (l,m,n) -wiadomo o co chodzi, już to tłumaczyłem przy okazji tego widoku lub widoku z Mikołajek - są mierzone przez odcinki p1,p2,p3 odpowiadające obecnej tam na wyspie barierce (siatce). Tego typu barierka ma wysokość powiedzmy ok. 1.1 metra (wiem, bo mierzę, ponadto wcześniej pokazywałem już zdjęcie sylwetki ludzkiej na tle tej barierki). Otóż widokjest całkowicie niezgodny z modelem "ziemi-kuli".
Np. dla najniższej wysokości, odcinek n powinien mieć na planie tejże wyspy (3.13 km od obiektywu) wielkość 0.26 metra, czyli 26 cm. Czyli horyzont wodny powinien kończyć się praktycznie na planie tejże wyspy (ciut dalej), gdyby ziemia była kulą o promieniu ok. 6371-6378 km. Widać, że tak nie jest. Rażąca niezgodność. Dla wysokości pośredniej odcinek m powinien mieć wielkość ok. 0.47 m, 47 cm. Czyli powinien być 2 razy większy, niż odcinek n. Również dla tej wysokości widać, że tak nie jest, że horyzont wodny nie zgadza się z tym jak powinno być na "ziemi-kuli". Nawet dla najwyższej wysokości widać niezgodność z kulistą ziemią. Odcinek l winien mieć wielkość 0.79 metra. Czyli tak pi razy drzwi można powiedzieć, że gdyby ziemia była kulą jak ją malują, to odcinek m powinien być niemal 2 razy większy od n, a odcinek l prawie 2 razy większy od m. Widać, że tak nie jest. Patrz miara odcinków- czyli barierka.

Tak oczywiście widać tutaj zawsze (chyba, że widać silną refrakcję- odbicia, spłaszczenia). Żadnej zgodności z "ziemią kulą". Dobra zgodność z płaską ziemią.

No dobrze. Ale teraz być może najciekawsze. Otóż zdjęcia te były wykonane dnia 24 kwietnia tego roku. Moja żona ma taki zegarek. Naciśnie i pokazuje jej aktualną temperaturę.
To taka była wtedy temperatura:

[Obrazek: gQghbeh.jpg]

61 F, czyli 16.1 st C.
A jaka była temperatura wody ? A tego nie mierzyłem, ale np. dzisiaj temperatura wody morskiej w tym rejonie jest:
[Obrazek: GYKl5wC.jpg]

9.4 st C. Proszę też zwrócić uwagę na średnią temperaturę kwietniową- tak jakby około 6 stopni.

Nie mam oczywiście żadnych wątpliwości, że swoim symulatorze zdołasz tak dopasować gradienty, by wyszła symulacja płaskiego z krzywego. I nie mam również żadnych wątpliwości co do tego, że natura nie ma rozumu i nie umie tak dopasowywać, tym bardziej regularnie i zwyczajnie. A tam zawsze tak widać: jeżeli nie widać odbić i istotnych spłaszczeń. Nie tylko tam. Lecz byle gdzie: zawsze tak widać jakby ziemia była płaska, statki "pod horyzont" się nie chowają (nie muszę chyba tłumaczyć, że jeśli powierzchnia morza nie chowa się pod horyzont, to nie chowa się i statek na powierzchni morza? czy muszę ?)
Nie mam także żadnych wątpliwości, że Twój model refrakcji w powietrzu atmosferycznym jest fałszywy: jak tłumaczyłem był wyprowadzany w oparciu o wiarę (założenie) "kuli ziemskiej", w czasie gdy "przecież wszyscy wiedzieli, że ziemia jest kulą".


Cytat:Jeśli zdecydujesz się skorzystać z mojego symulatora, służę pomocą w jego obsłudze, jeśli będziesz miał z nią problemy.
Podpowiem, że Ci się nie uda. Nie znajdziesz warunków, dla których symulowany widok odtworzy zdjęcie. Tymczasem w ogromnej większości przypadków przy założeniu kulistości Ziemi nie trzeba nawet nic dobierać, widok odtwarza się niemalże sam.
Wyciągnij z tego wnioski.

Jeżeli zbuduję model refrakcji (zatem i symulator) w sposób fałszywy, bo w oparciu o fałszywe założenie "kulistości ziemi", to tak zbudowany model (symulator) jest fałszywy i właśnie dopasowuje mi UROJONĄ "kulę ziemską" do realnego widoku.
Kluczowe: podkreślono, a wytłuszczono.

Wyciągnij wnioski z tego, że nie rozumiesz rzeczy najprostszych.

Twój model ziemi oraz Twój model refrakcji = rzeczy fałszywe.
Rozumiesz ?

Tak budowano "model refrakcji atmosferycznej"- w oparciu o założenie "kulistości ziemi", bo przecież "wszyscy wiedzieli, że ziemia jest kulą".
[A z czego "wiedzieli" ? A z niedorzecznego myślenia "typu Eratostenesa", który sobie naprzyjmował założeń na temat świateł na niebie. I uroił sobie, że "wie co jest w niebie i wie co jest dla całej ziemi"]

Chcesz "dalekich obserwacji" ? To przecież ja Ci opowiadam nie tylko o "dalekich" ale i o wysokich. Słońce nawet na wysokości 12 km zachodzi praktycznie w poziomie. Chmury są oświetlone niezgodnie z modelem (tak jak to opisywałem). To są najdalsze obserwacje (i najwyższe) jakie Bóg mi pozwolił oglądać.
Niestety nie widzę sposobu jak wam to udokumentować. Może mi coś doradzisz ?


Cytat:Jeśli jest krótszy niż domniemana odległość po prostej na płaskiej Ziemi, to to już mówi wiele.
A znasz prawdziwą mapę ziemi? By wiedzieć czy jest krótsza, czy dłuższa ?


Cytat:Tutaj działa kapitalizm. Kabel będzie szedł tak blisko prostej, jak to możliwe, żeby zminimalizować koszty. Nie idealnie po prostej, bo tam kombinują jak to poukładać, żeby było jak najbardziej trwale i bezpiecznie, ale w miarę blisko prostej.
Eeee. Statek jest unoszony przez ruchy morza (prądy morskie). Nie walczą z prądami morskimi- bo ...działa kapitalizm. Statkowi (kapitanowi) może się wydawać, że płynie po prostej, bo tak mu wychodzi z mapy, np. z fałszywego globusa lub ze świateł na niebie, na temat których to świateł uroił sobie, że "są stałe w przestrzeni, bo bardzo bardzo daleko (gwiazdy)". A w rzeczywistości płynie po krzywej.
Widzisz, to nie są takie proste rzeczy: te mapy, te odległości te kąty. Nawet udowodnienie, że się w rzeczywistości (nie na jakiejś mapie) płynęło lub leciało po prostej- nie takie proste ! Ale Ty jako, że masz problemy z rzeczami najprostszymi - tego nie zauważasz. Jesteś tylko teoretykiem. Rzeczywistość Cię nie interesuje. Interesują Cie tylko spekulacje i modele, zwłaszcza te fałszywe którymi Ci wyprano rozum.


Cytat:Tak, wiem, spisek masonów-kartografów - ale podane wysokości możesz ze sporą dokładnością sprawdzić sam. Wystarczy zwykły barometr. Co prawda dokładności do metra nie osiągniesz, ale wystarczy, żeby sprawdzać różnice wysokości między punktami z kilkunastometrową dokładnością, a to już jest wystarczające, żeby zobaczyć kulistość Ziemi, obserwując góry z dużych odległości. Patrz wszystkie dalekie obserwacje Tatr, Alp itp.

To właśnie widziałem: słońce zachodzi w poziomie na wysokości przelotowej samolotu (kilka razy widziałem). Oświetlenie chmur- rażąco niezgodne z modelem oficjalnym- kilka razy widziałem. Musiałbym być ciężkim idiotą, by widząc to wszystko (plus widoki na ziemi) wciąż wierzyć w oficjalny model.
To są najdalsze i najwyższe obserwacje jakie widziałem.
Odpowiedz
Maciej1 napisał(a): Otóż zakładając nieistotne od prostoliniowego toru odchylenia promienia światła, a tak mogę założyć, bo wtedy wiał solidny suchy wiatr (tam z reguły tak wieje) i różnice wysokości fotografowanych obiektów nie są wielkie od razu widzimy rażące niezgodności z modelem "kuli o promieniu ok. 6371-6378 km".
Ale kogo obchodzi niezgodność z modelem ziemi kuli, skoro wszyscy twoi adwersarze są zgodni że jedyny sensowny model to model ziemi kuli z uwzględnieniem refrakcji wynikłe z gradientu ciśnienia powietrza spowodowanego grawitacją. Pokaz wreszcie jakieś zdjęcie niezgodne z tym modelem!
Odpowiedz
Vanat napisał(a):
Maciej1 napisał(a): Otóż zakładając nieistotne od prostoliniowego toru odchylenia promienia światła, a tak mogę założyć, bo wtedy wiał solidny suchy wiatr (tam z reguły tak wieje) i różnice wysokości fotografowanych obiektów nie są wielkie od razu widzimy rażące niezgodności z modelem "kuli o promieniu ok. 6371-6378 km".
Ale kogo obchodzi niezgodność z modelem ziemi kuli, skoro wszyscy twoi adwersarze są zgodni że jedyny sensowny model to model ziemi kuli z uwzględnieniem refrakcji wynikłe z gradientu ciśnienia powietrza spowodowanego grawitacją. Pokaz wreszcie jakieś zdjęcie niezgodne z tym modelem!

Jak można pomóc człowiekowi, który chce wierzyć w oczywiste głupstwa, czyli np. w to, ze "refrakcja z przypadku tak dobiera gradienty w powietrzu, ze z zasady symuluje z 'ziemi-kuli' widok jak na płaskiej ziemi, przy torze promienia zbliżonym do prostoliniowego" (obserwacje z głębią) ?
No, ciężko jest pomóc szaleńcowi. Ale warto próbować. Próby oczywiście polegać muszą na pokazywaniu kolejnych faktów.
Polecam wsiąść w samolot i obserwować z wysokości przelotowej (zwykle 10-12.5km) zachód słońca oraz to co można zobaczyć około zachodu słońca (oświetlenie chmur - jak tłumaczyłem). Oswietlenie chmur- to jest nawet lepsze. Bo tu trzeba tylko złapać chwilę, gdy słońce jeszcze świeci nad poziomem, a leżące poniżej (kilka km) chmury nie są oświetlone. To bardzo łatwe. Wiem z doświadczenia. Bardzo łatwo jest ustalić, czy słońce świeci nad, czy pod poziomem. Nie trzeba mierzyć ile stopni dokładnie nad poziomem, by to ustalić. Poziom wody w butelce w zupełności pozwoli ustalić, ale można też oczywiście posłużyć się poziomicą, nawet wyszukaną. Proszę zobaczyć i proszę podziwiać, jak "również i na tej wysokości refrakcja z zasady tak kombinuje by na widoku było niezgodnie z modelem kulistym, oficjalnym, a zgodnie z ziemią płaską".
Można też zwrócić uwagę na sprzeczności wypowiadane przez szaleńca. Np. twierdzi szaleniec, że "statki znikają pod horyzontem" oraz jednocześnie akceptuje fakt, że "jednak refrakcja wynikła z 'grawitacji'  podciąga tak by z reguły upodabniało się do widoku jak na płaskim, przy prostoliniowym torze promienia".
Różnie można. Można jeszcze polecić nie zawracać sobie głowy modelem refrakcji tylko po prostu mierzyć refrakcję co kawałek (np. co kilometr) a potem zobaczyć obraz całościowy i wyciągnąć wnioski. Ale ten sposób bardziej pracochłonny i w sumie trudniejszy, niż ten z samolotem.

Tylko czy przekonanie szaleńca jest możliwe ? Chyba raczej nie, nieprawdaż ? Jeśli komuś wyprano rozum, to taki ktoś w większości przypadków jest stracony. Nawrócenia, zmiana sposobu myślenia i wybudzenia zdarzają się, ale są wyjątkami, potwierdzającymi regułę.
Z wyznawcami kuloziemstwa nie ma rozmowy, podobnie jak z wyznawcami Jarosława Kaczyńskiego. Są całkowicie odporni na fakty i logiczne argumenty.

Co mogłoby wyleczyć wyznawcę kuloziemstwa ? No może to, gdyby gwiazdy spadły z nieba na ziemię ? Tak się oczywiście stanie. Bo to Pan Bóg zapowiedział, że trzecia część gwiazd nieba spadnie na ziemię. Tylko czy to przekona kuloziemcę ? A co jeśli pojawią się "naukowe objaśnienia" , oparte jednak na "kuli ziemskiej", "wyjaśnienia" tego co się stało ?
Jak więc widać kwestia zmiany sposobu myślenia człowieka, czyli nawrócenia (bo nawrócenie to radykalna zmiana sposobu myślenia)= Wielka Tajemnica natury człowieka. Jeżeli nawet Bóg ma problem z dotarciem do duszy zatwardzialca (z całą pewnością niektórzy będą potępieni), to nie można się spodziewać, że człowiek przekona człowieka.
Wiele razy z ludźmi rozmawiałem i jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się bym kogoś przekonał. Ponieważ jestem człowiekiem rozumnym (tzn. za takiego się uważam, bo któż dobrze oceni samego siebie? kto jest dobrym sędzią swojej sprawy ?), to polegam na empirii, doświadczeniu. Doświadczenie nauczyło mnie: dyskusje z reguły do niczego sensownego nie prowadzą. Lecz każda ze stron okopuje się na swojej pozycji. Stąd np. nie rozumiem dlaczego we współczesnym świecie jest taka moda na "dialog", by ze wszystkimi "dialogować" ? "Dialogi"- wiem z doświadczenia- w większości przypadków są bezowocną stratą czasu.
Czemu więc ja tutaj piszę ? Może nie jestem jednak taki rozumny jak mi się wydaje? Ale mam jedno usprawiedliwienie: bo lubię. Lubię pisać prawdę, to do czego jestem przekonany, to w co wierzę.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości