To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ankieta: W kwestiach gospodarczych popieram:
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
Wolny rynek (w rozumieniu Szkoły Austriackiej - libertarianizm/radykalny liberalizm/radykalny koliber)
39.48%
122 39.48%
"Wolny rynek" (w rozumieniu czegoś w okolicach współczesnego USA)
22.01%
68 22.01%
Interwencjonizm
9.39%
29 9.39%
Socjalizm
8.09%
25 8.09%
Komunizm
5.50%
17 5.50%
Nie wiem
1.62%
5 1.62%
Żadna z dostępnych odpowiedzi mnie nie zadowala
13.92%
43 13.92%
Razem 309 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Ocena wątku:
  • 10 głosów - średnia: 3.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Socjalizm vs. liberalizm
Cytat:Jak się mądrze zapieprza to są tego efekty. Jedyne osoby zapierdalające i żyjące w czarnej dupie jakie mi na myśl przyszły to fizole z nałogami. Tutaj faktycznie może się zdarzyć, że długotrwały zapierdol nie przynosi efektu, bo konsumpcja bieżąca jest droga, nawet pić nie musi, aby fajki palił jak smok. Przy dzisiejszych cenach paląc paczkę dziennie puszczałby z dymem grubo ponad 500 złotych przy kosztach życia singla wynoszacych minimum te 2k to zarabiając około 3k na rękę ma faktycznie niewielkie pole manewru, bo wystarczy jakaś drobna przyjemność raz czy dwa w miesiącu, albo zakup ponad stałe wydatki i klops. Ale nikt nie musi mieć nałogów jeżeli chce mieć kasę.

No są taki efekty, że może stać ich na godne życie. Ale to wciąż nie jest sukces. No i często okupione jest to zdrowiem, jak chociażby w przypadku naszego forumowego drwala. Zarabia godnie, ale to dalej nie jest sukces, po prostu godne życie. I o to chodzi z moim problemem z podlinkowanym tekstem - ludzie którzy chcą godnie żyć pracując normalnie, bez zapierdolu, nazywa się roszczeniowymi milenialsami.

Cytat:A kto był odpowiedzialny? Ci co dawali kasę na kredyt, czy Ci co je brali a nie mieli z czego spłacić? Jak się chce żyć ponad stan to zawsze się skończy źle. Dobrobyt trzeba sobie wypracować.

Oczywiście że ci dający kasę na kredyt. Zresztą "dający" xD Kredytów nie daje się z dobrego serca, kredyty sie sprzedaje, dla zarobku. A te konkretne kredyty stały się zabezpieczeniem obligacji z wysokimi, fałszywymi ratingami. Dopóki bańka rosła, wszyscy byli zadowoleni. Ale w końcu jebło, biedni dostali po dupie, a bogaci sprawcy kryzysu spadli na cztery łapy Radzę doczytać w temacie, zamiast głupoty powtarzać.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Kapitan Państwo czuwa aby zbyt pracowici i zbyt bogaci nie byli zbyt bogaci. Dla jednych 500+, dla innych 1500-
W skali rocznej delikwent i tak wyjdzie na swoje.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.
Odpowiedz
Tutaj w tej nagonce na milienialsów trzeba rozgraniczyć dwie postawy. Pierwsza z nich to "czy się stoi czy się leży kupa kasy się należy"  i ona oczywiście do niczego dobrego nie prowadzi. Owszem - często młodzi ludzie mają całkowicie oderwane od realiów poczucie własnej wartości rynkowej i oczekują kwot zupełnie nieadekwatnych do ich umiejętności.

Jednak często chodzi po prostu o to aby pracować te 8 godzin dziennie i na tym koniec. Że dobre zarobki to jest XX złotych za 40 godzin w tygodniu a nie ta sama kwota za godzin 60. I w ciągu tych 8 godzin dziennie pełne zaangażowanie  w pracę ale po jej zakończeniu pracownik przestaje być dostępny dla pracodawcy. I to jest zupełnie ok. Niestety przyjęło się często, że godna pochwały  jest postawa zupełnie inna - pracownik ciągle jest na wezwanie pracodawcy, gdy są nadgodziny to ochoczo je bierze, po godzinach pracy odbiera telefony, wysyła maile. Moim zdaniem to jest chore, a nie postawa milenialsów, którzy chcą zachować balans i nie żyć przez całe życie wyłącznie pracą. Jak ktoś chce lub musi zapieprzać po 10-12 godzin dziennie - ok jego sprawa - ale niech nie traktuje tego jako normy, której należy oczekiwać też od innych.  Niestety często tak jest, że jeden zaczyna brać te nadgodziny bo musi, inny bo chce i nagle robi się z tego obowiązek a ten pracownik, który po prostu chce pracować uczciwie przez 8 godzin traktowany jest jako leń i pasożyt. 

A już największą ściemą jest to, że jak  nie będziemy zapieprzać to nie dogonimy zachodu. Zachód można gonić podnoszeniem wydajności pracy a nie większym zapierdolem. Od takiego większego zapierdolu być może pracownik będzie miał więcej kasy (choć sam nie goni żadnego zachodu bo na tą samą kasę pracownik tam musi pracować mniej) , firma będzie miała więcej kasy - ale to wyłącznie zakonserwuje model gospodarki oparty na prostym zapierdolu. Metoda po prostu genialna - zróbmy 16 godzinny dzień pracy to nam PKB wzrośnie 2 razy.  Dużo rozsądniejsza jest jednak kalkulacja aby jak najmniejszym nakładem pracy zarobić jak najwięcej - tutaj mamy faktyczny rozwój i gonienie zachodu. Z punktu widzenia pracownika cały czas najistotniejsza powinna być nie tyle wysokość wypłaty co stawka za godzinę. Bo to ona realnie określa ile warta jest jego praca. 

Pomijam już to, że często konieczność zapieprzania wynika ze złej organizacji pracy i tragicznego zarządzania - o tym się nie mówi ale "polska szkoła zarządzania" i polska kadra kierownicza to często jest absolutne dno.  A w Polsce panuje idiotyczny kult zapieprzania bez refleksji czy to zapieprzanie ma sens czy nie.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
cobras napisał(a): Zarabia godnie, ale to dalej nie jest sukces, po prostu godne życie.

Godne życie w tym jebanym kraju to już sukces.

cobras napisał(a): ludzie którzy chcą godnie żyć pracując normalnie, bez zapierdolu, nazywa się roszczeniowymi milenialsami.

Za normalne pracowanie zwykła pensja gwarantuje wegetację z miesiąca na miesiąc, obawę o przyszłość i kaszanę w sytuacjach nieprzewidzianych, a wymagających większej dodatkowej gotówki. Nie dziwię się, że połowa Polaków mieszka ciągle z rodzicami.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a): Za normalne pracowanie zwykła pensja gwarantuje wegetację z miesiąca na miesiąc, obawę o przyszłość i kaszanę w sytuacjach nieprzewidzianych, a wymagających większej dodatkowej gotówki. Nie dziwię się, że połowa Polaków mieszka ciągle z rodzicami.


Dlatego też nie dziwię się, że ktoś chce pracować więcej. Trzeba to jednak rozgraniczyć od całej ściemy, która wokół tego narosła. Po pierwsze zapierdziel na 1,5 etatu nie jest przejawem zaradności życiowej, po drugie tak jak zauważył ZaKotem nie ma to nic wspólnego z liberalizmem gospodarczym, po trzecie nie jest to żadne gonienie zachodu tylko przejaw tego, że jednak zachód sporo nam uciekł i po czwarte najważniejsze - nie jest to sytuacja normalna, godna pochwały ale skutek tego, że Polska wciąż nie jest zamożnym krajem (a odnoszę wrażenie, że części społeczeństwa zaczadzonej 500plusami i rządową propagandą tak zaczęło się wydawać). I zrozumieć, że od samego zapierdalania zamożnym krajem się nie stanie.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a): Dużo rozsądniejsza jest jednak kalkulacja aby jak najmniejszym nakładem pracy zarobić jak najwięcej - tutaj mamy faktyczny rozwój i gonienie zachodu. Z punktu widzenia pracownika cały czas najistotniejsza powinna być nie tyle wysokość wypłaty co stawka za godzinę. Bo to ona realnie określa ile warta jest jego praca.

Zależy co się robi. Często dla pracownika lepsza byłaby praca na akord. Niektórych pracujących za x zł/h gania się tak, że zapierdalają bardziej niż ludzie na akordzie, a kasy mają z tego o wiele mniej.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
lumberjack napisał(a):
DziadBorowy napisał(a): Dużo rozsądniejsza jest jednak kalkulacja aby jak najmniejszym nakładem pracy zarobić jak najwięcej - tutaj mamy faktyczny rozwój i gonienie zachodu. Z punktu widzenia pracownika cały czas najistotniejsza powinna być nie tyle wysokość wypłaty co stawka za godzinę. Bo to ona realnie określa ile warta jest jego praca.

Zależy co się robi. Często dla pracownika lepsza byłaby praca na akord. Niektórych pracujących za x zł/h gania się tak, że zapierdalają bardziej niż ludzie na akordzie, a kasy mają z tego o wiele mniej.

Ale praca na akord też opłaci się wówczas, gdy nakłady czasowe na jej wykonanie będą mniejsze niż przy robocie na godziny.  Zresztą mi nie chodzi o tą stawkę godzinową co jest na umowie, ale o tą faktyczną - to ile otrzymałeś za robotę dzielisz przez liczbę godzin, którą poświęciłeś na jej wykonanie. Rozwalają mnie przykładowo znajomi, którzy się przechwalają ile oni w tej robocie nie wyciągną kasy - a potem się okazuje, że robią przez cały miesiąc po 10-12 godzin plus jeszcze doróbki sporadycznie w soboty. Przy dwóch etatach to i z minimalnej się konkretny pieniądz robi Uśmiech
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a): Trzeba to jednak rozgraniczyć od całej ściemy, która wokół tego narosła. Po pierwsze zapierdziel na 1,5 etatu nie jest przejawem zaradności życiowej, po drugie tak jak zauważył ZaKotem nie ma to nic wspólnego z liberalizmem gospodarczym, po trzecie nie jest to żadne gonienie zachodu tylko przejaw tego, że jednak zachód sporo nam uciekł i po czwarte najważniejsze - nie jest to sytuacja normalna, godna pochwały ale skutek tego, że Polska wciąż nie jest zamożnym krajem (a odnoszę wrażenie, że części społeczeństwa zaczadzonej 500plusami i rządową propagandą tak zaczęło się wydawać). I zrozumieć, że od samego zapierdalania zamożnym krajem się nie stanie.

Tak. Poza tym od wzmożonego zapierdolu można dostać po x latach wylewu, zawału etc. i w ostatecznym rozrachunku taka jednostka wygeneruje więcej strat i kosztów niż zysków.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.

Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Odpowiedz
kmat napisał(a):
lumberjack napisał(a): Kapitan Państwo czuwa aby zbyt pracowici i zbyt bogaci nie byli zbyt bogaci. Dla jednych 500+, dla innych 1500-
W skali rocznej delikwent i tak wyjdzie na swoje.
Hmm, że co? Niby jak?
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
Odpowiedz
DziadBorowy napisał(a): Ale praca na akord też opłaci się wówczas, gdy nakłady czasowe na jej wykonanie będą mniejsze niż przy robocie na godziny.  Zresztą mi nie chodzi o tą stawkę godzinową co jest na umowie, ale o tą faktyczną - to ile otrzymałeś za robotę dzielisz przez liczbę godzin, którą poświęciłeś na jej wykonanie.

Nikt na akord nie pracuje, aby zarobić mniej niż na godziny. Akord to zachęta do zapieprzu, która musi się opłacać przede wszystkim pracodawcy. Pracując na akordzie w normalnym wymiarze godzin da się zarobić więcej niż minimalna, ale w ograniczonym czasie to raczej kokosów się z tego nie zrobi. Najlogiczniejsze jest pracowanie na akord w wymiarze większym niż podstawowy. Proste.

http://next.gazeta.pl/next/7,151003,2551...ROAY9rz6xk

Pracownicy socjalni są biedniejsi niż ich podopieczni. Witamy w państwie Prawa i Sprawiedliwości Społecznej.
Sebastian Flak
Odpowiedz
"Odchodzi prezes Boeinga Dennis A. Muilenburg, którego błędne decyzje w sprawie modelu 737 MAX kosztowały kilkaset osób życie. Ta porażka grozi dalszemu istnieniu firmy, straty spowodowały, że pracownicy nie dostaną żadnych premii za 2019. Straty ponoszą też linie lotnicze, które zaufały Boeingowi, w tym nasz narodowy przewoźnik.

Na pożegnanie Muilenberg dostanie ok. 40 milionów dolarów odprawy plus dożywotnie 800 tysięcy dolarów rocznie emerytury. Pamiętajcie o tych liczbach, gdy znowu usłyszycie kłamstwa prezesów i zarządów, że muszą tyle zarabiać, bo "ponoszą ryzyko"."

https://twitter.com/Keubiko/status/1208434385835450368
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
Te hojne odprawy i emerytur dla prezesów są po to, żeby nie poszli do konkurencji. No a tłumaczenie z ryzykiem faktycznie bez sensu, ryzyko ponoszą udziałowcy.
Odpowiedz
Każdy wrażliwy człowiek zgadza się z ideami socjalnymi, a te są permanentnym parciem w śmierdzący liberalizm. Pewnie trzeba mieć bardzo dozo na koncie aby uważać inaczej.
Voodoo People
Odpowiedz
Joker napisał(a): Każdy wrażliwy człowiek zgadza się z ideami socjalnymi, a te są permanentnym parciem w śmierdzący liberalizm.  Pewnie trzeba mieć bardzo dozo na koncie aby uważać inaczej.

Człowiek wrażliwy, a i owszem. Tylko wrażliwy na swoim punkcie. Dziwnym trafem zawsze chcą "wspierać klasę średnią". Jeszcze dziwniejszym trafem sami się do niej zaliczają. Czyli mówiąc krótko, chcą dawać wyłącznie sobie pod przykrywką wrażliwości i szczytnych celów, bo doskonale wiedzą, że sami nie dostali by nic.
Sebastian Flak
Odpowiedz
Joker napisał(a): Każdy wrażliwy człowiek zgadza się z ideami socjalnymi, a te są permanentnym parciem w śmierdzący liberalizm.

Przeciwnie, idee socjalne są śmierdzącego liberalizmu żelazną konsekwencją i kwintesencją.
Odpowiedz
Cytat:Człowiek wrażliwy, a i owszem. Tylko wrażliwy na swoim punkcie. Dziwnym trafem zawsze chcą "wspierać klasę średnią". Jeszcze dziwniejszym trafem sami się do niej zaliczają. Czyli mówiąc krótko, chcą dawać wyłącznie sobie pod przykrywką wrażliwości i szczytnych celów, bo doskonale wiedzą, że sami nie dostali by nic.

Przynajmniej nie są pożytecznymi idiotami bogatych, tak jak libki Uśmiech
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
cobras napisał(a):
Cytat:Człowiek wrażliwy, a i owszem. Tylko wrażliwy na swoim punkcie. Dziwnym trafem zawsze chcą "wspierać klasę średnią". Jeszcze dziwniejszym trafem sami się do niej zaliczają. Czyli mówiąc krótko, chcą dawać wyłącznie sobie pod przykrywką wrażliwości i szczytnych celów, bo doskonale wiedzą, że sami nie dostali by nic.

Przynajmniej nie są pożytecznymi idiotami bogatych, tak jak libki Uśmiech

A co niby dostają bogaci od liberałów, czego sami by nie mieli, nie załatwili sami czy nie kupili?
Sebastian Flak
Odpowiedz
Cytat:A co niby dostają bogaci od liberałów, czego sami by nie mieli, nie załatwili sami czy nie kupili?

Ulgi podatkowe, dostęp do rajów podatkowych i sporo innych podobnych bajerów.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.
Odpowiedz
cobras napisał(a):
Cytat:A co niby dostają bogaci od liberałów, czego sami by nie mieli, nie załatwili sami czy nie kupili?

Ulgi podatkowe, dostęp do rajów podatkowych i sporo innych podobnych bajerów.

No ale dają dostęp wszystkim, a nie tylko bogatym. Mnie tam i libkom się podoba na ten przykład dostęp do rynków zagranicznych. Z Kanady, USA czy Wielkiej Brytanii ściągałem sobie wybrane produkty, z outsourcingu usług też korzystałem. Miałem zamiar korzystać z dostępu do giełd, a Kulczykiem nie jestem. Wolna bankowość, fintechy i niskie obciążenia pozwalają skuteczniej gromadzić kapitał i lepiej żyć. I szarakowi i Kulczykowi. Nie mam pojęcia jak utrudnianie czegoś komuś zamożnemu ma mi mi w czymś konkretnie pomóc? Toż dobijając do wartości 0,1% majątku Sołowowa staje się dowolna osoba w Polsce osobą bardzo zamożną (mnóstwo rolników ma w parku maszynowym wsadzone wiele milionów i czy są oni jacyś superbogaci?) i niby czemu rzucać sobie kłody pod nogi w dążeniu do takiego celu?
Sebastian Flak
Odpowiedz
Gawain napisał(a): czemu rzucać sobie kłody pod nogi w dążeniu do takiego celu?

Żeby poprawić sobie samopoczucie. Niektórzy czerpią satysfakcję z pogarszania życia innym. Niektórzy nawet nazywają stwarzanie innym możliwości nie inaczej niż "wyrównywaniem szans", nie mając pojęcia, że prawdziwe "wyrównywanie szans" to dążenie do ujednolicania, w końcu, wszystkiego. Jest to oczywistą utopią, ale pewne osoby wyznające dogmat "wyrównywania szans (które wyrównywaniem nie jest)" tego nie rozumieją. Naturalnie, określają siebie socjalistami, choć tak naprawdę ten pogląd w ogóle socjalistyczny nie jest. : )
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed  nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu  rzeczy

“What warrior is it?”

“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”


.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości