ZaKotem napisał(a):O nic nie pytałeś. Analiza z wariografu nie jest dowodem winy, dlatego że metoda daje wyniki nieprecyzyjne. Inaczej jest z daktyloskopią czy analizą DNA – tu mamy precyzję. Mimo tego, w zgodzie z prawem wariograf jest stosowany (powyżej napisałem kiedy), a obserwacja i analiza nieświadomych reakcji u rozmówcy jest udziałem każdego z nas i też jest stosowana przez śledczych (również przez polityków czy choćby pokerzystów) jako metoda uzyskania wiedzy, ale nigdy jako dowód winy – to oczywiste.Teista napisał(a): Niedopuszczalne jest:Owszem, niedopuszczalne jest również uznawanie dowodu z wróżenia ze szklanej kuli lub wizji mistycznych. Nie odpowiedziałeś jednakże na pytanie, dlaczego polskie prawo - podobnie jak każde inne w każdym cywilizowanym państwie - tego typu metod na uzyskanie wiedzy nie dopuszcza.
2) stosowanie hipnozy albo środków chemicznych lub technicznych wpływających na procesy psychiczne osoby przesłuchiwanej albo mających na celu kontrolę nieświadomych reakcji jej organizmu w związku z przesłuchaniem.
1. bo nie działają;
2. bo władza nie chce, żeby sędzia wiedział, kto jest winny.
Forum Ateista.pl
Nauka
Nauki o czlowieku i związane z człowiekiem
Wegetarianizm (wydzielono z Kim jestem)
|
Wegetarianizm (wydzielono z Kim jestem)
|
|
23.06.2020, 13:24
Liczba postów: 968
Liczba wątków: 13 Dołączył: 10.2016 Reputacja: 133 Płeć: nie wybrano Wyznanie: brak
To czy słowa są szczere czy nieszczere, można wyczuć nawet z tonu głosu. Trzeba się wsłuchać.
Jeśli ja powiem " kocham zefcia" to przecież i tak mi nie uwierzy, bo da się wyczuć, że aktywna jest prawa pólkula, konkretnie dolny kwadrant prawej pólkuli, który się aktywuje podczas kłamstwa. Jak powiesz sobke czarne jest białe to poczujesz to samo w tym samym miejscu, a jak powiesz białe jest białe to poczujesz w lewej pólkuli w górnym kwadrancie, że się tak po chłopsku wyrażę.
Rozsadziło mi antenę.
25.06.2020, 11:08
zefciu
Unregistered Rodica napisał(a): To czy słowa są szczere czy nieszczere, można wyczuć nawet z tonu głosu. Trzeba się wsłuchać.Chyba że akurat nie ma się racji. Taka ślepa wiara, że jest się Calem Lightmanem może Cię doprowadzić do niepotrzebnych konfliktów. Więc z dobrego serca Ci radzę, abyś ją porzuciła. Cytat:Jeśli ja powiem " kocham zefcia" to przecież i tak mi nie uwierzy, bo da się wyczuć, że aktywna jest prawa pólkulaNie uwierzę, bo Twoja dotychczasowa działalność świadczy o czymś zupełnie innym. Cytat:Jak powiesz sobke czarne jest białe to poczujesz to samo w tym samym miejscuOczywiście jest to bzdura. Człowiek nie ma w mózgu żadnych zakończeń nerwowych, które by sprawiały, że czuje, że coś tam się dzieje w mózgu. Jedyne wytłumaczenie faktu, że coś takiego czujesz jest takie, że się naczytałaś różnych pseudoneurologicznych publikacji i na zasadzie autosugestii sobie wmawiasz, że coś tam Cię w głowie kłuje.
25.06.2020, 11:53
Rodica napisał(a): To czy słowa są szczere czy nieszczere, można wyczuć nawet z tonu głosu. Trzeba się wsłuchać.Owszem, można. Można też nie wyczuć. Umiejętność oddzielania prawdy od kłamstwa była dla ludzi ważna odkąd tylko w ogóle istnieje język. Tak samo ważna była umiejętność kłamania w taki sposób, aby nie było można odróżnić kłamstwa od prawdy. Toteż od prawdopodobnie setek tysięcy lat ewoluują w ludzkiej populacji zabezpieczenia przed kłamcami i równolegle z nimi sposoby na omijanie tych zabezpieczeń. Każdy człowiek, może oprócz autystów, ma wbudowany w mózg naturalny wykrywacz kłamstw. Z tym, że jest on równie zawodny, jak te sztuczne. Bardzo łatwo jest wykryć w sposób fizjologiczny kłamstwo dziecka albo kogoś, kto bardzo rzadko kłamie, ale akurat postanowił to zrobić. Jeśli obracamy się w towarzystwie ludzi w miarę uczciwych, to można mieć pewne zaufanie do fizjologii. Ale w przypadku ludzi, którzy pracują swoją gębą, jak aktorzy, politycy, księża czy sprzedawcy nie warto nawet próbować. Tyle to da, co intuicyjne zasłanianie się przed ciosem w konfrontacji z karateką.
zefciu:
Cytat:Nie uwierzę, bo Twoja dotychczasowa działalność świadczy o czymś zupełnie innymKocham Cię zefciu. Cytat:Oczywiście jest to bzdura. Człowiek nie ma w mózgu żadnych zakończeń nerwowych, które by sprawiały, że czuje, że coś tam się dzieje w mózgu. Jedyne wytłumaczenie faktu, że coś takiego czujesz jest takie, że się naczytałaś różnych pseudoneurologicznych publikacji i na zasadzie autosugestii sobie wmawiasz, że coś tam Cię w głowie kłuje.Widocznie ja mam, bo kiedy na przyklad czuję ból, to jednocześnie odczuwam silną aktywność prawej pólkuli, która generuje negatywne emocje. Mózg przetwarza wszystkie sygnały z otoczenia, aktywuje wydzielanie róznych hormonow, dlatego podczas odczuwania intensywnych emocji, nie jesteś wstanie logicznie mysleć, bo emocje zakłócają wyciąganie prawidłowych wniosków. Człowiek, który w dzieciństwie nauczony jest łgać, przywiązuje się emocjonalnie do tego stanu i kiedy dorośnie łże bez określonego powodu. ZaKotem: Odnosząc się do uczucia milosci, to jest to uczucie, którego siłę można określić tylko w skrajnych sytuacjach. Słaba miłość się rozpadnie, a że obecnie człowiek jest coraz mniej narażony na takie ekstremalne sytuacje, bo każdy jest w miarę niezależny, więc nie wiesz, czy ktoś z kim żyjesz oszukuje cię czy nie. Kościól przypisuje temu pojęciu milion znaczeń, sprawiając, a ludzie instynktownie traktują je bardzo poważnie, a ono może zupełnie nic nie znaczyć.
Rozsadziło mi antenę.
25.06.2020, 12:59
Rodica napisał(a): Odnosząc się do uczucia milosci, to jest to uczucie, którego siłę można określić tylko w skrajnych sytuacjach. Słaba miłość się rozpadnie, a że obecnie człowiek jest coraz mniej narażony na takie ekstremalne sytuacje, bo każdy jest w miarę niezależny, więc nie wiesz, czy ktoś z kim żyjesz oszukuje cię czy nie.Gdybym opierał się na fizjologii, to rzeczywiście bym tego nie wiedział, tym bardziej że w symulowaniu fizjologicznych objawów miłości istnieją prawdziwi mistrzowie różnych płci. Szczęśliwie jednak w ocenie tego, czy ktoś mnie kocha, używam rozumu, a nie umiejętności spoglądania komuś w głąb duszy przez oczy. Pewnie dlatego, że tej drugiej umiejętności nie mam w ogóle, a skoro tak, to nie można jej oszukać, co dla uwodzicieli jest łatwizną. Wadą użycia rozumu jest powolność tej metody - żeby zdobyć wiedzę, że ktoś mnie kocha, potrzebuję miesięcy, a nawet lat, podczas gdy zakochiwacze od pierwszego wejrzenia uzyskują ją w ciągu sekund. No, ale ja uważam, że straty, jakie powoduje powolność tej metody są dużo mniejsze, niż straty wynikające z braku precyzji fizjologicznej metody pomiaru.
25.06.2020, 14:08
zefciu
Unregistered Rodica napisał(a): Kocham Cię zefciu.Żonaty jestem. Alem chrześcijanin, zatem zinterpretuję to jako miłość braterską w Chrystusie. Cytat:Widocznie ja mam, bo kiedy na przyklad czuję ból, to jednocześnie odczuwam silną aktywność prawej pólkuli, która generuje negatywne emocje.A ja już napisałem – autosugestia nie takie rzeczy potrafi. Cytat:Kościól przypisuje temu pojęciu milion znaczeń, sprawiając, a ludzie instynktownie traktują je bardzo poważnie, a ono może zupełnie nic nie znaczyć.Zakładasz dziwnie, że chrześcijańska duchowość jakoś tak do końca nie przemyślała, co to znaczy miłość. Tymczasem na ten temat mnóstwo powiedziano, mnóstwo napisano i mnóstwo praktykowano. Miłość chrześcijańska naprawdę coś konkretnego znaczy.
ZaKotem:
Cytat:No, ale ja uważam, że straty, jakie powoduje powolność tej metody są dużo mniejsze, niż straty wynikające z braku precyzji fizjologicznej metody pomiaru.Ja pisałam juz, ze mam chory mózg, dlatego, ze rodzice mi mowili, że mnie kochają a ich czyny mówily co innego. Nie byli tak uczciwi, żeby przyznać ze opiekują się bachorem z poczucia obowiązku. I gapię im się w lewe oko. Wolalabym prawdę, ale woleli łgac tak jak im kościół nakazał. zefciu: Cytat:Miłość chrześcijańska naprawdę coś konkretnego znaczyDla jedego znaczy a dla drugiego licza się tylko ociekające zlotem ołtarze., które powstawały głównie z myślą o plebsie, dla którego szlachetne postepowania Jezusa niewiele znaczyło. Pokaż mi, jednego uduchowionego katolika. Wiekszość, których poznałam byla albo autorytarna albo obrzydliwie przymilna. Ty, sam zefciu, używasz obelżywych zwrotów w stosunku do osób, których nie lubisz, albo znajdujesz sobie osobę wrażliwą, niepewną siebie i ją dręczysz minusami. Czerpiesz z tego jakąś satysfakcję, ze udowodnisz sobie coś. Katolicyzm to religia dla plebsu, coś pomiędzy pogaństwem a ateizmem, ateizm jest dla ludzi potrafiących myśleć abstrakcyjnie, którzy nie potrzebują bożków ani protez duchowych. Ateista to człowiek, ktory sam siebie osądza, bo potrafi sam dostrzec swoje wady. Nie potrzebuje do tego autorytetów ani nie mydli sobie oczu uczuciami sztucznie wywołanymi w celu ogłupienia rozumu.
Rozsadziło mi antenę.
25.06.2020, 17:43
zefciu
Unregistered Rodica napisał(a): Dla jedego znaczy a dla drugiego licza się tylko ociekające zlotem ołtarze., które powstawały głównie z myślą o plebsie, dla którego szlachetne postepowania Jezusa niewiele znaczyło.Ech! I znowu daje o sobie znać Twój elityzm i pogarda dla plebsu. To że ktoś jest biedniejszy, czy brudniejszy nie oznacza, że jest niezdolny do miłości. Cytat:Pokaż mi, jednego uduchowionego katolika.bert04. Pierwszy z brzegu. Cytat:Wiekszość, których poznałam byla albo autorytarna albo obrzydliwie przymilna. Ty, sam zefciu, używasz obelżywych zwrotów w stosunku do osób, których nie lubisz, albo znajdujesz sobie osobę wrażliwą, niepewną siebie i ją dręczysz minusami.To się zdecyduj. Nienawidzisz chrześcijan za to, że są obłudnie przymilni, czy za to, że wyrażają wprost, co myślą. Cytat:Czerpiesz z tego jakąś satysfakcję, ze udowodnisz sobie coś.Czerpię satysfakcję z dyskutowania. Dlatego jestem na tym forum.
25.06.2020, 17:57
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania, czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia, czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
27.06.2020, 16:33
zefciu:
Cytat:bert04. Pierwszy z brzegu.Żartujesz, uduchowiony człowiek posiada cechy boskie, ma charyzmę, jak księżna Diana na przyklad, ludzie ich kochają za wewnętrznego dobro, bo dobro jest cechą boską. Bert bywa złośliwy i malostkowy, co prawda stara się być dobry ale nie bardzo mu wychodzi.
Rozsadziło mi antenę.
27.06.2020, 16:36
zefciu
Unregistered
27.06.2020, 16:47
Zefciu:
A skad Ty bierzez czelność, zeby mi mówić co czuję? Pokaż mi tych ludzi, którzy uwielbiają berta i stawiają go sobie za wzór postępowania.
Rozsadziło mi antenę.
29.06.2020, 13:21
zefciu
Unregistered Rodica napisał(a): A skad Ty bierzez czelność, zeby mi mówić co czuję?A kiedy ostatnio mówiłem Ci co czujesz? Jeśli próbuję stawiać jakieś „diagnozy” na Twój temat, to zawsze je uzasadniam. Cytat:Pokaż mi tych ludzi, którzy uwielbiają berta i stawiają go sobie za wzór postępowania.A czy ja napisałem, że bert jest uwielbiany i stawiany za wzór postępowania? Napisałem, że jest katolikiem, który przeżywa swoją religię na sposób duchowy. Wynika to z tego, co sam bert o swojej religijności pisze. Nie dotyczy to wszystkich osób deklarujących się jako katolicy. Np. taki Quinque otwarcie pisał kiedyś, że Ewangelia nie budzi w nim żadnych emocji, ale podziwia Franco. Dlatego jego bym „uduchowionym katolikiem” nie nazwał. Co nie zmienia faktu, że osób deklarujących katolicyzm i przeżywających go na poziomie duchowym są całe rzesze.
Ach tam odpuść już zefciu. Mi tam tekst, że "bert nie jest uduchowiony, bo nie jest jak księżna Diana!" umilił dzień. Nie mam też innych boskich cech, z charyzmą jest krucho, a jak już jak stąpam koniuszkami palców po łące to spod moich elfich skrzydeł nie wypada magiczny pył. Ja nawet nie lubię stąpać bosymi nogami po łąkach, te kleszcze i osy, a z moją nadwagą to i skrzydła by nie pomogły. Jak widzisz, w ogóle nie pasuję w obrazek uduchowionej istoty.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!
Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsania, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot i czas wstrzymania, czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia, czas miłości i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
05.07.2020, 11:45
Zastanawiałem się ostatnio czy kupić taki bezmięsny kotlet z importu, który smakuje rzekomo podobnie do prawdziwego mięsa, tylko że kosztuje prawie 4 razy więcej, więc sobie na razie odpuściłem.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy “What warrior is it?” “A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.” .
zefxiu:
Przeżywać religię w sposób duchowy a być uduchowionym to dwie różne kwestie. Można przeżywać duchowo satanizm albo pogaństwo. Uduchowiony czlowiek rozwija się wewnętrznie, żyje w zgodzie ze swoją natura, rozumem, nie potrzebuje autorytetów, wykorzystuje religię do celów osobistych a nie służy jej. Nie zadowala się prostymi odpowiedziami na skomplkowane pytania, brzydzi się uproszczoną wizją świata, którą religia narzuca prostym ludziom. Nie żywi uprzedzeń, nie osądza innych bo jest świadom tego, że sam może być zły i nikczemny. Nie moralizuje bo wie, że żadnymi nakazami, nie można przyczynić się do prawdziwej wenwętrznej przemiany nikogo. Nie pragnie lechatać swojego ego byciem uduchowionym czy mądrym.
Rozsadziło mi antenę.
15.07.2020, 16:25
zefciu
Unregistered Rodica napisał(a): brzydzi się uproszczoną wizją świata, którą religia narzuca prostym ludziom.Aha. Czyli według Ciebie ludzie religijni nie mogą być uduchowieni z definicji. Zatem pytanie „pokaż mi uduchowionego katolika” było zwykłą podpuchą, gdyż nie jest możliwe przedstawienie takiej osoby według Twoich kryteriów z góry przyjętych. Mógłbym prosić Cię o unikanie takich chwytów erystycznych? To naprawdę utrudnia dyskusję.
15.07.2020, 17:42
Liczba postów: 968
Liczba wątków: 13 Dołączył: 10.2016 Reputacja: 133 Płeć: nie wybrano Wyznanie: brak zefciu napisał(a):Ale się porobiło. Do tego, bez mojego udziałuRodica napisał(a): brzydzi się uproszczoną wizją świata, którą religia narzuca prostym ludziom.Aha. Czyli według Ciebie ludzie religijni nie mogą być uduchowieni z definicji. Zatem pytanie „pokaż mi uduchowionego katolika” było zwykłą podpuchą, gdyż nie jest możliwe przedstawienie takiej osoby według Twoich kryteriów z góry przyjętych. . Niech mi ktoś wyjaśni, bo nie rozumiem - co to znaczy „uduchowiony chrześcijanin” – moim zdaniem to oksymoron. Zrozumiem jeszcze uduchowionego katolika, jednak z tym też mam pewien problem. Kto to wyjaśni?? Zefciu do dzieła, bo mam wrażenie, po tym jak bez zwłoki wskazałeś uduchowionego katolika, że masz gotową definicję . Chodzi w skrócie o to, że katolik podobnie jak każdy chrześcijanin dąży całą mocą do osiągnięcia królestwa niebieskiego, a wiemy również, przytaczając słowa Mistrza, że błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Jak to pogodzić, skoro dzieciństwo duchowe, a nie dojrzała analiza rzeczywistości jest drogą do Królestwa Niebieskiego?? (KN)
16.07.2020, 08:12
zefciu
Unregistered Teista napisał(a): moim zdaniem to oksymoronNo jeśli to oksymoron, to znaczy, że pytanie Rodicy nie ma sensu. Cytat:Zefciu do dzieła, bo mam wrażenie, po tym jak bez zwłoki wskazałeś uduchowionego katolika, że masz gotową definicję .Przyjąłem taką definicję, że jest to osoba, która swoją wiarę przeżywa nie li tylko, jako konstrukt kulturowo-społeczno-etyczny, ale także duchowo. Może Ci się taka definicja nie podobać, ale podaj mi lepszą, która spełni te dwa warunki:
Cytat:Jak to pogodzićJa tam nie widzę żadnej sprzeczności do godzenia. Mógłbyś wyłuszczyć precyzyjniej? |
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości




. Niech mi ktoś wyjaśni, bo nie rozumiem - co to znaczy „uduchowiony chrześcijanin” – moim zdaniem to oksymoron. Zrozumiem jeszcze uduchowionego katolika, jednak z tym też mam pewien problem. Kto to wyjaśni?? Zefciu do dzieła, bo mam wrażenie, po tym jak bez zwłoki wskazałeś uduchowionego katolika, że masz gotową definicję . Chodzi w skrócie o to, że katolik podobnie jak każdy chrześcijanin dąży całą mocą do osiągnięcia królestwa niebieskiego, a wiemy również, przytaczając słowa Mistrza, że