Osobiście to noszę w portfelu oświadczenie woli mówiące o mojej bezsprzecznej zgodzie na pobranie moich organów w razie, gdyby mi one już nie byłby potrzebne, ale komuś innemu uratowały życie.
Nie myślę w kategoriach jak większość osób, czyli, że ktoś bogaty zapłaci i będzie żył. Dla mnie nie jest istotne to czy zapłaci czy nie. Mogłabym myśleć bardziej nad tym, aby te moje organy nie trafiły do jakiegoś mafioza, mordercy czy gwałciciela, albo do polityka o poglądach skrajnie prawicowych, który po ocaleniu dalej krzywdziłby słowem inne osoby...
Mogłabym tak myśleć, ale po co? Jeżeli chce się coś zrobić to się to robi, mogę komuś uratować życie, to może być ktoś z mojej rodziny, albo ktoś kogo zupełnie nie znam.
Polecam film "21 gramów", który miedzy innymi, pokazuje świetnie oczekiwanie na organ, a jednocześnie śmierć tego, który oddaje organ.
Nie myślę w kategoriach jak większość osób, czyli, że ktoś bogaty zapłaci i będzie żył. Dla mnie nie jest istotne to czy zapłaci czy nie. Mogłabym myśleć bardziej nad tym, aby te moje organy nie trafiły do jakiegoś mafioza, mordercy czy gwałciciela, albo do polityka o poglądach skrajnie prawicowych, który po ocaleniu dalej krzywdziłby słowem inne osoby...
Mogłabym tak myśleć, ale po co? Jeżeli chce się coś zrobić to się to robi, mogę komuś uratować życie, to może być ktoś z mojej rodziny, albo ktoś kogo zupełnie nie znam.
Polecam film "21 gramów", który miedzy innymi, pokazuje świetnie oczekiwanie na organ, a jednocześnie śmierć tego, który oddaje organ.

