No cóż, można to jakoś oszacować. Żeby taki astrolog, czy wróz miał na chlebek i mieszkanko, to musiałby przyjmować tak z 10 klientów tygodniowo, czyli powiedzmy 500 rocznie. W skali miasta to mamy 500*2000 = milion wizyt rocznie. To 2/3 populacji miasta licząc razem z dziećmi Oczywiscie sa tacy, co odwiedzają wrózki kilka a nawet kilkanascie razy do roku. Ale sa i tacy, kórzy wierząc w erę zwodnika, do astrologów jednak nie chodzą. Zatem się to jakoś wyrównuje.
Tak czy owak wychodzi na to, że ponad połowa Szwedów wierzy w rózne zwodniki. Taki to i ateizm
Tak czy owak wychodzi na to, że ponad połowa Szwedów wierzy w rózne zwodniki. Taki to i ateizm

