I bardzo slusznie, ze poruszyles ten temat.
Wielokrotnie podkreslalem, a takze toczylem batalie na forach liberalnych w kwestii pomocy tym, ktorzy pracowac NIE MOGA, a nie nie chca.
Wlasnie tego sie zawsze balem, wypadku losowego, utraty mozliwosci bycia niezaleznym. Sa co prawda zaklady pracy chronionej, ale to tylko kropla w morzu.
I zastanawiam sie wlasnie nad zatrudnieniem w przyszlosci u siebie wlasnie takich osob - niepelnosprawnych ruchowo, ale sprawnych glowa. Nie dla "doplat", nie dla poklasku, tylko wlasnie po to, zeby ten eksperymentalny "rynek pracy" sie rozwijal. Bo kiedys ja tez moge nie moc tego, co moge dzis. Duzo czasu spedzilem na wdrozeniach wszpitalu neuropsychaitrycznym - wiem, jak z dnia na dzien mozna stracic absolutnie wszystko, siedzac zbyt dlugo na sedesie (zakrzep naczyniach udowych). Jezdze tez autem, wiem, jak latwo stracic sprawnosc w wypadku (lepiej utracic zycie, niz sprawnosc).
I tacy jak TY wlasnie, beda mogli w tym pomoc.
Zlodziejem sa dla mnie ci, ktorzy chca realizowac wizje "rownosci" kosztem pracy innych.
Ty swoje zrobiles, w reszcie przeszkodzil Ci los.
Ale to nie znaczy, ze juz nic nie mozesz zrobic dla innych. Mozesz nadal. Tylko trzeba to zrobic z glowa. Moze kiedys (kwestia pojedynczych lat) mi sie uda cos w tym kierunku.
http://www.pelnosprawniwpracy.pl
http://nadzieja.home.pl
Przy okazji, bylem na uczelni opiekunem (chociaz nie "z urzedu", a tak jakos wyszlo) niewidomego chlopaka. Z ogromnym wysilkiem i poswieceniem skonczyl informatyke. Nie dano mu NIC, pomocy panstwowej nie dostawal prawie wcale, bo zawsze byli bardziej poszkodowani, a on "skoro studiuje, to przeciez moze normalnie zyc - luksusy ma!". Dzis radzi sobie zupelnie dobrze, chyba juz sie ozenil z niewidoma dziewczyna (tez byla studentka informatyki na UŚ - w Sosnowcu). Najwiecej pomocy dostal wlasnie od osob prywatnych, ktore chcialy, mogly i pomagaly mu BEZPOSREDNIO, bez łaski, bez przekretow, bez tony papierow.
Wielokrotnie podkreslalem, a takze toczylem batalie na forach liberalnych w kwestii pomocy tym, ktorzy pracowac NIE MOGA, a nie nie chca.
Wlasnie tego sie zawsze balem, wypadku losowego, utraty mozliwosci bycia niezaleznym. Sa co prawda zaklady pracy chronionej, ale to tylko kropla w morzu.
I zastanawiam sie wlasnie nad zatrudnieniem w przyszlosci u siebie wlasnie takich osob - niepelnosprawnych ruchowo, ale sprawnych glowa. Nie dla "doplat", nie dla poklasku, tylko wlasnie po to, zeby ten eksperymentalny "rynek pracy" sie rozwijal. Bo kiedys ja tez moge nie moc tego, co moge dzis. Duzo czasu spedzilem na wdrozeniach wszpitalu neuropsychaitrycznym - wiem, jak z dnia na dzien mozna stracic absolutnie wszystko, siedzac zbyt dlugo na sedesie (zakrzep naczyniach udowych). Jezdze tez autem, wiem, jak latwo stracic sprawnosc w wypadku (lepiej utracic zycie, niz sprawnosc).
I tacy jak TY wlasnie, beda mogli w tym pomoc.
Zlodziejem sa dla mnie ci, ktorzy chca realizowac wizje "rownosci" kosztem pracy innych.
Ty swoje zrobiles, w reszcie przeszkodzil Ci los.
Ale to nie znaczy, ze juz nic nie mozesz zrobic dla innych. Mozesz nadal. Tylko trzeba to zrobic z glowa. Moze kiedys (kwestia pojedynczych lat) mi sie uda cos w tym kierunku.
http://www.pelnosprawniwpracy.pl
http://nadzieja.home.pl
Przy okazji, bylem na uczelni opiekunem (chociaz nie "z urzedu", a tak jakos wyszlo) niewidomego chlopaka. Z ogromnym wysilkiem i poswieceniem skonczyl informatyke. Nie dano mu NIC, pomocy panstwowej nie dostawal prawie wcale, bo zawsze byli bardziej poszkodowani, a on "skoro studiuje, to przeciez moze normalnie zyc - luksusy ma!". Dzis radzi sobie zupelnie dobrze, chyba juz sie ozenil z niewidoma dziewczyna (tez byla studentka informatyki na UŚ - w Sosnowcu). Najwiecej pomocy dostal wlasnie od osob prywatnych, ktore chcialy, mogly i pomagaly mu BEZPOSREDNIO, bez łaski, bez przekretow, bez tony papierow.
Null pointer exception

