sprawiedliwość społeczna:
http://www.ips.uw.edu.pl/rszarf/pdf/spra...osc_EP.pdf
Są co najmniej dwa ogólne argumenty podnoszone przeciwko tej teorii. Pierwszy opiera się na wskazaniu, że zapewnienie każdemu równej wolności wymaga o wiele więcej niż tylko powstrzymywanie ludzi od ingerencji w cudze sprawy, np. zapewnienia wszystkim podstaw indywidualnej niezależności w postaci źródła środków utrzymania oraz minimum wiedzy i umiejętności. Drugi argument polega na dowodzeniu, że system równej wolności spowoduje narastanie nierówności pod innymi względami, co będzie miało liczne negatywne skutki również dla niego samego, np. narastać będą nierówności zasobów pozostających w dyspozycji jednostek (najlepiej wyraża to hasło „bogaci się bogacą, a biedni biednieją”
i podziały w społeczeństwie na tym tle (niechęć do bogatych, pogarda dla biednych), co przyczynia się do konfliktów społecznych i w końcu masowego naruszania wolności od ingerencji innych, którą chcieliśmy chronić.
Po uwzględnieniu argumentów przeciwko wolnościowemu egalitaryzmowi w edukacji pojawiają się postulaty osiągania większej równości lub zmniejszania nierówności pod względem edukacyjnym za pomocą środków instytucjonalnych. Zakaz zatrudniania dzieci i młodzieży, obowiązek szkolny, zakaz dyskryminacji w edukacji ze względu na płeć, rasę itp., dofinansowanie szkolnictwa ze środków publicznych oraz sieć szkół publicznych zwiększają dostępność i konsumpcję usług edukacyjnych również w tych rodzinach, w których kształcenie dzieci - z różnych względów zewnętrznych i wewnętrznych - nie należy do celów priorytetowych. Bez tych instrumentów różnice pod względem wiedzy i umiejętności, które
nabywa się dzięki nauczaniu szkolnemu byłyby w społeczeństwie zapewne większe niż są. Ponadto dbałość o to, aby ilość i jakość usług edukacyjnych były podobne w ramach jednolitych programów nauczania, a także zwiększanie ich tam, gdzie to konieczne ze względu na szczególną sytuację i potrzeby edukacyjne dzieci (np. niepełnosprawność w różnych postaciach, upośledzenie społeczne i ekonomiczne) również przyczynia się do zmniejszania różnic w osiągnięciach szkolnych w stosunku do sytuacji,
gdyby takich środków nie przedsięwzięto. Za tymi przekonaniami kryje się hipoteza, że wolnokonkurencyjny rynek edukacyjny z ewentualną ogólną redystrybucją dochodu, pozostawiającą swobodę wyboru między edukacją a innymi dobrami, dałby w konsekwencji większy poziom nierówności edukacyjnych niż to jest w przypadku kompleksu instytucjonalnego współczesnej polityki edukacyjnej. Przedmiotem debaty jest oczywiście to, do jakiego poziomu i w zakresie jakich rodzajów wiedzy i umiejętności należy wyrównywać dostępność i konsumpcję usług edukacyjnych wśród dzieci i młodzieży z różnych środowisk, ze zróżnicowanymi zdolnościami i ze zróżnicowanym poziomem sprawności fizycznej, psychicznej i społecznej. W tej perspektywie system szkolny może być uważany za instrument osiągania szerszych celów z zakresu egalitarnie pojmowanej sprawiedliwości społecznej.
ps..
Gdyby tak jeszce był darmowy szeroko-pasmowy internet w każdym mieszkaniu na koszt państwa.
http://www.ips.uw.edu.pl/rszarf/pdf/spra...osc_EP.pdf
Są co najmniej dwa ogólne argumenty podnoszone przeciwko tej teorii. Pierwszy opiera się na wskazaniu, że zapewnienie każdemu równej wolności wymaga o wiele więcej niż tylko powstrzymywanie ludzi od ingerencji w cudze sprawy, np. zapewnienia wszystkim podstaw indywidualnej niezależności w postaci źródła środków utrzymania oraz minimum wiedzy i umiejętności. Drugi argument polega na dowodzeniu, że system równej wolności spowoduje narastanie nierówności pod innymi względami, co będzie miało liczne negatywne skutki również dla niego samego, np. narastać będą nierówności zasobów pozostających w dyspozycji jednostek (najlepiej wyraża to hasło „bogaci się bogacą, a biedni biednieją”
i podziały w społeczeństwie na tym tle (niechęć do bogatych, pogarda dla biednych), co przyczynia się do konfliktów społecznych i w końcu masowego naruszania wolności od ingerencji innych, którą chcieliśmy chronić. Po uwzględnieniu argumentów przeciwko wolnościowemu egalitaryzmowi w edukacji pojawiają się postulaty osiągania większej równości lub zmniejszania nierówności pod względem edukacyjnym za pomocą środków instytucjonalnych. Zakaz zatrudniania dzieci i młodzieży, obowiązek szkolny, zakaz dyskryminacji w edukacji ze względu na płeć, rasę itp., dofinansowanie szkolnictwa ze środków publicznych oraz sieć szkół publicznych zwiększają dostępność i konsumpcję usług edukacyjnych również w tych rodzinach, w których kształcenie dzieci - z różnych względów zewnętrznych i wewnętrznych - nie należy do celów priorytetowych. Bez tych instrumentów różnice pod względem wiedzy i umiejętności, które
nabywa się dzięki nauczaniu szkolnemu byłyby w społeczeństwie zapewne większe niż są. Ponadto dbałość o to, aby ilość i jakość usług edukacyjnych były podobne w ramach jednolitych programów nauczania, a także zwiększanie ich tam, gdzie to konieczne ze względu na szczególną sytuację i potrzeby edukacyjne dzieci (np. niepełnosprawność w różnych postaciach, upośledzenie społeczne i ekonomiczne) również przyczynia się do zmniejszania różnic w osiągnięciach szkolnych w stosunku do sytuacji,
gdyby takich środków nie przedsięwzięto. Za tymi przekonaniami kryje się hipoteza, że wolnokonkurencyjny rynek edukacyjny z ewentualną ogólną redystrybucją dochodu, pozostawiającą swobodę wyboru między edukacją a innymi dobrami, dałby w konsekwencji większy poziom nierówności edukacyjnych niż to jest w przypadku kompleksu instytucjonalnego współczesnej polityki edukacyjnej. Przedmiotem debaty jest oczywiście to, do jakiego poziomu i w zakresie jakich rodzajów wiedzy i umiejętności należy wyrównywać dostępność i konsumpcję usług edukacyjnych wśród dzieci i młodzieży z różnych środowisk, ze zróżnicowanymi zdolnościami i ze zróżnicowanym poziomem sprawności fizycznej, psychicznej i społecznej. W tej perspektywie system szkolny może być uważany za instrument osiągania szerszych celów z zakresu egalitarnie pojmowanej sprawiedliwości społecznej.
ps..
Gdyby tak jeszce był darmowy szeroko-pasmowy internet w każdym mieszkaniu na koszt państwa.

