Progmast właśnie dochodzi do siebie i zastanawia się, czy już jest w realnym świecie, czy jeszcze nie... ;-)
Salvia to jest dziwna sprawa. I efekty po tej roślinie trudno jest porównywać z czymkolwiek innym.
Z moich doświadczeń, to wygląda to tak:
Jeżeli ktoś nie przypali ostro, tylko np żuje sobie kilka listków. To czujesz, że obok jest jakaś magiczna kraina, kraina która zawiera się w tym świecie, ale jakby jakiś inny wymiar.
Czujesz ją ale nie możesz się do niej dostać, jest się jakby na granicy światów. Jedną nogą w świecie realnym, a drugą w jakimś magicznym, baśniowym. Ale czujesz raczej obecność tego świata,ale nie możesz się do niego dostać.
Jeżeli dołożymy więcej koksu, to bez problemu dostajemy się do tej krainy.
Siedzisz w pokoju, niby meble, niby obrazy na ścianach. Ale ten świat jest jakby zawarty w innym świecie. Niby to wszystko jest, ale jakby zawarte w innym wymiarze w innym świecie. Jak by ten świat był zawieszony w jakimś wymiarze, albo jakby był nakładką na ten wymiar. Mnie kojarzy się on z jakimś hinduskim światem, co dziwne bo ta roślina ma korzenie meksykańskie.
Oczywiście czas zwalnia, prawie do zera. To jest typowe.
Wszystkie zmysły stopniowo się wyłączają. Pozostajemy tylko my i nasz mózg.
Można śmiać się jak dziecko, ale można też płakać lub bardzo się bać. Zależy w którym kierunku człowiek pchnie swoje emocje.
Nic nie stoi na przeszkodzie aby czuć się bogiem, czuć jak pod wpływem exstazy, jak władca świata. Raz przydarzyło mi się takie właśnie uczucie.
Spokojnie sobie siedzę, ale czułem się jak jakiś król, jakby do mojej dyspozycji były tysięczne armie, jak władca świata lub jakiś bóg.
Wkręcił mi się ten motyw dlatego, że owinąłem się kocem, bo było mi trochę zimno (lub wydawało mi się, że jest zimno). Koc zasugerował mi widocznie szatę króla.
W pewnym momencie poczułem, że odczuwam przez tą szatę, że zrosła się z moim ciałem, stała się jego częścią, lub przedłużeniem...
Był też moment, że czuję, że muszę rzygać. Ale zastanowiłem się... - chwileczkę, to na pewno mi się wydaje. I faktycznie natychmiast mi się odniechciało.
Najciekawsze są stany zespolenia się z meblami. Z nogą od krzesła, poręczą, ścianą łóżkiem. Człowiek wie, że np ściana jest częścią niego, to jeszcze potrafi odczuwać tą ścianą, jakby była częścią jego ciała.
Przy jeszcze mocniejszych dawkach przychodzą halunycnacje. Ale to już trzeba przypalić, Pojawiają się głosy, ktoś do nas mówi. Dziwne obrazy. Czujemy, obecność kogoś. Często możemy go zobaczyć. Ja niestety do tego etapu nie dobrnąłem, i w sumie to nie spieszę się za bardzo.
Dobry środek napotny... :-)
Czułem że się pocę, ale nie byłem pewien, czy to mi się nie wydaje. Dlatego mówię, żonie, aby sprawdziła, i faktycznie, spocony jak świnia. :-)
Nie byłem już w tej krainie ponad rok. I nie bardzo się wybieram. Po prostu boję się. Wybierając się tam człowiek musi zmierzyć się z własnym strachem i z samym sobą.
Warto mieć świadomość, że w realnym świecie pozostał ktoś świadomy, ktoś kto czuwa nad nami, i dopilnuje aby nie stała nam się krzywda.
Bez tej świadomości może nie być wesoło. Taka ciekawa roślinka....:-)
Nic dziwnego, że ma szerokie grono wielbicieli...
Salvia to jest dziwna sprawa. I efekty po tej roślinie trudno jest porównywać z czymkolwiek innym.
Z moich doświadczeń, to wygląda to tak:
Jeżeli ktoś nie przypali ostro, tylko np żuje sobie kilka listków. To czujesz, że obok jest jakaś magiczna kraina, kraina która zawiera się w tym świecie, ale jakby jakiś inny wymiar.
Czujesz ją ale nie możesz się do niej dostać, jest się jakby na granicy światów. Jedną nogą w świecie realnym, a drugą w jakimś magicznym, baśniowym. Ale czujesz raczej obecność tego świata,ale nie możesz się do niego dostać.
Jeżeli dołożymy więcej koksu, to bez problemu dostajemy się do tej krainy.
Siedzisz w pokoju, niby meble, niby obrazy na ścianach. Ale ten świat jest jakby zawarty w innym świecie. Niby to wszystko jest, ale jakby zawarte w innym wymiarze w innym świecie. Jak by ten świat był zawieszony w jakimś wymiarze, albo jakby był nakładką na ten wymiar. Mnie kojarzy się on z jakimś hinduskim światem, co dziwne bo ta roślina ma korzenie meksykańskie.
Oczywiście czas zwalnia, prawie do zera. To jest typowe.
Wszystkie zmysły stopniowo się wyłączają. Pozostajemy tylko my i nasz mózg.
Można śmiać się jak dziecko, ale można też płakać lub bardzo się bać. Zależy w którym kierunku człowiek pchnie swoje emocje.
Nic nie stoi na przeszkodzie aby czuć się bogiem, czuć jak pod wpływem exstazy, jak władca świata. Raz przydarzyło mi się takie właśnie uczucie.
Spokojnie sobie siedzę, ale czułem się jak jakiś król, jakby do mojej dyspozycji były tysięczne armie, jak władca świata lub jakiś bóg.
Wkręcił mi się ten motyw dlatego, że owinąłem się kocem, bo było mi trochę zimno (lub wydawało mi się, że jest zimno). Koc zasugerował mi widocznie szatę króla.
W pewnym momencie poczułem, że odczuwam przez tą szatę, że zrosła się z moim ciałem, stała się jego częścią, lub przedłużeniem...
Był też moment, że czuję, że muszę rzygać. Ale zastanowiłem się... - chwileczkę, to na pewno mi się wydaje. I faktycznie natychmiast mi się odniechciało.
Najciekawsze są stany zespolenia się z meblami. Z nogą od krzesła, poręczą, ścianą łóżkiem. Człowiek wie, że np ściana jest częścią niego, to jeszcze potrafi odczuwać tą ścianą, jakby była częścią jego ciała.
Przy jeszcze mocniejszych dawkach przychodzą halunycnacje. Ale to już trzeba przypalić, Pojawiają się głosy, ktoś do nas mówi. Dziwne obrazy. Czujemy, obecność kogoś. Często możemy go zobaczyć. Ja niestety do tego etapu nie dobrnąłem, i w sumie to nie spieszę się za bardzo.
Dobry środek napotny... :-)
Czułem że się pocę, ale nie byłem pewien, czy to mi się nie wydaje. Dlatego mówię, żonie, aby sprawdziła, i faktycznie, spocony jak świnia. :-)
Nie byłem już w tej krainie ponad rok. I nie bardzo się wybieram. Po prostu boję się. Wybierając się tam człowiek musi zmierzyć się z własnym strachem i z samym sobą.
Warto mieć świadomość, że w realnym świecie pozostał ktoś świadomy, ktoś kto czuwa nad nami, i dopilnuje aby nie stała nam się krzywda.
Bez tej świadomości może nie być wesoło. Taka ciekawa roślinka....:-)
Nic dziwnego, że ma szerokie grono wielbicieli...
