Oho, gramin rozpocząl wycofywanie się rakiem ze swoich twierdzeń. Czyżby jakiś postęp?
No właśnie. W wyniku rozwoju kapitalizmu nierówności zmalały! Alleluja
Ta bieda nie wytworzyła się w XIX wieku, tylko istniała od zarania ludzkości. Natomiast w wieku XIX uległa drastycznemu zmniejszeniu. nawet w okresie kryzysu XIX wieczni biedacy musieli się co prawda ograniczać do suchego chleba i brukwi ale w analogicznej sytuacji biedacy XVIII wieczni i wcześniejsi po prostu marli z głodu i chorób
Czyżby rzeczywiście proces mądrzenia gramina postępował? No no..
Ale oczywiście gramin przytoczył to porównaie jako w jego mniemaniu sprowadzenie do absurdu. Tymczasem owa obserwacja jest całkowicie prawdziwa.
Faktycznie w interesie lekarza jest, żeby pacjent co prawda nie umarł, ale żeby był wiecznie przewlekle chory. Zauważmy, ze są tacy pacjenci, zwani hipochondrykami, którym takie podejście całkowicie odpowiada.
Tak samo w interesie właściciela sklepu jest sprzedać klientowi jak największy bubel za jak najwyższą cenę. Interes kupującego jest naturalnie odwrotny, chce kupić jak najtaniej (najlepiej za darmo) towar jak najwyższej jakości.
Lewizna, jako istoty mające jakiś obluzowany styk w mózgu (nie moje określenie, ale trafne), na ogół potrafią dostrzec ta oczywistość i rzucają gromy na wrednych prywaciarzy, którzy "maksymalizują zyski". Niestety, z powodu tego obluzowanego styku nie potrafią wyciągnąc z tego stanu rzeczy wniosków.
A wniosek jest oczywisty. Ustrój społeczno gospodarczy musi być tak skonstruowany, aby uczestnicy gospodarki oprócz interesów jednostkowych, krótkoterminowych, mieli także interesy długofalowe, które by dominowały nad krótkotrwałymi.
W jezyku matematyki, a ściślej jej działu zwanego teorią gier, oznacza to przejście od gry jednorazowej z sumą zerową, do gry iterowanej z sumą niezerową
Takie warunki gry iterowanej z sumą niezerową spełnia kapitalizm, natomiast nie spełnia ich ani feudalizm (gra jednorazowa z sumą niezerową), ani socjalizm (gra jednorazowa z sumą zerową)
W kapitalizmie bowiem każdy lekarz mający jednorazowy interes w utrzymywaniu pacjenta w stanie choroby, konkuruje na rynku z innymi lekarzami, do kórych zirytowany brakiem postępów w leczeniu pacjent moze się udać, choćby tylko potencjalnie. W takich warunkach nagrodą w grze są nie tylko dobra materialne (których częśc lekarz całkowicie leczący pacjentów straci), ale równiez prestiż lekarza, który to prestiż przyciąga nowych pacjentów. A ponieważ istnieje wolny wybór lekarzy (i pacjentów), zatem warunek iteracji też jest spełniony
A jak to jest z owymi urzednikami od "wykluczenia"? Podobnie jak lekarze majacy swoich hipochondryków, urzednicy równiez mają swoich meneli, którym to menelstwo calkowicie odpowiada, jezlei tylko ktoś im będzie za to płacił.
Co jednak z menelem, ktory będzie chciał się wyrwać z menelstwa (czyli z pacjentem, kóry zechce naprawdę wyzdrowieć?) Urzędnicy, w przeciwieństwie do lekarzy, czy sklepikarzy nie podlegaja konkurencji. Zysk zdrowiejącego menela jest zatem ich stratą. Gra staje się grą z sumą zerową. Wiecej, ponieważ urzędy mają monopol na "walkę z wykluczeniem" (to znaczy na wydatkowanie na ten cel pieniedzy podatników, jezeli ktoś inny tez chce walczyć z wykluczeniem, musi najpierw zebrać na ten cel środki), zatem i o żadnej iteracji nie ma mowy.
To jest podstawowa róznica pomiedzy wolnorynkowym lekarzem (bo już ubezpieczeniowi traktują pacjentów jak śmieci), czy sklepikarzem, a urzędnikiem.
Zarówno lekarz jak i urzednik mają swoje krótkoterminowe egoistyczne interesy, ale lekarz ma poza tym jeszcze interesy długofalowe.
Skoro ludzie sami nie potrafią zadbać o własne interesy, to jak oczekiwać, ze lepiej o nie zadba urzędnik, ktory ma interesy swoje własne, odmienne, a nawet zupełnie sprzeczne z interesem "wykluczonych"?
gramin napisał(a):Nawet spadek współczynnika Giniego tak naprawdę niewiele mówi o rozwarstwieniu wewnątrz klasy robotniczej, bo jeżeli średnie dochody robotników wzrosły i średnie dochody posiadaczy ziemskich spadły, to nierówności w dochodach dla całego społeczeństwa musiały także zmaleć.
No właśnie. W wyniku rozwoju kapitalizmu nierówności zmalały! Alleluja

Cytat:A jeżeli ówcześni pisarze, jak i współcześni rzetelni historycy mówią, że dużą część XIX-wiecznego społeczeństwa nękała przeraźliwa bieda, to upieranie się, że tak nie było jest zwykłą manipulacją.
Ta bieda nie wytworzyła się w XIX wieku, tylko istniała od zarania ludzkości. Natomiast w wieku XIX uległa drastycznemu zmniejszeniu. nawet w okresie kryzysu XIX wieczni biedacy musieli się co prawda ograniczać do suchego chleba i brukwi ale w analogicznej sytuacji biedacy XVIII wieczni i wcześniejsi po prostu marli z głodu i chorób
Cytat:No bo czy np. tacy lekarze i farmaceuci mają jakikolwiek interes, aby swoich pacjentów wyleczyć? "Oczywiście że nie, bo wtedy straciliby pracę." Dlatego ich głównym zadaniem jest troszczenie się o to, aby chorych nigdy nie zabrakło.
Czyżby rzeczywiście proces mądrzenia gramina postępował? No no..
Ale oczywiście gramin przytoczył to porównaie jako w jego mniemaniu sprowadzenie do absurdu. Tymczasem owa obserwacja jest całkowicie prawdziwa.
Faktycznie w interesie lekarza jest, żeby pacjent co prawda nie umarł, ale żeby był wiecznie przewlekle chory. Zauważmy, ze są tacy pacjenci, zwani hipochondrykami, którym takie podejście całkowicie odpowiada.
Tak samo w interesie właściciela sklepu jest sprzedać klientowi jak największy bubel za jak najwyższą cenę. Interes kupującego jest naturalnie odwrotny, chce kupić jak najtaniej (najlepiej za darmo) towar jak najwyższej jakości.
Lewizna, jako istoty mające jakiś obluzowany styk w mózgu (nie moje określenie, ale trafne), na ogół potrafią dostrzec ta oczywistość i rzucają gromy na wrednych prywaciarzy, którzy "maksymalizują zyski". Niestety, z powodu tego obluzowanego styku nie potrafią wyciągnąc z tego stanu rzeczy wniosków.
A wniosek jest oczywisty. Ustrój społeczno gospodarczy musi być tak skonstruowany, aby uczestnicy gospodarki oprócz interesów jednostkowych, krótkoterminowych, mieli także interesy długofalowe, które by dominowały nad krótkotrwałymi.
W jezyku matematyki, a ściślej jej działu zwanego teorią gier, oznacza to przejście od gry jednorazowej z sumą zerową, do gry iterowanej z sumą niezerową
Takie warunki gry iterowanej z sumą niezerową spełnia kapitalizm, natomiast nie spełnia ich ani feudalizm (gra jednorazowa z sumą niezerową), ani socjalizm (gra jednorazowa z sumą zerową)
W kapitalizmie bowiem każdy lekarz mający jednorazowy interes w utrzymywaniu pacjenta w stanie choroby, konkuruje na rynku z innymi lekarzami, do kórych zirytowany brakiem postępów w leczeniu pacjent moze się udać, choćby tylko potencjalnie. W takich warunkach nagrodą w grze są nie tylko dobra materialne (których częśc lekarz całkowicie leczący pacjentów straci), ale równiez prestiż lekarza, który to prestiż przyciąga nowych pacjentów. A ponieważ istnieje wolny wybór lekarzy (i pacjentów), zatem warunek iteracji też jest spełniony
A jak to jest z owymi urzednikami od "wykluczenia"? Podobnie jak lekarze majacy swoich hipochondryków, urzednicy równiez mają swoich meneli, którym to menelstwo calkowicie odpowiada, jezlei tylko ktoś im będzie za to płacił.
Co jednak z menelem, ktory będzie chciał się wyrwać z menelstwa (czyli z pacjentem, kóry zechce naprawdę wyzdrowieć?) Urzędnicy, w przeciwieństwie do lekarzy, czy sklepikarzy nie podlegaja konkurencji. Zysk zdrowiejącego menela jest zatem ich stratą. Gra staje się grą z sumą zerową. Wiecej, ponieważ urzędy mają monopol na "walkę z wykluczeniem" (to znaczy na wydatkowanie na ten cel pieniedzy podatników, jezeli ktoś inny tez chce walczyć z wykluczeniem, musi najpierw zebrać na ten cel środki), zatem i o żadnej iteracji nie ma mowy.
To jest podstawowa róznica pomiedzy wolnorynkowym lekarzem (bo już ubezpieczeniowi traktują pacjentów jak śmieci), czy sklepikarzem, a urzędnikiem.
Zarówno lekarz jak i urzednik mają swoje krótkoterminowe egoistyczne interesy, ale lekarz ma poza tym jeszcze interesy długofalowe.
Cytat:
ludzie ani nie potrafią sami zadbać o własne zdrowie, ani nie wszyscy potrafią dać sobie radę na wolnym rynku.
Skoro ludzie sami nie potrafią zadbać o własne interesy, to jak oczekiwać, ze lepiej o nie zadba urzędnik, ktory ma interesy swoje własne, odmienne, a nawet zupełnie sprzeczne z interesem "wykluczonych"?

