gramin napisał(a):Idąc tym tropem myślenia, to trapez po porównaniu z kołem jest kwadratem. :razz:
Niewątpliwie jest znacznie bardziej kwadratowy. W wychodząc z matematycznych abstrakcji w stronę obiektów relanie istniejących (np trapezów rysowanych na kartce papieru), to każdy kwadrat narysowany, choćby w najlepszej technice bedzie mniej lub bardziej "trapezowaty" .
Cytat:Po to są definicje aby się ich trzymać.
W takim razie owszem, nie istnieją i nigdy nie istniały żadne kraje libertariańskie.
Ale tak samo nie istnieją i nie istniały żadne kraje socjalistyczne.
Ani faszystowskie
Ani komunistyczne
Ani feudalne
Ani demokratyczne
Ani kapitalistyczne
Ani w ogóle żadne inne.
W kazdym bowiem z realnie istniejących teraz lub w przeszłości państw można wskazac takie elementy, które nie pasują do graminowych definicji.
Cytat:
Jeżeli według definicji:
"Libertarianizm opowiada się za ograniczeniem państwa do roli "nocnego stróża", i wycofaniem go z zajmowania się zarówno gospodarką jak i sprawami społecznymi", to Irlandia tego kryterium nie spełnia.
A konkretnie których elementów nie spełnia?
I w jakim stopniu musiałby je spełniac, żeby ją uznać za "libertariańską?"
Cytat:
Nie porównywałem gospodarczo Szwecji z Rosją.
Libertarianie traktują jak aksjomat twierdzenie, że zmniejszenie nierówności społecznej zawsze prowadzi do "równania w dół" i do ogólnej biedy. Otóż przykład Szwecji temu zaprzecza, bo można równać także w górę.
Nic podobnego. W Szwecji również następuje równanie w dół. W końcu pieniadze, tędy, czy owędy, wędrują od zarabiajacych ich więcej, do zarabiajacych mniej. Tyle tylko, ze w przypadku Szwecji, dzięki innym niż poziom redystrybucji cechom ustroju, cechom w wysokim stopniu libertariańskim (np poszanowania własności prywatnej), pojęcia "góra" i dół" oznaczają co innego, niż np w Polsce.
Cytat:Z drugiej strony duże nierówności społeczne wcale nie świadczą o dużej wolności gospodarczej, czego dobrym przykładem jest Rosja.
Owszem. Przecież pilaster caly czas to powtarza. Kapitalizm zmniejsza nierówności społeczne, a nie je zwiększa.
Cytat:
Ewolucjonizm jest "nauką o ewolucyjnym rozwoju świata organicznego"
Darwinizm społeczny, to "kierunek socjologiczny XIX w. przenoszący do badań nad społeczeństwem teorię walki o byt i doboru naturalnego Darwina"
Czyli tzw "darwinizm społeczny" nie ma nic wspólnego z darwinizmem. Równie dobrze gramin mógłby wymyślić teorię,że np gwiazdy są małymi świecącymi stworzonkami (jak robaczki świętojańskie) i nazwać to "darwinizmem gwiezdnym" Powtarzam, niech zatem sobie gramin sam swoje hipostazy analizuje, bo dla innych to zajęcie kompletnie nieciekawe
Tymczasem, żeby udowodnić (teoretycznie, bo praktycznych przykładow mamy na pęczki) wyższość ustroju normalnego nad socjalizmem, nie trzeba żadnych wymyśłanych przez gramina "darwinimów społecznych", tylko wystarczy zwykly bezprzymiotnikowy darwinizm, czyli teoria ewolucji (nic dziwnego, ze lewizna tak jej nienawidzi). Pisałem już o tym w poście z 5.09 g 15,30, a gramin oczywisćie nic z tego nie zrozumiał
Załóżmy, że koszt jednej wizyty u lekarza wynosi 5 jednostek, przy czym na wyleczenie potrzeba obiektywnie 3 wizyt. Lekarz może zatem oczekiwać że na jednym pacjencie zarobi 15 jednostek. (Dla skrótowości będziemy tę iteracyjną grę opisywać tylko ze strony lekarza, chociaż oczywiście grają w nią i inne osoby - przede wszystkim pacjenci)
Co się stanie, jezlei lekarz zechce zwieszyć swoje dochody albo poprzez zwięszenie ceny pojedyńczej wizyty, albo poprzez zwięszenie liczby wizyt? Powiedzmy, że lekarz zwiększa liczbę wizyt do 6, czyli na jednym pacjencie zarobi nie 15, ale 30 jednostek. Wydawałoby się zatem, że na takim nieoptymalnym (i nieetycznym) leczeniu (nazwijmy je strategią Mengele) lekarz jest do przodu. Tak by było w przypadku gry jednorazowej. Na szczęscie w normalnym ustroju ta gra jest iterowana.
Wydymani przez Mengelego pacjenci (lub rodziny tych pacjentów, którzy nie wytrzymali kuracji) rozpowiadają szeroko, jakim to kiepskim konowałem ów Mengele jest. W przypadkach szczególnie drastycznych, mogą go nawet pociągac po sądach. Ilu musi być takich oszukanych pacjenów, żeby osiagnąc efekt propagandowy? Trzech? Czterech?, Powiedzmy, że pięciu
W rezultacie, pacjenci zaczynają omijać dra Mengele szerokim łukiem. jeżeli wcześniej Mengele miał rocznie powiedzmy n pacjentów płacących po 5 jednostek za wizytę, czyli zarabiał rocznie 5*n jednostek, to teraz, albo tych pacjentów bedzie mniej, albo będa to pacjenci gorzej uposażeni, dla których trzeba bedzie obniżyć ceny, aby utrzymać ich liczbę na poprzednim poziomie, czyli n*a*5, gdzie a<1.
Czyli rownaie wyglada następująco
Mengele zyskał
5(wydymanych pacjentów)*15 (nieuzsadniony koszt) = 75 jednostek
Był to zysk jednorazowy
Mengle stracił n*(1-a)*5 pomnożone przez p- liczbe lat przez które efekt propagandowy będzie działał
Jeżeli tylko n*(1-a)*5*p > 75, a tak zwykle w przypadku normalnych lekarzy w normalnym kraju jest, to "strategia Mengele" będzie strategią ewolucyjnie niestabilną i jako taka nie bedzie mogła utrzymać się w populacji lekarzy.
Odwrotnoscią "strategii Mengele" jest "strategia Judyma". Judym, odwrotnie niż Mengele jest uczciwy i leczy tak, aby pacjent wyzdrowiał bez zbędnych kosztów i zachodu. Oczywiście wymaga to od Judyma pewnego wysiłku intelektualno - organizacyjnego, kotry musi w kazdego pacjenta włożyć, oznaczmy go "w". W rezultacie rozchodzi się wieśc o wspaniałym doktorze Judymie, a pacjenci walą do niego drzwiami o oknami. Zyski Judyma to
n*(a-1)*(5-w)*p, gdzie tym razem a>1 Zysk może pochodzić zarówno ze zwiększenia liczby pacjentów, jak i z podniesienia opłaty za wizytę, kiedy takie zwiększenie nie jest juz mozliwe ze wzgledów technicznych. (w końcu za zaufanie do Judyma warto zapłacić)
I znowu jeżeli n*(a-1)*(5-w)*p>75, a tak jest w normalnym ustroju, to "strategia Judyma" staje się ewolucyjnie stabilna i utrwala się w populacji lekarzy.
Wyrazem dominowania "strategii Judyma" sa wszystkie te kodeksy i przysięgi Hipokratesa.
Sytuacja jest jednak inna w ustroju socjalistycznym. Lekarz państwowy jest na pensji i jego zarobki nie zależą od zadowolenia jego pacjentów. Zatem gra przestaje być iterowana. Co więcej, opłaca mu sie raczej leczyć byle jak, bo wtedy może zaoszczędzić (koszt w) (np swój czas, ktory mógłby poświecić na dyskusje z kolegami na temat wyższości "być nad "mieć")
Zauważmy, ze płacenie socjalistycznemu lekarzowi od liczby pacjentów (nie mających wpływu na to do kogo trafią) w niczym nie polepszają sytuacji, bo wtedy Mengele "idzie w ilość"
Zatem w socjalizmie to włąśnie "strategia Mengele" staje się ewolucyjnie stabilna, a "strategia Judyma" nie. Co wiecej nie oznacza to, ze Judymy wymieraja i zastępują ich Mengele, tylko że Judymy stają się Mengelami. Każdy, kto kiedykolwiek miał nieszczęscie kontaktować się z polską medycyną, doskonale wie, że ten sam lekarz bywa "Mengelem" w szpitalu państwowym, a "Judymem" w prywatnej klinice
Prawa ewolucji, podobnie jak prawa fizyki działają nieuchronnie, czy się to komuś podoba, czy nie. A lewiznie to się niepodoba, oj jak się niepodoba

