godlark napisał(a):EROS
Z Twoich postów na tej stronie wyciągnąłem tylko jeden wniosek, że nie powinniśmy "walczyć" o większą wolność, bo nie możemy całkowitej wolności, gdyż ludzie mają też na nas wpływ.
To tak jakbym napisał: "Po co się dokonalić, pokonywać swoje slabości, nie będziemy idealni, gdyż wynika to z naszej natury".
Co znaczy "większa wolność"? Ja to widzę tak: chcecie absolutnej anarchii i totalnego bezprawia. I waszym zdaniem "to się ułoży". Bardzo ewolucyjne podejście. Raz T-rex pożarł, raz zjedli T-rexa. Tego też nikt nie planował
. Ilu ludzi chce "doskonalić się" czy "pokonywać własne słabości" a ilu myśli jak szybko wyjechać na miasto nowym S8? Co znaczy całkowita wolność? Misiek pedofil też chce całkowitej wolność, nie dasz mu jej to Ci powie że jesteś Zbrodniarzem Przeciwko Ludzkości. Acha, zapomniałbym o tym romantycznym haśle dotyczącym czyjegoś nosa i czyjejś pięści. Fajnie brzmi. I ja się pod tym podpisuję całym pierdolonym sercem. Granicą wolności jest odległość dzieląca twoją pięść od nosa bliźniego. Oczywiście musisz chodzić po ulicy wypakowany jak Rambo, albo wynająć sobie najemników. I brać coś na emocje, bo jeszcze komuś przyjdzie do głowy nasłać najemnikow by pogadali z mniej lubianym kolegą...Wolność słowa -też się zgadzam. Mowa nienawisci to oczywiście jakiś werbalny przekaz który nie powinien być ograniczany z uwagi na ogólną wolność całkowitą. Przyszło mi do głowy ze może się pojawić konflikt wolności z wolnością. Całkowitej wolności z całkowitą wolnością. Bez dyskryminacji, bo Cię posądzą o kumaterstwo z lewizną i socjalistami. A wtedy masz przejebane. Ale ludzie to takie skrajnie racjonalne stworzenia, że na pewno nie będzie konfliktów. Co z biedniejszymi...nie będzie biedniejszych. Będą lenie, lewaki, świnie i zasoby ludzkie. Jak zasób ludzki [lub po prostu "ta rzecz"] bedzie mia zły dzień, to się go eksmituje pod most, a zastąpi nowym zasobem. Tak jak młotek - jeden się zepsuje, to zastępujesz go innym. Ale nie mów nic o Prawach Człowieka. W istocie nie będzie już ludzi. Zależnie od perspektywy będą a) konsumenci, i b) zasoby ludzkie [lub "te rzeczy"]. Być może trafi się jakiś dyktatorek. Taki Rothbard w mundurze. Ale to tylko w imię jak najszerzej rozumianej wolności. Wolności rozumianej tak szeroko ze wręcz niedefiniowalnej. No i nowe kasty kapłanow - spece od reklam, inżynierowie społeczni, majstryod kreowania nowych potrzeb, bo homo konsument nie będzie mógł zapomnieć o swoim obowiązku konsumpcji i zasilania zasobów ludzkich [tj. "bycia tą rzeczą"]. Napisałem "obowiązku"? Och co za pomyłka. Nie będzie obowiązku. Jak będziesz chciał to rynek zatroszczy się o twoją tożsamość. Wystarczy ze pojawi się pragnienie. Będziemy doskonali, a nasze słabości znikną jak kamfora.
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.

