Eros napisał(a):Zobaczwrecz przeciwnie - taka mozliwosc istnieje, dlatego nalezy robic co tylko mozna, by nie stala sie rzeczywistoscia.
Zgodnie z doktryną libertarianska nie ma możliwości by naruszać prawa ludzi
Cytat:Wszyscy ludzie, zgodnie z doktryna libertarianską, są naturalnie wolni i mają prawo do posiadania prywatnej własności która jest nienaruszalna. To doprawdy całe dwa prawa. Cała etyka libertarianizmu jako libertarianizmu zaczyna się i kończy na tych dwóch prawach. Więc kiedy nasz prawomyślny libertarianin będzie mijał na drodze nędznie wyglądającego, konającego w rynsztoku człeczynę, to zwyczajnie będzie mógł przejść sobie nad nim i iść swoją drogą. I nadal,w zgodzie z etyka libertarianina,pozostaje on wzorowym libertarianinem.nie, zwyczajnie nie zlamie prawa. dzis rowniez mozna byc skurwysynem w zgodzie z prawem. istnieje co prawda jakies tam prawo o nieudzialeniu pomocy, ale kto to prawo stosuje i kto o nim mysli tej pomocy udzielajac, w sytuacji gdy nie jest gwarantowana umowa?
EDIT: jednak nie widze powodu, aby wlasciciel ulicy nie mogl zadbac o to, by sie takim konajacym zajac. w koncu jak sie rozniesie, ze na jego ulicy z braku udzielonej im pomocy umieraja ludzie, to straci nie tylko jego reputacja, ale i marketingowe walory ulicy. ;]
Cytat:Gdybym był anarchokapitalistą pokroju Waltera Blocka, nie widziałbym w tym zadnej sprzeczności. Bo i nie ma w tym żadnej sprzeczności. Z perspektywy libertarianizmu nic szczególnego się nie stało. A dlaczego? Ponieważ "człowiek" w doktrynie libertariańskiej przestaje być organiczną istotą żywą a staje się podmiotem gospodarczym, i na tym gruncie powstaje doskonale logiczna filozofia libertarianska. Jest wolnosć, jednak jest to wolność konsumenta i dorobkiewicza, a nie wolność istoty ludzkiej. I dlatego takie poglądy jak libertarianizm mogą przyciągać różnych Pilasterów i inne kreatury. I dlatego Rothein, jako biofil, libertarianinem nigdy by nie mógł zostać. Jest mi to obce organicznie.jest taka wolnosc, jaka ja stworza ludzie. jesli sa istotami ludzkimi, to bedzie to wolnosc istot ludzkich. jesli nie, to kazdy system predzej czy pozniej stanie sie wlasna karykatura.
Rothein zas przede wszystkim jest troche takim swiecko-humanistycznym talibem, ktory w swojej ciasnocie umyslowej, podobnie jak fanatycy religijni, ktorzy nie moga sobie wyobrazic rozdzialu panstwa od religii i takie postulaty traktuja jako zamach na religie, tak on postulat wylaczenia systemu etycznego spod kontroli aparatu przymusu traktuje jako zamach na etyke.
nic bardziej mylnego. i w jednym, i w drugim przypadku, nikt nie likwiduje religii ani etyki, tylko deligitymizuje aparat przymusu do zawlaszczania swiadomosci spolecznej "wyzszymi koniecznosciami", ktore religia badz etyka definiuja, w celu narzucenia swojej wladzy ludziom je wyznajacym.


