Moim skromnym zdaniem, ludzie jak szympansy, biją się tylko, kiedy mają słabszego przeciwnika. Dwa razy odstąpiono od tej reguły, raz z powodu błędu a raz w amoku honoru i popatrzcie, co się porobiło...
O ile się to nie powtórzy, to wojny już nie będzie. Powinna być w 1991, po pustynnej burzy, ewentualnie po Kosowie, kiedy już byli nowi w NATO. A tu przez ostatnie 20 lat Chińczycy i Hindusi ostro podskoczyli, a Rosjanie od 10 lat też nieźle sobie radzą. Zresztą jak cały świat. Średnia wzrostu gospodarczego dla USA UE to 2,5% (była przed kryzysem) dla świata 5,5%, czyli dla reszty świata jakieś 8,5%. To się odbija np. w inicjatywach, których nie da albo da się przeforsować w UN itd.
No chyba że jeszcze jedna szansa będzie, kiedy ruski sprzęt atomowy zardzewieje a Chińskiego jeszcze nie będzie. NATO i UE dojdą na Kaukaz. Syria i Iran zostaną napadnięte, dołączając do Iraku i Afganistanu. Może też Pakistan. To faktycznie zaburzyłoby równowagę. Dlatego jestem przeciwnikiem tarczy. Strony w sprawie tarczy podobne są do ontologów. Każdy niefilozof wyznaje realizm naiwny, tak samo wielu protestuje przeciw tarczy, nie rozumiejąc fundamentów polityki międzynarodowej (bo terroryści tarczę napadną, bo jankeskie zakapiory robią w UE burdy, bo Ruscy wycelują rakiety); filozofowie pogmatwańcy wydumali sobie idealizm, podobnie yntelektualyści zapatrzeni w USA pragną zacieśnienia sojuszu poprzez bazy, postawienie się Rosji itd.; wreszcie prawdziwi filozofowie zdają sobie sprawę z immanentności świadomości, ale nie upierają się, że żyjemy w matriksie, podobnie niektórzy obejmują swoim umysłem i empatią również tę komunistyczną, tandetną, turbańcową, kokainową i głodującą część świata i rozumieją zagrożenia płynące dla całej ludzkości z konkretnych posunięć naszych "sojuszników" "skurwysynów ale naszych skurwysynów".
O ile się to nie powtórzy, to wojny już nie będzie. Powinna być w 1991, po pustynnej burzy, ewentualnie po Kosowie, kiedy już byli nowi w NATO. A tu przez ostatnie 20 lat Chińczycy i Hindusi ostro podskoczyli, a Rosjanie od 10 lat też nieźle sobie radzą. Zresztą jak cały świat. Średnia wzrostu gospodarczego dla USA UE to 2,5% (była przed kryzysem) dla świata 5,5%, czyli dla reszty świata jakieś 8,5%. To się odbija np. w inicjatywach, których nie da albo da się przeforsować w UN itd.
No chyba że jeszcze jedna szansa będzie, kiedy ruski sprzęt atomowy zardzewieje a Chińskiego jeszcze nie będzie. NATO i UE dojdą na Kaukaz. Syria i Iran zostaną napadnięte, dołączając do Iraku i Afganistanu. Może też Pakistan. To faktycznie zaburzyłoby równowagę. Dlatego jestem przeciwnikiem tarczy. Strony w sprawie tarczy podobne są do ontologów. Każdy niefilozof wyznaje realizm naiwny, tak samo wielu protestuje przeciw tarczy, nie rozumiejąc fundamentów polityki międzynarodowej (bo terroryści tarczę napadną, bo jankeskie zakapiory robią w UE burdy, bo Ruscy wycelują rakiety); filozofowie pogmatwańcy wydumali sobie idealizm, podobnie yntelektualyści zapatrzeni w USA pragną zacieśnienia sojuszu poprzez bazy, postawienie się Rosji itd.; wreszcie prawdziwi filozofowie zdają sobie sprawę z immanentności świadomości, ale nie upierają się, że żyjemy w matriksie, podobnie niektórzy obejmują swoim umysłem i empatią również tę komunistyczną, tandetną, turbańcową, kokainową i głodującą część świata i rozumieją zagrożenia płynące dla całej ludzkości z konkretnych posunięć naszych "sojuszników" "skurwysynów ale naszych skurwysynów".

