Podnieśliście tu ciekawe kwestie.
Wojna z islamem jest jak najbardziej możliwa (czy będzie ją można uznać za III WŚ gdy będzie w niej udział brała Europa i Stany?). Tyle, że tak jak mówię, nie znam sprawy na tyle dobrze. Ale wiem, że w krajach arabskich oprócz ropy nie ma praktycznie nic (no oprócz Dubaju, który tworzy się jakimś tam ważnym ośrodkiem). Kiedy ropa się skończy Arabowie będą chyba żryć piach. Może więc będą chcieli podbić dużo bogatszą Europę. Ten ruch migracyjny może mieć inną przyczynę niż poprawa warunków życiowych, zwłaszcza kiedy widzimy, że muzułmanie w Europie nie przejmują naszego stylu życia, separują się.
Co do III WŚ jak ja to widzę? Najbardziej widzę to jako konflikt, w którym biorą udział mocarstwa, których interesy w momencie zapaści gospodarczej i borykania się z niedomiarem surowców spotkały się w jednej, strategicznej strefie wpływów. Nie chcę teraz przewidywać jak ma konflikt wyglądać i jakie sposoby walki zostaną użyte, oby żadne mocarstwo nie sięgnęło po broń atomową, a jeśli już sięgnie to niech lepiej używa jej z rozwagą (w sensie nie atakuje rywala wprost). Wiem tyle FlauFly, że Twoje idee choć bardzo słuszne (zgadzam się z nimi) są nieżyciowe, a ludzie to jedne z najbardziej podłych zwierząt i dla kasy są w stanie sobie piekło urządzić. O co z resztą wojny wybuchaly i wybuchają ciągle? Strefy wpływów, surowce, uwarunkowania polityczno-ekonomiczne... Wszystko sprowadza się do kasy. Nikt nie wyda masy pieniędzy na wojnę tylko po to, żeby kogoś sobie dla picu zabić i wrócić. Wiem, że w momencie kiedy użycie siły będzie uargumentowane wpływami ekonomicznymi (tzn. na pewno jakiś pretekst się znajdzie, co to wszak za wojna bez pretekstu
) to wojna wybuchnie. Oby to było jak najpóźniej, obym nie miał racji ale co zrobić z brakiem surowców w momencie kiedy technologia jest od nich uzależniona? Czy stać nas jako ludzkość na zmianę technologii przy naszych obecnych potrzebach? Wydaje mi się, że nie bardzo, zwłaszcza, że nie widzę aby podejmowano zakrojone działania na tę skalę.
A co ja jako ja mogę zrobić
? Mam 2 wyjścia. Albo za rok dostane sie na stosunki i zostane dyplomatą albo moge po prostu obserwować co się dzieje (co robię cały czas) i na wybuch wojny być przygotowanym. To co teraz mówię to tylko moje przewidywania na przyszłość, ale może być taki dzień, kiedy groźba wojny stanie się naprawdę realna a wtedy cóż... albo zostać, bronić się i ustawiać albo spierdalać na jakieś zadupie z parą jaką bozia w nóżki dała
Wojna z islamem jest jak najbardziej możliwa (czy będzie ją można uznać za III WŚ gdy będzie w niej udział brała Europa i Stany?). Tyle, że tak jak mówię, nie znam sprawy na tyle dobrze. Ale wiem, że w krajach arabskich oprócz ropy nie ma praktycznie nic (no oprócz Dubaju, który tworzy się jakimś tam ważnym ośrodkiem). Kiedy ropa się skończy Arabowie będą chyba żryć piach. Może więc będą chcieli podbić dużo bogatszą Europę. Ten ruch migracyjny może mieć inną przyczynę niż poprawa warunków życiowych, zwłaszcza kiedy widzimy, że muzułmanie w Europie nie przejmują naszego stylu życia, separują się.
Co do III WŚ jak ja to widzę? Najbardziej widzę to jako konflikt, w którym biorą udział mocarstwa, których interesy w momencie zapaści gospodarczej i borykania się z niedomiarem surowców spotkały się w jednej, strategicznej strefie wpływów. Nie chcę teraz przewidywać jak ma konflikt wyglądać i jakie sposoby walki zostaną użyte, oby żadne mocarstwo nie sięgnęło po broń atomową, a jeśli już sięgnie to niech lepiej używa jej z rozwagą (w sensie nie atakuje rywala wprost). Wiem tyle FlauFly, że Twoje idee choć bardzo słuszne (zgadzam się z nimi) są nieżyciowe, a ludzie to jedne z najbardziej podłych zwierząt i dla kasy są w stanie sobie piekło urządzić. O co z resztą wojny wybuchaly i wybuchają ciągle? Strefy wpływów, surowce, uwarunkowania polityczno-ekonomiczne... Wszystko sprowadza się do kasy. Nikt nie wyda masy pieniędzy na wojnę tylko po to, żeby kogoś sobie dla picu zabić i wrócić. Wiem, że w momencie kiedy użycie siły będzie uargumentowane wpływami ekonomicznymi (tzn. na pewno jakiś pretekst się znajdzie, co to wszak za wojna bez pretekstu
) to wojna wybuchnie. Oby to było jak najpóźniej, obym nie miał racji ale co zrobić z brakiem surowców w momencie kiedy technologia jest od nich uzależniona? Czy stać nas jako ludzkość na zmianę technologii przy naszych obecnych potrzebach? Wydaje mi się, że nie bardzo, zwłaszcza, że nie widzę aby podejmowano zakrojone działania na tę skalę.A co ja jako ja mogę zrobić
? Mam 2 wyjścia. Albo za rok dostane sie na stosunki i zostane dyplomatą albo moge po prostu obserwować co się dzieje (co robię cały czas) i na wybuch wojny być przygotowanym. To co teraz mówię to tylko moje przewidywania na przyszłość, ale może być taki dzień, kiedy groźba wojny stanie się naprawdę realna a wtedy cóż... albo zostać, bronić się i ustawiać albo spierdalać na jakieś zadupie z parą jaką bozia w nóżki dała

