AVX czytając analizując Twoje wypowiedzi, wydaje mi się, że albo masz bardzo bogatych rodziców lub jesteś cholernie pewny siebie, albo jedno i drugie :]
Po skończeniu studiów, gdy trzeba będzie wejść w dorosłe życie, nagle wszystko pryska i człowiek dowiaduje się jak to wszystko naprawdę funkcjonuje. A są to: kasa, wpływy, władza, znajomości-kumple, konekcje, przekręty.
Jak masz szczęście - rodziców, którzy zapewnią Ci mieszkanie czy dom czy dobrą pracę itd. to faktycznie wasze zasady libertariańskie są świetne, nic prócz wolności nie potrzeba.
Jednak to nie jest takie proste. Bardzo wiele różnych rzeczy w życiu się przytrafia (np: niepełnosprawność, choroby, które masakrują budżet, różne inne wypadki, pobicia, kradzieże, wrogowie, polityka, katastrofy i tragedie, konflikty prawne z ubezpieczycielami, rodzinne problemy, kłótnie, spory, rozwody, dzieci, szkoła, zaburzenia psychiczne, mandaty, itd...).
To nie jest tak, że sobie jesteś, pracujesz, konsumujesz i tak w kółko. Też nie jest tak, że im więcej i lepiej pracujesz, tym większa płaca. Wystarczy, że jesteś kobietą, to już mniej zarobisz, a jeszcze ktoś będzie Cię chciał przelecieć, a jak się nie dasz to będzie Ci czynił pod górkę, wbrew wolnej ręce rynku itd.
Zastanawiam się, czy wprowadzając zasady libertariańskie nie musielibyśmy wyrzec się podstawowych praw człowieka? Myśl libertariańska jest dla bogatych - dla arystokracji, takiej jak Markiz de Sade, który nie musiał pracować, wszystko miał na starcie. Dla ludzi urodzonych w wysokich kastach.
Nie wiem czy ktokolwiek cieszyłby się z absolutnej wolności, pracując de facto jak niewolnik tylko po to aby żyć na poziomie minimum człowieczeństwa.
Na razie spoglądasz na świat jako młody kawaler, poza szkołą i dziewczyną, ewentualnie zdrowiem - praktycznie bez większych problemów. Prawdziwe życie jednak zacznie się, kiedy zaczną się prawdziwe problemy czyli pełna odpowiedzialność i walka o własne utrzymanie i godne życie. Kiedy zacznie się prawdziwe konflikty... Oczywiście nie życzę Ci tego, tylko wskazuję na złożoność problemu i pewne doświadczenia, które wydaje mi się, że być może przyczynią się do wyważenia Twojej postawy w przyszłości.
PS. Dodam, że nikt tutaj nie analizuje przyczyn, genezy: biedy, wykluczenia i innych patologii.
Nie można dokonać generalizacji i wrzucić wszystkich do jednego worka - nieróbstwa i uzależnienia. Świat nie jest czarno - biały. Świat to różne odcienie czerni.
Po skończeniu studiów, gdy trzeba będzie wejść w dorosłe życie, nagle wszystko pryska i człowiek dowiaduje się jak to wszystko naprawdę funkcjonuje. A są to: kasa, wpływy, władza, znajomości-kumple, konekcje, przekręty.
Jak masz szczęście - rodziców, którzy zapewnią Ci mieszkanie czy dom czy dobrą pracę itd. to faktycznie wasze zasady libertariańskie są świetne, nic prócz wolności nie potrzeba.
Jednak to nie jest takie proste. Bardzo wiele różnych rzeczy w życiu się przytrafia (np: niepełnosprawność, choroby, które masakrują budżet, różne inne wypadki, pobicia, kradzieże, wrogowie, polityka, katastrofy i tragedie, konflikty prawne z ubezpieczycielami, rodzinne problemy, kłótnie, spory, rozwody, dzieci, szkoła, zaburzenia psychiczne, mandaty, itd...).
To nie jest tak, że sobie jesteś, pracujesz, konsumujesz i tak w kółko. Też nie jest tak, że im więcej i lepiej pracujesz, tym większa płaca. Wystarczy, że jesteś kobietą, to już mniej zarobisz, a jeszcze ktoś będzie Cię chciał przelecieć, a jak się nie dasz to będzie Ci czynił pod górkę, wbrew wolnej ręce rynku itd.
Zastanawiam się, czy wprowadzając zasady libertariańskie nie musielibyśmy wyrzec się podstawowych praw człowieka? Myśl libertariańska jest dla bogatych - dla arystokracji, takiej jak Markiz de Sade, który nie musiał pracować, wszystko miał na starcie. Dla ludzi urodzonych w wysokich kastach.
Nie wiem czy ktokolwiek cieszyłby się z absolutnej wolności, pracując de facto jak niewolnik tylko po to aby żyć na poziomie minimum człowieczeństwa.
Na razie spoglądasz na świat jako młody kawaler, poza szkołą i dziewczyną, ewentualnie zdrowiem - praktycznie bez większych problemów. Prawdziwe życie jednak zacznie się, kiedy zaczną się prawdziwe problemy czyli pełna odpowiedzialność i walka o własne utrzymanie i godne życie. Kiedy zacznie się prawdziwe konflikty... Oczywiście nie życzę Ci tego, tylko wskazuję na złożoność problemu i pewne doświadczenia, które wydaje mi się, że być może przyczynią się do wyważenia Twojej postawy w przyszłości.
PS. Dodam, że nikt tutaj nie analizuje przyczyn, genezy: biedy, wykluczenia i innych patologii.
Nie można dokonać generalizacji i wrzucić wszystkich do jednego worka - nieróbstwa i uzależnienia. Świat nie jest czarno - biały. Świat to różne odcienie czerni.
Wydaje się, że wiara w cuda znika w jednej dziedzinie tylko po to, by zagnieździć się w innej. Karol Marks
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman
EL
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman
EL

