Hmmm...
Socjalizm jako taki nie jest w sumie taki zły gdyby nie to, że trzeba siłą odbierać jednym by dawać drugim. Gdyby tego uniknąć było by to przynajmniej "etycznie" ok, w sensie sprawiedliwe.
Można by tego okradania uniknąć gdyby np. te nazwijmy to póki co jeszcze: 'państwo' posiadając pewne własne dobra, sprzęty, ludzi i firmy -> na wolnorynkowych zasadach dorabiała się przychodu. I ten przychód byłby charytatywnie przeznaczany na pomoc biednym i potrzebującym.
Nie trzeba by nikomu nic zabierać.
Niestety ten pomysł to już raczej nie leży w nurcie klasycznego socjalizmu (?) a raczej jest to pewnego rodzaju forma socjalnego altruistycznego technokratyzmu.
Ta altruistyczna potężna organizacja (w domyślę niby państwo ale w sumie to mogłoby być cokolwiek) powinna obracać majątkiem i zyskiwać przychód na wszelki możliwy ale uczciwy sposób. Np. inwestując w jakieś odnawialne źródła energii i sprzedając prąd. Inwestując wszelkie zyskowne gałęzie przemysłu itd.
No i dochodzimy do miejsca gdzie wychodzi, że najlepiej gdyby to nie było państwo bo państwo samo by sobie niesprawiedliwe ułatwienia robiło. Więc musiałaby to być zwykła potężna międzynarodowa organizacja charytatywna oparta nie tylko na zbieraniu kasy ale na posiadaniu ziem, przemyśle i różnych rozbudowanych formach zdobywania dochodu etc.
Czyli... nie potrzebny jest żaden socjalizm. Potrzebna jest silna i zwarta grupa uczciwych ludzi z wizją i misją pomagania ludziom doraźnie i tu i teraz. Karmiąca, lecząca, pomagająca godnie żyć.
A w tym czasie na zasadach wolnorynkowych świat parł by do przodu, rozwijając się szybciej, posuwając technologicznie i naukowo. Poziom życia powinien szybko wzrosnąć... na dłuższą metę poprawić standard życia wszystkich, tak, żeby ta potężna organizacja charytatywna potrafiła nadgonić za potrzebami ludzi i, żeby koniec końców dążyć do tego by było tak dobrze by była zbędna. Choć w praktyce pewnie pomagała by dalej ludziom poszkodowanym przez nieszczęśliwe zbiegi okoliczności czy kataklizmy - to z jako takim zjawiskiem biedy i powalonych warunków życia by nie musiała już walczyć.
...
... ot takie luźne przemyślenia nad którymi się już dawno zastanawiałem ale tak jakoś znowu chodziło mi to po głowie.
Socjalizm jako taki nie jest w sumie taki zły gdyby nie to, że trzeba siłą odbierać jednym by dawać drugim. Gdyby tego uniknąć było by to przynajmniej "etycznie" ok, w sensie sprawiedliwe.
Można by tego okradania uniknąć gdyby np. te nazwijmy to póki co jeszcze: 'państwo' posiadając pewne własne dobra, sprzęty, ludzi i firmy -> na wolnorynkowych zasadach dorabiała się przychodu. I ten przychód byłby charytatywnie przeznaczany na pomoc biednym i potrzebującym.
Nie trzeba by nikomu nic zabierać.Niestety ten pomysł to już raczej nie leży w nurcie klasycznego socjalizmu (?) a raczej jest to pewnego rodzaju forma socjalnego altruistycznego technokratyzmu.
Ta altruistyczna potężna organizacja (w domyślę niby państwo ale w sumie to mogłoby być cokolwiek) powinna obracać majątkiem i zyskiwać przychód na wszelki możliwy ale uczciwy sposób. Np. inwestując w jakieś odnawialne źródła energii i sprzedając prąd. Inwestując wszelkie zyskowne gałęzie przemysłu itd.
No i dochodzimy do miejsca gdzie wychodzi, że najlepiej gdyby to nie było państwo bo państwo samo by sobie niesprawiedliwe ułatwienia robiło. Więc musiałaby to być zwykła potężna międzynarodowa organizacja charytatywna oparta nie tylko na zbieraniu kasy ale na posiadaniu ziem, przemyśle i różnych rozbudowanych formach zdobywania dochodu etc.
Czyli... nie potrzebny jest żaden socjalizm. Potrzebna jest silna i zwarta grupa uczciwych ludzi z wizją i misją pomagania ludziom doraźnie i tu i teraz. Karmiąca, lecząca, pomagająca godnie żyć.
A w tym czasie na zasadach wolnorynkowych świat parł by do przodu, rozwijając się szybciej, posuwając technologicznie i naukowo. Poziom życia powinien szybko wzrosnąć... na dłuższą metę poprawić standard życia wszystkich, tak, żeby ta potężna organizacja charytatywna potrafiła nadgonić za potrzebami ludzi i, żeby koniec końców dążyć do tego by było tak dobrze by była zbędna. Choć w praktyce pewnie pomagała by dalej ludziom poszkodowanym przez nieszczęśliwe zbiegi okoliczności czy kataklizmy - to z jako takim zjawiskiem biedy i powalonych warunków życia by nie musiała już walczyć.
...
... ot takie luźne przemyślenia nad którymi się już dawno zastanawiałem ale tak jakoś znowu chodziło mi to po głowie.

