Rotheinowi chodzi prawdopodobnie o to, że siła nie jest dogmatem (który jest zmienny, można go odrzucić, podlega dyskusji, wartościowaniu), jest po prostu absolutną "wartością", z którą się nie dyskutuje, tylko jej ulega (lub ją zwycięża).
Tam, gdzie nie trzeba z niej korzystać, można sobie pozwolić na bycie salonowcem i stosować kodeksy, reguły, nawet kodeks honorowy. Tam, gdzie zasady się kończą, jedyną zasadą MOŻE stać się pięść.
Aczkolwiek jest tu jeszcze czynnik ludzki - człowiek MOŻE zachować się zupełnie niezgodnie ze swoją "zwykłą" postawą wskutek kaprysu. Może godzić się na coś, z czym się zupełnie nie zgadza w danej chwili - to tylko kwestia "chcenia". Może akceptować poglądy, które nie są spójne - ale JEMU pasują w danej chwili i nie zamierza ich porzucać ze względu na takie czy inne niespójności.
Wówczas możesz liczyć, że bezduszna maszyna do zabijania okaże Ci litość (np. przypadki niektórych SSmanów w obozach), a dobroduszny człowiek zamieni się bestie (znów studium przypadków funkcyjnych w obozach). Kaprys, odruchu. Ale nic bezwzględnego, tzn. stanowiącego punkt odniesienia sam w sobie.
Ale gdy dojdzie do sytuacji, kiedy jesteś otoczy przez ludzi, dla których liczy się przeżyć, nie możesz być pewien, że nie skorzystają z absolutnego argumentu - pięści.
Każdy inny argument wynika z dobrej/złej woli (wychowanie gra tu dużą rolę, ale nie jest gwarantem!) jednostki i aktualnej sytuacji. Jeśli nie trzeba sięgać po rozwiązania radykalne, można sobie pozwolić na komfort kurtuazji. Jeśli trzeba - to historia pokazuje raz za razem, że zwycięża pięść.
Tak w każdym razie rozumiem to, co pisze Rothein.
Tam, gdzie nie trzeba z niej korzystać, można sobie pozwolić na bycie salonowcem i stosować kodeksy, reguły, nawet kodeks honorowy. Tam, gdzie zasady się kończą, jedyną zasadą MOŻE stać się pięść.
Aczkolwiek jest tu jeszcze czynnik ludzki - człowiek MOŻE zachować się zupełnie niezgodnie ze swoją "zwykłą" postawą wskutek kaprysu. Może godzić się na coś, z czym się zupełnie nie zgadza w danej chwili - to tylko kwestia "chcenia". Może akceptować poglądy, które nie są spójne - ale JEMU pasują w danej chwili i nie zamierza ich porzucać ze względu na takie czy inne niespójności.
Wówczas możesz liczyć, że bezduszna maszyna do zabijania okaże Ci litość (np. przypadki niektórych SSmanów w obozach), a dobroduszny człowiek zamieni się bestie (znów studium przypadków funkcyjnych w obozach). Kaprys, odruchu. Ale nic bezwzględnego, tzn. stanowiącego punkt odniesienia sam w sobie.
Ale gdy dojdzie do sytuacji, kiedy jesteś otoczy przez ludzi, dla których liczy się przeżyć, nie możesz być pewien, że nie skorzystają z absolutnego argumentu - pięści.
Każdy inny argument wynika z dobrej/złej woli (wychowanie gra tu dużą rolę, ale nie jest gwarantem!) jednostki i aktualnej sytuacji. Jeśli nie trzeba sięgać po rozwiązania radykalne, można sobie pozwolić na komfort kurtuazji. Jeśli trzeba - to historia pokazuje raz za razem, że zwycięża pięść.
Tak w każdym razie rozumiem to, co pisze Rothein.
Null pointer exception

