Cytat:Gdyby nie było żadnego transferu pieniędzy publicznych do tych firm, monopoli i były by one prywatne* to by mnie to guzik obchodziło.1. Gdyby kilkadziesiąt tysięcy mięsistych osiłków przywykłych do dostatniego życia i zdesperowanych nagle znalazłoby się na bruku, to trzeba by dokonać dziesięć razy takiego transferu dla wojska i policji, bez względu na to, czy firma byłby prywatna czy państwowa.
2. Taka np. kopalnia czy huta, to nie jest zakład krawiecki (nic nie ujmując zakładom krawieckim), gdzie w razie braku zamówień można zamknąć halę maszyn na kłódkę i iść do domu, ewentualnie zostawić paru cieciów do pilnowania. Np. wygaszenie pieców w hucie w sposób, który pozwoliłby na przywrócenie produkcji, gdy przyjdą lepsze czasy, to niezwykle trudna i kosztowna operacja, tak samo zaprzestanie wydobycia nie oznacza, ze kopalnia może zakończyć pracę. Jeżeli jeszcze uwzględnisz, że górnicy i hutnicy, to specjaliści i jeżeli wyślemy ich do innej pracy, to w przyszłości trzeba będzie ich szkolić na nowo, to też są poważne dodatkowe koszty. Reasumując, właściciel huty, czy kopalni, bez względu na to kto nim jest, musi nie tylko patrzeć na bieżące koszty, ale także na przyszłą wartość tego niemałego przecież majątku. Być może w tej sytuacji, bardziej od zamykania hut i kopalń opłaca się czasem je dofinansować, tym bardziej, że jak sądzę do kasy Państwa wraca w postaci podatku dochodowego, od płacy górników czy hutników, podatku VAT płaconego przez nich w sklepach i na bazarach, czy choćby akcyzy od piwa, więcej niż wynoszą przyznane dotacje. Wpływy z tych podatków byłyby przecież mniejsze, gdyby zostali oni pozbawieni pracy.
Pozdrawiam JG

