avidal napisał(a):W libertariańskim raju nikt nie reagowalby na skargę dziecka, nie istniałby system prewencji, urzędnicy okazaliby sie zbędni, albo wyłącznie kompetentni?
Wystarczyłoby, aby było jak dotychczas. Całodobowe linie pomocy i schroniska z lekarzami, z dostępem do badań DNA (gwałt). A za udowodnione działanie urzędnika w złej wierze - zakaz wykonywania zawodów publicznych, odszkodowanie w wysokości ustalonej przez sąd na podstawie poniesionych strat moralnych i fizycznych. Tylko, że wtedy żaden urzędnik nie zrobiłby nic w obawie przed posądzeniem o złą wolę.
Nikt nie mówił, że sytuacja jest prosta.
Urzędnik w skrajnej sytuacji (nie tak znów rzadkiej, znam realia pracowników społecznych przez dalszą rodzinę) nie będzie dociekał, odetnie kuponik, zwłaszcza, jeśli żyje na wojennej ścieżce z rodzicami dziecka (wystarczy, że im czegoś zazdrości). Dziecko też posunie się do różnych rzeczy - albo wymyśli samo, znając swoje nowe prawa, albo podpowiedzą mu koledzy (jeśli potrafią namówić do zażycia narkotyków, namówią i do tego - dla draki).
Obecnie niby jest możliwość, że i tak decyduje sąd. Ale sprawa może ciągnąć się długo, a dziecko NAWET jak powie, że żartowało, to sprawy już nie zatrzymasz ("a może zmanipulowane?").
W dodatku mogą Cię eksmitować z TWOJEGO mieszkania. Rozumiem, że za pokryciem połowy jego wartości. I ciekawe, co w przypadku intercyzy...
Cytat:Ale same kobiety są w większości za. Pomijając ich opinię uszczęśliwiasz je na sile. To takie nielibertariańskie, powiedziałbym.
:lol2: skoro mam fakt dokonany, to jak mam ją pominąć? Odebrać "uprawnienia"? Mleko wylane, trzeba sprawę doprowadzić do końca.
Cytat:No bo jak inaczej niż za pośrednictwem zorganizowanej instytucji i uregulowań prawnych zapewnić kobietom profilaktykę nowotworową?
W lewicowym państwie nie ma innego wyjścia. W państwie nielewicowym nie ma takiego pojęcia. Jest wyłącznie edukacja. Mogą powstać stowarzyszenia jako oddolne, społeczne inicjatywy - bez związku z państwem.
Null pointer exception

