Korzystając z okazji, pragnąłbym w ramach mojego pierwszego posta tutaj przywitać się na forum 
Jednakże, nie zawsze rozsądnym jest oczekiwać natychmiastowego zwrotu włożonych środków w efekty, które pragnęlibyśmy osiągnąć - na tym polegają inwestycje. Śpieszę z wyjaśnieniem; jeżeli kiedykolwiek doszłoby do wytworzenia się społeczeństwa libertariańskiego, niezawodnie wiele dużych przedsiębiorstw byłoby gotowych, całkowicie "za darmo" utrzymywać, przykładowo, domy opieki. I to jak najbardziej z chęci zysku. Jest to po prostu znakomita forma reklamy, która uderza, powiedzmy, w najbardziej szlachetne z ludzkich skłonności. Jeżeli konsument przechodząc obok półki w supermarkecie miałby do wyboru dwa dobra w porównywalnej cenie, na jednym z nich pojawiłoby się zaś oznaczenie takiego "produktu ze słoneczkiem" i wiedziałby, że zakupując go mógłby wspomóc nędzarzy/śmiertelnie chorych/etc., to w imię własnej satysfakcji oraz dobrego samopoczucia byłby gotów go wybrać. W ogólnym rozrachunku, korzyści dla producenta byłyby dalece większe, niż dokonywane nakłady.

lidl napisał(a):Cała rzecz polega na tym że działają fundacje i że są jeszcze ludzie dobrej woli. I na szczęście są, ponieważ w państwie typowo libertariańskim na fundacje nie byłoby miejsca ani na jakąś większą bezinteresowność, gdyż zachwiałoby to ideą wolnego rynku, jaką jest wymiana dóbr. Według doktryny libertarianizmu nie ma miejsca na dawanie za darmo, gdyż za każdą usługę czy każdy towar trzeba zapłacić. Fundacje czy też ludzie dobrej woli ze swej istoty za wyświadczoną usługę nie biorą wynagrodzenia.
Jednakże, nie zawsze rozsądnym jest oczekiwać natychmiastowego zwrotu włożonych środków w efekty, które pragnęlibyśmy osiągnąć - na tym polegają inwestycje. Śpieszę z wyjaśnieniem; jeżeli kiedykolwiek doszłoby do wytworzenia się społeczeństwa libertariańskiego, niezawodnie wiele dużych przedsiębiorstw byłoby gotowych, całkowicie "za darmo" utrzymywać, przykładowo, domy opieki. I to jak najbardziej z chęci zysku. Jest to po prostu znakomita forma reklamy, która uderza, powiedzmy, w najbardziej szlachetne z ludzkich skłonności. Jeżeli konsument przechodząc obok półki w supermarkecie miałby do wyboru dwa dobra w porównywalnej cenie, na jednym z nich pojawiłoby się zaś oznaczenie takiego "produktu ze słoneczkiem" i wiedziałby, że zakupując go mógłby wspomóc nędzarzy/śmiertelnie chorych/etc., to w imię własnej satysfakcji oraz dobrego samopoczucia byłby gotów go wybrać. W ogólnym rozrachunku, korzyści dla producenta byłyby dalece większe, niż dokonywane nakłady.

