Mr R.I.P. napisał(a):Pamiętasz może co się działo w '97 we Wrocławiu? Ludzie jakoś sami potrafili się zorganizować i pomagać sobie wzajemnie zanim struktury państwowe raczyły łaskawie ruszyć dupska. Oczywiście zdarzały się wyjątki w stylu "co mnie to obchodzi to nie moje" ale to były pojedyncze przypadki na zasadzie "niech państwo się tym zajmie". W socjalizmie bumelanctwo jest na porządku dziennym i każdy by patrzył na mityczne państwo które miałoby pomóc.
Nie mityczne a źle zorganizowane.
Wielu libertarian ma tendencje aby na przykładzie patologii państwa polskiego negować sens istnienia państwa w ogóle. To kardynalny błąd. Tak samo jak kardynalnym błędem jest kategoryczna wiara w ludzi, ich zaradność, szlachetność etc. Kurwa, przypadek nie potwierdza reguły. W miastach nawiedzonych różnego rodzaju kataklizmami grabieże pozostawionej własności są na porządku dziennym.
Jeśli chodzi zaś o przykład podany przez Skywalkera i wałkowany z X-2-cośtam to Skywalker oczywiście ma rację. Całkowita komercjalizacja takich usług jak np. ratownictwo medyczne mogłaby doprowadzić do sytuacji kiedy człowiekowi potrzebującemu nagłej pomocy nie zostanie ona udzielona z powodu jego domniemanej niewypłacalności (bo za nią trzeba zapłacić, a w ogóle dylemat moralny dla libertarianina, czy firma jaką byłoby pogotowie ma prawo udzielić płatnej pomocy poszkodowanemu bez jego zgody). Oczywiście pomoc prywatna może istnieć jak najbardziej obok państwowej i stanowić dla niej komercyjną alternatywę, tak jak np. prywatni detektywi wobec policji.
Po to generalnie powstało państwo aby zapewnić jego mieszkańcom pewien ład, przede wszystkim bezpieczeństwo ale także stałą poprawę warunków życia. Dla mnie to co libertarianin nazwie kradzieżą to dość logiczna cena rozwoju cywilizacji. Oczywiście państwo polskie jest jedną wielką patologią, ale nie powiem tego już np. o państwie niemieckim, które pomimo wielu wad ma też szereg zalet.

