Chodzi mi właśnie o to, że to są marne dowody. To nawet nie są dowody. To są jedynie przesłanki. Mnie, na mój chłopski rozum wydaje się, że macie rację. Z tym że ja zdaję sobie sprawę, że mój sposób postrzegania rzeczywistości jest nieco ograniczony. Próbuję nie popełniać błędów, które polegają na przyjmowaniu za prawdziwe tego, co nam się wydaje prawdopodobne. Zastanawiam się tylko, czy wasz tok rozumowania, który skądinąd przez wiele lat był moim tokiem rozumowania, nie zawiera luk. Ot tyle. Gdybym w to wierzyła, to pisałabym na katoliku, a nie tutaj, więc wyluzujcie

