Cóż, u mnie też apokaliptyczne wizje zmalały, co nie znaczy, że całkowicie wycofuję się z tego co pisałem. Podtrzymuje swoje zdanie, że wojna wybuchnie wtedy kiedy pokój przestanie się opłacać. I prędzej czy później taki moment nastąpi. Na dziś dzień wydaje mi się, że obecny kryzys uda się przetrwać pokojowo. Ale jest on sygnałem, że ogólny światowy system geopolityczny jest patologiczny. Prędzej czy później musi dojść do jakiegoś "przewrotu" a wówczas jestem praktycznie pewien, że dojdzie do konfliktu między "rewolucjonistami", a zwolennikami starego porządku.
Na dziś dzień największym zagrożeniem może być jakaś wojna na tle religijnym, ze szmacianymi łbami. Ale ta wizja nie jest jeszcze tak bliska, nie najbliższe dziesięciolecie.
Na dziś dzień największym zagrożeniem może być jakaś wojna na tle religijnym, ze szmacianymi łbami. Ale ta wizja nie jest jeszcze tak bliska, nie najbliższe dziesięciolecie.

