Ateistyczny system moralny ex definitione nie może istnieć. Ateiści to nie zwarta światopoglądowo grupa - ateiści zgadzają się tylko co do jednego, tj. że najprawdopodobniej nie istnieją byty nadprzyrodzone. We wszelkich innych kwestiach metafizycznych, społecznych, itp. ateista może być wyznawcą Kanta, Epikura, Nietzschego, Schopenhauera itp. co kto lubi, ale nie ma to żadnego związku z jego statusem ateisty. Ateizm nie dotyka kwestii tego co się nazywa moralnością, więc coś takiego jak ateistyczny system moralny nie może istnieć. Taka konstrukcja jest równie sensowna jak konstrukcja systemu moralnego sprzątaczek - przynależą do tej grupy wyłącznie z tytułu konserwowania powierzchni płaskich (i nie tylko), a kwestii ich moralności to określenie w ogóle nie dotyka.
Jednak abstrahując od tego, że samo pojęcie jest jakiś koszmarkiem, to system moralny jako taki nie może istnieć, bo coś takiego jak moralność w istocie nie istnieje. Pojęcie systemu moralnego zakłada istnienie jakichś ogólnych zasad, którymi dana osoba będzie się zawsze kierować,niezależnie od okoliczności, a to nie jest możliwe. Człowiek jest zwierzęciem egoistycznym, niekiedy wręcz skrzywionym w kierunku bezrozumnego okrucieństwa i daje temu wyraz na każdym kroku. O przykłady nietrudno, więc nie będę ich tu przytaczał. Z tego powodu teoria Kohlberga i wszelkie inne systemy obrazujące jak teoretycznie człowiek się rozwija czy jak człowiek powinien postępować są w najlepszym razie wydumanym opisem tego jak rzeczywistość powinna wyglądać wg autora, z pełną świadomością, że nie jest to możliwe. Ktoś pisał, że ludzie po prostu wiedzą, że nie należy zabijać - teza nadzwyczaj śmiała, żeby nie powiedzieć kontrowersyjna. Jeśli to wiedzą to w cudowny sposób doznają amnezji, kiedy tylko mają możliwość zabijania bez ryzyka, lub bez znaczącego ryzyka kary za taki czyn. Gdyby rzeczywiście wiedzieli to prawo karne nie byłoby potrzebne. Zresztą nie ukrywam, że ja nie wiem, że po prostu nie wolno zabijać ludzi (samo ograniczenie nie zabijania do ludzi powinno już wzbudzać wątpliwości etyczne) - jeśli zabicie kogoś miałoby być mi przydatne, lub konieczne w celu ochrony mojego życia, zdrowia, mienia lub życia, zdrowia i mienia osób do których mam pozytywny stosunek, nie musiałbym zapomnieć, że nie wolno zabijać, bo mnie nie jest nic takiego wiadome. Nie robię tego tylko dlatego, że ustawodawca wymyślił, że w praktyce nawet w obronie koniecznej nie mogę gościa zatłuc, zastrzelić, zadźgać, powiesić, przejechać, czy cokolwiek innego a swoje szanse na uniknięcie kary oceniam na 50/50, co jest niewystarczające co do zasady.
To co ludzie nazywają moralnością jest jedynie uwznioślonym przejawem egoizmu - niezależnie od tego co by człowiek nie robił zawsze myśli o swojej reputacji, wpływie tego działania na swoje interesy, stosunki z ludźmi, którzy są mu potrzebni. Nawet casus współczucia nie jest wyjęty spod tej zasady - czy fakt, że w istocie chcemy ulżyć sobie, żeby nie odczuwać cierpienia innych, nie jest również przejawem egoizmu? Egoizm nie dotyczy tylko kwestii materialnych,ale wszelkich korzyści jakie możemy osiągnąć, również niematerialnych. Jeśli dam kilku złotych żebrzącemu dziecku na ulicy to najpewniej zrobię to właśnie ze współczucia, ale tak naprawdę będę chciał właśnie móc sobie powiedzieć "chociaż trochę zmniejszyłeś jego cierpienia" i od razu współczucie stanie się jakby mniejsze, ponieważ jego sytuacja będzie trochę lepsza. W efekcie ty osiągnąłeś korzyść - nie odczuwasz już tak silnie niedostatku dziecka. To chyba oczywista korzyść dla kogoś kto w ogóle poddaje się współczuciu.
Jeśli przyjmiemy, że egoizm jest złem (a chyba większość tzw. systemów moralnych tak przyjmuje) to ludzie nie dzielą się na złych i dobrych, lecz są z gruntu źli, i różni ich jedynie rozmach w realizacji swojego egoizmu, czyli zła.
Co do kwestii stania w miejscu w rozkroku - w istocie jest to zawsze opowiedzenie się po jednej stronie ale z zachowaniem otwartości na argumenty i dowody strony przeciwnej, czyli tak naprawdę zajęcie pozycji ale bez okopywania się. Moim zdaniem to jest kwintesencja ateizmu. A podejmowanie dyskusji świadczy właśnie do testowania zasadności swojego stanowiska. "Nawet jeśli jesteś na właściwej drodze może zostać rozjechany, jeśli na niej siedzisz.":-)
Reasumując, moralność nie istnieje, jest jedynie próbą uszlachetnienia istot, które są najmniej godnymi takich zabiegów. Żadne inne zwierzęta nie są zdolne do okrucieństwa - tylko człowiek posiada tą umięjętność wątpliwej wartości. I co tu uszlachetniać?
Pozdrawiam.
Jednak abstrahując od tego, że samo pojęcie jest jakiś koszmarkiem, to system moralny jako taki nie może istnieć, bo coś takiego jak moralność w istocie nie istnieje. Pojęcie systemu moralnego zakłada istnienie jakichś ogólnych zasad, którymi dana osoba będzie się zawsze kierować,niezależnie od okoliczności, a to nie jest możliwe. Człowiek jest zwierzęciem egoistycznym, niekiedy wręcz skrzywionym w kierunku bezrozumnego okrucieństwa i daje temu wyraz na każdym kroku. O przykłady nietrudno, więc nie będę ich tu przytaczał. Z tego powodu teoria Kohlberga i wszelkie inne systemy obrazujące jak teoretycznie człowiek się rozwija czy jak człowiek powinien postępować są w najlepszym razie wydumanym opisem tego jak rzeczywistość powinna wyglądać wg autora, z pełną świadomością, że nie jest to możliwe. Ktoś pisał, że ludzie po prostu wiedzą, że nie należy zabijać - teza nadzwyczaj śmiała, żeby nie powiedzieć kontrowersyjna. Jeśli to wiedzą to w cudowny sposób doznają amnezji, kiedy tylko mają możliwość zabijania bez ryzyka, lub bez znaczącego ryzyka kary za taki czyn. Gdyby rzeczywiście wiedzieli to prawo karne nie byłoby potrzebne. Zresztą nie ukrywam, że ja nie wiem, że po prostu nie wolno zabijać ludzi (samo ograniczenie nie zabijania do ludzi powinno już wzbudzać wątpliwości etyczne) - jeśli zabicie kogoś miałoby być mi przydatne, lub konieczne w celu ochrony mojego życia, zdrowia, mienia lub życia, zdrowia i mienia osób do których mam pozytywny stosunek, nie musiałbym zapomnieć, że nie wolno zabijać, bo mnie nie jest nic takiego wiadome. Nie robię tego tylko dlatego, że ustawodawca wymyślił, że w praktyce nawet w obronie koniecznej nie mogę gościa zatłuc, zastrzelić, zadźgać, powiesić, przejechać, czy cokolwiek innego a swoje szanse na uniknięcie kary oceniam na 50/50, co jest niewystarczające co do zasady.
To co ludzie nazywają moralnością jest jedynie uwznioślonym przejawem egoizmu - niezależnie od tego co by człowiek nie robił zawsze myśli o swojej reputacji, wpływie tego działania na swoje interesy, stosunki z ludźmi, którzy są mu potrzebni. Nawet casus współczucia nie jest wyjęty spod tej zasady - czy fakt, że w istocie chcemy ulżyć sobie, żeby nie odczuwać cierpienia innych, nie jest również przejawem egoizmu? Egoizm nie dotyczy tylko kwestii materialnych,ale wszelkich korzyści jakie możemy osiągnąć, również niematerialnych. Jeśli dam kilku złotych żebrzącemu dziecku na ulicy to najpewniej zrobię to właśnie ze współczucia, ale tak naprawdę będę chciał właśnie móc sobie powiedzieć "chociaż trochę zmniejszyłeś jego cierpienia" i od razu współczucie stanie się jakby mniejsze, ponieważ jego sytuacja będzie trochę lepsza. W efekcie ty osiągnąłeś korzyść - nie odczuwasz już tak silnie niedostatku dziecka. To chyba oczywista korzyść dla kogoś kto w ogóle poddaje się współczuciu.
Jeśli przyjmiemy, że egoizm jest złem (a chyba większość tzw. systemów moralnych tak przyjmuje) to ludzie nie dzielą się na złych i dobrych, lecz są z gruntu źli, i różni ich jedynie rozmach w realizacji swojego egoizmu, czyli zła.
Co do kwestii stania w miejscu w rozkroku - w istocie jest to zawsze opowiedzenie się po jednej stronie ale z zachowaniem otwartości na argumenty i dowody strony przeciwnej, czyli tak naprawdę zajęcie pozycji ale bez okopywania się. Moim zdaniem to jest kwintesencja ateizmu. A podejmowanie dyskusji świadczy właśnie do testowania zasadności swojego stanowiska. "Nawet jeśli jesteś na właściwej drodze może zostać rozjechany, jeśli na niej siedzisz.":-)
Reasumując, moralność nie istnieje, jest jedynie próbą uszlachetnienia istot, które są najmniej godnymi takich zabiegów. Żadne inne zwierzęta nie są zdolne do okrucieństwa - tylko człowiek posiada tą umięjętność wątpliwej wartości. I co tu uszlachetniać?
Pozdrawiam.
"All great men should be haunted by the fear of not living up to their potential.
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
All loyal men should be haunted by the fear of not having done enough for their country.
All honourable men should be haunted by the fear of not having lived a life worthy of those men who came before us." Sigurd
