No, dotarłem do końca... nie miałem ostatnio zbyt wiele czasu na czytanie.
Książkę polecam wszystkim zainteresowanym historią SS, rzeczowe, obiektywne opracowanie, co rzadko spotyka się w tym temacie.
Waffen SS poświęcony jest wprawdzie tylko jeden, ale dość obszerny, rozdział.
Najważniejszy wniosek: SS nie było monolitem, byli tam zarówno idealiści zwiedzeni przez propagandę, jak i zwykłe szumowiny. Fanatycy, jak Himmler, pragnący stworzyć aryjski "zakon" i wyrachowani pragmatycy, jak Haydrich.
W nazwiskach, jak zwykle, się pogubiłem, ale np. interesującymi postaciami wydają mi się generał [SIZE="1"](chyba Oberstgruppenfuhrer Waffen SS) [/SIZE]Felix Steiner, oraz Arthur Nebe, jak również Walter Schellenberg.
Skorzenym interesowałem się już wcześniej; niewiele jest o nim w książce.
Bohaterstwo Waffen SS byłoby godne podziwu, gdyby nie wynikało z wpojonej im pogardy dla życia - zarówno wrogów, jak i własnego. Imponujące zwycięstwa były często okupione stratami wielokrotnie większymi, niż ponosił Wehrmaht. Niestety, miało miejsce również mordowanie jeńców i cywilów...
A na pytanie w tytule postu: "bohaterowie czy zbrodniarze?" - odpowiem:
zarówno jedno, jak i drugie.
Dla mnie - każdy, kto walczył z bolszewikami, to bohater; niestety, cel nie uświęca środków... A przede wszystkim - byli ofiarami totalitarnej propagandy: gdybym żył w tamtych czasach, w III Reich, być może sam byłbym jednym z nich...
Książkę polecam wszystkim zainteresowanym historią SS, rzeczowe, obiektywne opracowanie, co rzadko spotyka się w tym temacie.
Waffen SS poświęcony jest wprawdzie tylko jeden, ale dość obszerny, rozdział.
Najważniejszy wniosek: SS nie było monolitem, byli tam zarówno idealiści zwiedzeni przez propagandę, jak i zwykłe szumowiny. Fanatycy, jak Himmler, pragnący stworzyć aryjski "zakon" i wyrachowani pragmatycy, jak Haydrich.
W nazwiskach, jak zwykle, się pogubiłem, ale np. interesującymi postaciami wydają mi się generał [SIZE="1"](chyba Oberstgruppenfuhrer Waffen SS) [/SIZE]Felix Steiner, oraz Arthur Nebe, jak również Walter Schellenberg.
Skorzenym interesowałem się już wcześniej; niewiele jest o nim w książce.
Bohaterstwo Waffen SS byłoby godne podziwu, gdyby nie wynikało z wpojonej im pogardy dla życia - zarówno wrogów, jak i własnego. Imponujące zwycięstwa były często okupione stratami wielokrotnie większymi, niż ponosił Wehrmaht. Niestety, miało miejsce również mordowanie jeńców i cywilów...
A na pytanie w tytule postu: "bohaterowie czy zbrodniarze?" - odpowiem:
zarówno jedno, jak i drugie.
Dla mnie - każdy, kto walczył z bolszewikami, to bohater; niestety, cel nie uświęca środków... A przede wszystkim - byli ofiarami totalitarnej propagandy: gdybym żył w tamtych czasach, w III Reich, być może sam byłbym jednym z nich...
Bez ewolucji nic w biologii nie ma sensu (T. Dobzhansky)
[SIZE="3"]Tu[/SIZE] jestem...![[Obrazek: fftoie.gif]](http://1.1.1.1/bmi/mandrivauser.ovh.org/.image/fftoie.gif)
Jest tylko jedno zanieczyszczenie środowiska... Ludzie.
[SIZE="3"]Tu[/SIZE] jestem...
![[Obrazek: fftoie.gif]](http://1.1.1.1/bmi/mandrivauser.ovh.org/.image/fftoie.gif)
Jest tylko jedno zanieczyszczenie środowiska... Ludzie.

