Byłem wczoraj na Inglorious Basterds. Typowy film Tarantino - brutalny, krwawy, z ciekawymi postaciami, świetnymi dialogami i srodze popieprzonym poczuciem humoru. Jakieś szczególne arcydzieło to to nie jest niestety, ale 17 złotych warto było wydać, chociażby dla końcowej sceny w kinie, zawierającej zajebiście cyniczny żart z widza
