Przyjmijmy dla uproszczenia, że moralność to zbiór zasad pozwalających określić zachowanie właściwe od niewlaściwego. Nie istotne jest tutaj źródło tych zasad. Patrząc na problem w ten sposób, ateistyczna moralność oczywiście nie istnieje, bowiem ateizm sam z siebie nie zajmuje się oceną zachowań. Śmiem twierdzić, że nie istnieje nawet jednolity katolicki (chrześcijański) system moralny, a dowodem jest sama Biblia i zmiany w jej interpretacji na przestrzeni wieków. Prosta kobiecina ze wsi "nie da" swojemu mężowi inaczej, niż "po bożemu", bo czuje, że to niemoralne, chociaż może nawet nie znać tego słowa. Wielkomiejskie katoliczki nie wzdrygają się przed łóżkowymi "chopsiupami" (znam te sprawy tylko z literatury).
System moralny każdy buduje sobie sam, oczywiście w oparciu o wzorce płynące z religii, wychowania, szerszego otoczenia, własnych doświadczeń, itp. Jest on dynamiczny tym bardziej, im w mniejszym stopniu oparty jest na jakiejś doktrynie. Pytanie, czy moralność chrześcijańska, wymuszona strachem i groźbami jest zawsze autentyczna? Wątpię. Myślę zatem, że moralność ateistów jest mocniej usadowiona, głębsza i można jej bardziej ufać. Natomiast jej treść może być różna, tak jak różni są ludzie.
System moralny każdy buduje sobie sam, oczywiście w oparciu o wzorce płynące z religii, wychowania, szerszego otoczenia, własnych doświadczeń, itp. Jest on dynamiczny tym bardziej, im w mniejszym stopniu oparty jest na jakiejś doktrynie. Pytanie, czy moralność chrześcijańska, wymuszona strachem i groźbami jest zawsze autentyczna? Wątpię. Myślę zatem, że moralność ateistów jest mocniej usadowiona, głębsza i można jej bardziej ufać. Natomiast jej treść może być różna, tak jak różni są ludzie.

