Najpierw ad meritum:
Moralność istnieje, ponieważ "jej używam". To jest dowód ostateczny.
To, że ktoś inny jej nie dostrzega, nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
Nie podoba mi się samo słowo "moralność", wyświechtane i kojarzące się z grupami hipokrytów, w tym katolickich. Ale innego, lepszego nie mam.
Nic takiego nie przyznałem 8O
Pozdrawiam.
Moralność istnieje, ponieważ "jej używam". To jest dowód ostateczny.
To, że ktoś inny jej nie dostrzega, nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
Nie podoba mi się samo słowo "moralność", wyświechtane i kojarzące się z grupami hipokrytów, w tym katolickich. Ale innego, lepszego nie mam.
Socjopata1 napisał(a):W związku z tym, że przyznajesz, że pierwsza część Twojej wypowiedzi to OT, więc nie odniosę się do niej szczegółowo.
Nic takiego nie przyznałem 8O
Socjopata1 napisał(a):...von.grzanka twierdził, że moralność kształtuje prawo. Jaka jest różnica pomiędzy tym twierdzeniem, a twierdzeniem, że prawo miałoby realizować moralność, nie dostrzegam.Realizuje się plan. Zwykle od "a" do "z". Prawo nie jest prostym odwzorowaniem zasad moralnych, jedynie opiera się na niektórych z nich.
Socjopata1 napisał(a):Co do prawa - wypowiedziałem się już i wyjaśniłem dlaczego wasze stanowisko jest nieprawidłowe. nie chce mi się już powtarzać, bo zaczynam odnosić wrażenie, że nie czytasz dokładnie co piszę.To jest przykład "protekcjonalnego tonu". Niczego nie wyjaśniłeś, trwasz po prostu przy swoim, mówisz jak nauczyciel do uczniaka.
Socjopata1 napisał(a):Protekcjonalny ton możesz sobie odpuścić.Nie odróżniasz tonu "ironicznego" od "protekcjonalnego".
Socjopata1 napisał(a):Przy najlepszych chęciach nie dostrzegam różnic między zakotwiczeniem a ugruntowaniem, więc może zechcesz mi wyjaśnić.Abstrahując od tego, że użyty przez ciebie zwrot "wysnuwać teorię o ugruntowaniu prawa w moralności" jest niezręczny i chyba nie do końca zgodny z zasadami (nomen omen) języka, to nie chodziło Ci przecież o "utrwalenie" prawa w moralności, bo to nie ma sensu. Synonimami słowa ugruntować są bowiem słowa utrwalić, umocnić. Zakotwiczyć, pomijając pierwotne wąskie znaczenie, może oznaczać "oprzeć się na czymś".
Socjopata1 napisał(a):Jak Ci się moja definicja nie podoba, to nie krępuj się merytorycznie ją skomentować.Nie chodzi o to, czy mi się podoba, jest po prostu jedną z wielu możliwych, co dowodzi, że każdy może miłość postrzegać inaczej.
Socjopata1 napisał(a):Co ma dekalog do naszej dyskusji?????.........???????????
Socjopata1 napisał(a):Swoją drogą cieszy mnie, że dostrzegłeś różnicę między pojęciem abstrakcyjnym i pustym.Różnicę tę dostrzegłem chyba w 1982 roku, na wykładach z "czegoś tam". A ty kiedy? Jeżeli pojęcia się różnią, nie znaczy to, że można je swobodnie sobie przeciwstawiać.
Socjopata1 napisał(a):Wskaż mi zasady na jakich ustalasz zakres desygnatów pojęcia moralność i możemy dalej dyskutować w temacie. Pozdrawiam.Nie wykażę, bo to nie forum lingwistów. Zatem nie możemy.
Pozdrawiam.

