Hass napisał(a):Wątek odnosi się do rozważań teologicznych.
Nic podobnego. Wątek odnosi się do rozważań psychologicznych - jeśli już chcielibyśmy to sprecyzować. Wbrew pozorom hipokryzja kleru a psychologiczne oddziaływanie na masy (plecenie bzdur) się ze sobą łączą.
Wiara, jakakolwiek by była, jest podsycana przez kapłanów. Łączy się przez to nierozerwalnie z religią. Kapłani używają słów, aby wytłumaczyć ludziom to, co się stało (np. na Haiti). Odwołują się najczęściej do tego, o czym mówił Hass. Sami rzadko stosują się do tych zaleceń. Ergo: mając w dupie gniew boży i wiedząc, że nic na Ziemi nie zależy od jakiegoś Boga, mają czelność kłamać w żywe oczy.
Ale to nie wiara i religia jest winna. To wyznawcy lubią żyć w iluzji. I najdziwniejsze jest to, że po wielkich katastrofach powinno nastąpić odwrócenie od religii (Boga). Ale nie wiem, czy nie jest odwrotnie.
Jest to dla mnie niezrozumiałym fenomenem.
zefciu napisał(a):Pies nie jest osobą.
Nie wypada nie zapytać: a zygota jest osobą? Istnieje jakiś chrześcijański spis nie-osób? Pytam Zefcia jako dorosłego i oczytanego: czy wierzysz, że trzęsienie ziemi na Haiti jest dziełem Boga czy przypadku? Jeśli zaś niezbadane są jego wyroki, to jakie znaczenie ma wiara? Wizję permanentnego orgazmu po śmierci?
Jeśli nastąpi koniec rodzaju ludzkiego, ale przeżyją zwierzęta (nie-osoby, np. psy), to w którym miejscu jelita grubego będą miały takie stwierdzenia jak "grzech pierworodny"?

