Jeżeli rozmawiamy o psychologii, to podejdę inaczej.
TripleSix napisał(a):Kapłani używają słów, aby wytłumaczyć ludziom to, co się stało (np. na Haiti). Sami rzadko stosują się do tych zaleceń. Ergo: mając w dupie gniew boży i wiedząc, że nic na Ziemi nie zależy od jakiegoś Boga, mają czelność kłamać w żywe oczy.Nie doceniasz ludzkiej umiejętności relatywizacji moralności, elastyczności interpretacji i racjonalizacji. Ksiądz jeżdżący mercem, pijący i palący, chodzący na dziwki itp. potrafi zwykle doskonale uzasadnić swoje postępowanie, a w swoich oczach kompletnie się usprawiedliwić. W ogóle nie ma potrzeby "kłamstwa w żywe oczy".
TripleSix napisał(a):I najdziwniejsze jest to, że po wielkich katastrofach powinno nastąpić odwrócenie od religii (Boga). Ale nie wiem, czy nie jest odwrotnie.Wiara jest dość odporna na "kontrprzykłady". Nie tylko wiara w sprawiedliwego/dobrego Boga. Spójrz na przesądy. Czy jeżeli osoba przesądna przetrwa piątek 13tego bez uszczerbku na zdrowiu, to przestanie wierzyć w jego pechowość? Raczej znajdzie jakąś pierdółkę, którą uzna za realizację przesądu. A stereotypy? Londyn jest często postrzegany jako miasto deszczowe. Tymczasem średnio rocznie dużo więcej pada w Katowicach. Albo blondynki; zawsze dziwimy się, gdy spotkamy jakąś inteligentną. Nawet jeżeli zdarza się to częściej niż spotkanie z głupią. Dlaczego ludzie ciągle w to wszystko wierzą?

