O czym my tu mówimy. Oto cele wykładu na WSD w Rzeszowie pt."Teodycea":
Prowadzący: Ks. dr Wiesław Szurek
Cel wykładu:
A/ merytoryczny:
- Ukazać: racjonalność wiary w Boga –zdolność do poznania istnienia Pana Boga przy pomocy rozumu naturalnego;
- konieczność problemu Boga
- kluczowy charakter problemu Boga
B/ dydaktyczny
- dać rozumowo filozoficzną podbudowę pod teologię dogmatyczną i dostrzeżenie jej specyficzności;
- w spotkaniach z ludźmi nauczyć posługiwania się komunikatywną – naturalno - racjonalną argumentacją za istnieniem Boga
Podoba mi się szczególnie sformułowanie "problem Boga". Zaznaczone fragmenty świadczą o hipokryzji: przecież Boga nie można podobno zrozumieć rozumowo - to kwestia wiary. Fajne jest też stwierdzenie "konieczność problemu Boga". To racjonalizacja wykonywanego przez siebie zajęcia.
Teodycea to chyba najbardziej wyrachowana koncepcja chrześcijańska w całym tym "dopasowywaniu" rzeczywistości do własnych teorii. Wyrachowana dlatego, że natura sama w sobie jest "bogu ducha winna", a przypisywanie kataklizmom działania oczyszczającego i informującego ludzkość o tym, że Bóg patrzy i grozi palcem, jest wymysłem zaiste szalonym i mógł zrodzić się w głowach tylko teologów. Ciekawe, jak teolodzy interpretują miejsca występowania skutków gniewu bożego, który jak wiadomo zazwyczaj uderza w najmniej winnych i zamożnych, a skupiska prawdziwego grzechu pozostawia nietknięte i w dobrej kondycji.
Ponieważ czepiliśmy się tylko chrześcijaństwa, ciekawy jestem, czy islam również ma podobną teorię. Buddyzm chyba w ogóle nie rozpatruje kataklizmów jako celowego działania Boga.
Prowadzący: Ks. dr Wiesław Szurek
Cel wykładu:
A/ merytoryczny:
- Ukazać: racjonalność wiary w Boga –zdolność do poznania istnienia Pana Boga przy pomocy rozumu naturalnego;
- konieczność problemu Boga
- kluczowy charakter problemu Boga
B/ dydaktyczny
- dać rozumowo filozoficzną podbudowę pod teologię dogmatyczną i dostrzeżenie jej specyficzności;
- w spotkaniach z ludźmi nauczyć posługiwania się komunikatywną – naturalno - racjonalną argumentacją za istnieniem Boga
Podoba mi się szczególnie sformułowanie "problem Boga". Zaznaczone fragmenty świadczą o hipokryzji: przecież Boga nie można podobno zrozumieć rozumowo - to kwestia wiary. Fajne jest też stwierdzenie "konieczność problemu Boga". To racjonalizacja wykonywanego przez siebie zajęcia.
Teodycea to chyba najbardziej wyrachowana koncepcja chrześcijańska w całym tym "dopasowywaniu" rzeczywistości do własnych teorii. Wyrachowana dlatego, że natura sama w sobie jest "bogu ducha winna", a przypisywanie kataklizmom działania oczyszczającego i informującego ludzkość o tym, że Bóg patrzy i grozi palcem, jest wymysłem zaiste szalonym i mógł zrodzić się w głowach tylko teologów. Ciekawe, jak teolodzy interpretują miejsca występowania skutków gniewu bożego, który jak wiadomo zazwyczaj uderza w najmniej winnych i zamożnych, a skupiska prawdziwego grzechu pozostawia nietknięte i w dobrej kondycji.
Ponieważ czepiliśmy się tylko chrześcijaństwa, ciekawy jestem, czy islam również ma podobną teorię. Buddyzm chyba w ogóle nie rozpatruje kataklizmów jako celowego działania Boga.

