Ja też dorzucę swoje trzy grosze.
Przez niecałe pół roku pracowałem w zakładzie karnym jako wolontariusz. To co tam zobaczyłem było niesłychanie interesujące. W każdym biurze pracuje dwa razy więcej ludzi niż trzeba, po osiem godzin dziennie. Praca zaczyna się około trzeciej godziny zmiany, kończy się w okolicach szóstej-siódmej. Trzeba mieć przecież czas na picie kawy, pogawędkę, papierosa, załatwienie piasku na budowę i umówienie się z kumplami na piwo. Rzadko zdarzają się dni wypełnione pracą, a to i tak zwykle dlatego, że ktoś coś wcześniej zawalił i trzeba po nim poprawiać albo wynikają z bałaganu organizacyjnego. W jednym biurze jest zwykle jedna pracowita osoba, która z łatwością poradziłaby sobie z obowiązkami dwóch pozostałych.
W takich placówkach nie istnieje proces zwany rekrutacją. Chętni do pracy w ZK, produkowani taśmowo w Wyższych Szkołach Prania i Gotowania, muszą ustawić się do kolejki za tabunem członków rodzin obecnych pracowników. Można powiedzieć, że więziennictwo to family biznes, zupełnie bez przesady.
Średnia pensja w ZK jest wyższa niż krajowa. Jeśli dodać do niej wszystkie dodatki i bonusy, okazuje się, że dwa razy wyższa.
Jest jeszcze parę rzeczy, które mógłbym napisać ale nie wszystkie nadają się do wiadomości publicznej.
Przez niecałe pół roku pracowałem w zakładzie karnym jako wolontariusz. To co tam zobaczyłem było niesłychanie interesujące. W każdym biurze pracuje dwa razy więcej ludzi niż trzeba, po osiem godzin dziennie. Praca zaczyna się około trzeciej godziny zmiany, kończy się w okolicach szóstej-siódmej. Trzeba mieć przecież czas na picie kawy, pogawędkę, papierosa, załatwienie piasku na budowę i umówienie się z kumplami na piwo. Rzadko zdarzają się dni wypełnione pracą, a to i tak zwykle dlatego, że ktoś coś wcześniej zawalił i trzeba po nim poprawiać albo wynikają z bałaganu organizacyjnego. W jednym biurze jest zwykle jedna pracowita osoba, która z łatwością poradziłaby sobie z obowiązkami dwóch pozostałych.
W takich placówkach nie istnieje proces zwany rekrutacją. Chętni do pracy w ZK, produkowani taśmowo w Wyższych Szkołach Prania i Gotowania, muszą ustawić się do kolejki za tabunem członków rodzin obecnych pracowników. Można powiedzieć, że więziennictwo to family biznes, zupełnie bez przesady.
Średnia pensja w ZK jest wyższa niż krajowa. Jeśli dodać do niej wszystkie dodatki i bonusy, okazuje się, że dwa razy wyższa.
Jest jeszcze parę rzeczy, które mógłbym napisać ale nie wszystkie nadają się do wiadomości publicznej.

