Avx napisał(a):Stąd moje zastrzeżenie, iż "pod warunkiem, że pozbawione są agresji". Agresja automatycznie czyni działanie nierynkowym. I szkic dowodu traci sens.Tu ktoś złośliwy mógłby się przyczepić, że skoro "agresja automatycznie czyni działanie nierynkowym", to całe te rozważania nadają się tylko na śmietnik - bo ludzie od zawsze kierowali się m.in. agresją i jakikolwiek system ignorujący ten fakt nie nadaje się do praktycznego zastosowania.
Ale szkic dowodu wystarczy przeformułować, usuwając podpunkt 2), do którego wyraziłeś zastrzeżenie, i zastępując go innym.
1) Wolni ludzie w warunkach wolnego rynku działają zgodnie ze swoim interesem.
2) Jeśli ktoś ma fizyczną możliwość osiągnięcia swojego celu, będącego w jego interesie (nawet używając przy tym agresji i mając w głębokim poważaniu, że jego działanie jest "nierynkowe"), to go osiągnie.
3) Kiedyś nie było państw.
4) W tych bezpaństwowych warunkach powstały państwa.
5) A zatem, na mocy założenia 2), powstanie państw było nieuniknionym rezultatem działań jednostek, które uznały, że stworzenie państw leży w ich interesie.
Do akapów należy teraz przedstawienie dowodu na to, że choć jak dotąd tworzenie państw było możliwe i opłacalne dla tworzącego, to w warunkach ich anarchii będzie to albo niemożliwe, albo nieopłacalne.
Avx napisał(a):A gdyby nawet były też wielkie państwa scentralizowane; gdyby nie cały świat był przerobiony na moją modłę (rozsądne założenie, nie powinienem być utopistą) - to spójrz sobie, jak sobie radziły regularne wojska w Somalii. Podpowiem: piekło. Podbijanie regionu bez jednej władzy to niesamowite piekło. Wrogiem każdy dom, każde okno, każdy mieszkaniec...Przyjmujesz absurdalne założenie, że "każdy dom, każde okno, każdy mieszkaniec" będzie przeciwstawiać się próbie podbicia. Bzdura. Po kilku tygodniach bombardowań, terroru oraz braku żywności i wody większość ludności (z wyjątkiem garstki fanatyków pragnących "walczyć do końca") będzie z radością witać armię, która zaprowadzi porządek. Inny scenariusz może być taki, że obrońcy zorganizują się w jakąś organizację bojową i odeprą atak - ale wtedy będą mieli własne państwo zamiast cudzego.
I jakże to nazwać – ten Absolut, tak niepodobny do ciszy lodowców Goethego, do piorunowej na cherubimach toczącej się chmury Mojżeszowego Boga?... Czerwony śmiech – Czarne Maski – Bezdno – jak nazywali autorowie rosyjscy? Karma, jak mówią teozofowie? Czy też „Cosik”, jak nazywała Wieszczka Mara?

