Avx napisał(a):Potrzeby są nieograniczone.W komórce rodzinnej, idealnie funkcjonującej, nie ma tego problemu, na którym opiera się cała nauka zwana ekonomią:
że człowiek jest egoistą i swoje nieograniczone potrzeby za wszelką cenę będzie zaspokajał nie myśląc o innych.
Matka jest w stanie nie jeść byle dziecko nie było głodne. Dochodzi tzw miłość, która wszystko zmienia.
Jeśli natura potrafiła wykształcić taką cechę w relacji matka->dziecko, to teoretycznie mogłaby to samo zrobić w relacji człowiek <-> człowiek.
Gdyby taka sytuacja zaszła, bez wyjątków, mielibyśmy idealne społeczeństwo.
Cytat:Ha, ja nawet na przykładzie rodziny dostrzegam czasem typowo komunistyczne problemy, na przykład kupowanie jedzenia, na które wcale nie mam ochotyA gdy jeszcze rodzinka próbowała kupować mi ciuchy (od 15 roku życia zaopatruję się oczywiście całkowicie sam, ale wcześniej) to zazwyczaj zupełnie mi się nie podobały =P
Oczywiście w tak małej skali te koszty są często rekompensowane przez zyski z tego, że nie trzeba wynajmować osobnego mieszkania. Ale, występują.
W tej idei nie chodzi o uszczęśliwianie innych na siłę, ale o bezwarunkową pomoc tam, gdzie rzeczywiście jest potrzebna.
Do ocenienia tego potrzebni są mądrzy ludzie, a problemy tzw komunistyczne, biorą się z tego, że tych mądrych ludzi jest jak na lekarstwo.
Był czas, że nie potrafiłeś sam o siebie zadbać i potrzebowałeś pomocy rodziny. Ubierała Cię, dawała Ci jeść, sprzątała Twoje kupy.
Wtedy nie byłeś takim mądralą, ktoś musiał za darmo Ci pomagać.
I każdy w życiu tak ma, że czasem pomaga innym a czasem sam potrzebuje pomocy. Bez względu na to, czy ma pieniądze czy nie.
W idealnej komórce rodzinnej te pieniądze nie są potrzebne i teoretycznie mogłoby tak być na całym świecie.
Zastanawiam się dlaczego matka darzy taką relacją swoje dziecko, z czego to wynika.
Zaraz pewnie myśliciel ewolucjonista powie, że taka była potrzeba aby dziecko przetrwało, by miało większą szansę.
Jeśli tak, to wcześniej czy później, ewolucja powinna doprowadzić do wykształcenia tego mechanizmu w szerszej skali.
Obserwowałem kiedyś samicę psa niemal bezpośrednio po porodzie, kiedy broniła tego życia które z niej wyszło tak, jakby to była ona sama.
Samice traktują swoje dzieci tak, jakby były z nimi jednością.
Problem egoizmu wynika więc z postrzegania innych istot jako czegoś obcego, zewnętrznego. Jest więc to tylko kwestia postrzegania, świadomości.
Mistrzowie hinduizmu, którzy wierzą, że Bóg jest wszystkim, oraz wszystko przenika, utożsamiając się z Bogiem utożsamiają się ze wszystkim i wszystkimi.
Zanika więc u nich pojęcie ego poprzez rozszerzenie się na nieskończoność a więc zanika i egoizm.
Robią to samo co matka na dziecko, tylko na cały świat.


A gdy jeszcze rodzinka próbowała kupować mi ciuchy (od 15 roku życia zaopatruję się oczywiście całkowicie sam, ale wcześniej) to zazwyczaj zupełnie mi się nie podobały =P