tromm napisał(a):... Mam gnostyczne poglądy, nie uważam, żeby śmierć była końcem, zgadza się.
Jakis "nowomodny" ten ateizm sie robi. Rozgalezia sie, rozprasza, degeneruje jakby... :-] Kiedys "nie wierze" bylo jednoznacze z "smierc bedzie koncem". Dzis, gdy ruch ateistyczny sie rozszerza, jego kanony zaczynaja kruszec. Nie wiedziec czemu, zawsze tak jest... Dopoki kameralnie, jednosc. Masowka, i rzeka zaczyna wylewac z koryta.
Nie chcemy umierac. To ludzkie. Apetyt rosnie w miare jedzenia i im czlowiek starszy, tym bardziej zaczyna sie starac by zyc, zyc, zyc, bo nie ma nad zycie niczego lepszego... Ale ja, wiare w inne formy istnienia po smierci, wkladam do jednej szufladki z wiara w Boga. Obie "wiary" sa niczym innym jak intensywnym "wciskaniem" samemu sobie, ze "musi przeciez cos byc, bo to nie moze sie tak skonczyc"!
Tacy ludzie oszukuja sie dla mnie tak samo jak niektorzy wegetarianie. Niby sami nie chca jesc miesa, ale uklepana na plasko soje, nazywaja kotletem. Zeby chociaz z nazwy sie kojarzylo.

