Socjopata1 napisał(a):@ Gocek - różnimy się więc jedynie w zakresie tego co uważamy za dobro wspólne, co jest różnicą zasadniczą, ale jednak dość zdefiniowaną.Właśnie w tym kierunku powinniśmy szukać kompromisów i optymalnych rozwiązań.
Ja nadal uznaje, że są trzy obszary na których Państwo może i powinno działać, a poza nie, nie powinno wychodzić w żadnym razie:
1. bezpieczeństwo wewnętrzne;
2. bezpieczeństwo zewnętrzne;
3. obszary, które z różnych powodów (głównie małego lub niewystępującego zysku) nie zostaną "zajęte" przez prywatnych dostawców. Powinna więc obowiązywać zasada wykluczenia - Państwo mogłoby się zajmować tym czym prywatni dostawcy nie mogą się zajmować. W tym zakresie nie ma więc infrastruktury energetycznej, komunikacyjnej, służby zdrowia, oświaty.
Cytat:Przyjęcie, że wolny rynek jest ślepy jest nieporozumieniem - wolny rynek jest najdoskonalszym mechanizmem kontroli jaki istnieje. Jest powszechny, skuteczny i nieprzekupny.Przyznaję rację.
Jednakże wolny rynek nie zapewni nam (nie jest gwarantem) sukcesu firmy, również nie musi być gwarantem sukcesu państwa. Na wolnym rynku są i zwycięscy i przegrani. W przypadku egzystencji, zdrowia itp. nie możemy ryzykować przegranej

Cytat:Odnośnie firm ubezpieczeniowych i służba zdrowia - praktyka pokazuje, że szpitale sprywatyzowane świetnie sobie radzą. Zdecydowanie lepiej niż państwowe, które tylko zasysają pieniądze i są coraz bardziej zadłużone.Ja korzystam jedynie z państwowej (niestety za pośrednictwem znajomości), zresztą prywatni lekarze korzystają z państwowego sprzętu. Na zabieg czeka się pół roku, a maszyny stoją i lekarzy nie ma, bo pracują na 3 etaty, jak nie więcej. Są jednocześnie w wielu miejscach (formalnie) Ale to szersze zagadnienie i to ogromnie skomplikowane.
W całym tym bałaganie, to lekarze wychodzą najlepiej. Konflikt państwowa czy prywatna służba zdrowia to dla nich najlepszy zysk.
Uważam jednak, że w sferze opieki zdrowotnej celem nie powinien być zysk lecz ochrona zdrowia i przywrócenie pacjenta do normalnego funkcjonowania (np: do pracy). Chodzi o paradygmat służby zdrowia, o jej "istotę".
Wojsko i policja też przecież nie służy do pomnażania zysku kapitalistów, udziałowców
. Nikt nie dokonuje przeliczenia Twojego życia na określone kwoty, podejmując reanimację, ratując z pożaru, czy ewakuując Cię w razie agresji zbrojnej.Cytat:Natomiast odnośnie firm ubezpieczeniowych należy zwrócić uwagę na niezwykle rozbudowane warunki rozpoczęcia działalności ubezpieczeniowej - koszt wejścia na ten rynek w Polsce jest ogromny, a działanie na nim niezwykle kosztowne. Gdyby je usunąć radykalnie zwiększyłaby się konkurencja i podmioty stosujące nieuczciwe chwyty zostałyby wyeliminowane przez wolny rynek.Po zdobyciu wiedzy oraz z nieprzyjemnych doświadczeń innych ludzi, dochodzę do wniosku, iż ubezpieczam się o tyle, o ile jest to nakazane.
Mam znajomego w Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, szkoli się na eksperta od ubezpieczeń itd. praktyki w Hestii etc. Po kilku dyskusjach przy napojach wyskokowych doszedłem do wniosku, że przyczyną patologii nie jest chęć krzywdzenia czy okradania, lecz system, paradygmaty. Skoro system nakierowany jest na zysk, to w takim razie czyni się wszystko ku temu celowi, włącznie z dogadywaniem się z konkurencją odnośnie podziału rynku, czy praktyk jeżeli chodzi o kształt umowy, odmowy udzielania świadczeń. Do tego kwestie dogadywania się z firmami specjalizującymi się w procesach sądowych itd. To jest przerażające, oczywiście dla ofiary, która np: chorując na raka, musi walczyć o swoje świadczenia ubezpieczeniowe.
Wydaje się, że wiara w cuda znika w jednej dziedzinie tylko po to, by zagnieździć się w innej. Karol Marks
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman
EL
Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestką, to to, że nie powinno się płodzić. Emil Cioran
Kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła. Frank Borman
EL

