Na początek krótki, ale zwięzły artykuł (źródło New Scientist):
http://kopalniawiedzy.pl/marihuana-konop...-9598.html
Na wypadek, gdyby zaginął, oto on:
Przeciwnicy legalizacji marihuany często wspominają o jej zdolności do wywoływania stanów psychotycznych. Argument ten zupełnie nie trafia jednak do zwolenników narkotyku, twierdzących, że ich adwersarze wyolbrzymiają niewielki w rzeczywistości problem. Próby udzielenia ostatecznej odpowiedzi podjęło się dwoje brytyjskich badaczy, których zdaniem... obie strony sporu mają trochę racji.
Amanda Feilding z Fundacji Beckleya oraz Paul Morrison z Londyńskiego Instytutu Psychiatrii analizowali skład marihuany dostępnej z nielegalnych źródeł. Jak uważają sami jej użytkownicy, w dzisiejszych czasach jest ona znacznie silniejsza niż np. w latach 60. XX wieku, lecz jednocześnie sprzyja ona nieprzyjemnym doznaniom przypominającym ataki psychozy. Brytyjscy badacze chcieli sprawdzić, jaka zmiana w składzie konopi indyjskiej zadecydowała o odmiennym działaniu wytwarzanego z niej narkotyku.
Dostępna dziś marihuana (mowa tu o narkotyku sprzedawanym nielegalnie) jest efektem wielu lat krzyżowania, chowu wsobnego i selekcji konopi. Celem i efektem modyfikacji roślin było zwiększenie zawartości tetrahydrokanabinolu (THC) - głównego składnika psychoaktywnego tej rośliny. Jak jednak wykazali badacze z Wielkiej Brytanii, proces ten doprowadził także do innej istotnej zmiany, jaką jest znaczne zmniejszenie stężenia innej substancji, zwanej kanabidiolem (CBD), podejrzewanej o posiadanie działania antagonistycznego wobec propsychotycznej aktywności THC.
Aby upewnić się, czy CBD rzeczywiście chroni przed napadami psychozy, przeprowadzono eksperyment, w którym ochotnikom podawano dożylnie mieszankę THC i CBD lub sam THC. Po trzydziestu minutach od iniekcji uczestników doświadczenia poddano obserwacji ze strony psychiatry, który - podobnie jak sami ochotnicy - nie wiedział, jaki środek podano określonym osobom.
Jak wynika z analizy informacji przekazanych przez lekarza, pacjenci otrzymujący CBD i THC przejawiali zdecydowanie słabsze objawy psychotyczne w stosunku do tych, którzy przyjmowali sam THC. Wszystko wskazuje więc na to, że hodowcy współczesnych odmian konopi indyjskiej rzeczywiście dopięli swego i doprowadzili do wzmocnienia działania wytwarzanej z nich marihuany, lecz stało się to kosztem zmniejszenia zawartości związku pozwalającego na zahamowanie niepożądanych efektów jej podania.
Autor: Wojciech Grzeszkowiak
Źródło: New Scientist
___________________________________________________________________________
EDIT: Także cytat z portalu racjonalista.pl
Sam artykuł: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,666
''Zażywana jest w różnych formach(...)i odmianach (m.in. skun, czyli konopie maczane w różnych preparatach, np. w LSD, opium, eterze — to najczęściej spotykana odmiana skrętów na naszym rynku).''
W tym artykule są argumenty za i przeciw, neutralny punkt widzenia.
________________________________________________________________________________
EDIT#2: http://www.biomedical.pl/aktualnosci/mar...y-323.html
Oto sam artykuł:
Dym z palonej marihuany zawiera więcej szkodliwych substancji niż dym z papierosów - potwierdzają kanadyjskie badania o których pisze "New Scientist". Badania prowadzone na zlecenie kanadyjskiego rządu przy pomocy maszyny palącej papierosy i skręty zamiast żywego palacza wykazały obecność w dymie z palonej marihuany 20-krotnie większych ilości rakotwórczego amoniaku, niż w papierosach.
Pięciokrotnie więcej jest szkodzącego sercu cyjanowodoru i uszkadzających płuca tlenków azotu. Natomiast w dymie tytoniowym więcej było policyklicznych węglowodorów - substancji powodujących bezpłodność. Zawartość chromu, niklu, arsenu czy selenu okazała się podobna
Wcześniejsze badania wykazały, że dym z marihuany jest bardziej szkodliwy, ponieważ palący wciąga go do płuc głębiej i zatrzymuje dłużej. Z drugiej strony przeciętny palacz papierosów wypala ich więcej, niż zwolennik jointów.(PAP)
http://kopalniawiedzy.pl/marihuana-konop...-9598.html
Na wypadek, gdyby zaginął, oto on:
Przeciwnicy legalizacji marihuany często wspominają o jej zdolności do wywoływania stanów psychotycznych. Argument ten zupełnie nie trafia jednak do zwolenników narkotyku, twierdzących, że ich adwersarze wyolbrzymiają niewielki w rzeczywistości problem. Próby udzielenia ostatecznej odpowiedzi podjęło się dwoje brytyjskich badaczy, których zdaniem... obie strony sporu mają trochę racji.
Amanda Feilding z Fundacji Beckleya oraz Paul Morrison z Londyńskiego Instytutu Psychiatrii analizowali skład marihuany dostępnej z nielegalnych źródeł. Jak uważają sami jej użytkownicy, w dzisiejszych czasach jest ona znacznie silniejsza niż np. w latach 60. XX wieku, lecz jednocześnie sprzyja ona nieprzyjemnym doznaniom przypominającym ataki psychozy. Brytyjscy badacze chcieli sprawdzić, jaka zmiana w składzie konopi indyjskiej zadecydowała o odmiennym działaniu wytwarzanego z niej narkotyku.
Dostępna dziś marihuana (mowa tu o narkotyku sprzedawanym nielegalnie) jest efektem wielu lat krzyżowania, chowu wsobnego i selekcji konopi. Celem i efektem modyfikacji roślin było zwiększenie zawartości tetrahydrokanabinolu (THC) - głównego składnika psychoaktywnego tej rośliny. Jak jednak wykazali badacze z Wielkiej Brytanii, proces ten doprowadził także do innej istotnej zmiany, jaką jest znaczne zmniejszenie stężenia innej substancji, zwanej kanabidiolem (CBD), podejrzewanej o posiadanie działania antagonistycznego wobec propsychotycznej aktywności THC.
Aby upewnić się, czy CBD rzeczywiście chroni przed napadami psychozy, przeprowadzono eksperyment, w którym ochotnikom podawano dożylnie mieszankę THC i CBD lub sam THC. Po trzydziestu minutach od iniekcji uczestników doświadczenia poddano obserwacji ze strony psychiatry, który - podobnie jak sami ochotnicy - nie wiedział, jaki środek podano określonym osobom.
Jak wynika z analizy informacji przekazanych przez lekarza, pacjenci otrzymujący CBD i THC przejawiali zdecydowanie słabsze objawy psychotyczne w stosunku do tych, którzy przyjmowali sam THC. Wszystko wskazuje więc na to, że hodowcy współczesnych odmian konopi indyjskiej rzeczywiście dopięli swego i doprowadzili do wzmocnienia działania wytwarzanej z nich marihuany, lecz stało się to kosztem zmniejszenia zawartości związku pozwalającego na zahamowanie niepożądanych efektów jej podania.
Autor: Wojciech Grzeszkowiak
Źródło: New Scientist
___________________________________________________________________________
EDIT: Także cytat z portalu racjonalista.pl
Sam artykuł: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,666
''Zażywana jest w różnych formach(...)i odmianach (m.in. skun, czyli konopie maczane w różnych preparatach, np. w LSD, opium, eterze — to najczęściej spotykana odmiana skrętów na naszym rynku).''
W tym artykule są argumenty za i przeciw, neutralny punkt widzenia.
________________________________________________________________________________
EDIT#2: http://www.biomedical.pl/aktualnosci/mar...y-323.html
Oto sam artykuł:
Dym z palonej marihuany zawiera więcej szkodliwych substancji niż dym z papierosów - potwierdzają kanadyjskie badania o których pisze "New Scientist". Badania prowadzone na zlecenie kanadyjskiego rządu przy pomocy maszyny palącej papierosy i skręty zamiast żywego palacza wykazały obecność w dymie z palonej marihuany 20-krotnie większych ilości rakotwórczego amoniaku, niż w papierosach.
Pięciokrotnie więcej jest szkodzącego sercu cyjanowodoru i uszkadzających płuca tlenków azotu. Natomiast w dymie tytoniowym więcej było policyklicznych węglowodorów - substancji powodujących bezpłodność. Zawartość chromu, niklu, arsenu czy selenu okazała się podobna
Wcześniejsze badania wykazały, że dym z marihuany jest bardziej szkodliwy, ponieważ palący wciąga go do płuc głębiej i zatrzymuje dłużej. Z drugiej strony przeciętny palacz papierosów wypala ich więcej, niż zwolennik jointów.(PAP)
![[Obrazek: ukiephotolead.jpg]](http://img155.imageshack.us/img155/6458/ukiephotolead.jpg)
[b]United Europe, rise up!
[/b]

