Avx napisał(a):A więc, dopóki libertarianie nie dostaną swojego państwa, walkę o libertarianizm można traktować - nawet z demokratycznego punktu widzenia - jako walkę narodu o prawo do samostanowienia. Narodu rozproszonego, ale co z tego ? Żydzi w 1920 też byli rozproszeni. Narodu bez własnego języka, ale co z tego ? W Austrii mówią po Niemiecku, a w USA po angielsku - własny język nie jest warunkiem koniecznie potrzebnym.
Ważne są wspólne wartości - a my, libertarianie, mamy wspólne wartości (bogowie, jak ja nienawidzę słowa "my"... Na usprawiedliwienie muszę więc dodać, że to tekst do demokratów ! Więc trzeba się zniżyć do ich kolektywnego poziomu !).
A więc, dopóki komuniści/trockiści/anarchoprymitywiści/narodowi socjaliści/faszyści nie dostaną swojego państwa, walkę o komunizm/trockizm/anarchoprymitywizm/narodowy socjalizm/faszyzm można traktować - nawet z demokratycznego punktu widzenia - jako walkę narodu o prawo do samostanowienia. Narodu rozproszonego, ale co z tego ? Żydzi w 1920 też byli rozproszeni. Narodu bez własnego języka, ale co z tego ? W Austrii mówią po Niemiecku, a w USA po angielsku - własny język nie jest warunkiem koniecznie potrzebnym.
Avx napisał(a):Ta opcja, mimo swych minusów i pewnej groteski; i tak byłaby dużo, dużo, bardzo dużo razy lepsza od tego, co mamy obecnie.
Czyli można zrezygnować z aksjomatów?
Stalk the weak, crush their skulls, eat their hearts, and use their entrails to predict the future.

